niedziela, 21 grudnia 2014

Rozdział 36

*Oczami Vanessy*

Wstałam rano koło godziny 8. Rik tak słodko spał, że postanowiłam iść przygotować mu śniadanie do łóżka i miło zacząć dzień. Zeszłam na dół i zaczęłam przygotowywać posiłek. Zrobiłam masę na naleśniki i dodałam do niej płatki akcji. Wzięłam do tego sok, sałatkę z pomidorami i serkiem feta. Gotowe danie ułożyłam na tacy i udałam się do naszej sypialni. Gdy weszłam do wspomnianego wyżej pomieszczenia moim oczom ukazał się siedzący na łóżku Riker.
-Hej kotku.
-Hej. Przygotowałam dla nas śniadanie.
-Ooo... to pysznie. To co tam dla mnie masz oprócz cudnej urody i samej siebie?
- Z tym ostatnim to poczekaj, a dla ciebie mam pyszne naleśniczki i sałatkę oraz twój ulubiony soczek.
-O jak miło. To choć tutaj do mnie i spożyjmy razem tą ucztę przygotowaną przez najcudowniejszą osobę stąpającą kiedykolwiek po tym świecie, ba wszechświecie.
-No już nie pochlebiaj mi tak bo się zarumienie hihihi!
-Wiesz że sie pięknie rumienisz. ,, Lubię patrzeć na pięknych ludzi, a jakiś czas temu postanowiłem nie odmawiać sobie prostych życiowych przyjemności'' *
- To piękne dziękuje.....
Patrzyliśmy tak na siebie przez kilka sekund, w końcu zaczęliśmy się do siebie powoli zbliżać. Po pewnym czasie nasze usta spotkały się. Na początku pocałunek był bardzo delikatny jakbyśmy się obawiali, ze coś może się stać drugiej osobie. Z każdym następnym pocałunkiem nasze gesty robiły się coraz bardziej pewne i agresywne. Gdy była oddana tej czynności poczułam jak intruz wbija się do mojej jamy ustnej. Nasze języki zaczęły toczyć ,,bitwę''. Ja jako że nie wiedziałam co mam zrobić ze swoimi rękami to zarzuciłam je na szyję blondyna. Poczułam jego ręce na moich plecach. Jeździły rytmicznie od góry do dołu masując je przy tym. Jego dłonie ,,wylądowały'' pod moją bluzką. Po chwili dany materiał wylądował na podłodze. To samo stało się i z jego koszulką. Następnie w ich ślad poszły nasze spodnie. Riker z moich ust przeniósł się na dekolt a następnie całował mnie coraz niżej. W związku z tym mój stanik zaczął mu przeszkadzać. Próbował go rozpiąć nie przestając mnie obdarowywać hojnie pocałunkami, więc postanowiłam mu ,,pomóc'', więc i jego się pozbyłam. Nasza dolna ,,partia'' bielizny również zmieniła swoje położenie i ,,pofrunęła'' w siną dal.... Gdy już miało dojść do stosunku zadzwonił telefon co wybiło Rik'a z ,,tropu''.
-Zignoruj to i kontynuujmy to pewnie nic ważnego.
-A jak coś się stało któremuś z twojego rodzeństwa lub mojej siostrze?
-Nic im nie jest kontynuujmy.
-Ależ żeś się napalił.
Po mojej wypowiedzi telefon ucichł a chłopak kontynuował. Gdy było już blisko i to bardzo....... gdy już jego ,,kolega'' miał wstąpić we mnie telefon ponownie rozdzwonił. Tym razem chłopak spadł z łóżka.
-Bez obrazy Riker, ale musimy przerwać i odbierzemy. Dowiemy się o co chodzi.
-A nie możemy go zignorować? I kontynuować? A telefon wyrzucimy przez okno.
- Nie! Odbieram i koniec masz być miły i udawać jak gdyby nigdy nic.

Rozmowa telefoniczna:
V(Vanessa): Halo?
L:Hej siostra. Sory, że do was dzwonie i wam przeszkadzam. Ale mam do ciebie takie małe pytanie.
V: Jakie oprócz tego co zadałaś przed chwilą?
L: Gdzie macie apteczke?
V: Apteczkę? A co się stało?
L: Powiedzmy, ze pokłóciłam się trochę z Rossem a on miał później wypadek i chce mu pomóc. To gdzie ona jest?
V: W łazience, w pierwszej szafce po lewej na samej górze na drzwiach mebla/u.
L: Dzięki. W czym wam przeszkodziłam?
V:W niczym ważnym.
R(Riker): Nie naprawdę niczym ważnym . Nie mogłaś sama poszukać tej apteczki? Nie no bo po co skoro można zadzwonić do nas.
L: Dobra przepraszam. A właśnie Ness powinna mi dziękować, że nie dałam wam się seksić i dzięki temu możesz dotrwać do ślubu.
R: Dobra Laura nie chce być nie miły, ale idź ratuj mojego brata a my idziemy na spacer, bo KTOŚ NAM WSZYSTKO ZEPSUŁ.
L: Oj no przeprosiłam już, ale kończę bo serio coś się tej smerfetce może stać. PAaaaa.

-Lubie twoją siostrę, ale ma kiepskie wyczucie czasu.
-No cóż to moja siostra a teraz sorry, ale idę się ubrać.
-Ale ja chce dokończyć.
-Życie to nie maszyna spełniająca życzenia. A teraz idę i ty też się lepiej ubierze, bo się jeszcze przeziębisz.
-Spokojnie. Mi to tam nie grozi chyba, że przeszkadza ci mój wygląd. Wiesz w końcu teraz mnie widzisz jak mnie pan Bóg stworzył.
W tym momencie blondyn rozłożył się na całym łóżku leżąc na plecach, a ja....stałam w drzwiach owinięta niebieskim kocem i patrzyłam się na niego nie mogąc oderwać wzroku. Zaczęłam do niego podchodzić. W końcu położyłam się na nim. Rik zaczął już zdejmować ze mnie koc gdy ponownie telefon zaczął dzwonić.
L: Dzwonie by wam przeszkodzić i przywrócić ci rozum byś dotrzymała obietnicy złożonej nie tylko mi i sobie ale i naszym rodzicom. Wiem, że nie żyją ale nie złam tego bo obiecywałaś pamiętaj to. Wiem, że to kusi i, że może być fajnie, ale nie uważasz, że gdy zaczekasz to za parę lat będzie to lepiej ,,smakowało''? Tylko tyle chciałam....Pa.
-Już nam nikt nie przeszkodzi. Na tym skończyła. Znam ją i wiem, że da mi spokój po tym telefonie.
-Spoko. Czyli ty już kiedyś?
-Nie a co?
- Nie nic tak tylko. To skoro nie to wiedz, że nie mam zamiaru byś to ze mną złamała tą tajemnice. A teraz chodźmy na spacer.
Zgodziłąm się. Po wyjściu z domu zauważyłam że obkrąża nas las. Riker prowadził a ja się całkowicie na niego zdałam. Ufałam mu i wiedziałam, że przy nim mi nic nie  grozi. Wiele osób moze pomyśleć że mówie jak typowa laska z filmu, ale to nie prawda. Tam one mówią swoje kwestie i nawet w najmniejszym stopniu nie przeżywają/ły czy nie będą przeżywać tego co ja czuję teraz. Szliśmytak razem bo ja wiem... może z 1h. W końcu doszliśmy do pięknej rzeki a po jej drugiej stronie wsród drzewek stał piękny mały domek.
- Z kąś kojarzę tą chatke. Van kotku choć zapukamy tam. Jak blondyn powiedział tak też zrobiliśmy. Po chwili znalźliśmy się przed drzwiami i czekaliśmy aż ktoś nam otworzy. W pewnej chwili drzwi zaczeły się uchylać a w nich stanął/ ła. ..  .


********************************************************************************
*cytat z książki ,,Gwiazd naszych wina'' Johna Green, która ostatnio mnie bardzo inspiruje i używam ją w wielu pracach potrzebnych do szkoły i można użyć jej jako wielu argumentów. Mówiąca o życiu, walce i miłości jeśli nie czytałaś/ łeś zrób to. Warto!
Sorry że rozdział krótki ale brak weny a i chciałam przeprosić że rozdział tak późbo ale najpierw kończyłam ksiązks z ktorej zaczerpnelam 2 cytaty a poznoej ogladalam adaptacje tego i jakies 20 minut temu skonczylam i postanowilam dokonczyc rozdzial. Mam madzieje ze pod tym bedzie wiecej komow było kuż 18 a pod ostatnim mialam tylko 6 ale cieszy mnie i tak to bo wiem ze czyracie, a mala liczba komow mowi i zeusze sie poprawic w pisaniu i mam zamiae co zrobic moze w swieta uda mi sie dodac os ale nic nie obiecuje bo nawet w polowie nie jestem a juz ma 5 stron. Dopiero sie zaczyna.ps. w wordzie oczywiscie dobra koncze i ide spac bo o 10 jest msza w kosciele a muaze wstac o 9 pa :-*
Bądźcie szczerzy!!!!!!

8 komentarzy:

  1. Świetny rozdział :)
    Ah ta nasz Laura im przeszkodziła :3
    Czekam na szybkiego nexta ;)
    No i oczywiście na tego one shota :D

    OdpowiedzUsuń
  2. Fajny rozdział :)
    Czekam na next :*

    OdpowiedzUsuń
  3. Słodko jest. :S
    No tak. Nie wiem, co tutaj napisać. Powiem ci tak: Na początku nie za bardzo wiedziałam, o co chodzi, ale z rozdziału mogłam wiele wywnioskować.
    Jest bardzo słodko. Ocieka słodyczą i nie wiem czy to dobrze, czy źle, bo się nie znam ;)
    W każdym bądź razie piszesz dobrze i nie sądzę byś potrzebowała jakiejś rady. Mam tak malutkie zastrzeżenia, ale to tam taki pikuś jest. Trza machnąć na to ręką i się nie przejmować. :)
    Czy coś jeszcze chciałam ci przekazać? Chyba nie. Pozdrawiam ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. Agh gwiazd naszych wina... Najlepszą mowa pogrzebowa XD

    OdpowiedzUsuń
  5. Spóźniona ja XD a więc tak. Rizdział jak zwykle cudowny. I zgadzam sue z Ala, że piszrsz świetnie i nie potrzebujesz żadnych rad. Co do tej weny to mam tak samo... Nic nie wyskrobałam... Ale ty masz cudeńko co prawda troszkę krótkie, ale chociaż coś. A propos.. Laura to ma wyczucie...

    OdpowiedzUsuń
  6. OMG super...
    ... Rydel i Ratliff!!! Hahahahahahah ja to wiem i tak jest napewno!!! Ha!
    Dobra nie przynudzam. Czekam na next. Do napisania
    Kinga
    <3

    OdpowiedzUsuń
  7. No i kto tu jest zboczuszkiem?! Nie tylko ja! Ty, ty wredna ty! W takim moemncie znów?! Ty wisz że ja jestem niecierpliwiec! A ten mam pytanko... Dostałaś ode mnie tą wiadmość na poczcie z tematem (czy tam tytułem) Moja sprawa? Jak nie to sprawdź znów spam, cio? Pozdrawiam i czekam na szybkiego nexta! Tu też Gwiazd naszych wina - wszystko mi mówi żebym przeczytała tą książkę! Jak spotkasz Mikołaja to powiedz mu, że taka jedna BAARDZO GRZECZNA Wiktoria chce śnieg jako prezent!

    OdpowiedzUsuń