sobota, 28 marca 2015

Rozdział 53 (12/14)

** Narrator **
- Luke możesz szybciej? - Ross od 30 minut czeka aż jego przyjaciel podstawi pod dom jego nowy samochód.
- Spoko stary jeszcze jakieś 10 minut.
Kolesia zatrzymali na granicy.
- Dobra, dobra.  A jak auto? 
- Nie będziesz zawiedziony. - Luke rozłączył się.
Ross czekał na nowy samochód już kilka miesięcy. Musiał uzbierać pieniądze i czekać aż przetransportują samochód do Ameryki. Blondyn czekał jeszcze kilka minut ,a po chwili przed jego oczami ukazał się czerwony Lexsus. Na miejscu kierowcy siedział Luke rozkoszując się mocnymi bassami.
Ross wpatrywał się w auto i wsłuchiwał w takt muzyki. Zapewne był to dubstep. Drugi blondyn wyszedł z auta i podał przyjacielowi kluczyki ,a następnie bez słowa skierował się do siebie. Ross obszedł dokładnie samochód i oglądał każdy jego szczegół,sprawdził zawieszenie.
Nie wiedział ,że jego poczynanią przyglądała się pewna brunetka.
Lustrowała wzrokiem każdy ruch Rossa. Odeszła,od okna i wybiegła na dwór zgarniając po drodze batonik zbożowy jako alternatywe śniadania.
Stanęła obok Ross i delikatnie przygryzała,baton.
- Ładny. - powiedziała ,a,Ross potwierdził kiwnięciem głowy.
- Czas przetrstować to cudeńko. - blondyn ruszył spokojnie na miejsce kierowcy ,a Laura,wgramoliła,sie obok niego.
- A,ty co?
- Jadę z tobą.
- Nie boisz się? Mogę Cię zgwałcić w lesie.
- Jak chcesz gwałcić to w normalnym miejscu. Pojedziemy do mojego domku letniskowego. - Laura wydukała,pewnie ,a Ross ruszył przed siebie.
Jechali w ciszy którą,zagłuszało radio.
- Aaa! MOJA PIOSENKA! - Ross wydarł się głośno i podgłośnił utwór. Nie byłoby w tym NIC dziwnego gdyby nie fakt ,że to piosenka 'Love Me Like You Do'. Laura patrzyła,zszokowana,na podśpiewującego blondyna. Miał cudowny głos.
- Ładnie fałszujesz. - skwitowała brunetka ,a Ross prychnął.
- A ty niby umiesz lepiej?
- Tak. - Laura bez zbędnych słów weszła w 3 zwrotkę piosenki. Jej melodyjny głos fantastycznie wpasował się w piosrnkę.
Ross był zaskoczony ,a Laura zadowolona.
Po 1, pokonała Lyncha
Po 2. Dojechali na miejsce
po 3. ŁO JAK TU PIĘKNIE
Wyskoczyła hyżo z auto i pobiegła do domku. Wyciągnęła klucze i przekręciła zamek ,a następnie pchnęła drewniane drzwi. Otworzyły się ze skrzypem i ukazały dużą , ładnie zagospodarowaną , nie odwiedzaną , zapajęczoną przestrzeń. Pajęczyna na pajęczynie , kurz na kurzu i pełno pająków.
- Czeka nas dużo pracy - westchnął blondyn który pojawił sie obok Laury.
- Tak .. To co .. zabieramy się ? - blondyn przytaknął i razem zabrali się za poszukiwanie płynów , mopów, szczotek i ścierek.
- Lau tu NIC nie ma. - blondyn opadł na kanapę i wgapiał się w telewizor.
- Oprócz tego. - Laura postawiła przed nim cały zestaw perfekcyjnej pani domu. Ross bez słowa zabrał się do sprzątania. Założył gumowe rękawiczki i podwinął rękawy.
Wziął gąbkę i płyn. Zaczął od kuchni . Dokładnie jeździł po każdej powierzchni i ścieraj kurz. Laura w tym czasie zgarniała pajęczyny i pająki. Kiedy Ross zmył już wszystkie blaty , szafki i tym podobne odkurzył dokładnie podłogi i dywany ,a Laura je umyła. Na następny ogień poszly okna.
Laura je myła ,a Ross owlekł nową pościel w sypialni i sprzątał toaletę.
praca zajęła im łącznie 4 godziny łacznie z zaparzeniem kawy.
Para siedziała właśnie na werandzie i popijała kawę.
- Jestem z Nas dumny - Ross usmiechnął się do brunetki ,a ta odwzajemniła gest.
Dopili kawę i weszli do środka. Laura pakowała wszystko do zmywarki ,a Ross jej się przyglądał.
- Idę się przebrać. - mrukneła ale Ross złapal ją za ramię i obrócił w swoją stronę.
Ich ciała , usta dzielił centymetr.
Ross patrzył w piekne oczy Laura ,a brunetka na usta chłopaka błagając go w myślach
'pocałuj mnie! TERAZ!" ..
No i pocałował. Złaczył ich usta w delikatnym pocałunku.
Laura powiesiła swoje ręce na jego szyi ,a on chwycił ją w tali i przyciągnął do siebie.
Z każdą sekundą ich pocałunek stawał się coraz bardziej łapczywy i namiętny.
Kiedy Laura poczuła jak jej top ląduje na ziemi natychmiast odsunęła się od Ross.
Patrzył na nią zdezorientowany .
- Nie. - powiedziała ,a Ross zbliżył się do niej o krok.
- NIE! - tym razem się odsunął.
- Dlaczego? - wymruczał ciicho.
- Nie chcę. Znaczy chcę ale nie z takim Rossem.
- A z jakim?
- Normalnym.
- To znaczy?
- Zawrzyjmy układ.. ty wytrzymasz TU ze mną 3 dni jako normalny chłopak ,a wtedy dokończymy. Zgadzasz się? - Laura wyciągnęla w jego stronę dłoń ,a on ją uścisnął.
- Zgoda. - powiedział pewny siebie.


HEJ! :3
Z tej strony Zyzia :D 
Macie Raurę :)
Będzie szybciej niż myślałam XDD 
no ale cóż .
Chciałabym żebyście wyrazili dokładną opinię o tym rozdziale.
Napiszcie czy coś poprawić i czy Wam się podoba taki 'układ' :) 
Ode mnie tyle.
Papatki!

niedziela, 22 marca 2015

rozdział 52 (11/14)

*Oczami Rossa*
- Jaka ona jest piękna!Taka mała , krucha i delikatna. A dzisiaj się nawet do mnie przytuliła! RAJCIU! - od koło 30 minut jarałem się Laurą przy chłopakach. Ich miny wyrażały jednoznaczne "Co ty pierdolisz?". Nie przejąłem się tym zbytnio. Chciałem nawijać dalej ale Luke przystawił mi rękę do ust.
- już nic nie mów! - ścisnął usta w cienką kreskę i zamilkłem.
- Ross ,a może ty się zakochałeś? - Ian klepnął mnie w ramię ,a ja się lekko uśmiechnąłem.
- Uśmiecha się! - Jake wydarł się głośno.
- Ej nie potwierdziłem - jęknąłem
- Ale też nie zaprzeczyłeś - Jake nie dawał za wygraną i dalej brnął w temat. Laura jest bardzo ładna ale problem tkwi we mnie. Jesteśmy jak piękna i bestia. I to ja odgrywam rolę bestii.
- Chłopaki wkurzacie mnie i to mocno. - wstałem z ławki i poszedłem w stronę wyjścia z parku.
Usłyszałem tupot stóp ciągnący się za mną. Wiedziałem kto to ..
- Stary przepraszam. - Jack patrzył na mnie z miną szczeniaczka. Nie odpuszczę mu.
- Idź ode mnie sieroto.
- Nie! - zaskomlał żałośnie.
- Powiedziała twoja matka jak Cię pierwszy raz zobaczyła. - 1:0 dla mnie.
- Raczej Laura jak powiedziałeś jej ,ze ją kochasz. - przegina. 1:1 mamy remis.
- Spadaj. To było dawno. Może coś czuję ! Ale nie wiem co. - powiedziałem ściszając swój łos przy ostatnim zdaniu. Jake na chwile się zamyślił po czym zmieszał i odezwał
- Słuchaj bo wiesz jak to z tobą jest kiedy się zadłużysz .. no wiesz .. musisz .. - skapowałem o co chodzi Jakowi. NIE! Nie mogę tego zrobić!
- NIE! STARY NIE! NIE ZROBIĘ JEJ TEGO .. ONA NIE ZASŁUGUJE NA COŚ TAKIEGO! - wydarłem się na cały park. Wszyscy się na mnie dziwnie patrzeli. Kit z nimi.
- Ale ..
- NIE! - powiedziałem stanowczo.
- Obiecaj ,że to przemyślisz Ross. Trzymaj się. - powiedział i odszedł w stronę chłopaków.
Pobiegłem w stronę domu. Wbiegłem szybko po schodach trącając przy tym Lau. Biegnąc korytarzem słyszałem kłótnię Vanessy i Rikera.
Wpadłem do pokoju i walnąłem na łóżko. Wbijałem się twarzą w poduszkę i mówiłem sobie ,że nie mogę tego zrobić. Czego? Otóż.
Kiedy ludzie czegoś chcą to próbują to zdobyć. A najczęściej jest tak ,ze kiedy to zdobędą to już tego nie chcą. Jake serio myśli ,że jak zaliczę Laurę to o niej zapomnę? Że mi się znudzi? Nie.
Co się ze mną dzieje ? Od kiedy tu przyjechałem jestem jakiś .. inny?
Obroniłem Laurę przed jakimś zboczeńcem - no dobra. To była moralna postawa.
Ale to co jej wczoraj wygadywałem? To nie było moralne zachowanie.
Dlaczego ja się tak zmieniłem? Dlaczego jestem taki .. nieuczuciowy?!
Czy to przez Laurę? TO pierwsza dziewczyna której no ... ten tego.
Nawet nie zauważyłem kiedy po moim poliku spłynęła łza.
Nie usłyszałem też skrzypiących drzwi. Jakim niby miałem to zrobić? W mojej głowie krzyczały głosy mówiły ,ze jest beznadziejny ,że muszę się zmienić ,że ... ,że to Luke tak na mnie działa.
Poczułem jak materac się ugina.
- Ross .. czy ty .. płaczesz? - Laura odgarnęła moje włosy z twarzy i patrzyła na migoczące lzy na moich polikach.
- Nie .. oczy mi się pocą. - powiedziałem i podniosłem się do pozycji siedzącej.
-Czy ty właśnie jesteś dla mnie miły?
-Nie przyzwyczajaj się mała twój pan i władca może w każdej chwili powrócić i wykazać swoje możliwości.
-Oł...... znowu się zaczyna..... W ten sposób nic ze mną nie zdziałasz.
-Spoko, ale ja wiem swoje.
-To wiedz dalej. Ale czy to co wiesz aby napewno jest prawdą?
-Już wkrótce się dowiemy...................................................................................................




*Oczami Vaness'y*


    -Uwierz nie zrobią tego. Rydel wysłałem z Ell'em i Rocky'm na mini wyjazd. Coś się wydarzyło między moją siostrą a kumplem więc chce by było jak dawniej. Raura też się sobą zajmie, a przynajmniej przekonam Laurę, by tego nie robiła.
-Czyli co z góry miałeś wszystko przemyślane? i co jest twoim celem?
- Może od razu ci go nie powiem, bo byś się obraziła na mnie i utrudniło by mi to osiągnięcie sukcesu, ale wiem jedno.Julia nie zapomniała nigdy uczuć do swego Romea i żyje nadzieją, że podobnie jest z tobą.
-Riker  daj spokój przyjaźnimy się. Znamy się już parenaście ładnych lat i nie chce popsuć tego wszystkiego. Dobrze wiesz dlaczego. Zresztą młodzi..... Laura ja się o nią boję i dla jej dobra wole być  z moim obecnym chłopakiem. To ją  chroni i ty to dobrze wiesz.
-A skąd pewność że ona nie chce poznać całej prawdy?
-Prawda boli i ty wiesz to najlepiej. Dowiedziała się tyle co powinna. O rodzicach to i tak nie była nawet połowa bólu, a nie mogłam znieść jej widoku w po tym jak się dowiedziała. Widzisz co się  stało z Ross'em.
-Ross jest taki, bo nie było przy nim Laury gdy tego potrzebował, gdy jego pamięć wróciła. On ma przebłyski i mógłby się stać normalny. Ja wiem, że on ją kocha a prawda mogłaby dać im obojgu szczęście, czemu ty tego nie potrafisz zrozumieć. Prawda boli ale kłamstwo..... to dopiero niewyobrażalny ból, który zostawia po sobie blizny.
-DAJ MI SPOKÓJ!!!!!!!!!!!!!! Wiem co dla niej dobre. To moja siostra!!!!!!
- Ale nasza przyjaciółka daj jej żyć!!!!!! Skąd możessz wiedzieć co dla niej dobre!!! Okłamując ją zabierasz szczęście nie tylko siostrze, ale i sobie pomyśl o tym. Nie uważasz tak?
-OTWÓRZ TE DRZWI!!!!!!
-Nie
--OTWÓRZ TE DRZWI!!!!!!
-Dobra otworze wyjdę i zamknę a ty w tym czasie przemyślisz wszystko i jak wyjdziesz to powiesz Laurze prawdę, a jak nie to ja to zrobię.
-Ale....
-Ale teraz umiesz być miła? Wracam za godzine. Miłego myślenia.




************************************
Hejo!!!! Rozdział pisany na pół pierwszą cześć do pocących oczu pisała Zyzia zaś ja część kolejną. Sory za opuźnienia ale choroba nadal mnie trzyma i te rozdział pisze resztkami sił po uzupełnianiulekcji, ale i tak ich jeszcze nie skończyłam noo nic kończe i lece ogldać Romeo musi umrzeć.    Zrozumiałam ROmeo i Julia po prawie roku. Ta książka jest boska. 


Louise Noir :*

niedziela, 15 marca 2015

Rozdział 51 (10/14)

*Oczami Vaness'y*

*Przed zaśnięciem*/


Zaprowadzenie Riker'a pijanego na górę to powinna być dyscyplina olimpijska.
-Rik no weź nie bądź taki, masz pewnie tam choć kapke trzeźwości co?
-A mam
-A wykorzystasz?
-Jasne, ale to jak dojdziemy na górę.
-Jak dojdziemy na górę nie będzie mi ona potrzebna, bo i tak pójdziesz spać.
-Pójdę z tobą, ale wcześniej pogramy troszkę ok?
-Nie zapominaj się. Pamiętaj, że mam chłopaka.
-Znowu on..... po co ci on...... masz mnie.... chłopaka który cię kocha odkąd cię zna i wiem o tobie wszystko. Sama wiesz ile przeżyliśmy.
Grrr..... dlaczego on musi tak gestykulować. Wychodzimy właśnie po schodach, a jemu zebrało się nie znaki niewerbalne.
-Człowieku jak nie przestaniesz to się prze..... - w tym momencie Riker wyprostował się i jak gdyby nigdy nic wszedł sam po reszcie schodków ,a na ich szczycie odwrócił się do mnie.
- Idziesz? - stałam zszokowana i patrzyłam na Rika. Blondyn prychnął i skierował się do swojego pokoju ,dopiero teraz byłam w stanie ruszyć się ze schodów. Wbiegłam po nich szybko i ruszyłam w pościg za Rikerem. Chłopak wchodził do pokoju ale rozpędzona nie wyhamowałam i na niego wpadłam. Przewróciliśmy się na ziemię. Ja leżałam na nim ,a on na ziemi .
- Czy ty jesteś trzeźwy? - wyszeptałam cicho patrząc w jego śliczne oczy.
- No w końcu zauważyłaś - wymamrotał
-Ty..... ty debilu jak mogłeś?!??!?!??! To ja się z tobą męczyłam, próbowałam cię zaciągnąć do tego pokoju, żebyś w spokoju wytrzeźwiał, ale ty wolałeś udawać!!!!!!!!
-Uznałem, że tak będzie lepiej, a zresztą chciałem, żeby mój plan się powiódł.
-I co powiódł się?!?!?!? A zresztą o jaki ci chodzi plan??!?!?!
-Zaciągnięcia cię do mojego pokoju.
-I co dalej?
-Zamknięcia nas w nim.
-Ale zawsze mogę znaleźć kluczyk i je otworzyć.
-Ale zawsze mogę wyrzucić kluczyk i je otworzyć gdy.... no właśnie to w swoim czasie, ale wracając otworze je pewnym sposobem kiedy ze chce.
-Nie zrobisz mi tego. Inni mnie uwolnią.
-Uwierz nie zrobią tego. Rydel wysłałem z Ell'em i Rocky'm na mini wyjazd. Coś się wydarzyło między moją siostrą a kumplem więc chce by było jak dawniej. Raura też się sobą zajmie, a przynajmniej przekonam Laurę, by tego nie robiła...................................................
Do tej pary powrócimy później......... Lub w next'cie.



*Oczami Laury*
*Następnego dnia*


Obudziłam sie rano wtulona w Ross'a. Szybko wstałam i uciekłam do siebie do pokoju. Nie chciałam narazie widzieć Ross'a. Byłam mu wdzięczna, że mnie uratował, ale się pogubiłam. Wiem, że kiedyś był inny i mam nadzieje, że nadal taki jest tylko udaje, ale nie mam pewność przez co boję się mu zaufać.... boję się że gdy znowu zacznę z nim spędzać czas......że znowu się w nim zakocham i przepadnę. Nie chce być kolejną dziewczyną na liście Ross'a Lynch'a. Ja chce prawdziwej miłości............... A co do miłości ale troche z innej bajki postanowiłam obejrzeć film ,,Listy do Julii''.
Nie ważne że widziałam go milion razy, znam fabułe, że romantyki nie są w moim stylu, ale jednak coś mnie do niego ciągnie. Dwie historie, które się łączą w całość. Inna wizja Romea i Julii w pewnym sensie oczywiście. Każdy chyba zna tą pracę Szekspira. Chłopak- 16/17 lat zakochuje się w córce z nienawidzonego przez jego rodzine rodu. 15-letnia Julia odwzajemnia jego uczucia. Chcą być ze sobą i próbuje tego dokonać wszelkimi siłami. Ten upór doprowadził do śmierci dwojga młodych ludzi. Tak szczerze, co by byo gdyby Julia jednak porozmawiała szczerze z rodzicami? Co by się stało gdyby jednak zrezygnowali i poszukali innych drugich połówek?
Wówczas może nam się nasunąć na myśl film ,,Listy do Julii'' Jedna z głównych bohaterek właśnie tak postąpiła i co w związku z tym? Spotykają się po 50 latach i bum..... happy end! Miłość powraca i się kochają....... ,, Love Rosie'' to samo przyjaźń od dzieciństwa, urwany kontakt, odnowienie go, i po 50 latach spotykają się..... Mam nadzieje tylko, że nie spotkam sie np z Ross'em po 50 latach bo odkryje że go kocham. Moje rozmyślania przerwało pukanie do drzwi.
-Sekunde przebieram się!
W tej właśnie chwili stałam przed szafą w samej bieliźniej i próbowałam coś wybrać.
-Hej. Ja tylko na chwilkę przyszedłem dać ci twoją blu.......u..u....u... 
No ładnie blondi mi się zawiesiła i gapi sie na mnie wzrokiem.....głodnego lwa..... no proszę nawet sie oblizał.... zaraz zaraz... on się oblizał, a ja stoję sobie przed nim jakby nigdy nic...... może bym się tak ubrała? Złapałam szybko pierwszą lepszą sukienkę i założyłam ją. Znacie powiedzenie ,,Nadzieja matką głupich''?  Miałam nadzieje, ze mu przejdzie, ale nieeee...... ale nie........ on się nadal gapi.!
-E! Blondii! Nie gap się!!!!
-Tak...em.... sorry
-Czy właśnie wielki Ross Lynch mnie przeprosił?
-Pff.... chciałabyś mała! A teraz spadam trzeba się trochę rozluźnić. Idę na imprezę a i nie przeszkadzaj Riker'owi i Van. Riker zamknął ją ze sobą w pokoju bo ma mini plan a reszty nie ma.
-Mam nadzieje, że mnie nie zamkniesz tak jak on.
-Chciałabyś. Chociaż jesteś niczego sobie, ale pamięaj jestem wolnym strzelcem.
-I bądź sobie nim nadal ja nie chce mieć nic z tym strzelcem wspólnego.




******************************************************************************
Hej sorry że dawno nie pisałam ale szkoła dobija codziennie kończe lekcjie koło 22 a w piątek i dziś pisze lekcjie a i tak nie wszystko. Mam dość codziennie po 3 sprawdziany + przygotowywanie się do egzaminów i ledwo co ciągnę. Dobra koniec użalania się. Pa ludzie, a i Dream Chicka skoro masz konto to weź komentuj.
Komentując pomagacie mi przetrwać jakoś to wszystko.

środa, 4 marca 2015

Rozdział 50 (9/14)

*Tego samego dnia wieczorem*
Rydel , Vicky , Ellington i mała Ally od kilku godzin szukali zaginionego Rockiego.
Rydel i Ally zanosiły się płaczem , Victoria pocieszała je ,a Ellington kierował samochodem.
- Ell to nie tu. Byliśmy w tej dzielnicy już kilka razy! – Rydel nosiły nerwy.
Była roztrzęsiona ,że jej młodszy braciszek zgubił się sam w wielkim mieście.
Ally bała się ,że jej znajomy został pobity lub zamordowany.
Ellington nie chciał stracić najlepszego przyjaciela.
A Vicky? Vicky nie chciała stracić swojego BMX’a.
Los Rockiego był jej obojętny , najważniejszy był BMX.
- A w jakiej jeszcze nie byliśmy? – zapytał zrezygnowany Ell i zatrzymał się na poboczu.
Odetchnął z ulgą i oparł głowę na kierownicy czym uruchomił klakson.
Wszyscy zatkali uszy i krzyknęli ,a Ell walnął łbem o sufit auta.
- Myślę ,że w tym mieście nie istnieje. Objechaliśmy prawie całe. – skwitowała mała Ally gładząc się po głowie.
- No właśnie! Ell ! Zamieniaj się! Wiem gdzie może być Rocky! – Victoria triumfalnie pisnęła i usiadła na miejscu kierowcy. Ruszyła z piskiem opon w dobrze znane jej miejsce.
*Tymczasem u Van , Lau , Rossa i poniekąd Rikera*
2 brunetki i wysoki ,umięśniony blondyn weszli do ogromnego klubu.
Wokół nich migotały kolorowe światełka .
Pod ścianą stały zakochane , całujące się pary.
Trochę dalej kilka typów w złotych łańcuchach ,a tam obok ktoś rzygał.
Laurze na sam widok kolacja podskoczyła do gardła.
- Źle się czuję.  – powiedziała trzymając się za brzuch. – Idę do toalety. – dokończyła i już miała ruszyć w ich kierunku kiedy pewien ktoś chwycił ją za ramię.
- Uważaj na siebie Lau – Ross puścił jej ramię i razem z Vanessą poszli szukać Rikera.
Dokładnie obeszli bar i każdy stolik.
Szukali wokół scen na których tańczyły striptizerki , dokładnie przyjrzeli się osobom znajdującym się na zewnątrz , przy ścianach i leżących pod stołami nieprzytomnych pijaków.
Po Riku ani śladu.
- Nigdzie Go nie ma. – Vanessa usiadła zrezygnowana na krzesełku barowym ,a obok niej przysiupnął Ross.
- Kieliszek wódki proszę. Najlepiej Jack’a Daniells’a. – Vanessa zwróciła się do barmana ,a chwilę później dostała swój napitek. Wzięła łyk bursztynowej cieczy i przełknęła rozkoszując się jej smakiem.
Zaczerpnęła drugi łyk ale tym razem go nie połknęła tylko wypluła wprost na Rossa.
Chłopak strzepnął z twarzy alkohol wypluty przez Vanessę i spojrzał na nią z mordem w oczach.
Vanessa uśmiechnęła się przepraszająco i podała Rossowi chusteczkę z torebki.
- RIKER! – krzyknęła głośno. Ross odwrócił się i rozpoznał w ledwo idącym blondynie swojego starszego brata. Spojrzał na Van i razem rzucili się w bieg „ratować” Rikera.
- Brachu coś ty ze sobą zrobił?! – Ross spojrzał na twarz swojego brata. Była cała czerwona ,a z ust wydobywał się nieprzyjemny oddech. Alkohol i .. papierosy ?
-Rik ty palisz? – Vanessa wyjątkowo się przejęła. Riker prychnął głośno i odwrócił wzrok od dziewczyny.
- Jesteście sami? – ledwo wydukał. Ross z przerażeniem spojrzał na starszą Marano.
- Trzymaj Goi wyprowadź stąd! Idę szukać Laury! – Zanim Vanessa zdążyła coś powiedzieć została sama z Rikerem .
Ross wbiegł do pomieszczenia w którym znajdowały się toalety.
Był zdenerwowany.
Jego wizerunek Bad Boya nie mógł i nie potrafił zatrzymać uczucia jakim darzył Laurę.
Jego poziom adrenaliny wzrósł kiedy usłyszał krzyki z damskiej toalety .
Wbiegł tam szybko i ujrzał przerażający widok.
Jakiś typ obmacywał przerażoną i bliską płaczu Laurę.
Brunetka się wyrywała ale facet był od niej wiele silniejszy.
- TY! – Ross wrzasnął głośno przez co zwrócił uwagę mężczyzny. Oderwał się od Laury i spojrzał na chłopaka.
- Nie przeszkadzaj młody! WYPAD STĄD! –
- Nie bez niej. – chłopak mruknął i przywalił facetowi z pięści.
Szatyn obalił się na ziemie ,a jego nos zaczął krwawić.
Laura rozpłakała się jeszcze bardziej i zjechała po ścianie.
Blondyn uklęknął obok niej i uniósł do góry.
Opuścił klub z brunetką na rękach.
Przy samochodzie stała rozdrażniona Vanessa ze śpiewającym jej ballady miłosne Rikerem.
Ross wpakował Lau na tylnie siedzenie i ruszył do domu.
***
- Co z nim robimy? – Laura nadal płakała ale bardziej obchodził ją stan Rikera.
- Na górę – powiedziała Vanessa i zaczęła kierować wcześniej wspomnianym do jego pokoju. – Zaprowadzę Go. Ty się czegoś napij Lau , obiecuję CI ,że dorwę tego idiotę i ręcznie spiorę. – po tej obietnicy Van wszczęła próbę zaprowadzenia Rikera do jego pokoju.
Młodsza Marano rzuciła się na kanapę i zaczęła płakać w poduszkę.
Poczuła ,że kanapa ugina się ,a ktoś całuję ją w czubek ramienia.
Odwróciła głowę i zdziwiona zauważyła Rossa.
Podniósł się do pozycji siedzącej razem z Laurą i chwycił za rękę.
- Już jesteś bezpieczna. Nikt Ci tu nic nie zrobi. – powiedział i otarł z policzka brunetki łzę.
- Gdzie reszta?
- Pojechali szukać Rockiego. – Laura kiwnęła głową na znak ,że rozumie.
Mimo obaw wtuliła się mocno w Rossa i wdychała zapach jego perfum.
Blondyn mocniej przytulił brunetkę i położył się na kanapie tak ,że Laura miała głowę na jego torsie.
Ross pocałował ją w czubek głowy ,a Laura lekko się uśmiechnęła.
Po kilku minutach zapadli w głęboki sen.






Vanessa obudziła się w środku nocy i zeszła do kuchni by napić się wody.
Rydel , Ell’a i Rockiego jeszcze nie było.
Weszła do salonu ,a na kanapie zastała słodko śpiących Laurę i Rossa.
Wzięła do ręki lustrzankę i zrobiła im kilka zdjęć.
Zabrała z szafy koc i okryła ich nim.
Zabrała do swojego pokoju szklankę wody i ponownie zapadła w sen.



Witam.
W tym rozdziale macie troszkę Raury i czułego Rossa.
Ale nie przyzwyczajajcie się J
Do takiej prawdziwej Raury jeszcze dużo rozdziałów J
Zyzia


niedziela, 1 marca 2015

Rozdział 49(8/14)

*narrator*
Rocky zadzwonił niepewnie dzwonkiem do drzwi od domu Victorii i jej siostry Ally (no i kotów)
Po chwili oczekiwania w progu stanęła Vicky. Wyglądała tak jakby gdzieś się wybierała.
- Hejka ! – powiedziała i przytuliła bruneta.
- Hej Vicky. Wybierasz się gdzieś? – dziewczyna przytaknęła i wróciła do domu wracając po chwili z BMX’em.
- Idę do Skate Parku – oznajmiła uśmiechnięta – idziesz ze mną?
- Nie chcę Ci przeszkadzać – powiedział zmieszany brunet i spojrzał głęboko w oczy Vicky.
- Nie będziesz mi przeszkadzać! Poza tym mogę Ci pokazać co umiem .
Rocky zamyślił się na chwilę aby przemyśleć wszystkie „za i przeciw”
Za :
 Pozna lepiej Vicky
Zobaczy co potrafi
Może się czegoś nauczyć.
Przeciw :
Nie zobaczy kotów
Nie zobaczy Ally
- Niech Ci będzie – powiedział uśmiechnięty – Ale ! Jest warunek! – Victoria spojrzała ze strachem na Rockiego. Chłopak był trochę nieprzewidywalny i dziecinny. Mimo ,że jako idiola Vic bardzo go lubiła to tak w rzeczywistości jest trochę inny niż sobie wyobrażała. Wszystkie te ff o zespole przedstawiały go jako „Pełnoletni który nie chce dorosnąć” ale brunetka myślała ,że to wszystko bzdury.
Im bardziej jednak go poznawała tym bardziej przekonywała się o prawdziwości tego.
- jaki? – zapytała niepewnie ,a Rocky wyrwał jej BMX’a z ręki.
- Dasz mi się przejechać. – powiedział i wsiadł na pojazd po czym odjechał znikając Vicky z oczu.
Jest jeden problem – Rocky nie wiedział gdzie jest skate park.

*Vanessa*
- I wszystko jasne – oznajmiła Rydel głośno wzdychając.
- Co? – ja i moja młodsza siostra powiedziałyśmy równo patrząc na Rydel ze zdzwiniem.
- Ty jeszcze nie wiesz prawda? – odpowiedziała zrezygnowana.
- Ale o czym  ? – pisnęłam po czym po chwili zakryłam sobie usta ręką.
- Piszczysz jak chomik – skwitowała moja siostra i razem  z Ryd wybuchły głośnym śmiechem.
- Zdaje się ,że coś tu jest „na rzeczy” – dodała Lau robiąc cudzysłów w powietrzy pod koniec swej wypowiedzi. DLACZEGO JA NIC NIE WIEM?
-  Czy wy myślicie ,że Riker .. ,że on .. – ledwo to wydusiłam. Wewnątrz błagałam żeby moje podejrzenia nie okazały się prawdą. Chyba bym umarła.
Mój przyjaciel zakochany we mnie?
Nie, to nie może być prawda!
- O proszę Cię! – Laura prychnęła – To tak oczywiste jak to ,że Ellington podrywa Delly! – powiedziała patrząc na wchodzącego do kuchni Ell’a. Odwróciłam się w jego stronę.
Wzrokiem zarejestrowałam jego uroczego rumieńca jakim się oblał.
- O czym gadacie? – zapytał ,pewnie żeby zmienić ten dziwny temat.
- O tym ,że podrywasz Rydel. – oznajmiła Laura mimo cichych (i dziwnych) protestom wcześniej wspomnianej . Ratliff znów się zarumienił tym razem mocniej.
- Co?! To jakieś bzdury – jąkał się jak głupi, A może to faktycznie prawda ? Ale chwila moment!
Dlaczego ja nie wiedziałam ,że Ell podrywa Rydel? DLACZEGO JA O WSZYSTKIM DOWIADUJE SIĘ OSTATNIA?!-
- Dobra! Laura! Wyjdźmy ,niech sobie pogadają sami  - chwyciłam siostrę za dłoń i pociągnęłam do wyjścia z kuchni zostawiając Rydelington sam na sam. Niech się tylko nie zarżną w tej kuchni.

*Ellington*
Stałem przy lodówce wpatrując się w siedzącą przy stole Rydel.
Patrzyła na swoje piękne, długie paznokcie co jakiś czas spoglądając na mnie.
- Rydel, możesz do mnie podejść? – zapytałem ,a dziewczyna niechętnie odeszła od stołu.
Spojrzałem na jej piękne ,duże usta.
Wyglądały tak kusząco.
Chwyciłem jej twarz w swoje dłonie i złączyłem nasze usta.
Jej wargi były bardzo miękkie.
Całowaliśmy się delikatnie. Bałem się ,że to tylko sen ,że Rydel zaraz się rozpuści ,że to głupia fikcja.
Ale nie. To nie był sen! To była rzeczywistość.
Ja i Dell’s właśnie przypieczętowaliśmy w pewien sposób swoją miłość.
Ale nic co piękne nie trwa wiecznie.
Rydel odepchnęła mnie po chwili i spojrzała ze smutkiem w moje oczy.
- Ell .. ja nie mogę. – powiedziała speszona.
- Co? Ale ..
- ELL! JESTEŚMY KUZYNOSTWEM! – Rydel krzyknęła i chwyciła się za usta. Chyba miała tego nie mówić.
- Co? – nie mogłem w to uwierzyć ! Ja i oni?
Nie! TO nie może być prawda!
- Twoja mama to kuzynka mojego taty. – wytłumaczyła spokojniej i usiadła na blacie.
Podszedłem do niej i chwyciłem w tali jeszcze raz całując.
Po chwili jednak wybiegłem z domu .

Nie mogę w to uwierzyć!

Hej! ;*
Oto kolejny rozdział :D 
Wplątałam trochę akcji w Rydelington xd 
Mam nadzieję ,że Wam się podoba! :D 
Zyzia