wtorek, 7 czerwca 2016

Ważne

Od jakiegoś czasu próbuje napisać rozdział niestety nie skutecznie. Chciałabym powrócić i zakończyć tą historię, ale nie wiem kiedy to nastąpi. Myślę, że w wakacje powinno pojawić się zakończenie.
Założyłam nowego bloga :
http://naszswiat-ksiazkoholicy.blogspot.com/
i mam szczerą nadzieję, że uda mi się go prowadzić godnie i zyska rozgłos. Dlatego daję wam linka i zapraszam serdecznie :D Będę strasznie szczęśliwa jeśli moje stare xD czytelniczki go odwiedzą i zostawią po sobie jakiś ślad, a także i osoby nowe, które dopiero odkryły mój blog będę odwiedzać nową stronkę ;)



Do napisanie 
Niepozorna, a od teraz 
Blackberry 
 offline xD


czwartek, 14 stycznia 2016

Zapraszam

http://jedna-z-was-moja-historia.blogspot.com/
Komentujcie i piszcie czy jesteście chętni czytać może nie o R5, ale powinien wam się spodobać ;)
Rozdział poniżej. Dziękuje Ci Natalia Czuba za komentarz i mam nadzieje, że wyrazisz się też o moim drugim blogu do którego daje wam właśnie link :D

Rozdział 64

Dla niekomentujący, ale czytających. Wiem, że gdzieś tam jesteście i to czytacie. Smuci mnie jedynie to, że nie ma nawet jednego koma :( Ale rozumiem- zawiodłam was.....

*Oczami Ross'a*

Mój plan jest już gotowy. Riker nie był zbyt chętny nam pomóc, ponieważ był zajęty swoją misją ( o cokolwiek mu chodziło wtedy) Więc pomaga nam Vanessa. Co prawda na początku wysłuchaliśmy jej 2h monologu o tym jak traktujemy dziewczyny i, że to ma się więcej nie powtórzyć. (Czyli norma- przynajmniej jak w naszym przypadku.) Zgodziła się nam pomóc tylko dlatego, że Rocky'emu się samemu nudzi i Riker teraz nie ma dla niej czasu. Oczywiście musieliśmy jej najpierw przedstawić nasz plan działania. No cóż.... byłem zmuszony jej o nim opowiedzieć(może lekko nagiąłem prawdę, ale shhhh...) , mam jedynie nadzieje, że gdy wszystko wyjdzie na wierzch nie zabije mnie, ani Ella. Mamy czas do 20, żeby wszystko jeszcze raz posprawdzać i poprawić ewentualne usterki. To właśnie wtedy Van ma przyprowadzić dziewczyny w ustalone miejsce, a pół godziny ma być już gdzieś indziej z naszym braciszkiem co daje nam świetne pole do popisu. Rocky'ego też w to troszkę zamieszaliśmy. Przygotował nam mapę kierującą nas do wynajętego budynku, który udało nam się zyskać dzięki brunetowi (leci na niego właścicielka tejże ruiny, tak tak dobrze powiedziałem- ruiny).

* Oczami Riker'a*

Vanessa pomaga chłopakom przez co mogę wszystko spokojnie przygotować. W domu ma nie być nikogo tego wieczoru, więc nikt nam nie przeszkodzi.
Przygotowałem już romantyczną kolację, drogę do naszego pokoju wysypałem płatkami róż, a na łóżku ułożyłem wielkie serce z nich. I zrobiłem jeszcze jedną rzecz, ale o tym później...
Przygotowałem też już specjalny prezent dla Vanessy by go zdobyć musiałem spędzić 3 godziny u jubilera i wypytać dziewczyny o rozmiar, ale cóż udało się !!! I mam szczerą nadzieje, że Van się on spodoba i go przyjmie.
A teraz spokojnie przebieram się w garniak i upewniam się, że wszystkie już podziurawiłem. Zostało mi tylko popsikać się perfumami i tyle.
Już otwieram szafkę gdy orientuje się, że zamieniłem się szafkami z Van, bo moja była większa, a nie potrzebowałem tyle miejsca. Gdy już ją miałem zamykać w oczy rzuciło mi się pudełko po jakiś tabletkach. Ciekawość nie dała mi po prostu go zignorować, więc wziąłem je do ręki i przeczytałem nazwę, lecz niezbyt ją kojarzyłem, zmusiło mnie to do zapoznania się z ulotką bądź wygooglowania danego specyfiku.
Zgodnie z etykietką były to tabletki antykoncepcyjne, a z tego, co wyczytałem na necie dawały 100% ochronę przed zajściem w ciążę, co psuło moje plany by zaciążyć Van...
Spokojnie na wszystko znajdę sposób, nie ma takiej rzeczy, której nie dałbym rady obejść. Zamknąłem  szybko stronę i wyczyściłem historię by czasami Van się nie dowiedziała. No cóż dziś może nie spełnię swoich planów, które nie pozwoliły by Vanessie na wyjazd czy odstraszały od niej chłopaków. Ale cóż chociaż spędzę z nią miło kolację i hmm... pozostałą część wieczoru. Zaś jutro postaram się wcześniej wstać i znaleźć sposób by tabletki mimo tego, iż nie przestanie ich brać to one przestaną działać.
Jeśli już domyśliliście się mojego planu- debil by tylko tego nie zrobił. Chodzi mi o to, by Vanessa zaszła ze mną w ciążę, co spowodowałoby, że nie wyjedzie chociażby ze względu na to by nie zrobić nic dziecku, a życie na planie na pewno mogłoby mu zaszkodzić, bądź gdy jedna postanowi wyjechać to każdy facet będzie trzymał się zdala od niej no bo będzie w ciąży. Nie zdradzi mnie to pewne, a jej brzuszek zapewni jej dodatkową ochronę. Wiem, że to dość ryzykowne i odważne. Bo mimo wszystko oficjalnie jesteśmy ze sobą strasznie krótko, a ja chce mieć z nią już dziecko (mam nadzieję, że będzie to chłopiec, o moim kolorze włosów, i oczach Vanessy oraz jej cudnym- choć ostrym charakterku) a co za tym idzie wziąć z nią ślub. Wiem, że wtedy stałbym się odpowiedzialny nie tylko jak na razie za moją dziewczynę - w przyszłości żonę, ale także za nasze dziecko.
Ale wiem, że dam radę i jestem pewny, że kocham tylko Vanessę i nikogo innego nie pokocham tak mocno jak ją już nigdy w swoim życiu...

Okey koniec z rozmyślaniem już 19:17 (od aut. serio u mnie ta godzina xD ) niedługo będę musiał jechać po Vanessę do parku.

*Oczami Ross'a*
*Godzina 19:17, Publiczny Park*


Czekam już schowany w krzakach wraz z Ellingtonem. Mamy na sobie kominiarki i jesteśmy ubrani cali na czarno, żeby nikt inny nie rozpoznał nas oprócz Vanessy, która ma się pojawić tutaj wraz z dziewczynami za dokładnie 3 minuty. Mamy wyskoczyć z krzaków i je zabrać. A zapomniałbym! Żeby nas nie poznały mamy podpięte modulatory głosu, które zniekształcą jakże piękny mój głosik, a no i skrzek Ell'a (tak wiem jestem skromny, no, ale cóż- życie).
Okey dziewczyny powinny przechodzić już  właśnie w tym momencie i mogę je dostrzec jak już zbliżają się do nas. Dałem Ellingtonowi sygnał by się przygotował i zacząłem pokazywać mu na palcach za ile wyskakujemy. 3...2...1... i bum!!!
Dziewczyny zaczęły piszczeć w tym czasie ja złapałem Laurę, a Ell zajął się moją siostrą, co spowodowało, że zaczęły się jeszcze gorzej rzucać.
-Spokojnie dziewczyny nic wam nie zrobimy macie się tylko uspokoić, a darujemy wam życie.
Vanessa się zmyła w między czasie, a dziewczyny były na  tyle spanikowane, że nawet nie zauważyły tego. Zaś gdy doszły do nich moje słowa opanowały się. Założyliśmy im worki i wsadziliśmy do tyłu samochodu, któr zaparkowaliśmy niedaleko miejsca ,,porwania''. Dziewczyny w samochodzie wypytywały nas o to gdzie jedziemy, dlaczego mają worki na głowach, co chcemy im zrobić, dlaczego akurat one i kiedy zwrócimy im wolność.
- Na razie nic wam nie możemy  powiedzieć. Pogadamy na miejscu.
-Boże Rydel! Już po nas! A nie pogodziłyśmy się z chłopakami! Co ja bym dała, żeby móc teraz porozmawiać z Rossim, przeprosić go i wyznać co do niego czuje...
-Lau uwierz, że pragnę tego samego z Ellingtonem
-Tak ale u ciebie chociaż masz pewność, że Ell nie zabawia się właśnie z jakąś dziwką podczas gdy my właśnie podążamy tym samochodem na śmierć!!!

Tak było mi żal ich słuchać, a gdy usłyszałem pierwszą wypowiedź Laury poczułem jak robi mi się ciepło na sercu... Poczułem się szczęśliwy i nieświadomie na moje usta wpełznął uśmiech. Na szczęście szybko się opamiętałem przez co znikł szybciej niż się pojawił, a ja doszedłem do wniosku, że to ciepło na sercu to za mocno podkręcona klima w aucie. Przecież nie mogę się zakochać. Ja!?!?!? Największy bad boy? Ross Lynch? Zresztą już raz obdarzyłem Laurę większym uczucie  i co z tego miałem??!?! Teraz pewnie by było tak samo, a ja nie mam zamiaru ponowniw przez nią cierpieć i podnosić się miesiącami jak nie latami z tego upadku. Ale nie ważne powróćmy do teraźniejszości i tego co się obecnie dzieje, więc.... Dziewczyny nadal krzyczą a ja właśnie dzwonie na numer Lajry. Oczywiście ona jest zdziwiona i prosi błaga o odebranie telefonu. Przekazuje go Ellingtonowi a ja wychodze z pomieszczenia, żeby z nią pogadać...
-Hej Laura ciesze się, że odebrałaś chciałem cię bardzo przeprosić i .... Czy ty płaczesz!?!,
-Ross porwali nas i więzią.
-Nie wiesz gdzie Laura? 
-Nie..
-Dobra koniec tych ppgadanek zakochańce -tak tak ludziska toto cudnyEll zero mózg- dawaj go mała. A ty kochasiu jeśli chcesz je odzyslac to przywieź 100 000 dolarów dziś za 2 h pod stara fabryke na wschodnich obrzeżach miasta. 
-Nie dam rady zebravć tyle w 2h godziny !!!
-Nie moja sprawa.
Połączenie zakończone..
Ok dziewczyny raczej słyszały przebieg rozmowy teraz wystarczy upozorować odbicie ich i wracam do domku !!!

* Jakiś czas później*

Ok wszystko przygotowaliśmy i właśnie wbiegamy do budynku. Podlatuje do Laury w tym samym czasie co Ell do mojej siostry a one zaczynają krzyczeć.
-Dziewczyny spokojnie to my. Ratujemy was tyko cicho, żeby nas usłyszeli.
-Dobrze będziemy cicho. Wynieśliśmy szybko dziewczyny do samochodu uciekając niby przed kimś, żeby było bardziej wiarygodnie. Dziewczyny oczywiście uwierzyli. Dlatego właśnie w tym momencie jedziemy do domu. Rydel nam dziękuje, tak samo jest z Laurą, nie powiem było mi trochę głupio, że je oszukaliśmy, ale cel uświęca środki. Zresztą nie muszą się o tym dowiedzieć. Właśnie wjeżdżamy na podjazd, jest godzina 2 w nocy, a w domu nadal świeci się światło, a to dziwne zwłaszcza, że jest tam Riker razem z Vanessą, a oni zawsze szybko idą spać i nie świecą światła gdy nie jest im potrzebne....
Wyswobodziliśmy dziewczyny z sznurów i zdjęliśmy im opaski. Następnie to co zobaczyliśmy przeszło najśmielsze nasze oczekiwania...

*Oczami Riker'a*

Co prawda planu dziś nie zrealizuje, ale kolacje przygotowałem i musze się pochwalić- wyszło mi wszystko bardzo romantycznie!!! Droga do salonu jest wyścielona białymi różami (oznaka miłości ) wokoło jest mnóstwo świec zapachowych, zaraz po wejściu w tle słychać delikatną muzykę naszego ulubionego zespołu, a na stole znajduje się butelka wytrawnego wina i nakrycie dla dwóch osób otoczone płatkami czerwonych róż a wszystko znajduje się na białym lauferku w serca.

*Jakiś czas później - powrót z Vanessą*

Przepuściłem Van w drzwiach, a jej na wstępie zaparło dech w piersiach- bardzo pięknych, ale to już inną drogą (od aut. Riker świntuszku xD )- wracając... udaliśmy się prosto do salonu gdzie przyniosłem kolacje, ale nie będę wam już tego opowiadał, powiem tyle to był meeega owocny wieczór i półowa nocy.....

**********************************************************************************
Ciężko mi to przyszło, ale się udało, łapcie rozdział :D Wydaje mi się że należy do tych dłuższych...
Proszę o komentarze :D




poniedziałek, 21 grudnia 2015

Rozdział 63

*Oczami Vanessy*

Cały praktycznie dzień minął nam na wspominaniu dawnych chwil.  Wszystko było wspaniale. Czułam się jak w bajce, w której obok mnie był mój książę na lśniącym białym rumaku gotów obronić mnie przed każdymi największymi i najmniejszymi przeciwnościami losu spotykający zarówno nas jako świetną parę czy mnie jako Vanesse Marano. Tą, która musiała wcześniej dojrzeć, tą , która porzuciła swoje marzenia o wielkiej karierze dla prawidłowego wychowania młodszej siostry i pomocy jej w spełnieniu w swoich pragnień.
Dzięki Riker'owi zaczęłam czuć, że wszystko się wreszcie ułożyło i idzie w jak najlepszym kierunku. To właśnie dla tego postanowiłam powrócić do swoich marzeń i zacząć je spełniać. Czuję, że z Riker'em  mogę dokonać wszystkiego. Nawet podbić świat.... filmowy sie wie. Mam nadzieje, że nikt nie będzie miał mi tego za złe i będą mnie wspierać. Wiem, że na Rikusia mogę liczyć, ale obawiam się reakcji Laury... Nie mam pojęcia jak to przyjmie i czy pogodzi się z tym, że w pewnym stopniu mnie straci.



*Oczami Ellingtona*


 Może Ross mi pomoże? Albo Rocky, chyba, że jakimś cudem uda mi się Riker'a namówić wtedy było by mi łatwiej, ale Riker prędzej mnie zabije zamiast pomóc, bo to w końcu jego ukochaną siostrzyczkę uraziłem, a Rocky.... ehh.. jesteśmy tak strasznie do siebie podobni, że jedyną racjonąlną osobą, która chociaż trochę może mi pomóc w powrocie do domu jest Ross.... Hmm... no więc .... A tak pójde do niego..



*Oczami Ross'a*


*Jakiś czas później*
Dobra postanowiłem wrócić do domu tylko najpierw muszę wymyślić jakiś sposób, żeby mi wybaczyła. Nie będzie to łatwe no, ale cóż.
Moje knucia sposobu na jak najmniej bolesny powrót do domu przerwał Ellington, który wtargnął do mojego pokoju w stylu * Pierdolić, pierdolone drzwi- po co komu one w zawiasa?!?! Ładniej wyglądają na podłodze * Taaa.... ale serio.. gościu WYWALIŁ mi drzwi!!! Ciekawe kto za to zapłaci na pewno nie ja!
-Ej roszpunko słuchaj, że mnie!
-Już cię słucham cny rycerzyku. Po cóż przybyłeś do mej komnaty?
-Przybyłem gdyż pragnę zapragnąć twej rady i pomocy.... kurde co ja robie!?!? Jestem tu w sprawie powrotu do domu. Chce, żebyś pomógł mi wymyślić coś ekstra dla Ryd by mi wybaczyła. I radze ci się zgodzić, bo to nie skończy się dla ciebie najlepiej.
-Spoko i tak już planuje coś dla Laury...
-Okey, więc..
-Więc co?
-Masz już coś?
-Ty debilu myślisz, że gdybym coś miał nadal bym siedział jak pacan i myślał?!?!?
-No racja ty przecież unikasz myślenia...
-Radze ci się zamknąć inaczej zamieszkasz pod mostem!!!
-Dobra nie złość się tak blondii bo jeszcze okresu dostaniesz.
-Coś ty powiedział?!?!?
-Nie nic! Myśl, myśl..
-No masz farta, a teraz pomóż mi coś wymyślić.
   I zaczęła się długa debata na to, co przygotować  dla dziewczyn, by nam przebaczyły nasze haniebne zachowanie. Było mnóstwo pomysłów (należały do Ellingtona) i nie zgadaniecie, ale wszystkie odrzuciłem ! No dajcie spokój ten pacan chciał im kupić słonia !!! Ale na szczęście ja cały czas czuwałem. I wpadłem na świetny pomysł dziewczyny będą zaskoczone, nauczą się nas doceniać i pozwolą nam znowu zamieszkać w domu i to na 100 pro...

*Oczami Riker'a*


Gdy Vanessa powiedziałam mi o tym, że planuje karierę filmową strasznie się cieszyłem, ale gdy zostałem sam tak naprawdę zastanowiłem się nad tym, to jednak kiepski pomysł, ale przecież jej tego nie powiem. Możecie pytać czemu kiepski? Jest kilka powodów:
1. Laura utraci jedyną swoją najbliższą rodzinę.
2. Nie będę miał jej przy sobie
3. Wokół niej będzie mnóstwo przystojnych i bogatych facetów
4. Może mnie zostawić, a nie dawno ją dopiero odzyskałem.
i po 5. najważniejsze KOCHAM JĄ!!!
Więc muszę coś zrobić, żeby nie mogła spełnić marzenia, przynajmniej nie na długo i by nie znalazła nikogo innego i była w miare na miejscu. I już nawet wiem co zrobić....



**********************************************************************************
Dziś krótki, ale jest niedługo w najbliższych dniach (najpóźniej w święta) pojawi się kolejny rozdział o wiele dłuższy i będzie się działo.


Mam dla was zadanie jeśli ktoś zgadnie co planuje Ross i Ell lub jaki plan ma Riker niech pisze w komentarzach, dla osoby, która zgadnie rozdział przedpremierowo może nie ten ale kolejne powiedzmy hm... jeden za zgadniecię jednego z wydarzeń ;) Można się zawsze targować :D
Rozgłaśniajcie powrót bloga i miłej przerwy świątecznej.
Do napisania Niepozorna ;)
Ps. jeśli uporządkuje sprawy z blogiem istnieje prawdopodobieństwo, że otworze nowy o zwykłej dziewczynie, licealistce ;)



Wielki powrót

Ludziska wielkie sory, że od dawna nic się nie pojawiło, ale... no właśnie ale. Jestem w liceum, mam sporo nauki co za tym idzie mało czasu. Nie oszukujmy się jestem typową kujonicą lubiącą książki i różne dodatkowe zajęcia. Ten blog powstał z powodu wolnego czasu (m.in.). Jestem nauczona, a racej przyzwyczajona mam zawsze jakieś zajęcie. Więc.. stałam się ulubienicą nauczycieli (co jest nawet fajne :D ) Ale dają mi oni mnóstwo zadań plus od jakiegoś miesiąca chodze na boks!!! Modelką nie jestem więc postanowiłam o siebie zadbać i pokazać że mam coś więcej niż tylko mózg, ale ok bo odchodzę od sprawy. Gdy weszłam na bloggera po jakiś 2 miesiącach bo chyba tyle minęło od ostatniego posta to się przeraziłam. Wyświetlenia stoją praktycznie, ubyło mi 2 obserwatorów (niby co tam, ale dla mnie to dużo!!) Więc moje postanowienie noworoczne to dokończenie tego bloga!!! Więc ogłaszam wszem i wobec, że Louise Noir znana jako Niepozorna powraca do życia. I w związku z tym, mam prośbe dla tych, którzy ze mną zostali. Pomóżcie mi rozgłosić bloga, bo wiem, że niektórzy o nim zapomnieli, a chciałabym może nie tyle zyskać nowych czytelników, z których bym się cieszyła, ale i starych czytaczy, których mimo wszystko bardzo, ale to bardzo ceniłam i kochałam :D Za czytanie tych brudów xD czy wyrażanie swojej opinii. Pozdrawiam wszystkie panie czytające mojego bloga oraz tą garstke płci męskiej bo wiem, że i wy się  pojawialiście chłopcy - mężczyźni.

KOLEJNY ROZDZIAŁ JESZCZE DZIŚ !!!!!
W ŚWIĘTA NADRABIAM ZALEGŁOŚCI ;)

PS. ROZGŁAŚNIAJCIE BLOGA!!!! (na innych blogach, fb i tych bzdetach ;) )

Wasza Niepozorna

wtorek, 6 października 2015

Rozdział 62

*Oczami Vanessy*


Pomysł się udał i już po 2 dniach nie było żadnych śladów tego, że on jej się kiedykolwiek podobał. Ale po tych wszystkich całusach, Przytulankach i niby randkach, serio się w nim zakochałam.  Ale cóż nie mogłam mu nic powiedzieć. Jakbym mogła ryzykować utratą przyjaźni. Więc tłumiłam w sobie wszystkie te uczucia. Ale szczerze po tym co usłyszałam od Riker'a żałowałam tego, że nie udało mi się przełamać mojego strachu. 1111 tak to oboję byśmy mniej cierpieli i moglibyśmy być szczęśliwi od dawna. Choć jestem zdania, że wszystko co się dzieje nie pozostaje bez znaczenia. Każda, rzecz ma swoją kolej i przychodzi w odpowiednim czasie i miejscu.
-Mimo wszystko cieszę się, że jesteśmy razem mimo, że przez tyle czasu ukrywaliśmy swoje prawdziwe uczucia. Teraz wiem, dlaczego się czasami dziwnie zachowywałeś.
-Tak na przykład kiedy?
-Miałeś wtedy 13 lat. A jak zobaczyłeś mnie w bieliźnie to patrzyłeś z pół godziny nie mrugając, później zrobiłeś się cały czerwony

Zanim jeszcze opuściłam nasze rodzinne strony postanowiłam umówić się z Riker'em by pójść na basen.( Jak wiadomo z poprzednich ,,wpomnień'' już wtedy mi się podobał. I z tego co wiem teraz ja jemu też.) Ostatecznie zrezygnowaliśmy z basenu, ponieważ było mega gorąco i postanowiliśmy pójść do naszego tajemniczego źródełka. Było ono bezpieczne i oboje świetnie pływaliśmy więc żadne z nas nie obawiało się tam pływać.

Postanowiliśmy przebrać się w stroję już w domu i tylko na to założyć swoje ubrania, by później nie schodziło nam z tym zbyt długo. Punkt 12 spotkaliśmy się w moim ogródku i ruszyliśmy w drogę do naszej Oazy. Gdy tam dotarliśmy wszystko było tak jak zawsze zza wyjątkiem tego, że pod drzewami, które tworzyły naturalny dach z liści i gałęzi znajdował się koc, a na nim poustawiane były różnego typu smakołyki. Nie marnując czasu razem z Rikiem postanowiliśmy ,,wyskoczyć'' z ciuchów  i lecieć popływać. 
Gdy odwróciłam się by spojrzec na Riker'a czy też jest już gotowy to zauważyłam, że jest cały czerwony i gdy tylko napotkał moje spojrzenie odwrócił się i szybko wskoczył do wody. Teraz juz wiem o co mu wtedy juz chodzilo..... -Mimo to, że byliśmy bardzo młodzi to i tak nieźle na mnie działałaś. Bałem się wtedy, że jak to zobaczysz to się przestraszysz i wieźmiesz mnie za jakiegoś nieletniwgo zboczeńca. -Spokojnie o to na pewno bym cid nie posądziła. Jak już to najwyżej mogłabym sie na ciebie rzucić z tego samego powodu. Heh - Szkoda tylko, że wtedy tego jeszcze nie wiedziałam.

*Oczami Ross'a*

-A no tak przepraszam cię,
-Spokojnie mały nie ma sprawy. Dobra to spadam do siebie. Narka, cześć, hej, do widzenia, Joł joł czy jak wy tam mówicie.
-Na razie. Miło było cię poznać!!!
-Ciebie też blondii. Wiesz nie jesteś jednak taki zły jak mówią ludzie na dzielni. Narka
I tyle widziałem Shanpay. Moją przyszłą- niedoszłą kochankę, która uratowała mnie przed śmiercią rzygenną.
Pomimo przeżyć z ostatniej nocy i tego jak mogła się ona zakończyć cieszę się, że się ona wydarzyła. Dowiedziałem się wiele o sobie i swoich odczuciach. Nie mogę więcej się tak opić zwłaszcza gdy w pobliżu będzie Laura. Wiele ryzykowałem. Nie tylko wyjawienie swoich uczuć, ale i utratą szacunku na dzielnice gdzie rządze mimo krótkiej obecności w tym mieście. Powiedzmy, że łotr łotra zawsze pozna, a ja, moja sława i wyczyny dodają mi większego rozgłosu oraz szacunku do mojej osoby. Zresztą kto był najsłynniejszym motocyklistą i kogo poszukiwano w 5 stanach? Tak to jedna  z przyczyn dla których tu się przeprowadziliśmy. Mieliśmy wszyscy zacząć od początku, a proszę na początku nie dość, że wciągnąłem Riker'a w gangsterstwo - co wyszło mu na dobre, bo zdobył Van o ile mu wybaczyła kilka spraw. Swoją drogą ciekawe czy wszystko jej już powiedział. Ale też nie  mogę się tym zbytnio interesować to w końcu jego życie do tego to on jest ten starszy i niby mądrzejszy. Dobra odłóżmy na razie na bok moje rodzinne perypetie i wróćmy do chwili obecnej.
Więc... Obecnie znajduje się w pokoju-sam, opuszczony przez olbrzymią, murzynkowatą Shanpay, która okazała się naprawdę miła i rozsądna mimo wszystko. To nie prawda co o mnie mówią, że rucham wszystko co się rusz i co posiada dziurkę. Jej akurat bym nie tknął za nic w świecie. Nie chodzi o jej wygląd- no dobra na początku by o to chodziło, ale po bliższym poznaniu jej okazało się, że jest strasznie miła i w ogóle zasługująca na dobre traktowanie. Trochę szkoda, że ma taką a nie inną pracę, ale w dzisiejszym świecie nikt nie ma łatwo. Wiem jedno. Pewnego dnia wesprę jej ,,interes'' bezinteresownie (Shanpay jest właścicielką tego klubu). Ok. To może czas bym już wreszcie opuścił to miejsce? Nie to, że coś hotel jest w porządku. Kasy też mi nie brakuje, ale długo tak nie wytrzymam. Jem na mieście. Jedynie z Ell'em gadam, ale od wczorajszego wyjścia z klubu go nie widziałem i nie słyszałem. Miejmy nadzieje, że nic mu nie jest, Ryd by mnie zabiła własno ręcznie. Mimo wszystko znam moją siostrzyczkę jak nikt inny i wiem co czuje, czy kto jest dla niej ważny. Może nie widać tego po mnie i moim zachowaniu, ale mimo wszystko pragnę jej szczęścia. I chcę jej pomóc z Ell'em. Tak samo jest z Laurą też chcę dla niej jak najlepiej. Tylko dla tego jeszcze nie wróciłem do domu, obawiam się, że gdy już to się stanie to pewnego dnia nie utrzymam mojej wewnętrznej bestii i mogę wymusić na niej jakieś czyny. Wiem, że po takim czymś by była zawiedziona, smutna i w ogóle nieszczęśliwa. Ale dla dobra Ryd namówię Ell'a  na powrót do domu i może spróbuje unikać Laury. Przynajmniej dopóki nie załatwię swoich problemów i nie zniknę z tego czarnego świata raz na zawsze. Gdybym teraz zaczął z nią flirtować czy cokolwiek kręcić to mogłoby jej grozić niezłe niebezpieczeństwo, a gdybyśmy byli razem to na 100% by mogła zostać zraniona czy tego typu rzeczy. Może moje życie nie wydaje się takie złe. Młody, zdrowy, przystojny chłopak, ma mnóstwo kasy. Laski na zawołanie, co noc to inna. Siedzi w tym całym ,,bagnie''(a dla niektórych raju) z własnej nie przymuszonej woli. Ale to nie prawda. Dobrowolnie bym się w to nie wpakował.
To ma związek z naszymi rodzicami. Zarówno moimi jak i Laury.
Nigdy żadne z nas nie interesowało się zbytnio pracą naszych rodziców. Zawsze mieliśmy co chcieliśmy, każdą zabawkę, zawsze mieli dla nas czas, organizowaliśmy mnóstwo wypadów. Mimo to nie byliśmy jakimiś rozpuszczonymi bachorami. Byliśmy wychowywani na prawych obywateli, ludzi, którzy zawsze i wszędzie będą w stanie pomóc innym. Trzymano nas zdala od złego. Ale po wypadku ..... wtedy poznałem prawdę. To czym się zajmowali, jakie mieli korzyści i co im groziło. Jeśli żadne z nas nie przejęło by tego ,,zadania '' po nich to najprościej mówiąc groziła by nam wszystkim śmierć. A ja nie chciałem na nikogo tego zganiać, ni sprawić jakiego kolwiek cierpienia komu kolwiek z mojego otoczenia. Więc to wszystko przyjąłem na swoje ramiona. I cóż ta jakoś wyszło. Może pewnego dnia opowiem wam wszystko po kolei, ale na razie lecę się pakować.

*Jakiś czas później*
Dobra postanowiłem wrócic do domu tylko najpierw musze wymyślić jakiś sposób, żeby mi wybaczyła



*Oczami Ellingtona*


R(Rydel):Tak słucham ?
Jej głos był przytłumiony przez odgłosy dochodzące z pomieszczenia w którym była. Czyżby też poszła do klubu? Do tego też jest pijana. Heh ja jednak mam to straszne szczęście.
E(Ell): Hej Ryd!
R: Wypieprzaj ELl z mojej komórki i tak dosyć mnie zdenerwowałeś, żebym teraz mogła spokojnie gadać.
E: Oj gdybyś znała prawdę byś się na mnie rzuciła ze szczęścia i nie chciałabyś mnie wypuścić.
R: W takim razie powiedz mi prawdę Ell.
E: Kocham Cię.
R: Dobra nie ważne. Za dużo wypiłeś, gdy będziesz chciał powiedzieć mi prawdę lub wytrzeźwiejesz daj znać.
E: Ale ja mówie prawdę.!!
R: Żegnaj Ellington.... Zadzwon hdy będziesz chcial szczerze porozmawiać i kiedy odechce ci się ze mnie żartować. E:Ale Ryd.... I w tym momencie nasze połączenie zostało zerwane.Nie wiem jak mam jej to powiedzieć skoro na trzeźwo nievmam na tyle odwagi, a gdy wypiej to mi nie chce wierzyc w moje słowa. Nie rozumiem kobiet. Ale samego siebie tez nie za bardzo moge zrozumieć. Na,jedno chce do niej wrócić do domu, żeby być blisko niej i w ogóle, ale z drugiej strony moja męska duma mi na to nie pozwala. Ehh... ja i te moje problemy. Najpewniej będzie tak, że będę musiala się po oristu schować dume do kieszeni i błagać ją o wybaczenie. No, ale cóż. Może Ross mi pomoże? Albo Rocky, chyba, że jakimś cudem uda mi się Riker'a namówić wtedy było by mi łatwie......
***************************************** Hej tu wasza Niepozorna. Dziękuje ludziom, którzy czekali na rozdział(pewnie jesr was garstka) i oto daje wam niedokończony rozdział, bo wiem, że ciężko mi będzie go szybko napisać, ponieważ mam mase testów i wgl a do tego dochodzą obowiązki pozaszkolne, których mi przybyło :/ Więc prosze. Miało być jeszcze oczamu Lau, Rydel i dokończenie Ella ale wyszło jak wyszło. Dajcie znać w konach ile was zostało. Dziękuje. Niepozorna. Przesyła buziaki ;-)

wtorek, 25 sierpnia 2015

Rozdział 61

*Oczami Vanessy*

-Wiesz co? Wtedy nie kłamałem tylko, że nie powiedziałem ci jak naprawdę BARDZO cię lubię!!!! -Ooo jakiś ty słodski!!
-Co? 
-Połączenie słodki i boski= słodski i to mega :D
-Jak bym mogła nie pamiętać?
-To od tamtej chwili wiedziałem, że będziesz znaczyć dla mnie znaczniej więcej niż zwykła koleżanka, przyjaciółka czy nawet siostra. Myślisz, że dlaczego w ogóle do ciebie zagadałem? Spodobałaś mi się od początku chociaż byłem nic nie rozumiejącym małym dzieckiem które ,,opiekowało'' się młodszym braciszkiem. Dobra teraz twoja kolej. To od kiedy ci się w ogóle podobam?
- Od chwili, w której udawałam twoją dziewczynę byś się pozbył natrętnej Viollet.
-A tak pamiętam to....
Spałam sobie spokojnie jak co dzień aż usłyszałam na dole natarczywe pukanie do drzwi, później szybki bieg po schodach, a na końcu trzaśnięcie moich drzwi od pokoju. Później to były tylko nanosekundy, gdy Riker wskoczył na łóżko i zaczął mnie budzić krzycząc, że muszę mu pomóc inaczej będzie musiał znosić mega potwora, kompletnie nie w jego guście, który  jest samolubny, narcystyczny i gadatliwy jak diabli. Ja, oczywiście dobrotliwa zaproponowałam, że możemy przez jakiś tydzień udawać parę by uwierzyła, że on jest zajęty i nie ma u niego szans.
Pomysł się udał i już po 2 dniach nie było żadnych śladów tego, że on jej się kiedykolwiek podobał. Ale po tych wszystkich całusach, Przytulankach i niby randkach, serio się w nim zakochałam.  Ale cóż nie mogłam mu nic powiedzieć. Jakbym mogła ryzykować utratą przyjaźni. Więc tłumiłam w sobie wszystkie te uczucia. Ale szczerze po tym co usłyszałam od Riker'a żałowałam tego, że nie udało mi się przełamać mojego strachu. Może tak to oboję byśmy mniej cierpieli i moglibyśmy być szczęśliwi od dawna. Choć jestem zdania, że wszystko co się dzieje nie pozostaje bez znaczenia. Każda, rzecz ma swoją kolej i przychodzi w odpowiednim czasie i miejscu.



*Ranek- pokój hotelowy Ross'a*

Obudził mnie straszny ból głowy. A mamusia mówiła Ross'iu nie pij tyle a jak już to nie mieszaj alkoholi. I proszę nie posłuchałem żadnej z rad.
Postanowiłem przekręcić się na bok przypominając sobie, że ostatniej nocy udało się mi zaciągnąć do łóżka. Nie powiem, że nie  miałem nadziei, iż to Laura okaże się tą "nieszczęśnicą". Ale wracają do teraźniejszości gdy spojrzałem kto leży koło mnie myślałem, żs dostane zawału. Szybko zerwałem się z łóżka i ubrałem się. Gdy kończyłem wykonywać ostatnią czynność zauważyłem,że Ona się budzi.   .. O nieee.....!!!!
-Hej Kocurku co się dzieje? Czemu uciekasz?
Moim oczom ukazała się ta postać.

-AAaaaa..... Znaczy nie to, że coś, ale...
-Co wczoraj wyglądałam inaczej? Mówiłeś do mnie Laura, a ja jestem Shanpay miło mi.
-Tak... No ten... Przepraszam, że o to pytam panią, ale nic z wczoraj nie pamiętam, a chce wiedzie, czy my... czy my pieprzyliśmy się?
-Nie nazwałabym tego tak. Mieliśmy taki zamiar, ale gdy tylko wszedłeś do pokoju i rozebrałeś się to zaraz po tym jak podszedłeś do łóżka padłeś na nie jak długi i myślałam, że już nie żyjesz, ale głośnie chrapnięcia jednak wyprowadziły mnie z tego błędu. A i nie mów mi per pani.
-To dlaczego ze mną zostałaś?
-Byłeś tak pijany, że gdyby nie ja udusiłbyś się własnymi wymiocinami. Więc to oczywiste, że nie mogłam cię samego zostawić. Nie chciałam cię mieć później na swoim sumieniu.
-To skoro nic między nami nie zaszło, a nawet uratowała mi pani życie przed moimi wymiocinami to bardzo pani dziękuje.
-Nie jestem pani mówiłam ci !!!
-A no tak przepraszam cię,
-Spokojnie mały nie ma sprawy. Dobra to spadam do siebie. Narka, cześć, hej, do widzenia, Joł joł czy jak wy tam mówicie.
-Na razie. Miło było cię poznać!!!
-Ciebie też blondii. Wiesz nie jesteś jednak taki zły jak mówią ludzie na dzielni. Narka
I tyle widziałem Shanpay. Moją przyszłą- niedoszłą kochankę, która uratowała mnie przed śmiercią rzygenną.


*Oczami Ellingtona*

Po tym jak Ross mnie zostawił dla jakieś laski podeszła do mnie jej koleżanka, która była..... Czy ona w ogóle była dziewczyną?!?!? Ludzie ja się pytam, która normalna dziewczyna nie goli nóg?!!? A z włosów pod pachami dało się zapleść warkocz, który miała Roszpunka.
Wyswobodziłem się od niej jakimś cudem i pognałem szybko do swojego pokoju. Znalazłem tam swój telefon, taaaa to chyba oczywiste, że on tam powinien być, ale nie zapominajmy u mnie zamiast krwii w 80% płynie czysty alkohol. Podniosłem mojego ,,sprzęta'' i wszedłem do kontaktów. Tam ukazał mi się dobrze znany numer i nazwa, którą dodałem jako jedyną do ulubionych. Należał on do rydel. Skoro jak wiadomo normalnie robię głupoty to co się dziwić, że właśnie do niej teraz dzwonię?

R(Rydel):Tak słucham ?
Jej głos był przytłumiony przez odgłosy dochodzące z pomieszczenia w którym była. Czyżby też poszła do klubu? Do tego też jest pijana. Heh ja jednak mam to straszne szczęście.
E(Ell): Hej Ryd!
R: Wypieprzaj ELl z mojej komórki i tak dosyć mnie zdenerwowałeś, żebym teraz mogła spokojnie gadać.
E: Oj gdybyś znała prawdę byś się na mnie rzuciła ze szczęścia i nie chciałabyś mnie wypuścić.
R: W takim razie powiedz mi prawdę Ell.
E: Kocham Cię.


* Oczami Laury*

Zgodnie z postanowieniem spędzamy już 3 godzinie w klubie o nazwie ,,Knockin'' ( nazwa wymyślona na potrzeby bloga^Louise Noir ;) , czyli Niepozorna)  cały czas albo pijemy razem z Ryd albo tańczymy. Z racji tego, że ja jestem jeszcze nie pełnoletnia to wszystko musi kupować Rydel lub jakiś debil, który myśli, że ma u mnie szanse lub ma nadzieje, że uda mu się dziś mnie zaliczyć. To, że jestem pijana nie równa się z tym, że jestem też naiwna czy, że straciłam rozum, a raczej jego resztki. Czemu każdy facet musi być szowinista? Jeśli chodzi o sex to pierwszy wychodzi z inicjatywą do dziewczyny, a gdy serio mu się jakaś spodoba, bo szczerze mówiąc nie wierzę, że nikt się komuś nie podoba przynajmniej powyżej 15 to nigdy nie powie danej dziewczynie, że jest ładna czy, że chciał by się z nią umówić. Faceci tylko nas wykorzystują. Jak nie chcą byśmy odwaliły jakąś pracę, to chcą coś spisać lub by się zaopiekować ich młodszym rodzeństwem. Haloo!!! My nie służymy do zabicia czasu gdy wam się nudzi, bo powiedzmy, siedzicie sami w obcym kraju i przeszliście wszystkie poziomy waszych gierek, nie to, że coś ja je też lubię no, ale sorki nie wyjść na dwór w piękną pogodę, gdy rzadko się widujesz z koleżanką z dzieciństwa, bo niby boli cię brzuch później chociaż cię cudownie przestał nie powiedzieć nic, a po godzinie wyjaśnić, że ,, Nie, nie chce mi się iść''. Sorki, ale godzinami niszczyć sobie wzrok o ci się chce?!!?!? Albo inaczej chłopak przypomina sobie o tobie gdy chce, żebyś zapytała go, bo piszę sprawdzian, a ty jesteś z tego przedniotu dobra i możesz mu wyjaśnić to i owo by zdał go bez problemu. Czy myśli,  że jak zrobi do ciebie ładne oczka, które są meeeeega słodkie i baaardzooo brązowe i masz wrażenie, że w nich toniesz to oddasz mu wszystkie swoje zadania, które straciłaś jakieś 2 godziny,  żeby wszystko dokładnie opisać i umieć wytłumaczyć. Ughhh.......... I te ich słodkie przezwiska dla nas. Osobiście bardziej mam ochotę się z nich śmiać niż się nimi zawstydzać i jarać się, że mega przystojny i nieświadomie ci się podoba wymyślił dla mnie słodziutką ksyweczkę, która tylko on jeden się do mnie zwraca. Nie wiem czy ze mną jest coś nie tak czy serio oni tego  nie robią, ale nie potrafię rozpoznać kiedy facet ze mną flirtuje!!! Help me people!!!!  Chłopak do mnie zarywał jakieś 2 miesiące, a dopiero gdy zapytał czy się z nim umówię to się skapnęłam. Gratuluje Laura. Ty i ten zapłon. Dobra może bym tak wróciła do chwili obecnej. Więc teraz ..... ja.... co ja robię? A tak siedzę przy barze i popijam drinka od jakiegoś bruneta, który ciągle coś do mnie mówi, ale oczywiście uwagi nie zwracam.  Dobra czas to skończyć tylko najpierw Rydel. No blondii gdzie się chowasz? Ooo... jesteś ! I równie znudzona jak ja. Heh to znak od niebios, że pora wiać.
-Sorki, ale wiesz muszę już się zbierać, z moją koleżanką jest nie najlepiej, my najwyżej się zdzwonimy jak coś, więc lecę. Narka.
Szybko wstała i zaczęłam odchodzić. Jeszcze usłyszałam jak chłopak za mną woła, że nie ma mojego numeru, ani ja jego. Nawet nie próbowałam się odwrócić i mu odpowiedzieć. Wręcz przeciwnie zaczęłam szybciej iść w stronę Rydel.


************************************************************************************
Hej tu Niepozorna- a którzy inny- wcześniejszy rozdział opublikowałam dwa razy bo ten pierwszy był przypadkowy. Smuci mnie tylko, że jedna osoba tylko go skomentowałam. Jeśli wena mi nie wróci, ani liczba komów się nie zwiększy bloga skończę w jakieś 5 rozdziały. Dodatkowo postanowiłam spróbować napisać swoją własną książkę. Być może opublikuje wam ją, ale jeśli skończę tego bloga teraz, czyli po tych 5 rozdziałach, choć sb tego nie wyobrażałam i miałam nadzieję do 100 dociągnąć to jej nie zobaczycie. On oczywiście nie będzie o R5 ani nic z tego to od początku do końca będzie moja historia.
Dobra kończę notkę
Proszę o komy jeśli nie chcecie bym go kończyła po 5 rozdziałach liczę przynajmniej na 8 komów. Kiedyś było ich 14 a teraz ledwo 1 choć liczba wyświetleń rozdziałów ostatnio przekracza normę i jeden rozdział ma przynajmniej 200 wyświetleń, więc liczę że choć 3% osób z tych 200  skomentuje.

Wasz Niepozorna
Ps. Co sądzicie o pomyśle napisania książki?
Pps. KOMENTUJCIE!!!!!