niedziela, 26 października 2014

Rozdział 29

*Oczami Laury*


Rano obudziłam się koło godziny 9. Koło mnie spał sobie smacznie Ross. Matko jaki on słodki, aż chciało by się budzić koło takiego przystojniaka codziennie i codziennie koło niego usypiać. Matko co ja gadam. Czyżbym się w nim zakochała? Nie to nie możliwe to mój przyjaciel. Znamy się od tylu lat... znaczy ja tego nie pamiętam, ale tak jest. O matko, jeśli by się tak dokładniej zastanowić to juz dawno przestałam go traktować jak kolegę. Co ja najlepszego zrobiłam. Zakochałam sie w najlepszym przyjacielu, który traktuje mnie za siostrę. O oo budzi się.
-Cześć S..ross.
-Hej Lau. Co tam?
-Am nic takiego wyspałąm się a ty?
-Z tobą zawsze. Wiesz czasami mam takie przebłyski naszej wpólnej przeszłości.
-Ja też, a teraz przepraszam,ale idę do kuchni zrobić nam śniadanie.
- Poproszę naleśniki jeśli to nie problem.
-Ten blond to nie bez problemu.
-Ale o co ci chodzi?
-Oj jakiś ty mało rozumny.  Obecnie jesteśmy w ...
-Pokoju
-W hotelum, w którym śniadanie się zamawia, a mówiąc że idę do kuchni zrobić nam śniadanie przejęzyczyłam się bo chodziło mi o to że zamówie nam je. Przez co będzie śniadanie do łóżka, które...
-Uwielbiasz i możesz jeść takie zawsze.
-Właśnie. A teraz przepraszam idę złożyć zamówienie i ubrać się.
Jak powiedziałam tak i zrobiłam. gdy nasze pyszne pożywienie było przygotowane ja ubrałam się w     
Gdy wróciłam Ross był już gotowy
     -No no Rossi teraz cie tylko schrupać.
-Co?
-Co co?
-Co? Chcesz mnie schrupać?
-Ja.. Ja to na głos powiedziałam?- O nie błagam nie chce się stać teraz czerwona ale zaczynają mnie już policzki szczypać.
-O jaki słodki buraczek. Jak ty ślicznie z nim wyglądasz.
-dziękuje. To co idziemy teraz na spacer?
-Jasne czemu nie.
   Zgodnie z ,,umową'' poszliśmy się przejść. Chodziliśmy, gadaliśmy, śmialiśmy się tak jak zawsze i nie było by nic w tym dziwnego gdyby nie to, że gdy szliśmy koło zaułka, wybiegła z niego jakaś dziewczyny. Blondynka mniej więcej w naszym wieku. Wpadła na Rossa i udając niewiniątko zaczełą go podrywać. Wtedy miałam na nią tylko jedno określenie. Ździra.
-Hej! Przepraszam że na ciebie wpadłam. Nie chciałam.
-Spokojnie nic się nie stało......
-Margaret
-Ross miło mi poznać.
-Mi rówienież. Jeśli by ci nie przeszkadzało to może pójdziemy na kawę.
-Emm...Ross sory, że ci przeszkadzam, ale wiesz jakby co to ja idę do hotelu.
-a sory Lau zapomniałem o tobie.... Margaret to
-Laura przyjaciółka Rossa. Miło mi a teraz pa.
Postanowiłam iść do hotelu i tam trochę posiedzieć. Może później pójdę na jakąś imprezę.

*Oczami Ross'a*

Po tym jak Laura poszła do hotelu. Razem z Margaret postanowiliśmy iść do kawiarni. Na początku rozmowa nawet nie była taka zła. Miło było i wydawała się spoko.  Później umówiliśmy sie do kawiarni i tam też nie było najgorzej. Tylko do momentu... dopuki nie chciała mnie pocałować i pocałowaliśmy się, ale nie czułem tego przy niej. Tego czegoś.
-Emmm... Sorry Margaret,ale coś czuje że możemy być najwyżej przyjaciółmi.
-Co!? Ale czemu? Nie podobam ci się?
-Nie, znaczy ładna jesteś. Ale nie czuje do ciebie tego czegoś, co powinienem czuć przy tej jedynej i to poprostu nie ma sensu, bo nie znamy się zbyt długo, a ja szukam czegoś poważnego.
-Spoko to wracaj już do swojego domu bo już wieczór a ja i tak musze już iść.
Gdy doszedłem do hotelu z naszego pokoju wychodziła Laura ubrana tak: 

- Laura gdzie idziesz?
-Na impreze.
-Sama? Tak ubrana?
-A coś ci się nie podoba?
-No tak to jak wyglądasz i jak się zachowujesz pomijając to że będziesz sama w klubie gdzie będzie cię otaczał tłum napalonych, pijanych kolesi, możliwych do najgorszych rzeczy.
-Teraz się mną martwisz? Nie ważne idę pa. NIe wiem kiedy wróce jakoś rano, może przed południem. Nie czekaj na mnie.
Gdy zamknęły się za nią drzwi wyszedłem po cichu z  naszej sypialni. Szedłem za nią obserwując ją i pilnując. Coś mi kazało tak postąpić. I dobrze że to zrobiłem. Już na wstępie podeszła do baru i kupiłą sobie drinka. Pewnie mnie widziała, bo później zaczęła więcej pić i bardziej się popisywać. Zaczęła więcej pić i prowokować innych facetów. W tedy zrozumiałem, że mi na niej serio zależy.  W końcu gdy pewien gościu zaczął ją obmacywać a ta nic nie mówiła zdenerwowałem się i podszedłem do nich.
-Laura pora wracać.
-Ja nigdzie nie idę
-Laura nie przesadzaj choć już.
-Ej.. Gościu nie słyszałeś ona nigdzie nie idzie. Więc się od niej odwal.
-Odwalić to ty możesz się od niej.
Podszedłem do tego faceta i walnąłem go z całej siły, a Laurę przerzuciłem przez ramię.
-Rosss.... zostaw mnie w spokoju.
-Nie.
-ROsssssssss..... wiesz co?
- Błagam nie krzycz, bo ludzie się gapią a ja kłopotów nie chce zwłąszcza z pijaną tobą.
-Ale ROss.....  musze ci coś powiedzieć.......... Bo ja cie kocham idioto i wiesz co?
-Co?
-Nienawidze cię .
W tym momencie akurat przechodziliśmy przez park... pusty park postanowiłem ją postawić.
-Laura błagam cię uspokój się. DLaczego mnie nie nawidzisz?
- Bo się w tobie zakochałam jak debilka  a ty umawiasz się z jakąś zdzirą....
-Laura spokojnie.
-Jak mogę być spokojna, gdy chłopak w którym jestem zakochana od dawna umawia sie z jakąś nowo poznaną, wytapetowaną lalą..
-Weź się już zamknij.
-Bo co ?!?!?
-Bo to!
Nie wytrzymałem i pocałowałem ją. Ja wyznaję zasadę, żę zamiast kłócić się z dziewczyną, pocałuj ją. Na trochę się uspokoiła. Gdy oderwaliśmy się od siebie LAura spojrzała na mnie i ..... dałą mi siarczystego plaskacza.
-ty debilu myśłisz że jak mnie pocałujesz to wszystko będzie dobrze?!?!??!
Biedactwo zaczeło płakać i krzyczeć. W końcu nie dałem rady, skoro nie udało mi się uciszyć jej pocałunkiem to może..
-Błagam zamknij się. KOCHAM CIĘ!!!
- CO?
-KOcham cię a teraz choć do hotelu bo jesteś kompletnie pijana.
Wziąłem ją na ręce i udaliśmy się w stronę do hotelu nie oddzywając się. Laura po moim wyznaniu ucichła. Gdy doszliśmy/ doszedłem na miejsce, udałem się do mojego pokoju znaczy naszego. Położyłem ją na łóżku i już chciałem odejść gdy odezwała się pani wściekła
-Ross....
-Tak? Mam się koło ciebie położyć?
-Nie.... Przynieś mi wodę i aspirynę łep mi pęka.
- Nie ma sprawy już lecę.
Gdy wróciłem moja księżniczka już spała. Położyłem swoje ,,zdobycze'' na szafce nocnej i sam zająłem miejsce koło mej lubej. Objąłęm ją a następnie odpłynąłem w krainę snów i marzeń.

****************************************************************************
Hej hej hej..... sorry, że rozdział tak późno, ale jest, a teraz przepraszam, ale nie rozpisuje się zbytnio bo marze tylko o jednym.... o śnie...... muszę iść jutro do kościołą na 10 więc chce się wyspać a mam 8 godzin na sen więc pa.    Proszę komentujcie i piszcie co sądzicie o rozdziale. Mam pewien plan, który wpadł mi dziś do głowy, gdy.......... sprzątałam. Tak nietypowa sytuacja, ale cóź tylko wtedy mam świetne pomysł, tylko szkoda, ze większość zapominam. Dobranoc:* PAaaaaa
Ps. Plisssss komentujcie

niedziela, 19 października 2014

Rozdział 28

*Oczami Rydel*


Rano obudziły mnie promienie słoneczne. Odwróciłam się w drugą stronę i chciałam wtulić się  w Ell'a i iść dalej spać, ale jego nie było. Podniosłam się z łóżka i rozejrzałam się po pokoju. Nigdzie go nie było, w łazience też. Postanowiłam się ubrać i zejść na dół. Nie chce by jego rodzice mnie widzieli w piżamie. Moim zdaniem tak nie wypada, ale mniejsza.
  Gotowa zeszłam na dół i postanowiłam wejść do kuchni, a w niej nie znalazłam mojego ukochanego.  Byli tam tylko jego rodzice.
-Dzień dobry.
- Dzień dobry słonko. Jak się spało?
-Dziękuje. Dobrze. Nie wiedzą państwo gdzie jest Ell?
-Nie słonko nie wiemy. Ale proszę nie mów do nas państwo, my jesteśmy jak rodzina i już niedługo może nią zostaniemy, jeśli mój syn wrodził się bardziej we mnie, bo jeśli w jego ojca to bierz sprawy w swoje ręce.
-Oj no nie przesadzaj oświadczyłem ci się.
-Tak, ale po tym jak ci powiedziałam, że w ciąży jestem.
-Byłem przygotowany i czekałem na najlepszy moment, zauważ że cały czas nosiłem pierścionek przy sobie i gdybym uznał że już czas to zrobił bym to.
Cały czas słuchając tej wypowiedzi się śmiałam. Uwielbiałam ich słuchać. Zawsze mili, kochani i zabawni, a ich charaktery połączone tworzyły charakter najwspanialszej osoby, czyli mojego brunecika.
- Oj no niech ci będzie. A teraz daj już spokój, bo dziecko się zanudzi. A co do naszego Ell'a to rano wstał i powiedział, że musi iść coś załatwić, ale nic mi nie wiadomo.
- Dobrze dziękuje, chociaż za tyle informacji.
-Nie ma sprawy jak chcesz możesz iść się przejść, a i puki pamiętam to dziś wraz z twoim teściem wyjeżdżamy na wakacje i nie będzie nasz tydzień.
-Oj to niepotrzebnie się zwaliliśmy państwu na głowę, a mówiłam mu, żeby zamieszkać w hotelu, a państwa odwiedzić bez narzucania się.
-Spokojnie, nie narzucacie się ni nic. Tak szczerzę to bardzo się cieszę, bo nie będę prosiła sąsiadkę o opiekę nad domem. Jeśli w ogóle ze chcecie zostać tu jeszcze tydzień.
-Nam się nie śpieszy, bo nasz dom się spalił i moje rodzeństwo i siostry Marano, znalazły miejsce zastępcze. Z tego co mi wiadomo Riker i Vanessa mieszkają w swoim małym domku, Ross i Laura zamieszkali w hotelu, a Rocky u swojej dziewczyny. Więc jeśli nie mają państwo nic przeciwko to trochę tu zabawimy.
-Ja bym miała mieć coś przeciwko ?!?!? Chyba śnisz ja się bardzo cieszę, a i pamiętaj co by nie zrobił on cię bardzo kocha pamiętaj o tym. Obiecaj mi to dobrze?
-Dobrze. Obiecuję to.
-Dziękuje ci w imieniu swoim jak i całego rodu Ratliff.
-Nie ma za co naprawdę.
-Uwierz jest. Cieszę się, że to jednak ty zostałaś jego dziewczyną, bo każda jego poprzednia to poprostu szkoda słów.
Na takiej pogawędce zleciał nam cały ranek i tak aż do wyjazdu moich ,,przyszłych teściów''. Odwiozłam ich na lotnisko, bo na osiemnastkę prezentem od moich braci był kurs na prawo jazdy, bo mieli dość wożenia mnie po sklepach. Więc tym razem ich prezent przysłużył się nie tylko mi ale i innym. Ale wracając do tematu. Z lotniska wróciłam koło godziny 16. Trochę tam mi zeszło, bo czekałam razem z państwem Ratliff na ich samolot. Gdy wróciłam Ell'a nadal nie było. Próbowałam się do niego dodzwonić, ale wciąż włączała się poczta głosowa. Zaczęłam już odchodzić od zmysłów. Miałam już dzwonić na policję, ale postanowiłam jeszcze chwilę poczekać i słusznie zrobiłam. Po osiemnastej do domu wrócił Ell w wyśmienitym humorze.
-Gdzieś ty był cały dzień?!?!?! Ja tu od zmysłów odchodzę a ty?!?!?!? Mów gdzie byłeś?!?!?!?!?!? Bo jak nie to cię...
Co za bezczelny idiota najpierw nie ma go cały dzień a następnie przerywa mi krzyczenie na niego jakimś pocałunkiem, znaczy boskim pocałunkiem, ale mnie to zdenerwowało. Ja się o niego tak strasznie martwiłam. Dopiero po chwili zorientowałam się, że Ell nadal mnie całuje. POstanowiłam go odepchnąć.
-Myślisz, że co. Najpierw nie ma cię cały dzień, później pojawiasz się nagle cały uśmiechnięty i co nawet nie dajesz mi na siebie nakrzyczeć. Bo mnie całujesz.
-Pocałunek wymyślono po to by uciszyć kobietę.
-Czyli każdą ,,kobietę'', która dużo gada to całujesz?
-Nie tylko taką jedną blondynkę, która jest najwspanialsza na świecie i jedyna w swoim rozdzaju. I do której mam pytanie.
-A jakie masz do niej pytanie i jak ona się nazywa?
-Zwie się Rydel Lynch, a pytanie brzmi: ,, Czy nie poszła byś ze mną wieczorę na romantyczną kolacje?''
-Tak, ale jeśli mi wytłumaczysz gdzie byłeś...
-Ja byłem w.....
I tu miałam skończyć tylko znajcie moją łaskę :)
-Ja byłem w pewnym miejscu. Powiedział bym ci ale niestety wtedy popsuje niespodziankę.
-No dobra to na którą mam być gotowa?
-A która jest?
-19
- To na 20 bądź gotowa. Zabieram cię w pewne miejsce.
- A jak mam się ubrac?
- Wygodnie i elegancko, oczywiście nie za bardzo elegancko.
-okej to lecę się szykować bo nie zdąże.


*Oczami Ell'a*

Przygotowałem do Rydel specjalną niespodziankę, ale o tym to później.  Podczas gdy moja druga połówka przygotowywała się ja też postanowiłem się przebrać. Założyłem białą bluzkę, spodnie dżinsowe i czarną marynarkę. Następnie poszedłem do salonu i oglądałem film czekając aż blondynka zejdzie na dół.
Długo nie musiałem czekać bo po jakiś 15 minutach zeszła na dół wyglądała pięknie, aż mi dech zaparło.
-Hej już jestem gotowa. To co idziemy/?
- Tak jasne.... wyglądasz świetnie i ... po prostu brak słów. 
Udaliśmy się do mojego samochodu     
- Od kiedy ty masz ten samochód?
- To jedna z tych spraw które dzisiaj załatwiałem. Kupiłem go specjalnie dla ciebie niestety różowego nie było.
-O jakiś ty kochany. Ale wiesz, że nie musiałeś musiał być strasznie  drogi.
-Zaczekaj aż zobaczysz resztę.Teraz pojedziemy do restauracji.
-Jakiej restauracji?
-No na kolację, a nastepnie pojedziemy do parku i tam ci coś pokaże, a jutro pojedziemy gdzieś dalej z samego rana wyjedziemy.
-Dobrze. A wiesz że twoi rodzice wyjechali?
-Tak? Kiedy ? Gdzie? I na ile?
- Dziś. Na tydzień co najmniej. Na wakacje a gdzie to nie pamiętam. I zostawili nam cały dom dla siebie.
-To wiem co będziemy robić wieczorami....
-A gdy wrócimy z ciebie zostaną resztki na ścianach bo Riker cię na pewno rozniesie, a reszta mu pomoże że tknąłeś ich malutką siostrzyczkę. Wiesz jak było z innymi chłopakami.
-Tak wiem bo sam pomagałem Riker'owi i streszczałem wiadomości o chłopakach a myślisz że dzięki komu to wszystko wiedział?
-A po co mu to mówiłeś?
-Bo...... podobałaś mi się od dawna a te wszystkie dziewczyny to były by zwrócić twoją uwagę na mnie, a ja nie lubiłem gdy inni chłopcy sie do ciebie zbliżali więc pomagałem Riker'owi , któremu też to było na rękę.
- A wracając do mojego brata..
-Tak?
-Bo ty z nim wczoraj gadałeś przez ten telefon i powiedziałeś, że rozmawialiście o moim dziewictwie. O co z tym chodziło i co mu powiedziałeś?
- No o to czy nadal jesteś dziewicą, a ja odpowiadałem zgodnie z prawdą. Że już nią nie jesteś i straciłaś je ze mną. Coś tam jeszcze mówił, ale się rozłączyłem.
-On cię zabije.
-To co..... o już jesteśmy na miejscu.


************************************************************************************
Postanowiłam skończyć w tym momencie i mam do was pytanie.... w nastepnym rozdziale ma być
1 Ciąg dalszy Rydellington
2. Rikessa
3 Czy może Raura
Wiem, że wiecie i oglądaliście, ale postanowiłam wstawić filmiki z nasą Rydellington jak się całują. WIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIII Ale miałem radochę..............
Kocham ich teraz tylko czekać na RAurę i Rikesse, ale to pierwsze najbardziej możliwe i najszybsze, ale zgodnie z  wypowiedzią Rossa nie umawia się z dziewczynami z którymi pracuje ale mi sie wydaje.....koieca intuicja mi podpowiada, ze będzie raura. Dobranoc :* 
Ps. piszcie w komach co chcecie w nexcie i co myślicie, oraz jakie emocje u was wywołały filmiki i czy oglądaliście je wcześniej. Dobranoc :*

niedziela, 12 października 2014

Rozdział 27

*Oczami Riker'a*


Do naszego domku dotarliśmy po jakiś 2 godzinach od spotkania z Raurą i Rockym.Bo oczywiście moja kochana dziewczyna chciała pojechać do sklepu na zakupy. I gdy ona poszła kupić podstawy żywieniowe, ja udałem się do mojego ulubionego działu, czyli alkohol. Z racji tego, iż wiedziałem, ze będziemy sami i nikt nam nie będzie przeszkadzał więc postanowiłem się ,,ubezpieczyć''. Gdy Vanessa jak to sama powiedziała ,,idę wziąść dłuuuuuuuuggą i relaksującą kąpiel więc szybko mnie nie zobaczysz''. Więc to się działo do tej pory, a teraz?
  Obecnie kończę przygotowywać dla nas romantyczną kolację.
Następnie udałem się w stronę łazienki.  Wszedłem cichutko do pomieszczenia, zauważyłem, że Vanessa ma słuchawki więc nic nie słyszy,ale i tak postanowiłem się rozebrać najciszej jak potrafiłem i wszedłem powoli do wanny.
-Maatko ty debilu nawet nie wiesz jak mnie przestraszyłeś. Jeśli jeszcze raz tak zrobisz to cię zabije.
-Zabiłabyś mnie. Aż tak mnie nie kochasz?
-Nie. Kocham cię bardzo, ale ja się bardzo przestraszyłam, a ty tak poprostu sobie wchodzisz do mnie do łazienki i do wanny gdy siedze sobie w niej sama, całkowicie NAGA, a do tego ty też nie widzę byś miał cokolwiek na sobie. Więc co przygotowałeś?
- A skąd wiesz, że coś przygotowałem?
- Bo cie dobrze znam i wiem na co cię stać. Więc co masz?
- Hmm.... Po jakże cudnej kąpieli pójdziemy sobie na kolację, którą przygotowałem w salonie, a po kolacji to już zależy od ciebie i twojej woli.
-Hmm... to po kąpieli pójdziemy do sypialni i..
-i...
-i położymy się na łóżku, a następnie..
-Następnie....
-Następnie przytulimy się do siebie i się przytulimy do siebie i...
-i...
- I pójdziemy grzecznie spać
-liczyłem na trochę inne zakończenie
-Ale nie dziś, nie można mieć wszystkiego naraz, a zresztą i tak mnie widzisz taką jak nie powinieneś
-Czyli?
-Czyli nie ubraną i nie umalowaną.
- Oj tam kotku jeszcze nie raz będę miał taką okazję, a teraz zapraszam na pyszną kolację. Zgoda?
- Jasne tygrysku.
-Tygrysku?
-No skoro ja jestem kotek to ty tygrysek, a zresztą tak mi się jakoś powiedziało samo.
Tak jak planowaliśmy po skończonej kąpieli udaliśmy się do naszej sypialni i ty razem wyszło niestety na rację Van, ale nic nie jest stracone mamy jeszcze dużo czasu, zresztą wątpię, żeby któreś z mojego rodzeństwa to już robiło, więc nie jestem jedynym. No bo Ross jest za młody, zresztą jeszcze z nimi nie chodził, Rocky też raczej nie, co ja gadam na pewno. To dzięki mnie i Ross'owi poznał Cassidy, a Rydel, no błagam moja siostrzyczka jest grzeczna i na pewno by tego nie  zrobiła jest jeszcze taka młoda, a zresztą z kim by miała? Żaden obcy chłopak nie miał wstępu do naszego domu no oprócz Ell'a, ale oni razem? O nie nie nie nie..... przecież oni ostatnio coś ze sobą zaczęli ,,kręcić''?
-Van?
-Co  Riker ja chce spać.
-Czy Rydel i Ell... no
- Co?
- No wiesz...
-No nie wiem
-No czy.. oj no nie patrz się tak na mnie... Czy Rydel przespała się z Ellem?
-Nie wiem. A teraz daj już spokój i choć spać.
- Zaraz wracam tylko wykonam jeden telefon.
-Błagam daj sobie spokój.
-Nie tylko jeden telefon i idę spać.



*Oczami Rydel*

Obecnie jest już wieczór i właśnie mamy zamiar się położyć spać. Ale może najpierw opowiem w skrócie cały mój dzisiejszy dzień. So......
Wstałam koło godziny 9. Tak właściwie to mama Ell'a kazała nam wstać i zejść zjeść śniadanie. Następnie udaliśmy się do parku na spacer by przy okazji powspominać dawne czasy. Kolejnym naszym krokiem była galeria, w której spędziliśmy strasznie dużo czasu i doszłam do wniosku, że przed powrotem będę musiała sobie kupić jeszcze jedną walizkę. Na obiad udaliśmy się do jakiejś super drogiej restauracji na początku nie chciałam iść, ale powiedział ,że musi załątwić coś ważnego.
Jak sie później okazało, w trakcie naszego obiadu chciał mnie uroczyście zapytać czy zostanę jego dziewczyną, a ja cóż nie zgodziłam się.... nie no powiem prawdę zgodziłam się i to bez najmniejszego namysłu. Koło nas siedziała para, również tak jak my brunet i blondynka i zaraz po pytaniu Ell ten brunet oświadczył się swojej dziewczynie. Gdy ona zgodziła się wtedy Ell zbliżył się do mnie i powiedział, że za parę lat to my będziemy. A może już nie długo nam się uda. Następnie cali Happy wróciliśmy do housa i oznajmiliśmy państwu Ratliff nasz zwiazek jako oficjalny. Mama Ell kazała mówić do siebie mamo i jego tata tak samo. Ogólnie bardzo dobrze to przyjęli, szczerze to aż zbyt dobrze bo jego mama zaczęła szykować nam ślub, a tata pytał się kiedy będzie miał wnuki i zaczeli wybierać imiona. Z trudem ich powstrzymaliśmy. Resztę dnia spędziliśmy w miarę spokojnie. I wracamy do chwili obecnej.
-Ell kotku idziesz?
-Tak już jestem choć kładziemy się.
Tak jak powiedział brunet przytulił się do mnie, ale nie trwało to za długo, bo po chwili zadzwonił  mój telefon

Rozmowa telefoniczna:
Ry: Tak słucham?
Ri: Hej Rydel dasz mi Ell'a?
Ry: Riker co ty od niego chcesz?
Ri: Proszę ciędaj mi go na chwilkę chce się go coś zapytać.
Ry: Dobra, ale jak coś powiesz nie tak to pożałujesz, więc pilnuj się lepiej.
Ri: Dobrze daj mi go już.
E: Tak ?
Ri: Ell będę spokojny i miły, ale masz być ze mną szczery i bezpośredni. Jasne?
E: JAsne. Pytaj.
Ri: Czy Rydel jest dziewicą?
E: Z tego co mi wiadomo to.....nie
Ri: CO?!?!?! Dobra spokojnie oddycham..... A z kim straciła je ? Nie wiesz?
E: Wiem.
Ri: To z kim?
E: Ze mną
Ri: Jeśli ją skrzywdziłeś, albo skrzywdzisz   to cię znajde gdzie byś nie był i ci wytnę twoje organy, ale będę ciął powoli i jak najboleśniej.  A i mam nadzieje że nic ją nie bolało i że nie będzie tego jakiś skutków. A wogóle jesteście razem?
E: Tak jesteśmy, a teraz kończe i wracam do Rydel tobie też radzę bo Vanka się na cb wścieknie. PA
Ri: Ty...
Ti ti tid

Koniec rozmowy

-I co chciał ?
 -Nic tak się tylko zapytać o twoje dziewctwo.
-O co?!?!
-Spokojnie nie denerwuj się i idźmy teraz spać bo jestem mega zmęcziny i ty chyba też, a jutro ci wszystko wyjaśnię.

*Oczami Vaness'y*

Po minie i zachowaniu Riker'a widziałam, że Rydel do ślubu nie wytrzymała, a ja znowu musiałam jaratować. Dobra trzeba zacząć misję ratunkową.

-Riker kotku połóż się koło mnie, bo nie mogę usnąć.
-Ale ja.... Van ona..
-Ona jest już dorosła i dobrze wie co robi, a teraz się kładź to dziś może nie, ale jutro zrobię ci niespodziankę. A teraz kładź się.    Grzeczny chłopczyk, a teraz choć spać. Dobranoc


**********************************************************************************
Zgodnie z obietnicą daję rozdział i oto nowa piosenka R5 dziś dodana na youtube więc wam ją dopiero dziś wstawiam. Wiecie co coraz bardziej kocham ten zespół. Ciągle dają nowe piosenki i każda inna niczym nie przypomina poprzednich. Dobra lecę. Dobranoc :*
Ps. zostawcie ślad po sobie w formie komentarzy APPAPAPAPAP

piątek, 10 października 2014

Rozdział 26

*ROSS*

- O jakim pocałunku?
-Oj ja dobrze wiem, że wiesz i ty też wiesz że ja wiem, więc po co ta  gra? Mam nadzieje, że się o za to na mnie nie obraziłaś.
- Nie. Jasne że nie Ross, przecież mnie znasz i ja cb i oboje....dobrze wiem...że....to był tylko impuls- Nie wiem czy ze mną jest coś nie tak, czy jest już tak zdesperowany, żę wydaje mi się, iż podczas wypowiadania ostatnich słów posmutniała.
-Na pewno?
-N..Tak- oł.... szkoda miałem nadzieje, że powie nie i rzucimy się sobie w ramiona i nie będę musiał jej wypuszczać, aż do śmierci, a nawet dłużej...
-Ross
Bylibyśmy tak piękną parą....
-Ross
Mielibyśmy  gromatkę dzieci...
-ROSS!!!!!!!!!!
I żyli długo i szczęśliwie w piękny  domku za miastem.
-ROSSS!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
-Co kochanie?
-Rossiu, a może ty masz gorączke?
-Nie czemu?
- Bo powiedziałeś do mnie kochanie i nie wiem czy wiesz, ale chciałeś mnie  pocałować.
- I widzisz tak kończy się nagłe wybudzanie mnie z moim myśli.
-A  o czym myślałeś?
-Czy to ważne? Może położymy się już spać, bo jestem strasznie padnięty.
-Spoko to ja śpię tu na łóżku, a ty może na dywanie jest miękki i puszysty, więc powinno ci być wygodnie. Dam ci jeszcze jakiś koc i poduszka i masz już łóżko.
-Oj no weż! Kobieto chyba nie myślisz, że ja na serio będę na tym spał.?
- Tak kobieta na serio tak myśli i jeśli jeszcze trochę ją zdenerwujesz to na balkonie wylądujesz.
- Oj no przepraszam Lau, ale spójrz łóżko jest wielkie. Moglibyśmy spać razem, przecież nic ci nie zrobie- bez twojej zgody, bo zrobić dla cb mogę wszystko szkoda tylko, że nie moge tego powiedzieć na głos.
- Ross znowu odpływasz.
-Spoko. Nie odpływam, bo tu nigdzie wody nie ma, więc nie zmieniając tematu, dziękuje, że się zgodziłaś.
-Ale ja się nie zgodziłam.
-Nie?
-NIe.
- To co odpowiedziałaś?
-Jeszcze nic
- To na co czekasz?
-Na ciebie
-Co?
-Nic nie mówiłam
-Powiedziałaś ,,na ciebie'', czyli mogę z tobą spać. Wooooooooooooooooohhhhhhhhhhoooo
- Mówiąc na ciebie miałam na myśli to, że .... no czekałam aż wyjdziesz znaczy wrócisz?z tych twoich no....- Przestałem ją w końcu słuchać i poszedłem do łazienki się przygotować. Gdy wróciłem biedaczka jeszcze gadała i nie zauważyła nawet mojej nieobecności. Wziąłem ją na ręce i położyłem na łóżku, następnie zgasiłem światło i przytuliłem się do niej.
- ROss?
-Hmm...
-Czemu ja leże wtulona W CIEBIE na łóżku i jest CIEMNO.
- Bo tak byłaś zajęta gadaniem, że na nic nie reagowałaś więc położyłem cię na łóżku i zgasiłem światło.
-A dlaczego się do ciebie tulę?
- Bo wiem, że to bardzo lubisz. I  w ten sposób będzie nam cieplej bo mi strasznie zimno.
-TO załóż koszulkę i jakieś spodenki,  a nie w bokserkach mi to śpisz.
-Ale tak jest dobrze, a w końcu jak się do ciebie tule to mi ciepło. Znaczy jak ty się do mnie tulisz.



***************************************************************************************
Sory, że krótki, ale już normalny będzie jutro o stałej porze, czyli między 23 a 1 w nocy. Zostawcie pod rozdziałem jak najwięcej komentarzy proszę. W tedy może jutro rozdział będzie dłużzzy niż zwykle. :-*
wasza Niepozorna

niedziela, 5 października 2014

Rozdział 25

Następny dzień


*Oczami Laury*

Obudziłam się rano koło godziny 9. Ale nie chciało mi się podnieść bo było mi tak cieplutko i wygodnie. Ale jednak coś mi nie pasuje.... Za wygodnie mi. Hmm.... A może by tak się odwrócić i sprawdzić co jest takie cieplutkie i miłe, a zarazem twarde. Gdy po paru próbach udało  mi się odwrócić zobaczyłam przytulonego do siebie, słodko śpiącego blondyna. Na poczatku nie wiedziałam, dlaczego śpię razem z nim i miałam go obudzić, ale było mi zbyt dobrze, więc zamknęłam oczy i czekałam, aż się obudzi, ale zanim do tego doszło minęło trochę czasu i zdążyłam trochę porozmyślać. W pewnym momencie usłyszałam jak chłopak się budzi, ale ja nawet nie drgnęłam. Postanowiłam nadal udawać, że śpię i chyba dobrze mi to wychodziło, bo Ross zaczął coś mówić:
- OJ moja Lauro, jakaś ty słodka.
-Dziękuje.
-Co ty nie śpisz? Udawałaś?!?!!?!? Jak mogłaś?!?!?!
-Oj no nie mów, że się nie spodziewałeś tego po mnie... Przecież mnie znasz. A zresztą to taka mini zemsta za to, że spałeś ze mną.
-Oj no weź dajesz mi karę za to, że zaniosłem cię do domu i położyłem do mojego ciepłego i miękkiego łóżka. I ty mnie za to każesz z czystym sumieniem? Jak śmiesz kobieto?!?!?!?
- Nie przesadzaj ty mężczyzno... Jak mam cię za to przeprosić?
- No nie wiem... nie wiem.. może by tak małego całuska dać
-Zgoda
-W usta
- Nie nie ma mowy. W policzek.
-Usta
-Kącik ust i koniec
-Zgoda.
Gdy zbliżałam się do niego by go pocałować i gdy byłam już przed samą jego twarzą od się do mnie odwrócił i ... nasze usta się spotkały.  Były takie miękkie i puszyste. Wiedziałam, że powinnam to jak najszybciej skończyć, ale coś mi nie pozwalało. Blondyn pogłębiał pocałunki, a ja starałam się je oddawać. Po paru minutach usłyszałam trzask jakiś drzwi na holu. Przez co przestaliśmy się ,,miziać'' i spojrzeliśmy sobie w oczy, po czym wstałam i poprawiłam swoje ciuchy, po czym z gracją i biegiem opuściłam pokój i niczym torpeda wyleciałam na korytarz, a następnie do mojego pokoju, gdzie szybko wzięłam jakieś ciuchy i poszłam wziąć prysznic. Gdy byłam już gotowa uważnie zeszłam na dół by nikt mnie nie widział, weszłam do kuchni, wzięłam jabłko i skierowałam się do holu i po wzięciu potzrbnych rzeczy, czyli torebka i buty... skierowałam się na dwór by wyjść się przewietrzyć i spokojnie porozmyślać o tym wszystkim co mnie dziś spotkało. Dopiero teraz przyszło mi na myśl by sprawdzić która godzina. Gdy zerknęłam na ekran telefonu przeraziłam się bo było już po 13. W pewnym momencie przechodziłam przez park i zobaczyłam taką piękną osamotnioną ławkę i postanowiłam na niej usiąść i pozbierać myśli, lecz długo to nie trwało. Ponieważ po chwili rozdzwonił się mój telefon. Jak się okazało dzwoniła Vanessa.

Rozmowa telefoniczna.
V: Laura gdzie jesteś?
L: Spokojnie jestem właśnie w parku i siedzę sobie na ławce. Co się stało, bo jesteś cała rozstrzęsiona.
V: Bo nasz dom... ktoś go podpalił.
L: Aaa.. Ale jak to?
V: Chodź do naszej kawiarenki, wiesz tej ulubionej... no...  ,, Pod chmurką''  będę tam czekała z resztą.
L: Dobra zaraz tam będę.

 Po jakiś 5 minutach doszłam do knajpki i tam zauważyłam moją siostrę, blondynów i Rocky'ego.
-Hej i co robimy?
-No więc droga Lauro, bo ja i Riker mamy swój mały domek i przyjęlibyśmy was, ale mamy jeden pokój i się tam nie zmieścimy, ale to ja wam później wyjaśnimy o tym domku, bo na razie trzeba się zająć waszym lokum.
- Ja mogę się zatrzymać u Casidy..
-Brawo brat!? Co jakiej Casidy!?!??!
-Spokojnie dziewczyny. Już wam mówię. Bo pamiętacie jak nasze złote słodziaki zostały porwane i o mały włos mnie o to nie zabiłyście. Więc jedna z tych porywaczek okazało się spoko i dzięki chłopakom, umówiłem się z nią i jak narazie bardzo dobrze nam się układa.
-Ok. Więc Rock jest załątwiony. Rikessa też, a ja i Ross co mamy zrobić?
-A może wynajmiemy sobie jakieś dwa pokoje, albo apartament z pokojami i byśmy sobie tam pomieszkali dopóki czegoś by się nie wymyśliło.
-Dobra, a mamy jakieś rzeczy?
-Spakowałam ci trochę bielizny i ciuchów i najważniejsze dokumenty. I twoje oszczędności ikarty kredytowe i tak dalej. A teraz bierz i jedźcie coś szukać i my też jedziemy do siebie.
-Van droga siostro a co z Rydel?
-Narazie razem z Ell'em pojechali do ..... nie ważne, ale mają gdzie mieszkać i zostaną tam ile trzeba będzie. Bo i tak szybko mieli nie wracać, bo o pewnego starego blondyna uciekli...
-Co ja nie jestem stary!!!!
-A czekaj czemu uciekli??
-Właśnie czemu moja siostrzyczka uciekła i to jeszcze z naszym przyjacielem.
-Bo okazało się, że są razem, a ten debil pobił Ell'a. I wrócą jak wszyscy ochłoną i przyjmą to do wiadomości. Dobra a teraz zbierajmy się. Pa.
Każdy wyszedł z kawiarenki i zostałam sama z Ross'em.
-To co idziemy coś wynająć?
-Jasne Rossy.

* 5 godzin później*

Obeszliśmy całe miasto i ani jednego pokoju wolnego. Został nam ostatni hotel i jak tam nic nie znajdziemy to już po nas. Właśnie wraca do mnie Ross, był w recepcji dowiedzieć się o nasze lokum. 
-Jest.. ale jeden pokój i jest to apartament małżeński i postanowiłem, że to nie ma sensu, bo i tak nie mamy gdzie mieszkać, więc go wynająłem. Zbieraj pupcie i idziemy.
-Czekaj coś ty powiedział?!!?!?!
-W pokoju o tym pogadamy, a teraz ruchy chyba, że chcesz bym cię tam zaniósł.
-Nie dobra choć już.
Gdy weszliśmy do pokoju ukazał mi się piękny pokój.

    - Matko jak tu pięknie.
- Noo.... A właśnie Laura chciałem z tobą porozmawiać na temat tego pocałunku.....................





**********************************************************************************
Hej tutaj Niepozorna. Co sądzicie o rozdziale? Ja uważam za średni, sorry za błedy ale oglądałam film i pisałam, więc..... W następnym rozdziale chcecie Rikesse, Rydellington, czy Raurę? Lub Rocidy( Rocky+Casidy) Oczywiście opis ich dnia, a nie parę że parę. I wpadł mi do głowy dziś mini pomysł, ale jeszcze go przeanalizuję. Zajrzyjcie do bohaterów.  Więc ja kończędo następnego rozdziału, który pojawi się najprawdopodobniej  w sobotę.