czwartek, 3 lipca 2014

Rozdział 10

Hejka z tej strony Dreamy Chick czyli marząca laska. Jestem nowa i nie prowadzę żadnego bloga (JESZCZE). Niepozorna to moja koleżanka. Z okazji jej urodzin 07.07 pisze ten rozdział ja. Wszystkiego NAJ Niepo . Chciałam się wypróbować czy potrafiłabym stworzyć jakiś rozdział, który ktos by przeczytał. Mam nadzieje że komuś on się spodoba. Piszcie w komentarzach czy jest ok. i woogóle co o nim sądzicie i czy chcecie abym jeszcze kiedyś napisała rozdział. Niepozorna obiecuje, że zastosuje się do wszystkich twoich wskazówek. Wie miłego czytania mojego wymarzonego rozdziału 



Rozdział 10

Dom Lynchów. Ciąg dalszy pakowania się na wyjazd.

Narrator:
Rocky jako pierwszy skończył się pakować. Cud? Nie. Po prostu miał tylko jedna torbę a np. Ross lub Riker ok.3 więc… Schował tam wszystko co było mu potrzebne czyli żelki, cola, ciastka, żelki, cola, ciastka i uwaga, uwaga cukierki. Ubrania  zajęły mu ledwo ¼ torby
z czego wynika że żarcie o wiele, wiele więcej. Zadowolony z siebie wyszedł ze swojego pokoju na korytarz.  Przed nim były schody. Tak wyzwanie wręcz nie do pokonania. Ale mądry Rocky wpadł na świetny pomysł. Jak był dzieckiem marzył aby zostać kaskaderem. Torba bez najmniejszych problemów zjechała po poręczy. 10 punktów dla niej. A Rocky widząc jaka to frajda sam postanowił po niej zjechać.
W tym samym czasie dziewczyny (czyt. Rydel i Laura) obmyślały plan zemsty. Na pewno zapytacie gdzie w tym czasie była Van. Tego dowiecie się później. Brązowowłosa trzymając w ręce swojego iphona powiadomiła Ryd, że idzie wybadać jak radzą sobie chłopcy. Nic nie podejrzewająca dziewczyna pisała SMS do swojej sis. Bidulka wyszła na korytarz i już chciała wyjść po schodach na górę(była zapatrzona w ekran telefonu) niestety została gwałtownie i boleśnie potracona przez nadjeżdżającego słonia(czyt. Rocky). Chłopak nie wyhamował i z impetem wpadł na Lau. Żeby tego było mało prawdopodobnie zepsuł jej telefon i przygniótł swoim ciałem, które do lekkich nie należało. Pozycja w jakiej leżeli była dwuznaczna: Lau na plecach, a Rocky na niej. Po prostu twarzą w twarz. Ich usta dzieliły zaledwie milimetry. Jednak jedyną rzeczą jaką w tej chwili zdołali zrobić było krzyknięcie z całych sił Ała!!!!!!!!!!!!!!!!!!Po chwili w holu była już reszta, Niektórzy nawet myśleli że wybuchła jakaś wojna czy co bo był taki huk i krzyk, że aż bębenki w uszach pękały. Wszyscy patrzyli się z zaciekawieniem na ten jakże ciekawy i niezwykły widok. No może nie każdy. Tylko Ross zerkał w ich kierunku znaczy Rockiego z mordem w swych ślicznych paczadłach. Pierwszy z tego transu obudził się ów blondasek. Ten widok tak nim wstrząsnął i wkurzył że aż:
K**wa złaż słoniu z Laury. -krzyknał do Rockiego. Wszyscy popatrzyli na niego zaciekawieniem nawet ta dwójka.
Nie słyszałes zgnieciesz ją-krzyczał.- Mam ci 100 razy powtarzać. Weź się debilu ogarnij bo kiedys jeszcze przez swoje głupie pomysły kogoś zabijesz.-powiedział a dokladnie wykrzyczał na jednym tchu blondasek. Rydel, którą ocknęły te krzyki skarciła Rossa.
-Ross, uspokój się. Przecież nic takiego się nie stało. Riker podnies Rockiego a ty Ell Laure. Przecież brunet nie chciał zrobic nic złego. Nakrzyczałes na niego nie potrzebnie- dodała łagodnie Delly.
-Mhm. Ty jeszcze go obronisz. Tak!? Może każesz jeszcze mi go przepraszać? Rocky jest dorosły a zachowuje się jak by miał 5 lat. Szkoda, że mama musiała urodzić takiego ciote i niedojde, że nawet nie potrafi zjechac po poreczy. Rocky przyglądał sie Rossowi ze smutkiem a Laura ze zdezorientowaniem. Riker w końcu wziął sprawy w swoje ręce po czym powiedział stanowczo, ale spokojnie.
-Weź młody ogarnij dupe. I nie drzyj japy na Delly i Rockiego. Jak ty się zachowujesz przy naszym gosciu.
-Wiesz co nie rozumiem was. Macie w domu takiego idiote i drzecie mordy na mnie. Nie przeprosze go. Nie dziwie się ze Rocky nie miał jeszcze dziewczyny, i chyba nie będzie miał no bo która by go chciała-dodał ale już spokojniej jednak widzac łzy w oczach nie tylko Rockiego ale i Rydel po prostu uciekł z domu. Delly pobigła  do swojego pokoju urazona postawą i zachowaniem młodszego brata do siebie oraz  rodzeństwa. Było jej wstyd ze taką scene musiała oglądać Lau. Ell został w korytarzu sam gdyz Riker poszedł szukać Rossa a Rocky zamknął się w łazience i chyba płakał. Lau nie chcąc przeszkadzac wzięła swój na szczescie cały telefon i wybrałą numer do Van.
V: Halo?
L: Van przychodź szybko.
V: Coś się stało? Jestes smutna?
L:Po prostu przyjdz. Teraz.
V:ok.
Koniec rozmowy.
Lau siedziała w pokoju i rozmyślała nad zachowaniem jej rówieśnika.nFakt Rocky jest szalony i nieodpowiedzialny i zachowuje się jak dziecko, ale to nie usprawiedliwia jego zachowania (Rossa). Mimo iż na ciele na pewno będzie miała kilka siniaków to i tak nie była zła na bruneta. Ale na blondyna tak. Bardzo polubiła Ryd i reszte tej szalonej watahy. Czekaja na kogoś można przemyśleć wiele rzeczy. Tak było np. u Laury.
W tym samym czasie
Vanessa rozmyslała co tak zasmuciło jej siostre. Była obładowana kilkoma reklamówkami z żarciem m.in. colą, lodami, bitą śmietana, ciastami, chipsami, popcornem, świeżymi truskawkami, cukierkami  itp. Wracała do domu nic nie podejrzewając jaka akcja rozegrała się w domu.
Park, jedna z ławek
Ross jeszcze nigdy nie był tak przygnębiony jak dzisiaj. No może z wyjątkiem w dniu kiedy dowiedział się że jego rodzice odeszli do lepszego miejsca lub kiedy widział że dwie drewniane skrzynie nazywane przez wszystkich trumnami zostaja  pogrzebane w ziemi. Na zawsze. Spod jego powiek wypłynęła łza na sama mysl o rodzicach. Było to dawno, ale czas nie leczy ran tylko sprawia, że się goją, az w końcu nas nie bola więc o nich zapominamy. Jednak one nigdy nie znikną czy przez 10 lat czy 100 dalej będą widoczne. Chłopak w tym czasie myślał o bliznach a dokladnie dwoch na swoim sercu. Mimo iż miał 17 lat i był mezczyzną i tak pozwolił sobie na „zwilzenie” oczu. Rydel była dla niego matką a Riker ojcem.
Dawali mu oparcie kiedy tego najbardziej potrzebował mimo iż sami czasami nie dawali już rady. Rozmyslajac o tym miał ochote przyłożyć sobie w twarz trzy razy. Jeden za Rydel, drugi za Rikera i trzeci za Rockiego. A tak brunet rodzinny błazen i największy przytulas. Kiedy ktos był smutny zawsze go pocieszał. No własnie a on odwdzięczył mu się pieknie. Obrazając go jak jakis wariat. I kiedy miał już przyłożyć sobie w polik usłyszał znajomy głos
-Nie chlastaj się bo cie żadna laska nie zechce-powiedział Rik po czym dosiadł się do swojego młodszego braciszka. Zauwazyl czerwone oczęta ale tego nie skomentowal i po prostu najzwyczajniej w swiecie tak po bratersku, przyjacielku czy rodzicielsku no nie ważne, go przytulił. Ross szybko odwzajemnił uscisk a nawet go wzmocnil. Rik czuł ze koszula  robi się mokra od lez chłopaka. Jednak dalej tkwil w tym drobnym ale jakze waznym oraz czułym gescie. Starszy blondyn zawsze uwazał ze Rossiu nadal jest małym chłopcem zamknietym
w ciele prawie dorosłego mężczyzny. Już chciał coś powiedzieć jednak blondynek mu przeszkodzil.
- Jestes dla mnie jak ojciec, zawsze przy mnie byles i za to ci dziekuje. Po prostu dziekuje ci ze tu ze mna jestes i w każdym momencie mego zycia. -Rik się uśmiechnął szeroko i nic  nie mowiąc pomogl bratu wstac z ławki. Blondyn od razu podniosl się i obaj wrocili do domu. Każdy miał w glowie tysiące mysli jednak jedna krążyła im przez cala droge. To ze nigdy przenigdy nie rozerwią więzi jaka ich łaczy.

Godzine pozniej.
Ross przeprosił Rydel oraz Rockiego. Nie musial mowic wielkim slow wystarczylo powiedziec proste przepraszam i dziekuje.  Rodzina rozumie się bez słow. Rozmawiajac z nia nie musimy mowic powiesci kilkuset stronowych. Wystarczy ze te dwa drobne słowa będą szczere i z glebi serducha a wszystko  można naprawic. No może niewszystko ale większość. Ten dzien byl ciezki nie tylko dla rodziny Lynchow, ale również  Marano a nawet Ratliff. Każdy swój bol starał się tłumic w sobie i slowa których nie powiedzieli by na głos. Rocky po przeprosinach i zapewnieniach ze na pewno znajdzie sobie kiedys jaka dziewczyne dowiedziawszy się
i zapewnieniach ze na pewno znajdzie sobie kiedys jaka dziewczyne dowiedziawszy się ze Nessa kupiła ŻELKI  razem z Ellem rzucili się na nią. Na szczęsie Riker jako średniowieczny rycerz obronił własnym torsem Van a co najważniejsze ŻELKI. Po tym zdarzeniu w domu Lynchów zapanowała luźna i wesoła atmosfera. Każdy sobie dokazywał oczywiście w żartach oraz smiał w najlepsze.
No może oprócz pewnej dwójki ślicznych 17-latków. Lezeli oni w jednym łożku jednak odwróceni do siebie plecami. Lau zastanawiała się czy dobrze oceniła Rossa może on tylko zgrywa dobrego i grzecznego chłopca a tak naprawde to nieczuly i  niegrzeczny facet. Jednak wiedziała na pewno pomimo wiezi ich łaczącej nie zaufa mu tak jak było do tej pory. I mimo tego ze tak bardzo chciała złożyć pocałunek na jego usteczkach na pewno miękich i delikatnych bała się. Najzwyczajniej w swiecie się bała. Usneła z poczuciem niedosytu i smutku który rozpływał się żyłami po jej całym drobniutkim ciałku. Nie wiedziała dlaczego tak było ale wiedziała jedno ze jutrzejsza babska impreza nie będzie taka jaką  sobie zaplanowała. W tym czasie blondyn myślał o tym jak bardo dzisiaj zranil osoby które tak bardzo kochał; Rydel, Rikera, Rockiego oraz Lau. Tak Lau nie wiedział dlaczego ale w tej chwili tak bardzo chciał złożyć  niewinny pocałunek na jej pelnych, aksamitnych i kuszących ustach. Bał się jednak jej reakcji wiec tego nie zrobił. Bolało go że leżą do siebie plecami, ale czuł jej zapach, jej oddech oraz jak delikatnie ociera się o jego plecy. I to pozwoliło mu zasnąć w miarę spokojnie mimo iż na dole impreza trwała w najlepsze on wiedział jedno ze ten wyjazd nie będzie taki szczesliwy jaki  chciał.





Uff skończyłam. Jak już pisałam jest to mój pierwszy rozdział wiec mogą być błedy ortograficzne oraz stylistyczne, za które bardzo bardzo przepraszam. W tym rozdziale jest bardzo duzo przemyśleń oraz mało dialogów. Mysle, ze spodoba się wam oraz ze nie był dla was nudny. Rózni się od inych ale może to i lepiej. Pamiętajcie piszcie komy co o nim sądzicie. Bardzo zalezy mi na tych szczerych.Hejka z tej strony Dreamy Chick czyli marząca laska. Jestem nowa i nie prowadzę żadnego bloga (JESZCZE). Niepozorna to moja koleżanka. Z okazji jej urodzin 07.07 pisze ten rozdział ja. Wszystkiego NAJ Niepo . Chciałam się wypróbować czy potrafiłabym stworzyć jakiś rozdział, który ktos by przeczytał. Mam nadzieje że komuś on się spodoba. Piszcie w komentarzach czy jest ok. i woogóle co o nim sądzicie i czy chcecie abym jeszcze kiedyś napisała rozdział. Niepozorna obiecuje, że zastosuje się do wszystkich twoich wskazówek. Wie miłego czytania mojego wymarzonego rozdziału 



Rozdział 10

Dom Lynchów. Ciąg dalszy pakowania się na wyjazd.

Narrator:
Rocky jako pierwszy skończył się pakować. Cud? Nie. Po prostu miał tylko jedna torbę a np. Ross lub Riker ok.3 więc… Schował tam wszystko co było mu potrzebne czyli żelki, cola, ciastka, żelki, cola, ciastka i uwaga, uwaga cukierki. Ubrania  zajęły mu ledwo ¼ torby
z czego wynika że żarcie o wiele, wiele więcej. Zadowolony z siebie wyszedł ze swojego pokoju na korytarz.  Przed nim były schody. Tak wyzwanie wręcz nie do pokonania. Ale mądry Rocky wpadł na świetny pomysł. Jak był dzieckiem marzył aby zostać kaskaderem. Torba bez najmniejszych problemów zjechała po poręczy. 10 punktów dla niej. A Rocky widząc jaka to frajda sam postanowił po niej zjechać.
W tym samym czasie dziewczyny (czyt. Rydel i Laura) obmyślały plan zemsty. Na pewno zapytacie gdzie w tym czasie była Van. Tego dowiecie się później. Brązowowłosa trzymając w ręce swojego iphona powiadomiła Ryd, że idzie wybadać jak radzą sobie chłopcy. Nic nie podejrzewająca dziewczyna pisała SMS do swojej sis. Bidulka wyszła na korytarz i już chciała wyjść po schodach na górę(była zapatrzona w ekran telefonu) niestety została gwałtownie i boleśnie potracona przez nadjeżdżającego słonia(czyt. Rocky). Chłopak nie wyhamował i z impetem wpadł na Lau. Żeby tego było mało prawdopodobnie zepsuł jej telefon i przygniótł swoim ciałem, które do lekkich nie należało. Pozycja w jakiej leżeli była dwuznaczna: Lau na plecach, a Rocky na niej. Po prostu twarzą w twarz. Ich usta dzieliły zaledwie milimetry. Jednak jedyną rzeczą jaką w tej chwili zdołali zrobić było krzyknięcie z całych sił Ała!!!!!!!!!!!!!!!!!!Po chwili w holu była już reszta, Niektórzy nawet myśleli że wybuchła jakaś wojna czy co bo był taki huk i krzyk, że aż bębenki w uszach pękały. Wszyscy patrzyli się z zaciekawieniem na ten jakże ciekawy i niezwykły widok. No może nie każdy. Tylko Ross zerkał w ich kierunku znaczy Rockiego z mordem w swych ślicznych paczadłach. Pierwszy z tego transu obudził się ów blondasek. Ten widok tak nim wstrząsnął i wkurzył że aż:
K**wa złaź słoniu z Laury. -krzyknął do Rockiego. Wszyscy popatrzyli na niego zaciekawieniem nawet ta dwójka.
Nie słyszałeś zgnieciesz ją-krzyczał.- Mam ci 100 razy powtarzać. Weź się debilu ogarnij bo kiedyś jeszcze przez swoje głupie pomysły kogoś zabijesz.-powiedział a dokładnie wykrzyczał na jednym tchu blondasek. Rydel, którą ocknęły te krzyki skarciła Rossa.
-Ross, uspokój się. Przecież nic takiego się nie stało. Riker podnieś Rockiego a ty Ell Laure. Przecież brunet nie chciał zrobić nic złego. Nakrzyczałeś na niego nie potrzebnie- dodała łagodnie Delly.
-Mhm. Ty jeszcze go obronisz. Tak!? Może każesz jeszcze mi go przepraszać? Rocky jest dorosły a zachowuje się jak by miał 5 lat. Szkoda, że mama musiała urodzić takiego ciotę i niedojdę, że nawet nie potrafi zjechać po poręczy. Rocky przyglądał się Rossowi ze smutkiem a Laura ze zdezorientowaniem. Riker w końcu wziął sprawy w swoje ręce po czym powiedział stanowczo, ale spokojnie.
-Weź młody ogarnij dupę. I nie drzyj japy na Delly i Rockiego. Jak ty się zachowujesz przy naszym gościu.
-Wiesz co nie rozumiem was. Macie w domu takiego idiote i drzecie mordy na mnie. Nie przeproszę go. Nie dziwie się ze Rocky nie miał jeszcze dziewczyny, i chyba nie będzie miał no bo która by go chciała-dodał ale już spokojniej jednak widząc łzy w oczach nie tylko Rockiego ale i Rydel po prostu uciekł z domu. Delly pobiegła  do swojego pokoju urażona postawą i zachowaniem młodszego brata do siebie oraz  rodzeństwa. Było jej wstyd ze taką scenę musiała oglądać Lau. Ell został w korytarzu sam gdyż Riker poszedł szukać Rossa a Rocky zamknął się w łazience i chyba płakał. Lau nie chcąc przeszkadzać wzięła swój na szczęście cały telefon i wybrała numer do Van.
V: Halo?
L: Van przychodź szybko.
V: Coś się stało? Jesteś smutna?
L:Po prostu przyjdź. Teraz.
V:ok.
Koniec rozmowy.
Lau siedziała w pokoju i rozmyślała nad zachowaniem jej rówieśnika. Fakt Rocky jest szalony i nieodpowiedzialny i zachowuje się jak dziecko, ale to nie usprawiedliwia jego zachowania (Rossa). Mimo iż na ciele na pewno będzie miała kilka siniaków to i tak nie była zła na bruneta. Ale na blondyna tak. Bardzo polubiła Ryd i resztę tej szalonej watahy. Czekaj ac na kogoś można przemyśleć wiele rzeczy. Tak było np. u Laury.
W tym samym czasie
Vanessa rozmyślała co tak zasmuciło jej siostrę. Była obładowana kilkoma reklamówkami z żarciem m.in. colą, lodami, bitą śmietana, ciastami, chipsami, popcornem, świeżymi truskawkami, cukierkami  itp. Wracała do domu nic nie podejrzewając jaka akcja rozegrała się w domu.
Park, jedna z ławek
Ross jeszcze nigdy nie był tak przygnębiony jak dzisiaj. No może z wyjątkiem w dniu kiedy dowiedział się że jego rodzice odeszli do lepszego miejsca lub kiedy widział że dwie drewniane skrzynie nazywane przez wszystkich trumnami zostają  pogrzebane w ziemi. Na zawsze. Spod jego powiek wypłynęła łza na sama myśl o rodzicach. Było to dawno, ale czas nie leczy ran tylko sprawia, że się goją, aż w końcu nas nie bolą więc o nich zapominamy. Jednak one nigdy nie znikną czy przez 10 lat czy 100 dalej będą widoczne. Chłopak w tym czasie myślał o bliznach a dokładnie dwóch na swoim sercu. Mimo iż miał 17 lat i był mężczyzną i tak pozwolił sobie na „zwilżenie” oczu. Rydel była dla niego matką a Riker ojcem.
Dawali mu oparcie kiedy tego najbardziej potrzebował mimo iż sami czasami nie dawali już rady. Rozmyślając o tym miał ochotę przyłożyć sobie w twarz trzy razy. Jeden za Rydel, drugi za Rikera i trzeci za Rockiego. A tak brunet rodzinny błazen i największy przytulas. Kiedy ktoś był smutny zawsze go pocieszał. No właśnie a on odwdzięczył mu się pięknie. Obrażając go jak jakiś wariat. I kiedy miał już przyłożyć sobie w polik usłyszał znajomy głos
-Nie chlastaj się bo cie żadna laska nie zechce-powiedział Rik po czym dosiadł się do swojego młodszego braciszka. Zauważył czerwone oczęta ale tego nie skomentował i po prostu najzwyczajniej w świecie tak po bratersku, przyjacielsku czy rodzicielsku no nie ważne, go przytulił. Ross szybko odwzajemnił uścisk a nawet go wzmocnił. Rik czuł ze koszula  robi się mokra od łez chłopaka. Jednak dalej tkwił w tym drobnym ale jakże ważnym oraz czułym geście. Starszy blondyn zawsze uważał ze Rossiu nadal jest małym chłopcem zamkniętym
w ciele prawie dorosłego mężczyzny. Już chciał coś powiedzieć jednak blondynek mu przeszkodził.
- Jesteś dla mnie jak ojciec, zawsze przy mnie byleś i za to ci dziękuje. Po prostu dziękuje ci ze tu ze mną jesteś i w każdym momencie mego życia. -Rik się uśmiechnął szeroko i nic  nie mówiąc pomógł bratu wstać z ławki. Blondyn od razu podniósł się i obaj wrócili do domu. Każdy miał w głowie tysiące myśli jednak jedna krążyła im przez cala drogę. To ze nigdy przenigdy nie rozerwą więzi jaka ich łączy.
Godzinę później.
Ross przeprosił Rydel oraz Rockiego. Nie musiał mówić wielkim slow wystarczyło powiedzieć proste przepraszam i dziękuje. Rodzina rozumie się..
[23:05:42] Agnieszka Skrzypczyk: i zapewnieniach ze na pewno znajdzie sobie kiedyś jaka dziewczynę dowiedziawszy się ze Nessa kupiła ŻELKI  razem z Ellem rzucili się na nią. Na szczęście Riker jako średniowieczny rycerz obronił własnym torsem Van a co najważniejsze ŻELKI. Po tym zdarzeniu w domu Lynchów zapanowała luźna i wesoła atmosfera. Każdy sobie dokazywał oczywiście w żartach oraz śmiał w najlepsze.
No może oprócz pewnej dwójki ślicznych 17-latków. Leżeli oni w jednym łóżko jednak odwróceni do siebie plecami. Lau zastanawiała się czy dobrze oceniła Rossa może on tylko zgrywa dobrego i grzecznego chłopca a tak naprawdę to nieczuły i  niegrzeczny facet. Jednak wiedziała na pewno pomimo więzi ich łączącej nie zaufa mu tak jak było do tej pory. I mimo tego ze tak bardzo chciała złożyć pocałunek na jego usteczkach na pewno miękkich i delikatnych bała się. Najzwyczajniej w świecie się bała. Usnęła z poczuciem niedosytu i smutku który rozpływał się żyłami po jej całym drobniutkim ciałku. Nie wiedziała dlaczego tak było ale wiedziała jedno ze jutrzejsza babska impreza nie będzie taka jaką  sobie zaplanowała. W tym czasie blondyn myślał o tym jak bardo dzisiaj zranił osoby które tak bardzo kochał; Rydel, Rikera, Rockiego oraz Lau. Tak Lau nie wiedział dlaczego ale w tej chwili tak bardzo chciał złożyć  niewinny pocałunek na jej pełnych, aksamitnych i kuszących ustach. Bał się jednak jej reakcji wiec tego nie zrobił. Bolało go że leżą do siebie plecami, ale czuł jej zapach, jej oddech oraz jak delikatnie ociera się o jego plecy. I to pozwoliło mu zasnąć w miarę spokojnie mimo iż na dole impreza trwała w najlepsze on wiedział jedno ze ten wyjazd nie będzie taki szczęśliwy jaki  chciał.





Uff skończyłam. Jak już pisałam jest to mój pierwszy rozdział wiec mogą być błedy ortograficzne oraz stylistyczne, za które bardzo bardzo przepraszam. W tym rozdziale jest bardzo duzo przemyśleń oraz mało dialogów. Myślę, ze spodoba się wam oraz ze nie był dla was nudny. Rózni się od inych ale może to i lepiej. Pamiętajcie piszcie komy co o nim sądzicie. Bardzo zalezy mi na tych szczerych.
Wasza Dreamy Chick. 

5 komentarzy:

  1. Super rozdział :)
    Czekam na next.

    OdpowiedzUsuń
  2. tu Dreamy Chick moja kolezanka Niepozorna dodała dwa razy rozdział jeśli tego nie poprawi czytajcie ten pierwszy jest po poprawie:)

    OdpowiedzUsuń
  3. Niepozorna sprawdź e-mail ;)
    Black777@autograf.pl

    OdpowiedzUsuń
  4. Zapraszam http://cienfanfiction.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  5. Hmm, a więc zacznę od tego, że rozdział wyszedł Ci całkiem fajny. :D Rozumiem też, że dopiero zaczynasz, więc jak na początki jest całkiem dobrze. Pojawiło się też kilka błędów ortograficznych, ale czasami są one spowodowane nawet tym, że ześlizgnie Ci się palec z klawiatury ;) Mam natomiast małą uwagę dotyczącą stylu twojego pisania. Jest on w miarę dobry, ale czasami wygląda to tak, jakbyś miała tysiąc pomysłów w głowie i wszystkie na raz chciała przelać na papier. Wtedy trochę niewygodnie się to czyta. No, ale to jest do wypracowania, więc wystarczy, że usiądziesz na chwilę i napiszesz jakieś opowiadanie. Potem je sobie przeczytaj i postaraj się poprawić to, co tobie samej nie będzie pasować. :) Zwróć uwagę, jaki błąd popełniasz najczęstszej i przy pisaniu rozdziałów zwracaj na to uwagę ;) Z czasem automatycznie wszystko będziesz dobrze robiła :D Jak dla mnie Ross trochę za a emocjonalnie zareagował na to wszystko, ale to już wasza decyzja, jak wykreujecie charaktery bohaterów, więc w tej sprawie już się nie czepiam ;) Według mnie mogłabyś spróbować pisać własne opowiadanie, a z czasem będziesz robiła coraz większe postępy (teraz i tak jest już ok ;D) Rozdział bardzo fajny, ze zniecierpliwością czekam na next ;D mam nadzieję, że moja opinia się przydała :)

    OdpowiedzUsuń