Strony

Menu

poniedziałek, 21 grudnia 2015

Rozdział 63

*Oczami Vanessy*

Cały praktycznie dzień minął nam na wspominaniu dawnych chwil.  Wszystko było wspaniale. Czułam się jak w bajce, w której obok mnie był mój książę na lśniącym białym rumaku gotów obronić mnie przed każdymi największymi i najmniejszymi przeciwnościami losu spotykający zarówno nas jako świetną parę czy mnie jako Vanesse Marano. Tą, która musiała wcześniej dojrzeć, tą , która porzuciła swoje marzenia o wielkiej karierze dla prawidłowego wychowania młodszej siostry i pomocy jej w spełnieniu w swoich pragnień.
Dzięki Riker'owi zaczęłam czuć, że wszystko się wreszcie ułożyło i idzie w jak najlepszym kierunku. To właśnie dla tego postanowiłam powrócić do swoich marzeń i zacząć je spełniać. Czuję, że z Riker'em  mogę dokonać wszystkiego. Nawet podbić świat.... filmowy sie wie. Mam nadzieje, że nikt nie będzie miał mi tego za złe i będą mnie wspierać. Wiem, że na Rikusia mogę liczyć, ale obawiam się reakcji Laury... Nie mam pojęcia jak to przyjmie i czy pogodzi się z tym, że w pewnym stopniu mnie straci.



*Oczami Ellingtona*


 Może Ross mi pomoże? Albo Rocky, chyba, że jakimś cudem uda mi się Riker'a namówić wtedy było by mi łatwiej, ale Riker prędzej mnie zabije zamiast pomóc, bo to w końcu jego ukochaną siostrzyczkę uraziłem, a Rocky.... ehh.. jesteśmy tak strasznie do siebie podobni, że jedyną racjonąlną osobą, która chociaż trochę może mi pomóc w powrocie do domu jest Ross.... Hmm... no więc .... A tak pójde do niego..



*Oczami Ross'a*


*Jakiś czas później*
Dobra postanowiłem wrócić do domu tylko najpierw muszę wymyślić jakiś sposób, żeby mi wybaczyła. Nie będzie to łatwe no, ale cóż.
Moje knucia sposobu na jak najmniej bolesny powrót do domu przerwał Ellington, który wtargnął do mojego pokoju w stylu * Pierdolić, pierdolone drzwi- po co komu one w zawiasa?!?! Ładniej wyglądają na podłodze * Taaa.... ale serio.. gościu WYWALIŁ mi drzwi!!! Ciekawe kto za to zapłaci na pewno nie ja!
-Ej roszpunko słuchaj, że mnie!
-Już cię słucham cny rycerzyku. Po cóż przybyłeś do mej komnaty?
-Przybyłem gdyż pragnę zapragnąć twej rady i pomocy.... kurde co ja robie!?!? Jestem tu w sprawie powrotu do domu. Chce, żebyś pomógł mi wymyślić coś ekstra dla Ryd by mi wybaczyła. I radze ci się zgodzić, bo to nie skończy się dla ciebie najlepiej.
-Spoko i tak już planuje coś dla Laury...
-Okey, więc..
-Więc co?
-Masz już coś?
-Ty debilu myślisz, że gdybym coś miał nadal bym siedział jak pacan i myślał?!?!?
-No racja ty przecież unikasz myślenia...
-Radze ci się zamknąć inaczej zamieszkasz pod mostem!!!
-Dobra nie złość się tak blondii bo jeszcze okresu dostaniesz.
-Coś ty powiedział?!?!?
-Nie nic! Myśl, myśl..
-No masz farta, a teraz pomóż mi coś wymyślić.
   I zaczęła się długa debata na to, co przygotować  dla dziewczyn, by nam przebaczyły nasze haniebne zachowanie. Było mnóstwo pomysłów (należały do Ellingtona) i nie zgadaniecie, ale wszystkie odrzuciłem ! No dajcie spokój ten pacan chciał im kupić słonia !!! Ale na szczęście ja cały czas czuwałem. I wpadłem na świetny pomysł dziewczyny będą zaskoczone, nauczą się nas doceniać i pozwolą nam znowu zamieszkać w domu i to na 100 pro...

*Oczami Riker'a*


Gdy Vanessa powiedziałam mi o tym, że planuje karierę filmową strasznie się cieszyłem, ale gdy zostałem sam tak naprawdę zastanowiłem się nad tym, to jednak kiepski pomysł, ale przecież jej tego nie powiem. Możecie pytać czemu kiepski? Jest kilka powodów:
1. Laura utraci jedyną swoją najbliższą rodzinę.
2. Nie będę miał jej przy sobie
3. Wokół niej będzie mnóstwo przystojnych i bogatych facetów
4. Może mnie zostawić, a nie dawno ją dopiero odzyskałem.
i po 5. najważniejsze KOCHAM JĄ!!!
Więc muszę coś zrobić, żeby nie mogła spełnić marzenia, przynajmniej nie na długo i by nie znalazła nikogo innego i była w miare na miejscu. I już nawet wiem co zrobić....



**********************************************************************************
Dziś krótki, ale jest niedługo w najbliższych dniach (najpóźniej w święta) pojawi się kolejny rozdział o wiele dłuższy i będzie się działo.


Mam dla was zadanie jeśli ktoś zgadnie co planuje Ross i Ell lub jaki plan ma Riker niech pisze w komentarzach, dla osoby, która zgadnie rozdział przedpremierowo może nie ten ale kolejne powiedzmy hm... jeden za zgadniecię jednego z wydarzeń ;) Można się zawsze targować :D
Rozgłaśniajcie powrót bloga i miłej przerwy świątecznej.
Do napisania Niepozorna ;)
Ps. jeśli uporządkuje sprawy z blogiem istnieje prawdopodobieństwo, że otworze nowy o zwykłej dziewczynie, licealistce ;)



Wielki powrót

Ludziska wielkie sory, że od dawna nic się nie pojawiło, ale... no właśnie ale. Jestem w liceum, mam sporo nauki co za tym idzie mało czasu. Nie oszukujmy się jestem typową kujonicą lubiącą książki i różne dodatkowe zajęcia. Ten blog powstał z powodu wolnego czasu (m.in.). Jestem nauczona, a racej przyzwyczajona mam zawsze jakieś zajęcie. Więc.. stałam się ulubienicą nauczycieli (co jest nawet fajne :D ) Ale dają mi oni mnóstwo zadań plus od jakiegoś miesiąca chodze na boks!!! Modelką nie jestem więc postanowiłam o siebie zadbać i pokazać że mam coś więcej niż tylko mózg, ale ok bo odchodzę od sprawy. Gdy weszłam na bloggera po jakiś 2 miesiącach bo chyba tyle minęło od ostatniego posta to się przeraziłam. Wyświetlenia stoją praktycznie, ubyło mi 2 obserwatorów (niby co tam, ale dla mnie to dużo!!) Więc moje postanowienie noworoczne to dokończenie tego bloga!!! Więc ogłaszam wszem i wobec, że Louise Noir znana jako Niepozorna powraca do życia. I w związku z tym, mam prośbe dla tych, którzy ze mną zostali. Pomóżcie mi rozgłosić bloga, bo wiem, że niektórzy o nim zapomnieli, a chciałabym może nie tyle zyskać nowych czytelników, z których bym się cieszyła, ale i starych czytaczy, których mimo wszystko bardzo, ale to bardzo ceniłam i kochałam :D Za czytanie tych brudów xD czy wyrażanie swojej opinii. Pozdrawiam wszystkie panie czytające mojego bloga oraz tą garstke płci męskiej bo wiem, że i wy się  pojawialiście chłopcy - mężczyźni.

KOLEJNY ROZDZIAŁ JESZCZE DZIŚ !!!!!
W ŚWIĘTA NADRABIAM ZALEGŁOŚCI ;)

PS. ROZGŁAŚNIAJCIE BLOGA!!!! (na innych blogach, fb i tych bzdetach ;) )

Wasza Niepozorna

wtorek, 6 października 2015

Rozdział 62

*Oczami Vanessy*


Pomysł się udał i już po 2 dniach nie było żadnych śladów tego, że on jej się kiedykolwiek podobał. Ale po tych wszystkich całusach, Przytulankach i niby randkach, serio się w nim zakochałam.  Ale cóż nie mogłam mu nic powiedzieć. Jakbym mogła ryzykować utratą przyjaźni. Więc tłumiłam w sobie wszystkie te uczucia. Ale szczerze po tym co usłyszałam od Riker'a żałowałam tego, że nie udało mi się przełamać mojego strachu. 1111 tak to oboję byśmy mniej cierpieli i moglibyśmy być szczęśliwi od dawna. Choć jestem zdania, że wszystko co się dzieje nie pozostaje bez znaczenia. Każda, rzecz ma swoją kolej i przychodzi w odpowiednim czasie i miejscu.
-Mimo wszystko cieszę się, że jesteśmy razem mimo, że przez tyle czasu ukrywaliśmy swoje prawdziwe uczucia. Teraz wiem, dlaczego się czasami dziwnie zachowywałeś.
-Tak na przykład kiedy?
-Miałeś wtedy 13 lat. A jak zobaczyłeś mnie w bieliźnie to patrzyłeś z pół godziny nie mrugając, później zrobiłeś się cały czerwony

Zanim jeszcze opuściłam nasze rodzinne strony postanowiłam umówić się z Riker'em by pójść na basen.( Jak wiadomo z poprzednich ,,wpomnień'' już wtedy mi się podobał. I z tego co wiem teraz ja jemu też.) Ostatecznie zrezygnowaliśmy z basenu, ponieważ było mega gorąco i postanowiliśmy pójść do naszego tajemniczego źródełka. Było ono bezpieczne i oboje świetnie pływaliśmy więc żadne z nas nie obawiało się tam pływać.

Postanowiliśmy przebrać się w stroję już w domu i tylko na to założyć swoje ubrania, by później nie schodziło nam z tym zbyt długo. Punkt 12 spotkaliśmy się w moim ogródku i ruszyliśmy w drogę do naszej Oazy. Gdy tam dotarliśmy wszystko było tak jak zawsze zza wyjątkiem tego, że pod drzewami, które tworzyły naturalny dach z liści i gałęzi znajdował się koc, a na nim poustawiane były różnego typu smakołyki. Nie marnując czasu razem z Rikiem postanowiliśmy ,,wyskoczyć'' z ciuchów  i lecieć popływać. 
Gdy odwróciłam się by spojrzec na Riker'a czy też jest już gotowy to zauważyłam, że jest cały czerwony i gdy tylko napotkał moje spojrzenie odwrócił się i szybko wskoczył do wody. Teraz juz wiem o co mu wtedy juz chodzilo..... -Mimo to, że byliśmy bardzo młodzi to i tak nieźle na mnie działałaś. Bałem się wtedy, że jak to zobaczysz to się przestraszysz i wieźmiesz mnie za jakiegoś nieletniwgo zboczeńca. -Spokojnie o to na pewno bym cid nie posądziła. Jak już to najwyżej mogłabym sie na ciebie rzucić z tego samego powodu. Heh - Szkoda tylko, że wtedy tego jeszcze nie wiedziałam.

*Oczami Ross'a*

-A no tak przepraszam cię,
-Spokojnie mały nie ma sprawy. Dobra to spadam do siebie. Narka, cześć, hej, do widzenia, Joł joł czy jak wy tam mówicie.
-Na razie. Miło było cię poznać!!!
-Ciebie też blondii. Wiesz nie jesteś jednak taki zły jak mówią ludzie na dzielni. Narka
I tyle widziałem Shanpay. Moją przyszłą- niedoszłą kochankę, która uratowała mnie przed śmiercią rzygenną.
Pomimo przeżyć z ostatniej nocy i tego jak mogła się ona zakończyć cieszę się, że się ona wydarzyła. Dowiedziałem się wiele o sobie i swoich odczuciach. Nie mogę więcej się tak opić zwłaszcza gdy w pobliżu będzie Laura. Wiele ryzykowałem. Nie tylko wyjawienie swoich uczuć, ale i utratą szacunku na dzielnice gdzie rządze mimo krótkiej obecności w tym mieście. Powiedzmy, że łotr łotra zawsze pozna, a ja, moja sława i wyczyny dodają mi większego rozgłosu oraz szacunku do mojej osoby. Zresztą kto był najsłynniejszym motocyklistą i kogo poszukiwano w 5 stanach? Tak to jedna  z przyczyn dla których tu się przeprowadziliśmy. Mieliśmy wszyscy zacząć od początku, a proszę na początku nie dość, że wciągnąłem Riker'a w gangsterstwo - co wyszło mu na dobre, bo zdobył Van o ile mu wybaczyła kilka spraw. Swoją drogą ciekawe czy wszystko jej już powiedział. Ale też nie  mogę się tym zbytnio interesować to w końcu jego życie do tego to on jest ten starszy i niby mądrzejszy. Dobra odłóżmy na razie na bok moje rodzinne perypetie i wróćmy do chwili obecnej.
Więc... Obecnie znajduje się w pokoju-sam, opuszczony przez olbrzymią, murzynkowatą Shanpay, która okazała się naprawdę miła i rozsądna mimo wszystko. To nie prawda co o mnie mówią, że rucham wszystko co się rusz i co posiada dziurkę. Jej akurat bym nie tknął za nic w świecie. Nie chodzi o jej wygląd- no dobra na początku by o to chodziło, ale po bliższym poznaniu jej okazało się, że jest strasznie miła i w ogóle zasługująca na dobre traktowanie. Trochę szkoda, że ma taką a nie inną pracę, ale w dzisiejszym świecie nikt nie ma łatwo. Wiem jedno. Pewnego dnia wesprę jej ,,interes'' bezinteresownie (Shanpay jest właścicielką tego klubu). Ok. To może czas bym już wreszcie opuścił to miejsce? Nie to, że coś hotel jest w porządku. Kasy też mi nie brakuje, ale długo tak nie wytrzymam. Jem na mieście. Jedynie z Ell'em gadam, ale od wczorajszego wyjścia z klubu go nie widziałem i nie słyszałem. Miejmy nadzieje, że nic mu nie jest, Ryd by mnie zabiła własno ręcznie. Mimo wszystko znam moją siostrzyczkę jak nikt inny i wiem co czuje, czy kto jest dla niej ważny. Może nie widać tego po mnie i moim zachowaniu, ale mimo wszystko pragnę jej szczęścia. I chcę jej pomóc z Ell'em. Tak samo jest z Laurą też chcę dla niej jak najlepiej. Tylko dla tego jeszcze nie wróciłem do domu, obawiam się, że gdy już to się stanie to pewnego dnia nie utrzymam mojej wewnętrznej bestii i mogę wymusić na niej jakieś czyny. Wiem, że po takim czymś by była zawiedziona, smutna i w ogóle nieszczęśliwa. Ale dla dobra Ryd namówię Ell'a  na powrót do domu i może spróbuje unikać Laury. Przynajmniej dopóki nie załatwię swoich problemów i nie zniknę z tego czarnego świata raz na zawsze. Gdybym teraz zaczął z nią flirtować czy cokolwiek kręcić to mogłoby jej grozić niezłe niebezpieczeństwo, a gdybyśmy byli razem to na 100% by mogła zostać zraniona czy tego typu rzeczy. Może moje życie nie wydaje się takie złe. Młody, zdrowy, przystojny chłopak, ma mnóstwo kasy. Laski na zawołanie, co noc to inna. Siedzi w tym całym ,,bagnie''(a dla niektórych raju) z własnej nie przymuszonej woli. Ale to nie prawda. Dobrowolnie bym się w to nie wpakował.
To ma związek z naszymi rodzicami. Zarówno moimi jak i Laury.
Nigdy żadne z nas nie interesowało się zbytnio pracą naszych rodziców. Zawsze mieliśmy co chcieliśmy, każdą zabawkę, zawsze mieli dla nas czas, organizowaliśmy mnóstwo wypadów. Mimo to nie byliśmy jakimiś rozpuszczonymi bachorami. Byliśmy wychowywani na prawych obywateli, ludzi, którzy zawsze i wszędzie będą w stanie pomóc innym. Trzymano nas zdala od złego. Ale po wypadku ..... wtedy poznałem prawdę. To czym się zajmowali, jakie mieli korzyści i co im groziło. Jeśli żadne z nas nie przejęło by tego ,,zadania '' po nich to najprościej mówiąc groziła by nam wszystkim śmierć. A ja nie chciałem na nikogo tego zganiać, ni sprawić jakiego kolwiek cierpienia komu kolwiek z mojego otoczenia. Więc to wszystko przyjąłem na swoje ramiona. I cóż ta jakoś wyszło. Może pewnego dnia opowiem wam wszystko po kolei, ale na razie lecę się pakować.

*Jakiś czas później*
Dobra postanowiłem wrócic do domu tylko najpierw musze wymyślić jakiś sposób, żeby mi wybaczyła



*Oczami Ellingtona*


R(Rydel):Tak słucham ?
Jej głos był przytłumiony przez odgłosy dochodzące z pomieszczenia w którym była. Czyżby też poszła do klubu? Do tego też jest pijana. Heh ja jednak mam to straszne szczęście.
E(Ell): Hej Ryd!
R: Wypieprzaj ELl z mojej komórki i tak dosyć mnie zdenerwowałeś, żebym teraz mogła spokojnie gadać.
E: Oj gdybyś znała prawdę byś się na mnie rzuciła ze szczęścia i nie chciałabyś mnie wypuścić.
R: W takim razie powiedz mi prawdę Ell.
E: Kocham Cię.
R: Dobra nie ważne. Za dużo wypiłeś, gdy będziesz chciał powiedzieć mi prawdę lub wytrzeźwiejesz daj znać.
E: Ale ja mówie prawdę.!!
R: Żegnaj Ellington.... Zadzwon hdy będziesz chcial szczerze porozmawiać i kiedy odechce ci się ze mnie żartować. E:Ale Ryd.... I w tym momencie nasze połączenie zostało zerwane.Nie wiem jak mam jej to powiedzieć skoro na trzeźwo nievmam na tyle odwagi, a gdy wypiej to mi nie chce wierzyc w moje słowa. Nie rozumiem kobiet. Ale samego siebie tez nie za bardzo moge zrozumieć. Na,jedno chce do niej wrócić do domu, żeby być blisko niej i w ogóle, ale z drugiej strony moja męska duma mi na to nie pozwala. Ehh... ja i te moje problemy. Najpewniej będzie tak, że będę musiala się po oristu schować dume do kieszeni i błagać ją o wybaczenie. No, ale cóż. Może Ross mi pomoże? Albo Rocky, chyba, że jakimś cudem uda mi się Riker'a namówić wtedy było by mi łatwie......
***************************************** Hej tu wasza Niepozorna. Dziękuje ludziom, którzy czekali na rozdział(pewnie jesr was garstka) i oto daje wam niedokończony rozdział, bo wiem, że ciężko mi będzie go szybko napisać, ponieważ mam mase testów i wgl a do tego dochodzą obowiązki pozaszkolne, których mi przybyło :/ Więc prosze. Miało być jeszcze oczamu Lau, Rydel i dokończenie Ella ale wyszło jak wyszło. Dajcie znać w konach ile was zostało. Dziękuje. Niepozorna. Przesyła buziaki ;-)

wtorek, 25 sierpnia 2015

Rozdział 61

*Oczami Vanessy*

-Wiesz co? Wtedy nie kłamałem tylko, że nie powiedziałem ci jak naprawdę BARDZO cię lubię!!!! -Ooo jakiś ty słodski!!
-Co? 
-Połączenie słodki i boski= słodski i to mega :D
-Jak bym mogła nie pamiętać?
-To od tamtej chwili wiedziałem, że będziesz znaczyć dla mnie znaczniej więcej niż zwykła koleżanka, przyjaciółka czy nawet siostra. Myślisz, że dlaczego w ogóle do ciebie zagadałem? Spodobałaś mi się od początku chociaż byłem nic nie rozumiejącym małym dzieckiem które ,,opiekowało'' się młodszym braciszkiem. Dobra teraz twoja kolej. To od kiedy ci się w ogóle podobam?
- Od chwili, w której udawałam twoją dziewczynę byś się pozbył natrętnej Viollet.
-A tak pamiętam to....
Spałam sobie spokojnie jak co dzień aż usłyszałam na dole natarczywe pukanie do drzwi, później szybki bieg po schodach, a na końcu trzaśnięcie moich drzwi od pokoju. Później to były tylko nanosekundy, gdy Riker wskoczył na łóżko i zaczął mnie budzić krzycząc, że muszę mu pomóc inaczej będzie musiał znosić mega potwora, kompletnie nie w jego guście, który  jest samolubny, narcystyczny i gadatliwy jak diabli. Ja, oczywiście dobrotliwa zaproponowałam, że możemy przez jakiś tydzień udawać parę by uwierzyła, że on jest zajęty i nie ma u niego szans.
Pomysł się udał i już po 2 dniach nie było żadnych śladów tego, że on jej się kiedykolwiek podobał. Ale po tych wszystkich całusach, Przytulankach i niby randkach, serio się w nim zakochałam.  Ale cóż nie mogłam mu nic powiedzieć. Jakbym mogła ryzykować utratą przyjaźni. Więc tłumiłam w sobie wszystkie te uczucia. Ale szczerze po tym co usłyszałam od Riker'a żałowałam tego, że nie udało mi się przełamać mojego strachu. Może tak to oboję byśmy mniej cierpieli i moglibyśmy być szczęśliwi od dawna. Choć jestem zdania, że wszystko co się dzieje nie pozostaje bez znaczenia. Każda, rzecz ma swoją kolej i przychodzi w odpowiednim czasie i miejscu.



*Ranek- pokój hotelowy Ross'a*

Obudził mnie straszny ból głowy. A mamusia mówiła Ross'iu nie pij tyle a jak już to nie mieszaj alkoholi. I proszę nie posłuchałem żadnej z rad.
Postanowiłem przekręcić się na bok przypominając sobie, że ostatniej nocy udało się mi zaciągnąć do łóżka. Nie powiem, że nie  miałem nadziei, iż to Laura okaże się tą "nieszczęśnicą". Ale wracają do teraźniejszości gdy spojrzałem kto leży koło mnie myślałem, żs dostane zawału. Szybko zerwałem się z łóżka i ubrałem się. Gdy kończyłem wykonywać ostatnią czynność zauważyłem,że Ona się budzi.   .. O nieee.....!!!!
-Hej Kocurku co się dzieje? Czemu uciekasz?
Moim oczom ukazała się ta postać.

-AAaaaa..... Znaczy nie to, że coś, ale...
-Co wczoraj wyglądałam inaczej? Mówiłeś do mnie Laura, a ja jestem Shanpay miło mi.
-Tak... No ten... Przepraszam, że o to pytam panią, ale nic z wczoraj nie pamiętam, a chce wiedzie, czy my... czy my pieprzyliśmy się?
-Nie nazwałabym tego tak. Mieliśmy taki zamiar, ale gdy tylko wszedłeś do pokoju i rozebrałeś się to zaraz po tym jak podszedłeś do łóżka padłeś na nie jak długi i myślałam, że już nie żyjesz, ale głośnie chrapnięcia jednak wyprowadziły mnie z tego błędu. A i nie mów mi per pani.
-To dlaczego ze mną zostałaś?
-Byłeś tak pijany, że gdyby nie ja udusiłbyś się własnymi wymiocinami. Więc to oczywiste, że nie mogłam cię samego zostawić. Nie chciałam cię mieć później na swoim sumieniu.
-To skoro nic między nami nie zaszło, a nawet uratowała mi pani życie przed moimi wymiocinami to bardzo pani dziękuje.
-Nie jestem pani mówiłam ci !!!
-A no tak przepraszam cię,
-Spokojnie mały nie ma sprawy. Dobra to spadam do siebie. Narka, cześć, hej, do widzenia, Joł joł czy jak wy tam mówicie.
-Na razie. Miło było cię poznać!!!
-Ciebie też blondii. Wiesz nie jesteś jednak taki zły jak mówią ludzie na dzielni. Narka
I tyle widziałem Shanpay. Moją przyszłą- niedoszłą kochankę, która uratowała mnie przed śmiercią rzygenną.


*Oczami Ellingtona*

Po tym jak Ross mnie zostawił dla jakieś laski podeszła do mnie jej koleżanka, która była..... Czy ona w ogóle była dziewczyną?!?!? Ludzie ja się pytam, która normalna dziewczyna nie goli nóg?!!? A z włosów pod pachami dało się zapleść warkocz, który miała Roszpunka.
Wyswobodziłem się od niej jakimś cudem i pognałem szybko do swojego pokoju. Znalazłem tam swój telefon, taaaa to chyba oczywiste, że on tam powinien być, ale nie zapominajmy u mnie zamiast krwii w 80% płynie czysty alkohol. Podniosłem mojego ,,sprzęta'' i wszedłem do kontaktów. Tam ukazał mi się dobrze znany numer i nazwa, którą dodałem jako jedyną do ulubionych. Należał on do rydel. Skoro jak wiadomo normalnie robię głupoty to co się dziwić, że właśnie do niej teraz dzwonię?

R(Rydel):Tak słucham ?
Jej głos był przytłumiony przez odgłosy dochodzące z pomieszczenia w którym była. Czyżby też poszła do klubu? Do tego też jest pijana. Heh ja jednak mam to straszne szczęście.
E(Ell): Hej Ryd!
R: Wypieprzaj ELl z mojej komórki i tak dosyć mnie zdenerwowałeś, żebym teraz mogła spokojnie gadać.
E: Oj gdybyś znała prawdę byś się na mnie rzuciła ze szczęścia i nie chciałabyś mnie wypuścić.
R: W takim razie powiedz mi prawdę Ell.
E: Kocham Cię.


* Oczami Laury*

Zgodnie z postanowieniem spędzamy już 3 godzinie w klubie o nazwie ,,Knockin'' ( nazwa wymyślona na potrzeby bloga^Louise Noir ;) , czyli Niepozorna)  cały czas albo pijemy razem z Ryd albo tańczymy. Z racji tego, że ja jestem jeszcze nie pełnoletnia to wszystko musi kupować Rydel lub jakiś debil, który myśli, że ma u mnie szanse lub ma nadzieje, że uda mu się dziś mnie zaliczyć. To, że jestem pijana nie równa się z tym, że jestem też naiwna czy, że straciłam rozum, a raczej jego resztki. Czemu każdy facet musi być szowinista? Jeśli chodzi o sex to pierwszy wychodzi z inicjatywą do dziewczyny, a gdy serio mu się jakaś spodoba, bo szczerze mówiąc nie wierzę, że nikt się komuś nie podoba przynajmniej powyżej 15 to nigdy nie powie danej dziewczynie, że jest ładna czy, że chciał by się z nią umówić. Faceci tylko nas wykorzystują. Jak nie chcą byśmy odwaliły jakąś pracę, to chcą coś spisać lub by się zaopiekować ich młodszym rodzeństwem. Haloo!!! My nie służymy do zabicia czasu gdy wam się nudzi, bo powiedzmy, siedzicie sami w obcym kraju i przeszliście wszystkie poziomy waszych gierek, nie to, że coś ja je też lubię no, ale sorki nie wyjść na dwór w piękną pogodę, gdy rzadko się widujesz z koleżanką z dzieciństwa, bo niby boli cię brzuch później chociaż cię cudownie przestał nie powiedzieć nic, a po godzinie wyjaśnić, że ,, Nie, nie chce mi się iść''. Sorki, ale godzinami niszczyć sobie wzrok o ci się chce?!!?!? Albo inaczej chłopak przypomina sobie o tobie gdy chce, żebyś zapytała go, bo piszę sprawdzian, a ty jesteś z tego przedniotu dobra i możesz mu wyjaśnić to i owo by zdał go bez problemu. Czy myśli,  że jak zrobi do ciebie ładne oczka, które są meeeeega słodkie i baaardzooo brązowe i masz wrażenie, że w nich toniesz to oddasz mu wszystkie swoje zadania, które straciłaś jakieś 2 godziny,  żeby wszystko dokładnie opisać i umieć wytłumaczyć. Ughhh.......... I te ich słodkie przezwiska dla nas. Osobiście bardziej mam ochotę się z nich śmiać niż się nimi zawstydzać i jarać się, że mega przystojny i nieświadomie ci się podoba wymyślił dla mnie słodziutką ksyweczkę, która tylko on jeden się do mnie zwraca. Nie wiem czy ze mną jest coś nie tak czy serio oni tego  nie robią, ale nie potrafię rozpoznać kiedy facet ze mną flirtuje!!! Help me people!!!!  Chłopak do mnie zarywał jakieś 2 miesiące, a dopiero gdy zapytał czy się z nim umówię to się skapnęłam. Gratuluje Laura. Ty i ten zapłon. Dobra może bym tak wróciła do chwili obecnej. Więc teraz ..... ja.... co ja robię? A tak siedzę przy barze i popijam drinka od jakiegoś bruneta, który ciągle coś do mnie mówi, ale oczywiście uwagi nie zwracam.  Dobra czas to skończyć tylko najpierw Rydel. No blondii gdzie się chowasz? Ooo... jesteś ! I równie znudzona jak ja. Heh to znak od niebios, że pora wiać.
-Sorki, ale wiesz muszę już się zbierać, z moją koleżanką jest nie najlepiej, my najwyżej się zdzwonimy jak coś, więc lecę. Narka.
Szybko wstała i zaczęłam odchodzić. Jeszcze usłyszałam jak chłopak za mną woła, że nie ma mojego numeru, ani ja jego. Nawet nie próbowałam się odwrócić i mu odpowiedzieć. Wręcz przeciwnie zaczęłam szybciej iść w stronę Rydel.


************************************************************************************
Hej tu Niepozorna- a którzy inny- wcześniejszy rozdział opublikowałam dwa razy bo ten pierwszy był przypadkowy. Smuci mnie tylko, że jedna osoba tylko go skomentowałam. Jeśli wena mi nie wróci, ani liczba komów się nie zwiększy bloga skończę w jakieś 5 rozdziały. Dodatkowo postanowiłam spróbować napisać swoją własną książkę. Być może opublikuje wam ją, ale jeśli skończę tego bloga teraz, czyli po tych 5 rozdziałach, choć sb tego nie wyobrażałam i miałam nadzieję do 100 dociągnąć to jej nie zobaczycie. On oczywiście nie będzie o R5 ani nic z tego to od początku do końca będzie moja historia.
Dobra kończę notkę
Proszę o komy jeśli nie chcecie bym go kończyła po 5 rozdziałach liczę przynajmniej na 8 komów. Kiedyś było ich 14 a teraz ledwo 1 choć liczba wyświetleń rozdziałów ostatnio przekracza normę i jeden rozdział ma przynajmniej 200 wyświetleń, więc liczę że choć 3% osób z tych 200  skomentuje.

Wasz Niepozorna
Ps. Co sądzicie o pomyśle napisania książki?
Pps. KOMENTUJCIE!!!!!

sobota, 15 sierpnia 2015

Rozdział 60

*Oczami Vaness'y*




-Matko Riker on jest piękny.
Następnie nachyliliśmy się do siebie i już pierwszy raz jako para pocałowaliśmy się.
To co wtedy czułam było magiczne. Riker podobał mi się już od bardzo dawna. Odkąd tylko się poznaliśmy był zawsze dla ważniejszy od reszty to o niego najbardziej się martwiłam i z nim spędzałam najwięcej czasu. Później gdy wyjechałyśmy próbowałam o nim zapomnieć i zaczęłam umawiać się z innymi. Ale zawsze było właśnie jakieś ale...... Albo był za głupi, za brzydki, nic nas nie łączyło to znowu traktował mnie jak przedmiot czy nie zwracał w ogóle na mnie uwagi i liczył się tylko on. A Riker był zawsze taki kochany, troszczył się o mnie, nigdy nie dał mnie skrzywdzić i zawsze mnie bronił.Cieszę się, że odważył się i wyznał mi swoje uczucia i z czystym sercem mogę powiedzieć, że nie byłam jeszcze tak szczęśliwi odkąd nasi rodzice zginęli w wypadku.
-Co się stało Vanuś?
Z moich rozmyślań wyrwał mnie głos mojego chłopaka. Matko jak to bosko brzmi.... Mój chłopak .... M-m-óóóóóóój-j chłopak.
-Tak kotku jestem twoim chłopakiem.
-No....co?
-Myślałaś na głos.
-Ooo.....
Poczułam jak policzki zaczynają mnie piec i zaczynam się rumienić.
-Ooo.. Jak ty słodko wyglądasz, gdy się rumienisz. Oo.. i jeszcze większy buraczek ;)
Kończąc mi to mówić puścił mi oczko.
-Strasznie się cieszę, że nareszcie jesteśmy razem.
-Też się z tego cieszę. Nawet nie wiesz jak się męczyłem z kłębieniem tych wszystkich uczuć względem ciebie.
-A powiesz mi od kiedy ci się podobam ?
- O matko. Pamiętasz jak się poznaliśmy?
Razem z Laurą bawiłyśmy się na placu zabaw. Tak dokładniej to Laura biegała po placyku, a ja próbowałam nauczyć ją wchodzić po drabikach. Kawałek dalej blondynek. Chłopczyk mniej więcej w moim wieku i próbował zapanować nad młodszym blondynkiem, który był do niego meeeega podobny. Już jakieś 5 dni próbuje namówić Laurę by zjechała z tej głupiej rury-zjeżdżalni czy weszła po tych przeklętych drabinkach aż nagle odzywa się ten blondynek, że może on jej pokaże jak się to robi.I wiecie co? Nauczył ją!!!! To ja się pytam... JAK?!?!?!!??! 
-Hej.
-Hej. 
Gdy podszedł do mnie starszy nie miałem pojęcia o co może mu chodzić.
-EEee....  Chciałeś coś?
-Nic... tylko pogadać. Bo jeśli dobrze wnioskuje to właśnie mój mały braciszek nauczył twoją siostrzyczkę wchodzić po drabinkach i teraz się świetnie się razem bawią. Więc pomyślałem, że i my możemy trochę czasu spełnić razem, bo ja się nie bawię i z tego co widzę to ty też nie. Więc nie zaszkodzi, że trochę pogadamy i się poznamy.
-Ile masz lat?
-12
-Jak masz na imię?
-Riker.
-A ja jestem Vanessa i mamy tyle samo lat. O pacz poznaliśmy się, więc możesz już spadać. 
-Nie jesteś miła. 
-A czy ktoś powiedział, że taka jestem lub taka mam być?
-Już cię lubię. 

-Wiesz co? Wtedy nie kłamałem tylko, że nie powiedziałem ci jak naprawdę BARDZO cię lubię!!!! 
-Ooo jakiś ty słodski!!
-Co? 
-Połączenie słodki i boski= słodski i to mega :D




*Oczami Ross'a*


-Moja honda szybsza niż wygląda, wsiadaj mała opróżnimy moje jądra.
Niestety światła zmieniły się na zielone i musieliśmy odjechać, bo niedaleko stał radiowóz, a ja mimo wszystko nie chciałem dostać kolejnego mandatu. Rydel gdyby się dowiedziała to w najlepszej opcji by mnie zabiła.

*Już od jakiejś godziny siedzimy w barze i upijam się razem z Ell'em. Nasz plan na dziś to upić się do nieprzytomności i jakimś cudem trafić z powrotem do hotelu nie ważne czy z kimś czy bez kogoś. Na piechotę czy samochodem. Oooo będzie jak w tej piosence. ,, Szliśmy na czworaka od krzaka do krzaka''.


Jestem ledwo przytomny i nadal piję. Ooo... w tłumię widze jakieś dziewczyny podobne do Rydel i Laury. Heh to dziwne bo wiem, że to na pewno nie są one, bo one nigdy nie poszły by na takie coś. A co tam podbijam do klona Laury najwyżej i od podróby przeżyję odrzucenie. Ale ta widocznie musi być tak samo schlana jak ja, bo ledwo się trzyma na nogach. Te wszystkie uwagii dodały mi tylko pewności siebie bym mógł do niej podbijać. Więc podszedłem do próbującej tańczyć brunetki i zaprosiłem ją do tańca.
-Pięknie pachniesz mała ;-)
- Gościu mała to jest twoja pała a to, że nie znasz mojego prawdziwego imienia czy chociażby nazwiska oznacza że jesteś kiepskim chłopakiem i zależy ci tylko na sexsie.
-Nie zaprzeczam.
-Gościu spadłeś mi prosto z nieba chociaż może lepien- wyszedłeś prosto z piekieł ze swoim boskim wyglądem. I mam nadzieje, że nie najgorszymi umiejętnościami. To będzie sama przyjemność.
- Nie obrażaj moich umiejętności. One są Booooooskieee. Mam nawet na to dowody. Zapytaj się co drugiej dziewczyny lub każdej laski w tym mieście. One ci powoedzą, że Ross Lynch jest bogiem w tych sprawach intymnych.
-W takim razie choć tygrysie.
I w ten sposób wylądowałem w swoim pokoju z tajemniczą brunetka, kopią Laury. Oj będzie ostro.....

*Ranek- pokój hotelowy Ross'a*

Obudził mnie straszny ból głowy. A mamusia mówiła Ross'iu nie pij tyle a jak już to nie mieszaj alkoholi. I proszę nie posłuchałem żadnej z rad.
Postanowiłem przekręcić się na bok przypominając sobie, że ostatniej nocy udało się mi zaciągnąć do łóżka. Nie powiem, że nie  miałem nadziei, iż to Laura okaże się tą "nieszczęśnicą". Ale wracają do teraźniejszości gdy spojrzałem kto leży koło mnie myślałem, żs dostane zawału. Szybko zerwałem się z łóżka i ubrałem się. Gdy kończyłem wykonywać ostatnią czynność zauważyłem,że Ona się budzi.   .. O nieee.....!!!!


*Oczami Rocky'ego*


A co tam daruje sobie ratowanie i po prostu użyje jakże cudownych wynalazków ludzkości, czyli telefonu i słuchawek.... Może by wejść na jakiś portal randkowy?
Dobra to zaczynamy...
J(Ja): Hej
N(Nieznajmomy):  Hej
N: Ile lat masz tajemnicza osóbko?
J:  20. A ty?
N: Też :D
J: A powiesz mi jakiej jesteś płci?
N: Z wyglądu jestem kobietom, a z uosobienia i rozumu też kobietom.
J: To dobrze bo ja jestem 100% mężczyzną.
N: W takim razie jak się zwiesz cny ycerzu?
J: Sir Rocky. A ty zacna królewno?
N: Panienka Kate.
J: OOo a panienka Kate powie mi coś o sobię?
N: No jasne. Więc tak... Lubię tańczyć, śpiewać, układać własne piosenki i gram na gitarze, perkusji i pianinie oraz keyboardzie. Lubię też uprawiać sport. Każdego rodzaju. A i najważniejsze uwielbiam kreskówki. Moja ulubiona to ,, Kim Kolwiek'', zawsze chciałam być taka jak ona.
J; O pani muszę powiedzieć, że łączy nas.... Wszystko!!! Przynajmniej z tego wstępnego opisu ;)
N: Czyli nie muszę się ciebie o to samo pytać?
J: Raczej nie. Ale wiem o co możesz się zapytać.
N: O co ?
J: Na pewno nie ,, O co?'' tylko o mój numer telefonu.
N: Wybacz mi książę
J: Wybaczam ci ma pani.
N: Oh jakiś ty łaskaw. Ale to chłopak pyta się zazwyczaj o takie sprawy.
J: Może zazwyczaj tak  jest ale nie zawszę. Lubię czasami
N:Skąd jestes? Może udało by nam się spotkać?
Ha i co!!!! A oni mówili, że nie uda mi się nikogo poderwać a jak już to na wygląd. Heh to się zdziwią, żeby tylko była z tego miasta co ja.. I była w miarę ładna i mądra....



**********************************************************************************













poniedziałek, 27 lipca 2015

Rozdział 59

*Oczami Vaness'y*


Po upływie...... dość długiego czasu, jakiemuś debilowi zachciało się jednak rozwiązać mnie, a następnie zdjąć moją opaskę. To co zobaczyłam  wprawiło mnie w niezły szok.
Za tym wszystkim stał Riker!!!
-Riker ty debilu o mało co zawału nie dostałam. Myślałam, że ktoś cię porwał i  mnie też zamknął. Później przez myśl przeszło mi, że to wszystko to sprawka jakiegoś mima. Później myślałam co on  hce ze mną zrobić. Przeszło mi nawet przez myśl, żeby był chociaż przystojny. A ty tak po prostu robiłeś sobie ze mnie jaja i masz z tego ubaw, a teraz się pożegnaj z mini Riker'kiem.
-Co chcesz zrobić ross'owi?
-Nie o tego mini Riker'a mi chodziło. To za boli cię bardziej fizycznie. Dużo bardziej. A i spokojnie nie musisz się martwić, że w przyszłości twoja dziewczyna będzie w ciąży.!!!!!!!!!!
-Vani chyba nie chcesz nas pozbawić tego cudnego daru jakim może być dziecko.
-A kto powiedział, że kiedy kol wiek zgodzę się zostać twoją dziewczyną?
-No to ty.......... Nie kochasz mnie?!?!?!?!? Jak możesz, umieram.!!!!!!! Ludzie ratujcie mnie!!!! Moja wyśniona, wymarzona dziewczyna nie chce ze mną chodzić!!!
-Riker opanuj sie!!! Czemu nie zapytasz po prostu?!?!?!
-Miałem taki zamiar.
-Tak? To czemu robisz tą scenkę i jak miałeś zamiar to zrobić.
-No właśnie dla tego to wszystko przygotowałem. Chciałem, żebyś na zawsze to zapamiętała. Więc poprzestawiałem troche mebli, przygotowałem kolacje i kupiłem ci prezent, a i mam jeszcze dla ciebie piosenkę.
-Ooooo...
-Więc siądź sobie teraz na tym o to krzesełku i słuchaj piosenki.
-Oooo ta piosenka jest boska. Nie wierze, że jest specjalnie dla mnie napisana.
-To lepiej uwierz, a teraz słuchaj.
Vanesso Nicol Marano czy uczynisz mi ten zaszczyt i wyjdziesz za mnie?
-Riker to chyba nie to....
-A racja z tym to jeszcze zaczekam z miesiac.
Więc, Vanesso Nicol Marano czy uczynisz mi ten zaszczyt i zostaniesz moją dziewczyną?
-Tak.
-Pozwól, że ci założe okay?
-Jasne.
Odwróciłam się tyłem do Riker'a a on zapiął mi na szyi ten łańcuszek.

-Matko Riker on jest piękny.

Następnie nachyliliśmy się do siebie i już pierwszy raz jako para pocałowaliśmy się.



*Oczami Ross'a*

Pobiegłem szybko do swojego pokoju na górze i spakowałem najpotrzebniejsze rzeczy. Wziąłem swoje karty kredytowe i całą gotówkę jaką miałem. Gdy wychodziłem z domu i mijałem Laurę rzuciłem jej 2000 $.
-To za zatrzymanie mnie. Nara mała....!!! Jak zatęsknisz i uznasz swoją winę to dzwoń.
Poszedłem do garażu i wyjechałem swoim samochodem.  Z domu zaczęły dobiegać jakieś krzyki i już po chwili w drzwiach pojawił się Ell również ze spakowaną torbą.
-Ross czekaj!!!
Podbiegł do samochodu i wsiadł na miejce pasażera.
-Kto ciebie też wywalił Ell?
-Rydel.... Czekaj czemu mówisz też?
-Bo właśnie zostałem wywalony przez Laurę.
-To co robimy? Może hotel ?
-To nie takie głupie. Więc kierunek-hotel.
-Taaa... może najpierw zajedziemy do jakiegoś baru?
-Jasne czemu nie?
Podczas jazdy samochodem ciągle śpiewaliśmy z Ell'em jakieś piosenki. Gdy zatrzymaliśmy się na światłach, zauważyliśmy jakieś dziewczyny. Więc zaczęliśmy śpiewać z Ell'em
-Moja honda szybsza niż wygląda, wsiadaj mała opróżnimy moje jądra.
Niestety światła zmieniły się na zielone i musieliśmy odjechać, bo niedaleko stał radiowóz, a ja mimo wszystko nie chciałem dostać kolejnego mandatu. Rydel gdyby się dowiedziała to w najlepszej opcji by mnie zabiła.


*Oczami Rocky'ego*


Czy ja słyszę...? O nie!! Miałem choć tycią nadzieje, że ten debil jej dziś nie wkurzy. Czy to...? Ekstra!!! Z tego co słyszę to przed domem właśnie kłóci się Ross z Laurą. Na górze w pokoju Van słyszę krzyki, a Rydel... WOW siostra nie myślałem, że masz aż taki głos. Ciągle mnie zaskakujesz Ryd. Teraz tylko pytanie kogo mam ratować?
A co tam daruje sobie ratowanie i po prostu użyje jakże cudownych wynalazków ludzkości, czyli telefonu i słuchawek.... Może by wejść na jakiś portal randkowy?



*Oczami Laury*

Czy ten debil serio myśli, że będę za nim tęsknić?!?! A krzyżyk mu na drogę i niech da sobie święty spokój. Wreszcie w tym domu nie będzie mnie nikt napastował. Teraz tylko najgorsze. Muszę powiedzieć Rydel, że właśnie wywaliłam jej brata z domu. Miejmy nadzieje, że się zbytnio nie wścieknie.
Postanowiłam z tym nie zwlekać i niezwłocznie udałam się do jej pokoju.
-Rydellll.... kotku.......
-Co?!!?!?
-To może ja przyjdę później?
-Wróć się i mów co chcesz!
 -No bo wiesz tak się jakoś złożyło, że wyrzuciłam Ross'a z domu.
-No i dobrze niech idzie w h... tam gdzie pieprz rośnie. Po co nam faceci?!??!
-Co się stało kochana?
-Nic.
-No przecież widzę.
-Jak byś się czuła gdyby chłopak, który ci się podoba upił się i powiedział ci, że nie chce wracać do domu bo ty tam jesteś?
-Uuuu... Pamiętaj on nie jest ciebie wart. Choć! Wbijemy się dzisiaj w jakieś sexsi kiecki, umalujemy się i pokażemy wszystkim, że też potrafimy się zabawić.


**********************************************************************************
Witam rozdziały postaram się dodawać regularnie w soboty ale mogą być opóźnienia, bo przybyło mi sporo zajeć, a w wolnych chwilach próbuje odpocząć więc żadko jestem w domu po południu. Dobra koniec nawijania. Miłego czytania.
Życzy Niepozorna.
Ps. Komentujcie plisssssssssss....













wtorek, 21 lipca 2015

Rozdział 58

*Oczami Vaness'y*

Jednak ta osóbka wcale nie reagowała. Słyszałam tylko jak drzwi się zamykają. No ekstra poszedł, albo poszła sobie okradać mój dom, a ja tkwię przywiązana do łóżka, a  do tego mam zawiązane oczy. Po prostu żyć nie umierać.......
Leżę już tak z godzinę na tym łóżku i ciągle słyszę jakieś szuranie. Jakby ktoś mi meble przestawiał.
-Odpowiesz mi ktosiu chociaż co robisz? Co masz zamiar zrobić?
I..... cisza. No co on gadać nie umie? A może nie słyszy? O nie.......... przywiązał mnie mim!!!!!!!!!!! Może jeszcze mnie zgwałci?!?!!?!?!  Swoją drogą ciekawe czy wydawał by z siebie jakieś odgłosy?
Matko Vaness'a o czym ty myślisz?!?!?!? Żeby chociaż był seksowny.....


*Jakiś czas później*

Po upływie...... dość długiego czasu, jakiemuś debilowi zachciało się jednak rozwiązać mnie, a następnie zdjąć moją opaskę. To co zobaczyłam  wprawiło mnie w niezły szok.



*Oczami Ross'a*
- A wypchaj sie z tym swoim mieszkaniem. Myślisz, że tylko ty mi zostałaś ??!?!? Tylko dojedziemy, pakuje się i wyprowadzam.!!!!!!!!!!!!
-Możecie przestać się kłócić?!?!??!
- Nie!!!!!!!!!!!!!!!!! A czemu niby ?!??!?!!??!
-Bo już dojechałem pod wasz dom...........
-MÓJ DOM DEBILU!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
Pobiegłem szybko do swojego pokoju na górze i spakowałem najpotrzebniejsze rzeczy. Wziąłem swoje karty kredytowe i całą gotówkę jaką miałem. Gdy wychodziłem z domu i mijałem Laurę rzuciłem jej 2000 $.
-To za zatrzymanie mnie. Nara mała....!!! Jak zatęsknisz i uznasz swoją winę to dzwoń.





*Oczami Rydel*
-Może wieczorem skocze jeszcze do klubu z chłopakami?
-I znowu masz zamiar się opić jak świnia, że nie będziesz nad sobą panować?
-Zrobiłem coś czy powiedziałem, że ciągle o tym wspominasz??!!??!!?
-Nie.
-Więc nie wiem o co ci chodzi, a z resztą jestem  już dużym chłopcem i potrafię sam o siebie zadbać i nie jest mi w tym potrzebna pomoc mamy, a tym bardziej ,,siostry''.!!!
-Właśnie widziałam jak ci nie jestem potrzebna. Ciesz się, że Rocky zachował resztki rozumu i uratował ci tyłek, bo NAGLE ZACHCIAŁO CI SIĘ OPIĆ. Miałeś w ogóle jakiś powód!?!?!?!? Czy po prostu postanowiłeś mnie wkurzyć?!??!





*Oczami Rocky'ego*

Po naszym ostatnim wypadzie na miasto, który był wczoraj mówiąc ściślej miałem dość. Użeranie się z pijany Ell'em to nie jest najlepsze zajęcie dla mnie. To pierwszy raz kiedy to ja byłem trzeźwy ii musiałem kogoś przetransportowywać do domu. Zawsze robiła to Rydel i właśnie Ell. Współczuje im co z nami przeżywają. Znając nas i nasze możliwości jesteśmy pewnie z tysiąc razy gorsi w opanowaniu i przyprowadzeniu do domu. Mam nadzieje, że Ell dziś nie gdzie nie będzie wychodził. Ja chce mieć dom, a znając Rydel będzie przeciwna jego ,,spacerku'' do klubu i będzie niezła awantura. Znając życie będą latać krzesła, książki i wszystko co będzie mogła podnieś. Już mamy nawet przygotowany plan. Zawsze jak Ryd zaczyna krzyczeć jak najszybciej lecimy ją uspokoić, w między czasie odizolowując ją od źródła gniewu + obiecując, że problem zniknie w zastraszającym tempie bez jej interwencji. I jeśli dziś nie będziemy musieli zawierać głosu, będzie to cudem. Ale nie ma tego złego. Wściekłej Rydel każdy się boi, nawet Ross i Riker.
Czy ja słyszę...? O nie!! Miałem choć tycią nadzieje, że ten debil jej dziś nie wkurzy. Czy to...? Ekstra!!! Z tego co słyszę to przed domem właśnie kłóci się Ross z Laurą. Na górze w pokoju Van słyszę krzyki, a Rydel... WOW siostra nie myślałem, że masz aż taki głos. Ciągle mnie zaskakujesz Ryd. Teraz tylko pytanie kogo mam ratować?

*Oczami Riker'a*


Jestem ciekawy jak Van zareaguje na moją niespodziankę, którą dla niej przygotowałem. Po przestawiałem parę rzeczy w jej pokoju, ugotowałem romantyczną kolację i do tego wszystkego mam dla niej super prezent, więc myślę, że jej się spodoba.
Taaaak tak mi się wydawało do momentu, kiedy jeszcze nie widziała mojej twarzy. Gdy ją zobaczyła zaczęła tak na mnie wrzeszczeć i chciała się na mnie rzucić na szczęście mam przewagę zarówno w sile jak i wzroście dzieki czemu


*Oczami Laury*



*Przepraszam, że taki krótki, ale od kilku dni nie mam neta a teraz podpielam sie pod jakie wi-fi i postanowiłam wrzucić tyle ile udało mi się napisać do soboty. Gdy internet wróci zaktualizuje rozdział ze zwiększoną ilością tekstu.. A narazie Niepozorna żegna.
Ps. Mam dość burzy, spaliła mi router, i kompa  :-(












poniedziałek, 13 lipca 2015

Sorki!!!!!

Sorki za kolejne opóźnienia ale przyjechały do mnie kuzynki i nie mam zbytnio czasu, ale spokojnie pomysł już mam i półowa została napisana. Więc już w krótce będziecie czytać rozdział number 59  ;-)  Proszę o komy pod poprzednim rozdziale. Były tylko 3. Wiem,że ja też zwaliłam z tymi rozdziałami, więc nie winie was o to. W krótce powinna pojawić się ankieta. Chce sprawdzić ile ludzi czyta tego bloga. ;-)

sobota, 4 lipca 2015

Rozdział 57

*Oczami Vaness'y*

- Nie nie kocham go!!!! Zadowolony jesteś? !??!?!?!?!? Nie kocham Jake!!!!!!!!!!!!
-Dobrze wiedzieć....................
Czy to.... O matko błagam tylko nie on. A jednak. Gdy się odwróciłam zauważyłam stojącego w drzwiach Jake.
-Jake, bo to nie tak.....
-Czyli prawdą nie jest to, że mnie nie kochasz?
-Nie ja po prostu.... Bo on........... On jest pijany i zmusił mnie do tego.
- Nie zganiaj tego na Riker'a. Wiem , że jest dla ciebie ważny. A z resztą jak cie miał zmusić? Bił cię? Groził ci?
- Nie on po prostu.........
 Zdenerwował mnie. Wymusił na mnie tą odpowiedź.
-Vanessa proszę cię nie kłam. Nieraz jak u ciebie zostawałem słyszałem jak przez sen mówisz jego imię. Widziałem wasze zdjęcia i to jak mówisz o nim. Może ty tego nie widzisz ale wam serio na sobie zależy. A teraz gdy nie masz już nikogo nic nie stoi wam na przeszkodzie do szczęścia.
-Czyli co? Zrywasz ze mną?
-Tak.
-I ty mówisz to tak spokojnie? Może sprób....
-Vanessa... Mówię to spokojnie, bo naprawdę cię lubię i zależy mi na tobie więc to oczywiste że chce dla  ciebie dobre  . A nawet nie ma sensu zaczynać tego od nowa. Jak chcesz możemy być przyjaciółmi. Ale jeśli twoim następnym chłopakiem zostanie Riker. To będzie godny dla mnie zastępca.
-Ale....
-Vanessa proszę daj już spokój. To prędzej czy później i tak musiało by nastąpić. A jeśli to wydarzy się już teraz będzie mniej cierpienia dla nas wszystkich. Życzę WAM szczęścia. Pa
I wyszedł..... Zostawiając mnie kompletnie osłupiałą. Z tym że podoba mi się Rik miał rację. Na początku był to tylko kolega później przyjaciel, a w pewnym momencie ta cienka granica zatarła się i zaczął mi się podobać. A właśnie... Riker przecież on nadal tu jest.
Gdy się odwróciłam moim oczom ukazał się leżący na podłodze chłopak, który leżał zwinięty w kłębek i coś ci ho powtarzał. Postanowiłam się nad nim litować i przenieść go jakimś cudem na łóżko. Podnieść na pewno mi się go nie uda.... . No cóż nie oszukujmy się jest ode mnie sporo wyższy i cięższy. A pomyśleć, że kiedyś byliśmy równi, ale nie o tym teraz.... Zostaje ciągnąć go za nogi i wrzucać go na łóżko na "części". Na moim łóżku, a raczej łożu, (bo jest ogromne) i kolejne jego ,,fragmenty''. Gdy już leżał calusi i pięknusi.... no dobra tylko calusi otworzył te oczy piwne oczęta i myślałam, że mnie szlag trafi i zapytał się mnie czy przyniosę mu szklankę wody i jakąś tabletkę na ból głowy, bo go strasznie boli. Oczywiście się zgodziłam, niech zna moje dobre serce, a morał z tej bajki drogie dzieci jest taki, że miejsce pijanego człowieka to podłoga. Patafian jeden nie mógł się wcześniej obudzić?
Gdy wróciłam do pokoju już z przygotowaną kolacją, tabletkami i szklanką wody jego nie było. Postawiłam, więc całą tacę na szafce i poszłam sprawdzić czy jest w łazience. Światło było zgaszone, ale wolałam nie ryzykować i zapukałam. Nikt nie odpowiadał, więc powoli otworzyłam drzwi i weszłam do pomieszczenia. Nagle ktoś złapał mnie od tyłu i czymś związał, a następnie zasłonił mi oczy i wyprowadził do pokoju. Nie widziałam kto to, bo jestem debilką i nie zaświeciłam światła w łazience, gdy tam wchodziłam. Tajemnicza postać posadziłam mnie na łóżku a następnie ręce przywiązała do jego barierki nad głową, a nogi po drugiej stronie łóżka.
-Błagam nie rób mi nic. Oddaj tylko Riker'a i bierz co chcesz i spadaj. Nie powiadomię policji przysięgam.
Jednak ta osóbka wcale nie reagowała. Słyszałam tylko jak drzwi się zamykają. No ekstra poszedł, albo poszła sobie okradać mój dom, a ja tkwię przywiązana do łóżka, a  do tego mam zawiązane oczy. Po prostu żyć nie umierać.......


*Oczami Ross'a*

-Mi chodzi o zakład a z tym poczekaj do wieczora lub jak nikogo nie będzie.
-Dobra zgadzam się NA ZAKŁAD, ale o tym drugim nawet nie masz co marzyć. Dobra a teraz wybacz, ale lecę załatwić pewną sprawę. Bajuuu.....
Nie powiem- jestem strasznie ciekawy co to była za sprawa dla tego poszedłem za nią. I tak nie miałem nic ciekawszego do robienia, więc biorąc to pod uwagę było mi nawet na rękę.
Najpierw  odwiedziła fryzjerkę, następnie kosmetyczkę, aptekę ( swoją drogą jestem  ciekawy co kupiła, ale nie mogłem tego słyszeć, a zaraz po tym jak otrzymała tego cuśka od aptekarki to schowała go do torebki).  Następnym jej przystankiem był kosmetyczny, gdzie kupiła aż paczkę podpasek na noc, 2 paczki na dzień i do tego pudełko tamponów. Matko po co jej tyle tego?!?!?!?  Gdy usłyszałem, gdy rozmawiała z Van, że jedzie do domu złapałem szybko pierwszą lepszą taxi i kazałem jechać  jak najszybciej na nasz adres. Znacie ten moment z filmu Taxi ? W części 1 jak wsiada do taksówki, a ta pędzi piekielnie szybko? To tu było dokładnie na odwrót w pewnym momencie wyskoczyłem z auta i przesiadłem się do innego auta. Tam nie patrząc kto siedzi koło mbir powiedziałem, że jest to sprawa życia lub śmierci i ma jak najszybciej jechać na podany adres. A gdy zapytał jaki powód wytłumaczyłem mu, że bawiłem się w śledzenie przyjaciółki. Powiedziałem nawet o podpaskach.Cały czas świetnie mam się gadało, ale w pewnym momencie spojrzałem na siedzenie z tyłu i ujrzałem całą czerwona  ze złości Laurę.
-Niech się pan zatrzyma!!!!!!!!! Szybko!!!!!!!!!!!!!
-Czemu? Co się stało?
- Bo tu z tyłu siedzi ta koleżanka moja............
-Zginiesz bolesną śmiercią Lynch!!!!!!!!!!
-Aaaaaaaaaaa............ A co ja się boję chłopaki mnie obronią.
-Ale zanim tu dotrą będzie za późno.
-Nic mi nie zrobisz przy świadku.
-Jakim?
-A kierowca? Obroni mnie pan?
-Ja mam rodzinę na utrzymaniu chłopcze, a gdy zadzierasz z kobietą źle się to zawsze kończy. Zapamiętaj to do końca życia. Z resztą nie martw się zbytnio. Nie urwie klejnotów swojemu przyszłemu mężowi. Pewnie chce mieć dzieci więc tak łatwo z nich nie zrezygnuje.
-W życiu nie wyjdę za mąż za tego idiotę!
-Pan myśli, że pokochałbym taką hipokrytkę?
- Hipokrytkę? A ty??!?!?! Bad Boy od siedmiu boleści co się o półowe mniejszej brunetki od siebie boi!!!!!!!!!!!! Ty nic nie znaczysz bez tego swojego gangu!!!!!!!!!!!!!
-Teraz to taka mądra jesteś??!?! Ale jakby ktoś cię napadł czy coś to by było zaraz Rossiu??!?!!!!!!!!
-A weź się ugryź  z tym Rossiem- łosiem. I wypad z mojego domu. Nie będziesz mnie obrażał i spokojnie mieszkał pod MOIM dachem!!!!
-O ile dobrze pamiętam to tez jest dom Vaness'y i też ma coś do powiedzenia.
-Akurat tak się składa, że mieszkasz w MOIM domu, a Vanessa ma pieniądze na mieszkanie na koncie swoim, a nie chciałyśmy mieszkać same jak na razie. Więc to jednak ja dyktuje tu zasady!!!!!!!!!!! I każe ci się wW-Y-P-R-O-W-A-D-Z-I-Ć
- A wypchaj sie z tym swoim mieszkaniem. Myślisz, że tylko ty mi zostałaś ??!?!? Tylko dojedziemy, pakuje się i wyprowadzam.!!!!!!!!!!!!
-Możecie przestać się kłócić?!?!??!
- Nie!!!!!!!!!!!!!!!!! A czemu niby ?!??!?!!??!
-Bo już dojechałem pod wasz dom...........
-MÓJ DOM DEBILU!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!

*Oczami Ell'a*
Obudziłem się o 12?!??!?? I to w pokoju Rydel?!?!?! O matko co ja tu robię??!!!? Niech tylko Ross lub Riker dowiedzą się, że tu spałem to przecież mnie zabiją, ale najpierw pozbawią mnie mojego kolegi. Nieeee ja chce umrzeć w całości i nie jako prawiczek. Czekaj, czekaj... myśl mózgu, myśl...
Skoro spałem tu, czyli w pokoju Rydel, gdzie mieszka Rydel, leże na łóżku gdzie ona śpi, a do tego znajduję się pod jej różową kołdrusią i nie mam na sobie koszulki, to może.... Właśnie spodnie... Nie ma!?!!?!? Nie no teraz to mnie serio zabiją, pewnie nawet Rocky im pomoże przecież to ich malutka siostrzyczka jest. O nie co ja zrobiłem...
- Ell czemu wyglądasz jakbyś miał się zaraz rozpłakać?
No nie Rydel stoi ze śniadaniem w drzwiach ubrana w krótkie różowe spodenki i do tego białą bokserkę, która strasznie podkreśla jej....
-Odpowiesz mi?
- No bo my.... A oni mnie... Ja nie chce zostać pogrzebany bez mojego przyjaciela!!!! On jest częścią mnie!!
-Ale przecież Rocky nie umiera i ty też na razie nie chyba, że o czymś nie wiem?
-Nie wiesz wszystko. No prawie, ale nie o tym teraz. To nie o Rocky'ego mi chodziło..
-To jak ma na imię ten twój przyjaciel??
- Helek.- wyszeptałem, żeby nie zbyt usłyszała.
-Helek?-No tak ten jej słuch...- A kim jest Helek?
- Jest niezwykłym wojownikiem, który zawsze potrafi stanąć na baczność gdy dowódca go potrzebuje, a czasami nawet wstawia się częściej. Niestety jego dokonania w boju nie są mi jeszcze znane, bo nie korzystałem z niego w bitwie.
-A w jakiej bitwie chciałbyś go wykorzystać?
-Z Ryd.. Znaczy .... To ciężka nazwa jest...
-No mów mów...
-Z Rydgetą?
- A kto to jest ta Rydgeta?
-Bardzo ciężkie pytania zadajesz. Rydgeta jest to... nie wiesz co to jest? Ty nie wiesz co to jest? No wstyd mi za ciebie Rydel. Nic innego jak czuję tylko wstyd za ciebie i brak twojej nie wiedzy.
-Skoro nie chcesz powiedzieć to nie będzie śniadanka.
-Dobra powiem.Rydgeta jest to piękny lud zamieszkujący tereny jeszcze przeze mnie nie do końca odkryte.
-No i okej. Ciężko było? A teraz trzymaj śniadanko.
Blondynka podała mi tacę i siadła obok mnie.
- A odpowiesz mi jeszcze na dwa pytania? No może trzy?
-Dobra. Chcesz śniadanka?
-Jak miło, że częstujesz mnie śniadaniem, które sama zrobiłam. No, ale się skuszę.
-  Widzisz prawdziwy ze mnie gentlemen. Ale ja ciebie też muszę się coś zapytać, ale ty pierwsza.
-Poznam kiedyś Helka?
Moje oczy powiększył się z 4 razy i cudem nie wypadły mi z orbit.
-Emm.. no tak... jeśli tylko będziesz chciała, ale może lepiej nie dziś dobrze?
-W porządku. Dobra drugie pytanie... Pamiętasz coś z wczoraj?
-Nie.
-Nawet co mówiłeś?
-Nawet. A mówiłem coś głupiego?!?!?!?!?
-Nie, spokojnie, nic nie mówiłeś głupiego.
-Ufff...
- Dlaczego się upiłeś?
-To trzecie pytanie?
-Tak. Nie zmieniaj tematu.
-Nie było powodu. Ja po prostu choć raz chciałem zaszaleć jak reszta. Ale reszty tam nie było. Z tobą był tylko Rocky, który nic nie pił.
- Najlepszym towarzystwem do picia jest kieliszek wiesz?
-Ell co się z tobą dzieje?
-Alkohol zmienia ludzi Rydel.
- A co jeśli ja nie chcę, by zmienił i ciebie alkohol? Idziesz gdzieś dzisiaj?
-Może wieczorem skocze jeszcze do klubu z chłopakami?
-I znowu masz zamiar się opić jak świnia, że nie będziesz nad sobą panować?
-Zrobiłem coś czy powiedziałem, że ciągle o tym wspominasz??!!??!!?
-Nie.
-Więc nie wiem o co ci chodzi, a z resztą jestem  już dużym chłopcem i potrafię sam o siebie zadbać i nie jest mi w tym potrzebna pomoc mamy, a tym bardziej ,,siostry''.!!!




********************************************************************************

Niepozorna wita!!!!!!!!!!! Oto rozdział!!!! Pisałam go każdego dnia po troszku. Teraz po przeprowadzce doszło mi wiele obowiązków dotego po wakacjach mykam do liceum i w związku z tym rozdziały mogą nie zawsze pojawiać się w soboty. Może czasami być na tygodniu i różna częstotliwość dodawania ich. Jakby co będę pisać. A na razie Niepozorna żegna. ;) Czekam na komy :*
Dzióbki wy moje.... A teraz uciekam na rower. U mnie 30*  Trochuuu gorąca ;) Miłych wakacji.....
Ps. Za 3  dni mam urodzinki, więc dostaniecie nexta może coś szybciej ;)

Skomentuj= To dla mnie bardzo ważne

niedziela, 14 czerwca 2015

Rozdział 56

*Oczami Vaness'y*

-Dlaczego się z nim umawiasz? Jesteś z nim szczęśliwa i serio go kochasz?
-Ja.....To..... To są trzy pytania musisz się zdecydować, bo inaczej ci nie odpowiem.
-Vanessa proszę cie. Wiem, że jestem pijany, ale nie aż tak żeby do trzech nie policzyć.
No i jedyna nadzieja padła,
-A czemu cię to interesuje? Nie możesz odpuścić? Zresztą i tak się zmieniłeś i to strasznie nie wiem gdzie się podział mój dawny przyjaciel, któremu byłam w stanie wszystko powiedzieć?
-  Nadal tu jest tylko ty tego nie widzisz. Gdybym wymachiwał ci wielkim kartonem z napisem ne zauważyłabyś nawet tego, bo jesteś za bardzo zajęta ty swoim kochasiem!!!!!!!!!!!!!
-Posłuchaj nie będziesz nazywać Jake moim kochasiem!!!!!
-Skoro nie jest twoim kochasiem to dlaczego jesteście razem? Nie kochasz go?
- Nie, znaczy tak.......
-Kobieto weź się w końcu zdecyduj.
- Nie nie kocham go!!!! Zadowolony jesteś? !??!?!?!?!? Nie kocham Jake!!!!!!!!!!!!
-Dobrze wiedzieć....................
Czy to.... O matko błagam tylko nie on. A jednak. Gdy się odwróciłam zauważyłam stojącego w drzwiach Jake.
-Jake, bo to nie tak.....
-Czyli prawdą nie jest to, że mnie nie kochasz?


*Oczami Ell'a*
Tak jak umówiliśmy się z Rockym poszliśmy sami do klubu, a Ryd została w hotelu. Nawet nie pytała się czy może iść. Po prostu powiedziała, że źle się czuje i że wolała bym zostać jednak w pokoju. Obecnie wypiłem jak na razie tylko 5 shot'ów (sory nie jestem pewna jak się to pisze :P)
i jak na razie nie mam zamiaru przejmować się żadną kobietą. Kilka dziewczyn podeszło dziś do mnie, ale na razie nie szukam żadnej dziewczyny.

*2 godziny później*

*Oczami Rocky'ego*

Ell nieźle się ululał. Ledwo co jest w stanie ustać na nogach. Ne mam pojęcia jak ja go zawiozę do hotelu. Może zadzwonić by po Rydel? I tak Ell nie będzie tego pamięta, więc jeden problem mniej tylko pozostaje to czy moja siostrzyczka się zgodzi i przybędzie tu po nas. A co tam raz sie żyje............
Rozmowa telefoniczna:
Rydel(y): Haloo..?
Rocky(o): Ryd siostrzyczko wpadniesz po nas do klubu 13 ?
y: A coś się stało?
o: Nie nic tylko........ Ell troszkę się upił i wolałbym, żebyś mi pomogła. To co przyjedziesz?
y: Mogę przyjechać. To czekajcie tam. Ja na razie lecę się ubrać. 
o: Dobra. A nie Ryd czekaj czekaj,..............
y : Co znowu?
o:Możesz mu jutro nie mówić że po ciebie dzwoniłem?
y: Ok.

*15 minut później*
 -Gdzie on jest?!?!?!?!?
O czyżbym słyszał Ryd? Najlepsze jest to, że jej nie widać, muzyka gra głośno jak diabli a ona mimo to bez problemu ją przekrzyczała jak i wszystkie rozmowy  prowadzone w budynku. O już widze blond księżniczkę.
-Ryduś............ siostrzyczko.............
-Gdzie?!!?On?!??! Jest?!?!!?!??!?!?!??!!!!!!!!!!!!
-Tam przy barze. Ale spokojnie zabroniłem sprzedawania mu co kolwiek.
-Chociaż tyle że o tym pomyślałeś.
-No przecież aż takim idiotą nie jestem.
-Dobra nie ważne choć go weźmiemy.

*Oczami Rydel*

Każdego bym podejrzewała z chłopaków o upicie się, ale nie Ell'a. On był zawsze tym spokojnym, tym który mnie wspierał i pomagał z chłopakami. Ciekawa jestem co go doprowadziło do takiego stanu.
-Dobra Rocky możesz prowadzić samochód czy coś piłeś?
-Nie ja jestem dzisiaj czysty jak łza.
-To spoko. Idź po samochód, a ja przyprowadzę Ell'a na najbliższy przystanek.
Gdy Rocky skoczył po brykę, ja poszłam po Ella.
-Ell choć idziemy do domu.
-Ale ja nie chce.... Nie chce tam wracać do hotelu, do pokoju.
-Czemu? Choć, pojedziesz do domu. Położysz się, odpoczniesz i wytrzeźwiejesz.
-Ale tam jest ona....
-Tam nikogo nie ma. Jestem tylko ja, Rocky i ty. Więc jak ,,ona''' ma na imie?
-Ma  na imie Rydel...
-A czemu nie chcesz do mnie, znaczy do niej wracać?
-Bo ona mi się podoba, a raczej ja ją kocham, ale ciiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiii nie mów nikomu. Nie chce, żeby się dowiedziała bo traktuje mnie tylko jak brata. Heh to żałosne ja się w niej kocham, a ona ma mnie za jednego ze swoich braci.
Po tych słowach odebrało mi mowę................................




*****************************************************************************
Mαяу Jαηє usunęłaś  swoje blogi? Czemu? Proszę przywróć je mimo, że nawet jeśli ich pisać nie będziesz. Czasami miło do nich wrócić. Kocham je czytać zawsze poprawiają mi humor. Prosze o kontakt jeśli je przywrócisz czy coś.

Przepraszam, że mnie długo nie było, ale musiałam poprawić oceny i nie miałam zbytnio czasu. Od teraz wszystko powraca do normy. Przy okazji zapraszam na bloga mojej znajomej. NIe o R5 ani  żadnej z paringów. A o to link: http://prawdziwa-milosc-nic-nie-kosztuje.blogspot.com/
Dopiero zaczyna więc proszę żebyście zerkneli i wyrazili opinię.

niedziela, 7 czerwca 2015

Kochaj i Strzelaj cz.2

Świat jaki widzą dzieci jest barwny, kolorowy, ale wraz z dorastaniem przyjmuje on coraz ciemniejsze barwy. Moje dzieciństwo było dość normalne. Szczęśliwa rodzinka, kochający tata z mamą, wsp :-* ólne niedzielne obiadki. Jak się później okazało mój tata był gangsterem, ogólnie cała nasza rodzina to jedna wielka mafia. Dowiedziałam się o tym w dniu moich 16 urodzin. Dzień później mój ojciec został zamordowany. Rodzina mi wszystko wytłumaczyła. Nasza familia ma ogromnego wroga. Rodzina Lynch'ów od już 3 lat są moim odwiecznym wrogiem. Ale wracając do mnie. Odkąd zginął mój ojciec zostałam przywódczynią. Vanessa - moja siostra nie chciała przejąć tej funkcji więc jest moją zastępczynią i doradza mi . We dwie postanowiłyśmy zemścić się na Lynch'ach za to co wyrządzili naszej rodzinie. Jako, że nasza mafia nie jest powszechnie znana, więc spokojnie możemy na co dzień udawać normalnych prawych obywateli. Skoro już tyle o mnie wiecie to wypadało by wam powiedzieć jak się nazywam, so...... Witam, jestem Laura Marano i mam 18 lat. A teraz wróćmy już do rzeczywistości.
Więc obecnie mamy poniedziałek i jest godzina...... 7:10 i właśnie wsta..... Że co?!??!!?!?!? 7:10??!?!?!?! O nie ja przecież nie zdążę do szkoły. Zaczęłam szybko się ubierać. Chyba każdy wie na czym to polega więc nie będę wam opowiadać.Gdy byłam gotowa zleciałam szybko na dół po schodach i po drodze do drzwi złapałam jabłko rzucając je odrazu do torby. gdy wypadłam na dwór zamknęłam szybko drzwi i pobiegłam do swojego motoru.
Wskoczyłam na niego i jak najszybiej pojechałam do szkoły. Dzięki temu, że mój kochany motuś rozwija się do 400 km/h byłam w szkole już po 5 minutach. Próg budy przekroczyłam równo z dzwonkiem, więc pobiegłam szybko do szafek i wyjęłam swoje książki. Niestety dziś swoje lekcjie miałam na drugim końcu budynku. Gdy dotarłam do klasy byłam spóźniona już 10 minut. Zapukałam i grzecznie weszłam. Wszystkie oczy zwróciły się na mnie, a ja patrzyłam na osobę stojącą przy nauczyciele. Lynch.....
-No proszę kogo my tu mamy? Kolejna spóźnialska? Zaczyna mnie wkurzać, że ciągle się spóźniacie!!!! Mam dla was karę i jeśli jej nie przyjmiecie możecie mieć niezłe kłopoty, których nie chcecie, prawda?
-Prawda.- Odpowiedzieliśmy w tym samym czasie.....aż na wymioty mnie ciągnie.....
-No,  więc szkoła wystawia spektakl ,,Romeo i Julia'' niestety nie ma głównych aktorów grających te postaci, a słyszałam, że jesteście dość dobrzy w tych sprawach. Więc zagracie to i przygotujecie scene. Jeśli zawiedziecie...... lepiej nie zróbcie tego.
-Ale...
-Nie ma żadnego,ale !!! Macie to zrobić i nie zawieść naszej szkoły. Zrozumiałe?
-Tak jest pani Morgan.

*Koniec lekcji*
*Przed budynkiem szkoły*

-Hej Marano!!
-Co chcesz blond pawianie?
-troche milej debilko!!
-Opanuj się i nie nazywaj mnie tak męska dziwko.
Po tym komentarzu strasznie się chyba wkurzył, bo zaciągnął mnie na tyły budynku.
-Posłuchaj możesz mnie nienawidzić. Wiem , że nigdy się nie polubimy, ani my ani nasze rody, ale dobrze ci radzę. Nie wyzywaj mnie bo gorzko tego porzałujesz.
-Myślisz, że się ciebie boję? Lecz się Lynch.
Chłopak przybliżył się znacznie, przez co nasze usta dzieliły milimetry
- Posłuchaj mnie uważnie, bo więcej razy nie powtórze. Nie wkurzaj mnie,  bo jak nie.....
- Bo jak nie to co mi zrobisz bananie?
-Bananie? No way..... Jak np. Byś mnie bardzo teraz wkurzyła w najlepszej opcji przeleciałbym cię na tej ścianie, a chyba nie chcesz tego prawda?
- A właśnie może chcę i co ty na to?
- Więc sama się prosiłaś, nię miej do mnie później pretensji.
-Bracie odejdź od niej.
-Riker daj spokój to...
-Niezwykle śliczna osoba, która przypomina mi Vanesse.
-Marano?
-Skąd ich znasz mała?
-Riker ty bałwanie to jej siostra!
-Kolejna, śliczna i sprytna Marano. Zgaduje, że to teraz ty jesteś tą przywódczynią ? Tego pożal się boże gangu.
-A co? Masz coś do tego ?
-Po za tym, że powinniśmy cię zabić to nic, ale znaj naszą litość i ze względu na mojego brata nie zrobię tego. Chce, żeby jego życie choć trochę normalnie wyglądało.
-Normalnie ? Jak jego życie może wyglądać normalnie skoro on nie jest normalny?
-Marano zamknij się dobrze ci radzę!!
-Znasz takie powiedzenie? " Nie strasz nie strasz bo się ze srasz.
-Prosisz się o........
No cóż..... Nie dałam mu dokończyć, bo... kopnęłam go w jaja, a jego brata wzięłam z kopa wykonanego z obrotu i powaliłam go na ziemie. Gdy oni próbowali się podnieść wsiadłam na motor Lynch' a i pojechałam do mojej skrytki.

*Oczami Ross'a*

-I ona serio ci się podoba?
-Taaa.... Niestety. Po prostu we dwoje mamy ogromne szczęście co do miłości
- Musze się zgodzić. Dlaczego one są takie?
-Ładne? Mądre? Zabawne?Odważne? Dlaczego one są Marano?Dobra widzę jak patrzysz na nią i jak się teraz zachowujesz. Jeźdź już.
-Ale gdzie mam jechać?
-No nie udawaj większego debila niż jesteś i jedź za nią. Tylko się ogarnij i nie palnij głupoty, żeby przeciwko nam jej jakby co nie wykorzystała.
-Spokojnie narazie nadal zostanę w swojej roli. Musimy jedynie pilnować by nikt się nie dowiedział o naszych planach.
-Jasne. A wogóle wiesz gdzie ją szukać?
-Ma swoje miejsce, gdzie często przebywa i na pewo teraz tam jest.
-A skąd ty wiesz gdzie ma to ,,miejsce''??
- Ma się swoje sposoby narka.
Skoro Laura zabrała mi mój motor to ja wezmę jej trudno.

Na początku jechałem szybko by tam jak najprędzej dotrzeć, lecz gdy byłem blisko budynku zwolniłem by mieć pewność, że mnie nie usłyszy i nie ucieknie. Postawiłem motor zaraz przy wejściu i cicho wszedłem do baraku. Sprawdzając przy tym po kolei każdy z pokoi. W końcu natrafiłem na nią w łazience, gdy.......... cięła się. O matko , dlaczego ona to robi.
-Przestań!
-Ross? znaczy Lynch co ty tu robisz?!?!?!?!? Wypad stąd.
-Nie. Przynajmniej dopóki nie skończysz z samookaleczaniem.
-A co cię to interesuje co ja robię ze sobą lub swoim ciałem? Powinieneś się cieszyć, że nie długo będziesz mieć jednego wroga mnie.

Przepraszam, że tak mało ale istatnio próbiwałam skończyć tego os jak wudac bez skutkumamm już jego koniec napisany tylkoo rozwiniecia brak w najblizszym czasie wroce do pisania rozdzialów a os dokończe wraz z przypływem weny



    















niedziela, 3 maja 2015

Rozdział 55

* Oczami Vaness'y*

To co zobaczyłam nawet nie śniło mi się w najgorszych koszmarach.....
Jakiś gościu stał sobie centralnie na przeciwko mojego balkonu, jego spodnie były spuszczone w dół wraz z bielizną, a on... no cóż... załatwiał swoją potrzebę. Jakby  tego było mało gdy mnie zobaczył zaczął się szczerzyć i machać.
-Podziwiaj sobie mała jeśli ci się spodobał mogę tam pójść zaraz do ciebie tylko skończę załatwiać swoje potrzeby.
-No chyba śnisz stary pedale.
- Oj wypraszam sobie... nie jestem stary mam tylko 23 lata. I nie wydaje mi się bym robił coś nie tak byś była dla mnie taka nie miła.
-Sorry bardzo, ale nie wiem czy wiesz, że właśnie załatwiasz się centralnie przed moim balkonem, a do  tego proponujesz mi.. proponujesz mi współżycie. Gościu powinieneś się leczyć. Ale radze na nogi.
-Czemu?
-Bo na rozum już za późno. Chociaż nogi i tak już się pewnie zainfekowały więc ubierz się i czekaj skocze tylko po łopate i zaraz cię zakopie żywcem. \
-Dobra wiesz co? Przypomniałem sobie, że.... eee.. nie wyłączyłem lodówki z prądu przed wyjściem z domu :D Więc no te..... NA RAZIE!!!!!
-Heh. Debil.
Matko on chyba serio to sobie wziął. A jego wymówka  była chyba najlepsza w dziejach. No cóż ten świat jest pełen debili. Ooo... ktoś puka. Lece otworzyć drzwi i gdy to następuje otrzymuje kolejny szok. A mianowicie przede mną stoi, a raczej próbuje to robić uchlany w trzy dupy Riker Lynch.
- Van kotku... Wróciłem!!
- W takim razie idź do pokoju i wytrzeźwiej. Przyniosę ci za chwilę  jakieś tabletki i coś do picia.
- Pójdę tylko wtedy gdy pójdziemy razem do pokoju.
-Riker jesteś pijany idź i nie gadaj głupot. Nie kontrolujesz się.
- Vanessa pójdę jeśli tylko odpowiesz mi na dwa pytania ok?
-W porządku.
-Dlaczego się z nim umawiasz? Jesteś z nim szczęśliwa i serio go kochasz?
-Ja.....



*Oczami Rocky'ego*,

Ell jest jakiś dziwny. Ciesze się, że Rydel zabrała nas tutaj, bo dzięki temu nasze parki ułożą  sobie wszystkie sprawy i dziewczyny może znów sprowadzą moich braci na dobrą drogę, ale dzięki tej wycieczce Ell odseparuje się od reszty. Ostatnio zaczynał coraz bardziej przypominać ich co nie wróży nic dobrego.
-Wychodzę!
O wilku mowa.
-Gdzie idziesz?
-Do klubu.
-Sam?
-Tak.
-Mogę iść z tobą?
-Jasne.
-A Rydel.
- To raczej nie będzie najlepszy pomysł. Wolałbym jednak iść sam lub z tobą. Chce odpocząć od niej, znaczy od kobiet. Więc jeśli chcesz to choć. Tylko jest jeden warunek. Nie zadajesz pytań.


*Oczami Ross'a*

Właśnie mam przed paczadłami widok Laury wyciągającej z torebki pistolet i ona go.... odbezpiecza!!!! Ludzie ratuuuujcie!!!!
 - W swoim testamencie przepisuje mojej siostrze Rydel  należny do mnie pokój, zaś Riker'owi, Rocky'em, Ell'owi.... wybaczcie wam się nic nie należy. A osobie najbliżej memu sercu przekazuje cały dobytego mego krótkiego, acz barwnego życia, wraz z wszelkiego rodzaju kartami kredytowymi i kontami bankowymi, oraz me serce, które do niej należy od...... od zawsze. A imię tej istoty brzmi......
-Dokończ jak zacząłeś.
- Ale co?
-No jak ma na imię ta istota.
-Aaaaa to? A chcesz mnie zabić?
-Zastanawiam się.
No kurde i po co mi to było. Mogłem sobie darować tą istotę i przepisać wszystko Rydel. A tak właściwie swoją drogą jestem ciekawy co tam u chłopaków. Dawno z nimi nie gadałem. Może zrobilibyśmy sobie wypad w najbliższy weekend. Ale ne wyjdę z nimi jeśli Lau mnie teraz zabije.
-Co ty na to, że jeśli darujesz mi teraz życie a ja w zamian za to wezmę cię na mini wakacje gdzie będziesz chcieć. Okey?
-  Ale ty płacisz za wszystkie moje zakupy.
-Niech będzie to co stoi?
-Mi na pewno nie, a tobie nie mam zamiaru sprawdzać.
-Mi chodzi o zakład a z tym poczekaj do wieczora lub jak nikogo nie będzie.
-Dobra zgadzam się NA ZAKŁAD, ale o tym drugim nawet nie masz co marzyć. Dobra a teraz wybacz, ale lecę załatwić pewną sprawę. Bajuuu.....


***********************************************************************************
Witam tutaj Niepozorna co prawda mam 39 minut spóźnienia ale zapomniałam, że wróciłam na bloggera. Po tej przerwie mam mnóstwo weny i rozdziały łatwiej mi się piszę. Dziś notatka, krótka. Blog ze spisami już powstał więc zapraszam

http://spisblogow-r5.blogspot.com
Podając swojego linka na nic się nie zobowiązujecie. Jeśli ktoś sporo czyta blogów i jest chętny prowadzić ze mną tego bloga jako pomocnik na jakiś miesiąc mogę kogoś ,,przyjąć'' na okres ,,próbny'' jednego miesiąca. Proszę o KOMENTOWANIE trochę mnie smuci że jest 31 obserwatorów niedługo będzie 60 000 wyświetleń a tylko 2 komy pod rozdziałem, a ,,rekord'' wynosił 14 przy mniejszej liczbie obserwatorów. A na razie żegnam.

HAKUNA MATATA :D

piątek, 1 maja 2015

Rozdział 54- wersja Niepozornej

*Vanessa*
Jak ta tempa blond idiotka tu wróci to ją zakatrupię!
Prawda nie może wyjść na jaw.
Nie teraz! Nie teraz kiedy wszystko się układa , nie!
Laura by mnie zabiła , najpierw mnie potem siebie.
Ona nie może znać prawdy ,a jeżeli ma ją poznać to lepiej żeby dowiedziała się tego ode mnie!
Mój głos rozpaczy przerwał dzwoniący telefon. To była moja siostra.
- Hej Van. - powiedziała miło. Czyli nie zna prawdy.
- Hej - odpowiedziałam spokojnie i z tonem ulgi w głosie.
- Słuchaj ja i Ross zawarliśmy ciekawy układ .. Pamiętasz ten domek letniskowy ?
- Tak. Zabrałaś Go tam?
- No tak. I zostaniemy tu 3 dni.
- Ale sami?
- Sami.
-  Nie boisz się?
- Nie. Zresztą w razie co mam pewien sposób, ale nie pytaj!
- Tylko żeby Cię tam nie zgwałcił.
- Spokojnie Van. Odwiedź nas jak już Riker wypuści Cię z pokoju.
- Dobra. Pa! -rozłączyłam się i wyszłam na balkon.
To co zobaczyłam nawet nie śniło mi się w najgorszych koszmarach.....

*Rocky*
- SIOSTRA! TU JEST FANTASTYCZNIE! - krzyknąłem rozpromieniony wchodząc do naszego pokoju hotelowego. Może raczej mini apartamentu.
- Wiedziałam ,że się Wam spodoba. - odpowiedziała i spojrzała na Ellingtona który do tej pory nie mógł wyjść z podziwu. Nie koniecznie dlatego ,że tu jest wspaniale ale raczej dlatego ,że Rydel ma dzisiaj sukienkę którą dostała od Ell'a rok temu na urodziny.
- A tak przy okazji to wyjaśnij mi .. Po co przyjechaliśmy do Vegas? - siostra spojrzała na mnie złowrogo potem ze zdziwieniem ,a potem znów złowrogo.
- Tak sobie .. - wydukała ,a ja i Ell przewróciliśmy oczami.
- Daj se siana .. - zaczął mój przyjaciel
- Dobrze wiemy .. - wskazałem palcem na nas.
- Że Rikessa i Raura .. - dokończył
- Muszą sprostować swoje sprawy - dopowiedziałam i przybiłem z Ellem piątkę.
- Po co pytacie skoro wiecie? - Ryd przymrużyła oczy ,a my wzruszyliśmy ramionami.

*Ross*
Razem z Laurą musieliśmy pojechać do sklepu, gdyż iż ponieważ nie posiadaliśmy papu. A nie ukrywajmy, że ja żebym mógł prawidłowo funkcjonować muszę coś jeść. Dużo i częstoooo..
Droga minęła nam bardzo szybko. Pewnie dla tego, że do miasta mieliśmy jakiś 14 kilometrów, a Laura jechała strasznie szybko.
-Kobieto kto dał ci prawo jazdy?
- Nie posiadam ? A po co mi ono?
-Że co!?!!?!?!??
-Nie no żartowałam. Heh fajnie wyglądałeś, jakby ci miały oczy zaraz wypaść z oczodołów.
-Taaaa... bardzo śmieszne....
-Oj no nie wpieniaj się blondii jak ty jechałeś szybko na motorze to  było Ok, ale mi już  nie wolno?
-No jasne że t....nie!!!! Nie nie  i nie!!!! Kobiety nie powinny jeździć!!!!
- O ty szowinistyczna szujo jak tak to wylatujesz i śpisz sobie razem z dzikimi zwierzątkami na zewnątrz w lesie.
-Ross Lynch niczego się nie boi.
-Ach tak?
- Wielki Bad Boy jest nie do złamania!
-Więc dobrze zobaczymy później a teraz choć na zakupy.
-Nie będziesz mi mówić co  mam robić!!! ( Tak Dream Chicka Karol i chemia......ach te cudne kłótnie......Chce być starszą na waszym ślubie za to co dla cb robie ;)  )
-A chcesz się przekonać ty blond gorylu??!!??!?!?!?  Jak cię zaraz.
Moje oczy w tym momencie stały się z 20 razy większe. Właśnie mam przed paczadłami widok Laury wyciągającej z torebki pistolet i ona go.... odbezpiecza!!!! Ludzie ratuuuujcie!!!!
 - W swoim testamencie przepisuje mojej siostrze Rydel  należny do mnie pokój, zaś Riker'owi, Rocky'em, Ell'owi.... wybaczcie wam sie nic nie należy. A osobie najbliżej memu sercu przekazuje cały dobytego mego krótkiego, acz barwnego życia, wraz z wszelkiego rodzaju kartami kredytowymi i kontami bankowymi, oraz me serce, które do niej należy od...... od zawsze. A imie tej istoty brzmi......


Witam wszystkich!!!
Sory, może zły wstęp zbyt oficjalny, ale mam ważną sprawę do przekazania. A właściwie jest ich kilka i dotyczą tego bloga.
1. Postanowiłam sama pisać bloga, w związku z tym Zyzia nie jest już moją współpracowniczką. Nie mogłyśmy się dogadać co do fabuły i nie zbyt przepadała za moim pomysłem na bloga, więc uznałam, że nie ma to zbytnio sensu. Co za tym idzie usunęłam rozdziały, które ,,psuły'' mi moje plany.
2. Rozdziały będą dodawane regularnie w każdą sobotę tak jak to było zanim doszła moja eks wspólniczka.
3. Dziękuje ci Zyziu za współpracę!
4. Kolejna część TB już wkrótce sory, ale szkoła daje się we znaki a moje oceny....cóż do najlepszych nie należą.
5. Proszę by każdy kto czyta komentował rozdziały to motywuje.
6. ROZDZIAŁY BĘDĄ POJAWIAĆ SIĘ CZASAMI  CZĘŚCIEJ GDY:
a)  będzie dużo komów pod rozdziałami
b) będę mieć wolny czas i wenę.
7. Mam pomysł na bloga na którym znajdował by się spis blogów o R5 i wszystkich parach. Raz na tydzień dodawane by były posty z linkami i tytułami do tych blogów. Pomogło by to w promocji nie którym początkujący. 
8. Jeśli wolicie, żeby to jednak ona zamiast mnie pisała ten blog dajcie znać w komach.
Dziękuje... i.......... hakuna ma tata :D :*
Wasza już na zawsze
Niepozorna :*



niedziela, 26 kwietnia 2015

Kochaj i Strzelaj

Świat jaki widzą dzieci jest barwny, kolorowy, ale wraz z dorastaniem przyjmuje on coraz ciemniejsze barwy. Moje dzieciństwo było dość normalne. Szczęśliwa rodzinka, kochający tata z mamą, wsp :-* ólne niedzielne obiadki. Jak się później okazało mój tata był gangsterem, ogólnie cała nasza rodzina to jedna wielka mafia. Dowiedziałam się o tym w dniu moich 16 urodzin. Dzień później mój ojciec został zamordowany. Rodzina mi wszystko wytłumaczyła. Nasza familia ma ogromnego wroga. Rodzina Lynch'ów od już 3 lat są moim odwiecznym wrogiem. Ale wracając do mnie. Odkąd zginął mój ojciec zostałam przywódczynią. Vanessa - moja siostra nie chciała przejąć tej funkcji więc jest moją zastępczynią i doradza mi . We dwie postanowiłyśmy zemścić się na Lynch'ach za to co wyrządzili naszej rodzinie. Jako, że nasza mafia nie jest powszechnie znana, więc spokojnie możemy na co dzień udawać normalnych prawych obywateli. Skoro już tyle o mnie wiecie to wypadało by wam powiedzieć jak się nazywam, so...... Witam, jestem Laura Marano i mam 18 lat. A teraz wróćmy już do rzeczywistości.
Więc obecnie mamy poniedziałek i jest godzina...... 7:10 i właśnie wsta..... Że co?!??!!?!?!? 7:10??!?!?!?! O nie ja przecież nie zdążę do szkoły. Zaczęłam szybko się ubierać. Chyba każdy wie na czym to polega więc nie będę wam opowiadać.Gdy byłam gotowa zleciałam szybko na dół po schodach i po drodze do drzwi złapałam jabłko rzucając je odrazu do torby. gdy wypadłam na dwór zamknęłam szybko drzwi i pobiegłam do swojego motoru.
Wskoczyłam na niego i jak najszybiej pojechałam do szkoły. Dzięki temu, że mój kochany motuś rozwija się do 400 km/h byłam w szkole już po 5 minutach. Próg budy przekroczyłam równo z dzwonkiem, więc pobiegłam szybko do szafek i wyjęłam swoje książki. Niestety dziś swoje lekcjie miałam na drugim końcu budynku. Gdy dotarłam do klasy byłam spóźniona już 10 minut. Zapukałam i grzecznie weszłam. Wszystkie oczy zwróciły się na mnie, a ja patrzyłam na osobę stojącą przy nauczyciele. Lynch.....
-No proszę kogo my tu mamy? Kolejna spóźnialska? Zaczyna mnie wkurzać, że ciągle się spóźniacie!!!! Mam dla was karę i jeśli jej nie przyjmiecie możecie mieć niezłe kłopoty, których nie chcecie, prawda?
-Prawda.- Odpowiedzieliśmy w tym samym czasie.....aż na wymioty mnie ciągnie.....
-No,  więc szkoła wystawia spektakl ,,Romeo i Julia'' niestety nie ma głównych aktorów grających te postaci, a słyszałam, że jesteście dość dobrzy w tych sprawach. Więc zagracie to i przygotujecie scene. Jeśli zawiedziecie...... lepiej nie zróbcie tego.
-Ale...
-Nie ma żadnego,ale !!! Macie to zrobić i nie zawieść naszej szkoły. Zrozumiałe?
-Tak jest pani Morgan.

*Koniec lekcji*
*Przed budynkiem szkoły*

-Hej Marano!!
-Co chcesz blond pawianie?
-troche milej debilko!!
-Opanuj się i nie nazywaj mnie tak męska dziwko.
Po tym komentarzu strasznie się chyba wkurzył, bo zaciągnął mnie na tyły budynku.
-Posłuchaj możesz mnie nienawidzić. Wiem , że nigdy się nie polubimy, ani my ani nasze rody, ale dobrze ci radzę. Nie wyzywaj mnie bo gorzko tego porzałujesz.
-Myślisz, że się ciebie boję? Lecz się Lynch.
Chłopak przybliżył się znacznie, przez co nasze usta dzieliły milimetry
- Posłuchaj mnie uważnie, bo więcej razy nie powtórze. Nie wkurzaj mnie,  bo jak nie.....
- Bo jak nie to co mi zrobisz bananie?
-Bananie? No way..... Jak np. Byś mnie bardzo teraz wkurzyła w najlepszej opcji przeleciałbym cię na tej ścianie, a chyba nie chcesz tego prawda?
- A właśnie może chcę i co ty na to?
- Więc sma się prosiłaś, nię miej








    








 







Opowiadanie bedzie  aktualizowane to tak jakby 1 cz. Poprostu nie hciałam dalejzwlekać a nie mam zbytnio,czasu i wenhy ale to się już zmienia niedługo ciąg dalszy prosze o komy. Niepozoena