Strony

Menu

środa, 31 grudnia 2014

Rozdział 38

*Laura*

Ross postawił butelkę whisky i dwie szklanki na stoliku po czym usiadł na kanapie. Usiadłam obok gdy chłopak nalewał bursztynowej cieczy. Od razu wzięłam kilka łyków zapominając, że alkohol ma na mnie zły wpływ.
-Znalazłem ostatnio jakieś płyty, ale nie były podpisane. Obejrzymy?-skinęłam głową. Chłopak włączył CD i wrócił na kanapę. To było nagranie z kamery Vanessy. Kiedyś stwierdziła, że chce uwiecznić nasze życie.

Byliśmy na plaży - ja, Lynchowie i Van z drugiej strony obiektywu. Pomachałam do kamery uśmiechnięta i usiadłam na kocu. "Hej, Laura" odszedł do mnie Ross "Chciałem ci coś powiedzieć. Długo się znamy i od pewnego czasu coraz więcej o tobie myślę, coraz więcej śnię i mówię o tobie, Laura czuję do ciebie coś więcej niż tylko przyjaźń... Kocham cię." Wybuchłam śmiechem. "Serio Ross? Chyba nie mówisz poważnie?" Ponownie zaczęłam się śmiać. "Ross, bo ja myślałam, że przyjaciółmi jesteśmy. Trochę niezręcznie, ale sorry nie ta liga." Odeszłam.

Na tym film się skończył. Zrobiło się niezręcznie.
-Pamiętam jak się wtedy czułem-Ross patrzył przed siebie-Jak ostatni śmieć. Jak ostatni śmieć, rozumiesz!?-podnosił głos-Byłem tak zdesperowany, że chciałem skoczyć z mostu!
-Miałam 14 lat! Co ja mogłam wiedzieć?!-krzyknęłam
-Ja wiedziałem. Wiedziałem, że już nigdy nie wyznam dziewczynie uczuć.
-To co ja ci mam powiedzieć?! Czasu przecież nie cofnę!
-No nie wiem... PRZEPRASZAM?!!-nie lubiłam jak na mnie krzyczał. Westchnęłam.
-Przepraszam...-powiedziałam ze spuszczoną głową-Naprawdę... Wtedy zachowałam się jak zwykłą gówniara i tyle.
Gdy oboje byliśmy mocno wstawieni spojrzałam na Rossa. Czułam silne pożądanie. Przybliżyłam się do niego i zaczęłam go całować. Usiadłam na niego okrakiem, a jego ręce powędrowały pod bokserkę, którą założyłam podczas rozmowy z Van. Całowaliśmy się coraz namiętniej. Moja bluzka szybko znalazła się na podłodze. Ross zaczął całować moją szyję.
-Laura jesteśmy pijani...-szepnął nagle odrywając się ode mnie. Nie chciałam go słuchać. Pocałowałam go jeszcze raz i jeszcze i jeszcze...-Laura!-zrzucił mnie na kanapę-Chciałbym zrobić to jak będziemy tego świadomi, ale na wszelki..
Czy on... Malinka.
-Teraz panna Marano pójdzie spać.

--------

Pierwszy rozdział pisany przeze mnie w tym roku. Trochę krótki, ale na następny raz się poprawię. ;)
Piszcie jak wasze wrażenia.
Poza tym pijanego sylwestra i szczęśliwego roku 2015! 

niedziela, 28 grudnia 2014

Pilne

Drogie panie i panowie śmiem wszech i wobec ogłosić że od dnia dzisiejszegobędą mi pomagały dwie wspaniałe duszyczki.
Blue Lynch
I
Zyzia
Obie zgodziły się ze mną współpracować przez to mamy nadzieje, że rozdziały będą pojawiać  się częściej. Postanowiłam poprosić o pomoc by was nie zawodzić a te dwie osóbki skazały się tym na mnie. Mam nadzieję, że dadzą radę ze mną wytrzymać.  :-*
Wasza Niepozorna.
Rozdział pod spodem, a next w krótce. Dla osoby która zgadnie co się wydarzy między raurą przedpremierowo rozdział.

Dzień dobry !

Dzień dobry.
Jest to mój pierwszy post tutaj.
Ktoś mnie może zna lub nie. Jestem Julka. Zostałam niedawno nową współautorką tego bloga i już w środę pojawi się rozdział mojego autorstwa :)
Pozdrawiam i mam nadzieję, że przyjmiecie mnie ciepło.
Adios!

Rozdział 37

*Oczami Laury*


W poprzednim rozdziale........

Pocałował mnie! Nareszcie mnie pocałował. Tak długo na to czekałam. Tyle nad tym pracowałam i wreszcie mnie pocałował. No ileż można było na to czekać. Tak się zamyśliłam, że zapomniałam oddać pocałunek i gdy chłopak chciał się ode mnie oderwać wpiłam się w jego usta. Ross choć lekko zdziwiony to oddał pocałunek. Podniósł się do pozycji siedzącej i posadził sobie mnie znowu na kolanach nie przestając całować. Wsadziłam swoje ręcę pod jego bluzkę i........


Ciąg dalszy.................... z nutką świąt......................


i.............. oderwaliśmy się od siebie.
-Dlaczego to zrobiłaś?
-A dlaczego ty to zrobiłeś? Przecież to ty wykonałeś pierwszy ruch. Wytłumaczysz mi to?
-Ja pierwszy pytałem.
-Serio teraz nie mam zamiaru zachowywać się jak małe dziecko i kłócić się z tobą o to. Po prostu powiedz.
-A co?
-To dlaczego mnie pocałowałeś?
-Yyyy.....
-To by impuls tak? Po prostu nie miałeś długo dziewczyny a ja się napatoczyłam, targały tobą emocje i dlatego to zrobiłeś?
Z trudem przeszło mi to przez gardło. Ale to była najbardziej prawdopodobna wersja, która mnie nie pogrążała. Zbytnio.....


*Oczami Ross'a*
Tak naprawdę to co inne chciałem powiedzieć ale gdyby jej na mnie zależało nie wyskoczyła bym z takim tekstem.
-Tak właśnie. To miałem powiedzieć.
Gdy tak odpowiadałem,po części zamyślony zadzwonił mój telefon.
-Kto dzwoni?
-Rydel.
-Obierz, a ja pójdę zadzwonić do Van.
-Na pewno.
- Nie mam najmniejszej wątpliwości.
Rozmowa telefoniczna:
R:Rydel   Hej braciszku co porabiasz?
J ja           A wiesz nic szczególnego a ty gdzie się podziewasz? Dawnonie rozmawialiśmy. 
Sam dobrze wiesz jak to jesg ty też długo nie dzwoniłeś, a teraz jestem w takim fajnym małym domku z Ellem.
Będę wujkiem?
A ja będę ciocią?
nie 
No widzisz sam sobie odpowiedziałeś. A właśnie nadal jesteś pokłócony z Laurą?
Sam nie wiem nasza relacja jest........dziwna. 
Żadna nowina dlaczego nie powiesz jej prawdy?
Bo sięcboje okej? To nie takie proste wiesz ile Ell się do tego zbierał? 
Nie
No właśnje
A ile się zbierał?
5 ........
Miesięcy?
Nie! Lat! 5 cholernych lat się biedak zbierał choć miał cię ciągleblisko, a ja niewidziałem jej pare lat dotego nie pamiętam naszej przeszłości i  jeszcze się pokłóciliśmy o to że jakaś dziewczyna ze mną gadała a ja rzekomo zapmniałem o Lau
Ross to prawda? Serio o niej zapomniałeś?
Nie ale chciałem sprawdzić czy jej na mnie zależy i jak będzie się zachowywać a ona mi wytyka to że zapomniałem o PRZYJACIÓŁCE!!!! Ja nigdy o niej nie zapominam i nie zapomnę za mocną ją kocham. 
Dobra wierze ci. A tak z innej beczki. Zaglądałeś ostatnio w kalendarz? 
Nie a co?
To spójrz i odczytaj date
20 grudnia
No i w związku z tym niedługo są.......
Są........
Są święta bałwanie. Święta i wy  musycie je przygotować w domku u Van i Rika . Jasne?
Tak. 
Więc tak pokupujcie prezenty, ugotujcie coś, posprzątajcie, ubierzcie choinkę a i najważniejsze idż do lasu i prrzynieś duuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuużo jemioły jasne?
Tak. Kiedy przyjedziecie?
Postanowimy wrócić na wigilię przed  pierwszą gwiazdką. Rikessa też tak wróci. Dobra kończe Ell przygotował mi obiad 
Ok. Leci i smacznego
Pa
Pa

Koniec  rozmowy. 

Gdy skończyłem rozmawiać udałem się do kuchni. Po około 10 minutach dołaczyła do mnie Lau cała czerwona i śmiejąca się.
-Co się stało?
-Przeszkodziłam naszemu rodzeństwu w robieniu potomka..... 2 razy  :-S  :-}
-Jestes okrutna- a tak naprawdę zacząłem myśleć, że i na mnie niedługo przyjdzie czas.
-A Van robiła już to kiedyś?
-Mówiła mi kiedyś że na swoją 18 przyjechała tu i przespała się z jakimś blondynem w jej wieku niy znajomym.
-To już wiem dzięki komu Rik nie jest prawiczkiem.
-A ty?
-Coja?
- Nadal jesteś prawiczkiem?
-weź kartkę i naryduj kólko a następnie narysuj mniejsze kółko w jego wnętrzu. Duże koło to prawiczki a to mniejsze to chłopak naprzeciwko cb.
-Serio?
-Tak a ty?
- Nie jestem...
-Z kim starciłaś?
-Ale ja nic nie straciłam.
-Ale mówiłaś że nie jesteś....
-Nie jestem prawiczkiem jestem dziewica
-Aaaaaa....- nie wiem czemu ale gdy to usłyszalłem stałem się spokojniejszy i szczęśliwszy.
-Co powiesz na wisky?
-Co cię tak nagle naleciało?
- Od jutra zaczymy przygotowania na święta więc wiesz.... chce się przygotować. To co pijesz?
- Jasne.....

Gdybym wiedzial co się stanie nidgy by jej tego nie zaproponował............






***************;***************************
Przepraszam. Miałbyć os i rozdział alewiem że są święta ale chciałam trochęczasu spędzić z rodziną bo żaddko to się zdarza. Ciagle nauka a dotego przeszłam z trzech konkursów kiratorjnych: fizyka, matematyka i nilogia nie wiem czy się cieszyć czy plakać bo oprócz wiersza na dwie strony na pamięć mam całą klasę 2 z biologii wykuć i z fizyki zadała mi 40 zadań...otwartych!  Wysiadam. Myślałam nad osobą która by mi pomagała z blogiem . Jest ktoś chętny? To takie wstępne jeśli się zastonowicie piszcie w komach najlepiej z adresem poczty. Dzięki za  i8 komów i mam nadzieję że będzie ich coraz więcej. Pa dobranoc
Ps sory za błedy rozdział właśnoe skończyłam pisać.....na komórce gdzie w całości powstał pa
 :-*

niedziela, 21 grudnia 2014

Rozdział 36

*Oczami Vanessy*

Wstałam rano koło godziny 8. Rik tak słodko spał, że postanowiłam iść przygotować mu śniadanie do łóżka i miło zacząć dzień. Zeszłam na dół i zaczęłam przygotowywać posiłek. Zrobiłam masę na naleśniki i dodałam do niej płatki akcji. Wzięłam do tego sok, sałatkę z pomidorami i serkiem feta. Gotowe danie ułożyłam na tacy i udałam się do naszej sypialni. Gdy weszłam do wspomnianego wyżej pomieszczenia moim oczom ukazał się siedzący na łóżku Riker.
-Hej kotku.
-Hej. Przygotowałam dla nas śniadanie.
-Ooo... to pysznie. To co tam dla mnie masz oprócz cudnej urody i samej siebie?
- Z tym ostatnim to poczekaj, a dla ciebie mam pyszne naleśniczki i sałatkę oraz twój ulubiony soczek.
-O jak miło. To choć tutaj do mnie i spożyjmy razem tą ucztę przygotowaną przez najcudowniejszą osobę stąpającą kiedykolwiek po tym świecie, ba wszechświecie.
-No już nie pochlebiaj mi tak bo się zarumienie hihihi!
-Wiesz że sie pięknie rumienisz. ,, Lubię patrzeć na pięknych ludzi, a jakiś czas temu postanowiłem nie odmawiać sobie prostych życiowych przyjemności'' *
- To piękne dziękuje.....
Patrzyliśmy tak na siebie przez kilka sekund, w końcu zaczęliśmy się do siebie powoli zbliżać. Po pewnym czasie nasze usta spotkały się. Na początku pocałunek był bardzo delikatny jakbyśmy się obawiali, ze coś może się stać drugiej osobie. Z każdym następnym pocałunkiem nasze gesty robiły się coraz bardziej pewne i agresywne. Gdy była oddana tej czynności poczułam jak intruz wbija się do mojej jamy ustnej. Nasze języki zaczęły toczyć ,,bitwę''. Ja jako że nie wiedziałam co mam zrobić ze swoimi rękami to zarzuciłam je na szyję blondyna. Poczułam jego ręce na moich plecach. Jeździły rytmicznie od góry do dołu masując je przy tym. Jego dłonie ,,wylądowały'' pod moją bluzką. Po chwili dany materiał wylądował na podłodze. To samo stało się i z jego koszulką. Następnie w ich ślad poszły nasze spodnie. Riker z moich ust przeniósł się na dekolt a następnie całował mnie coraz niżej. W związku z tym mój stanik zaczął mu przeszkadzać. Próbował go rozpiąć nie przestając mnie obdarowywać hojnie pocałunkami, więc postanowiłam mu ,,pomóc'', więc i jego się pozbyłam. Nasza dolna ,,partia'' bielizny również zmieniła swoje położenie i ,,pofrunęła'' w siną dal.... Gdy już miało dojść do stosunku zadzwonił telefon co wybiło Rik'a z ,,tropu''.
-Zignoruj to i kontynuujmy to pewnie nic ważnego.
-A jak coś się stało któremuś z twojego rodzeństwa lub mojej siostrze?
-Nic im nie jest kontynuujmy.
-Ależ żeś się napalił.
Po mojej wypowiedzi telefon ucichł a chłopak kontynuował. Gdy było już blisko i to bardzo....... gdy już jego ,,kolega'' miał wstąpić we mnie telefon ponownie rozdzwonił. Tym razem chłopak spadł z łóżka.
-Bez obrazy Riker, ale musimy przerwać i odbierzemy. Dowiemy się o co chodzi.
-A nie możemy go zignorować? I kontynuować? A telefon wyrzucimy przez okno.
- Nie! Odbieram i koniec masz być miły i udawać jak gdyby nigdy nic.

Rozmowa telefoniczna:
V(Vanessa): Halo?
L:Hej siostra. Sory, że do was dzwonie i wam przeszkadzam. Ale mam do ciebie takie małe pytanie.
V: Jakie oprócz tego co zadałaś przed chwilą?
L: Gdzie macie apteczke?
V: Apteczkę? A co się stało?
L: Powiedzmy, ze pokłóciłam się trochę z Rossem a on miał później wypadek i chce mu pomóc. To gdzie ona jest?
V: W łazience, w pierwszej szafce po lewej na samej górze na drzwiach mebla/u.
L: Dzięki. W czym wam przeszkodziłam?
V:W niczym ważnym.
R(Riker): Nie naprawdę niczym ważnym . Nie mogłaś sama poszukać tej apteczki? Nie no bo po co skoro można zadzwonić do nas.
L: Dobra przepraszam. A właśnie Ness powinna mi dziękować, że nie dałam wam się seksić i dzięki temu możesz dotrwać do ślubu.
R: Dobra Laura nie chce być nie miły, ale idź ratuj mojego brata a my idziemy na spacer, bo KTOŚ NAM WSZYSTKO ZEPSUŁ.
L: Oj no przeprosiłam już, ale kończę bo serio coś się tej smerfetce może stać. PAaaaa.

-Lubie twoją siostrę, ale ma kiepskie wyczucie czasu.
-No cóż to moja siostra a teraz sorry, ale idę się ubrać.
-Ale ja chce dokończyć.
-Życie to nie maszyna spełniająca życzenia. A teraz idę i ty też się lepiej ubierze, bo się jeszcze przeziębisz.
-Spokojnie. Mi to tam nie grozi chyba, że przeszkadza ci mój wygląd. Wiesz w końcu teraz mnie widzisz jak mnie pan Bóg stworzył.
W tym momencie blondyn rozłożył się na całym łóżku leżąc na plecach, a ja....stałam w drzwiach owinięta niebieskim kocem i patrzyłam się na niego nie mogąc oderwać wzroku. Zaczęłam do niego podchodzić. W końcu położyłam się na nim. Rik zaczął już zdejmować ze mnie koc gdy ponownie telefon zaczął dzwonić.
L: Dzwonie by wam przeszkodzić i przywrócić ci rozum byś dotrzymała obietnicy złożonej nie tylko mi i sobie ale i naszym rodzicom. Wiem, że nie żyją ale nie złam tego bo obiecywałaś pamiętaj to. Wiem, że to kusi i, że może być fajnie, ale nie uważasz, że gdy zaczekasz to za parę lat będzie to lepiej ,,smakowało''? Tylko tyle chciałam....Pa.
-Już nam nikt nie przeszkodzi. Na tym skończyła. Znam ją i wiem, że da mi spokój po tym telefonie.
-Spoko. Czyli ty już kiedyś?
-Nie a co?
- Nie nic tak tylko. To skoro nie to wiedz, że nie mam zamiaru byś to ze mną złamała tą tajemnice. A teraz chodźmy na spacer.
Zgodziłąm się. Po wyjściu z domu zauważyłam że obkrąża nas las. Riker prowadził a ja się całkowicie na niego zdałam. Ufałam mu i wiedziałam, że przy nim mi nic nie  grozi. Wiele osób moze pomyśleć że mówie jak typowa laska z filmu, ale to nie prawda. Tam one mówią swoje kwestie i nawet w najmniejszym stopniu nie przeżywają/ły czy nie będą przeżywać tego co ja czuję teraz. Szliśmytak razem bo ja wiem... może z 1h. W końcu doszliśmy do pięknej rzeki a po jej drugiej stronie wsród drzewek stał piękny mały domek.
- Z kąś kojarzę tą chatke. Van kotku choć zapukamy tam. Jak blondyn powiedział tak też zrobiliśmy. Po chwili znalźliśmy się przed drzwiami i czekaliśmy aż ktoś nam otworzy. W pewnej chwili drzwi zaczeły się uchylać a w nich stanął/ ła. ..  .


********************************************************************************
*cytat z książki ,,Gwiazd naszych wina'' Johna Green, która ostatnio mnie bardzo inspiruje i używam ją w wielu pracach potrzebnych do szkoły i można użyć jej jako wielu argumentów. Mówiąca o życiu, walce i miłości jeśli nie czytałaś/ łeś zrób to. Warto!
Sorry że rozdział krótki ale brak weny a i chciałam przeprosić że rozdział tak późbo ale najpierw kończyłam ksiązks z ktorej zaczerpnelam 2 cytaty a poznoej ogladalam adaptacje tego i jakies 20 minut temu skonczylam i postanowilam dokonczyc rozdzial. Mam madzieje ze pod tym bedzie wiecej komow było kuż 18 a pod ostatnim mialam tylko 6 ale cieszy mnie i tak to bo wiem ze czyracie, a mala liczba komow mowi i zeusze sie poprawic w pisaniu i mam zamiae co zrobic moze w swieta uda mi sie dodac os ale nic nie obiecuje bo nawet w polowie nie jestem a juz ma 5 stron. Dopiero sie zaczyna.ps. w wordzie oczywiscie dobra koncze i ide spac bo o 10 jest msza w kosciele a muaze wstac o 9 pa :-*
Bądźcie szczerzy!!!!!!

piątek, 12 grudnia 2014

Rozdział 35

* Oczami Rydel *

Pierwszym naszym filmem było nagranie na którym mieliśmy po trzy lata?
-Matko pamiętam to jak wczoraj.
-Ja też. Wiesz Ell dobrze, że w dzieciństwie mieliśmy dużą wannę.
Malutka Rydel wraz z Riker'em i Ell'em kąpała się w wannie pełnej piany.
-Mamusiu!
-Co tam Rydel? 
-A dlaczego oni mają takie coś a ja nie?
- Kochanie......bo....bo ty jesteś dziewczynką a oni chłopcami więc nie jesteście tacy sami i nie możecie mieć te same ....rzeczy?
-Mamusiu a do czego to coś służy?
- My robimy siusiu dzięki temu, a ty jak robisz siusiu? Dziewczynki nie robią siusiu?
-Nie Ell. Dziewczynki robią siusiu. 
-Ale jak to możliwe?
-A ty Riker nie masz, żadnego pytania? Riker gdzie jesteś?
-Tu mamusiu. Siedzę w swoim pokoju i czytam książeczkę. A co mamo chciałaś?
-Nie nic kochanie.-teraz zwraca się do Rydellington- A wy kochani kąpcie się a to wam wyjaśnię jak będziecie więksi ok?
- Dobrze.
-No..
-Mamusiu.....

-Co Rydel?
- A kiedy nam to powiesz? Ile będziemy mieć lat?
- Jak skończycie 18 lat. No a teraz się myjcie, a ja idę do twojej mamy Ell...

- Rydel...kotek czemu  płaczesz?
- Wspomnienia. Ja chce z powrotem swoją mamę. Wiem, że jestem dorosła i powinnam to rozumieć, że nie powinnam już płakać, ale to jest silniejsze ode mnie.
-Ryd kotku spokojnie. Masz jeszcze mnie, swoich braci, siostry Marano, moich rodziców, którzy mogą być twoi. Wiesz, że i tak traktują cię jak swoją córkę. Wiem, że to nie zastąpi twoich rodziców też za nimi tęsknię byli wspaniałymi, kochanymi i miłymi osobami.Ale nie żyj tym co było wczoraj, czy dzisiaj... to nudne, żyj przyszłością przyszłością ona jest ciekawa i interesująca
-Dzięki kochanie. Cieszę się że mogę na tobie polegać.
Wtuliłam się bardziej w mojego chłopaka i pochłonęłam się w oglądanie już kolejnego mini filmu. Na nim byliśmy troszeczkę starsi. Bylismy gdzieś w wieku przedszkolnym.

-JIydel miam cioś dla cjebie.
-Cjo dla mnie miaś? Misjia Hello Kitty?
 -Nie cioś innego baldziej jak tio mówi moja mama cioś baldziej z siejcia, któje nalezi dla ciebie i tiak będzie juź ziaaaaaaaaaaaaaaafsie. Chceś?
-Jasne .
-Tio plosie. 
W tym momencie Ell wręczył mi słodką laurkę 
- To dla ciebie (Zamiast Babciu pisało Rydel) Możesz to zatrzymać na zawsie tak jak moje serdeusko.
-Oooo... kochany jesteś dawaj mi buziaka.

-Tak wtedy to nie chciałeś bym cię pocałowała musiałam cię ganiać i na przymus cię pocałowałam, a później się ciągle wycierałeś.
-No wiesz byłem młody i głupi, a teraz mogę go dostać i przysięgam, że nie będę się wycierał a nawet poproszę o więcej.
-Jak zobaczymy resztę filmów to podsumuje czy zasłużyłeś sobie swoją przeszłością. No a teraz włączaj trzecie nagranie.
Zgodnie z moim zdanio-rozkazem chłopak MÓJ włączył nagranie.

 Znajdujemy się na placu zabaw. Gramy w chowanego: ja, moje rodzeństwo, siostry Marano i jakieś dzieci no i oczywiście Ell. W pewnym momencie gdy uciekam by się schować upadam i ranię się w nogę. Jedynie Ell to zauważa i nie zwracając uwagi na to, że może przegrać pomaga mi i pociesza a następnie zanosi do kryjówki, w której spędziliśmy ponad 2 godziny na rozmowie, bo zapomnieliśmy, że gramy w tą grę, a do tego w dobry towarzystwie czas szybciej leci. 
Jak się później okazało reszta nas szukała, ale gdy zaczęło się ściemniać i wyszliśmy z naszej skrytki to wszyscy odetchnęli z ulgą, a my we dwójkę zyskaliśmy tajną kryjówkę w której spędzamy i spędzaliśmy dużo czasu zwłaszcza gdy byliśmy smutni i chcieliśmy pobyć sami.

Kolejne nagranie było nakręcone zimą.
Wracałam ze szkoły -sama. Za mną szło dwóch starszych chłopaków. W pewnym momencie podbiegli do mnie i zaczeli nacierać mnie śniegiem i mi dokuczać. Jak krzyczałam i prosiłam, żeby przestali i oddali mi moje rzeczy. Naszczęście szedł Ell i gdy mnie zobaczył skoczył  mi na pomoc i zaczął bić się z tymi ,,oprawcami''. Chociaż miał małe szanse na pokonanie ich to się dla niego nie liczyło. Nie martwił się tym, że może ucierpieć na tym fizycznie. Wówczas ważna była dla niego tylko Rydel. Po około 10 minutach bójka zakończyła się odziwo zwycięstwem dla Ell'a. 
-Cieszę się, że cię wtedy znałam. Nawet nie wiesz jak wiele ci zawdzięczam.
-Ty też nawet nie wiesz ile ci jestem dłużny.  
-Oj tam daj spokój, wiesz to ty się dla mnie poświęcałeś najwięcej.
-Za tobą to bym mógł nawet w ogień skoczyć.
-Oooo.... Dziękuje Ell. Mam ogromne szczęście mając tak wspaniałego chłopaka, a zarazem przyjaciela. Ell jestem zmęczona idziemy spać? Resztę jutro dokończymy obiecuję ok?
-Jasne. A na jutro może coś wyjątkowego spróbuje wymyślić.


**********************************************************************************
Sorry, że taki krótki ale nie mam czasu i weny testy wykańczają człowieka. Nie wiem czy jutro dodam rozdział w następną sobotę napewni dodam a w tą to mogę najwyżej opóźnić. Komentujcie plis to motywuje ale proszę by były szczere jeśli macie to możecie jakieś pomysł podrzucać. Następny rozdział o Rikessie, a kolejny o Raurze mam już nawet kolejny pomysł.

wtorek, 2 grudnia 2014

Ważne

Jeśli pod rozdziałem będę widziała dużo komentarzy. Przynajmniej 14 to postaram się szybciej dodawać rozdziały. Oczywiście jeśli szkoła i zajęcia mi na to pozwolą, bo teraz mam egzamin gimnazjalny :)

poniedziałek, 1 grudnia 2014

Rozdział 34. Nagroda za komentarze:

W związku z tym że szybko i dużo osób skomentowało postanowiłam dodać trochę szybciej rozdział.
*Oczami Laury*

Czekałam parę sekund na ciąg dalszy słów chłopaka. Cały czas patrząc sobie nawzajem w oczy.
-Ponieważ jesteś moją przyjaciółką i dla ciebie zawsze chce jak najlepiej- no to mnie dobił myślałam że powie coś w stylu kocham cie czy zależy mi na tobie lub coś a on bo jesteś moją przyjaciółką. Musze coś zrobić, żeby zaczął patrzeć na mnie inaczej niż na przyjaciółkę czy siostrę. Zeszłam z jego kolan i chciałam odejść od łóżka.
-Coś się stało? Powiedziałem coś nie tak?
-Nie skądże.
Dobra skoro nawet mu się nie podobam  to zrobimy mini teścik. Wykorzystując to, że chłopak, którego przekupiłam, żeby wkurzyć Ross,( i osiągnęłam swój cel,) ale nie o tym teraz, więc kontynuując. Korzystając z tego, że ten idiota mnie rozebrał postanowiłam wkurzyć tym trochę Ross. Podeszłam do drzwi starając się jak najbardziej eksponować swoje wdzięki. Gdy już byłam przy drzwiach odwróciłam się udając, że czegoś zapomniałam. Wróciłam do niego idąc tak samo jak wcześniej. Gdy znalazłam się już przy łóżka na którym nadal siedział Ross i stałam centralnie przed chłopakiem nachyliłam się nad nim i wyciągnęłam się jak najbardziej na rękach i.........sięgnęłam po telefon, który znajdował się pod nogą chłopaka. On chyba nie wiedział, że ja po telefon sięgam i gdy moja ręka już miała chwycić za mojego fonka złapał mnie za rękę hamując ją przy tym.
-Laura może weź się lepiej połóż za dużo wypiłaś. Na trzeźwo byś tego nie zrobiła. Przynajmniej tak mi się wydaję.
- Czego? NIe sięgnęła bym po swój telefon?
-Te...telefon?
-Tak a co ty sobie myślałeś?
-No że ty..... że ty chcesz złapać mnie.... że ty....eee tam nie ważne kładź się lepiej spać i nie choć, a jeśli chcesz to się chociaż ubierz.
-Czemu?
-Bo ty mnie p.....krępujesz.
-Co chciałeś powiedzieć?
-Że mnie krępujesz.
-Nie chciałeś powiedzieć coś na p.
-Tak chciałem cię Prosić byś się ubrała bo mnie krępujesz rozumiesz? To słowo na p to proszę.
-Dobra powiedzmy, że ci wierzę, ale mam dla ciebie malutką informację tylko najpierw coś ci się zapytam ok?
-Ok, już to zrobiłaś ale ok.
-Masz zamiar tutaj siedzieć? W tym pokoju?
-Tak.
-To chcę cię poinformować, że będę chodziła po tym właśnie pokoju i nie mam najmniejszego zamiaru się ubrać.
-Co chcesz się zemścić za popsucie ci wieczornej zabawy z facetem, którego znasz pare minut czy godzin?
-Nie mam w tym swój inny powód jak i cel by tak się zachowywać. A dlaczego powoedziałeś zemścić? Taka ohydna jestem, że uważasz to za kare?
- Nie.
-To dlaczego?
- Bo..... no....eee..... Wyjdź z tąd.
- Zmuś mnie.
-Sama tego chciałaś.
Chłopak podszedł do mnie i chciał mnie próbować wypchać z pokoju. Tuż przed samymi drzwiami stanełam gwałtownie i się odwróciłam. Efekt tego był taki, że wpadł nanie i nasze twarze dzieliły niecały centymetr. Nasze oddechy mieszały się. Widać było że chłopaka ta pozycjazaczyna lrępować. Żeby speszyć go jeszcze bardziej. Zaczęłam zbliżać się do niego jeszcze bardziej. Nasze llatki pieraiowe pocierały się o siebie coraz bardziej napierając na siebie. I przed samymi jego ustami spojrzałam najpierw w dół, a później szepnęłam.
-Nie podniecaj się tak. Nie masz na co liczyć. I on też nie miał, a teraz sory, bo zaczyna być mi zimno.
-Ja ja się wcale nie podnieciłem.
-Nie wcaleeeee. Spójrz w dół. Hahahhahaha
-To nie śmieszne.
-Śmieszne. Śmieszne i nie wiesz nawet jak bardzo.
-Ach tak?
-Ehe.
-O nie teraz to przesadziłaś.
Blondyn podszedł do mnie i wziął mnie na ręce.
-Nie zostaw!! Co robisz?!?!?!
-Jak to co? Zemszcze się nie widzisz?
- No jakoś nie szczególnie. Zostaw mnie to nie było specjalnie. To to się więcej nie powtórzy. Prosze Ross. Błagam Ross'y, Rossiaczku, Rossiusiu.
-Nie. A kto mnie podniecił, a kto mnie tak ładnie zawstydził?
-A...ale to nie tak, bo ja, bo... no ... sam się o to prosiłeś.
-Dobra puszczę cię.
- Serio ?
-Tak.
Chłopak zgodnie ze swoją obietnicą puścił mnie... na łóżko, po czym położył się na mnie.
-Złaź!!!!
-A co w zamian dostanę?
-Może lepiej czego nie dostaniesz?
- No czego?
-Nie dostaniesz po pyśku ty ty!!!!!
Pocałował mnie! Nareszcie mnie pocałował. Tak długo na to czekałam. Tyle nad tym pracowałam i wreszcie mnie pocałował. No ileż można było na to czekać. Tak się zamyśliłam, że zapomniałam oddać pocałunek i gdy chłopak chciał się odemnie oderwać wpiłam się w jego usta. Ross choć lekko zdziwiony to oddał pocałunek. Podniósł się do pozycji siedzoncej i posadził sobie mnie znowu na kolanach nie przestając całować. Wsadziłam swoje recę pod jego bluzke i........

Następny rozdział w sobotę  :-*  Komentujcie a nie pożałujcie

 

niedziela, 30 listopada 2014

Rozdział 33

* Oczami Vanessy*


Riker miał rację, ta droga jest strasznie długa. Czy ona ma gdzieś koniec? Ludzie ile można jechać w tym durnym samochodzie.
-Rikerrrrrrrrrrrr? Kocieeee? daleko jeszcze?
-Van...Myszko............Nie....jeszcze tak gdzieś z 30 minut.
-Nie nazywaj mnie myszką?
-Czemu?
-To proste. Ja nazwałam cie kotem, więc z tego co mi wiadomo to kotki polują na myszki, a ja nie chce być zjedzona przez chłopaka, którego kocham.
-Też cię kocham skarbie. Połóż się chwilkę i odpocznij.
-Nie chce zasypiać na niecałe pół godziny, a później wstawać i  znowu zasypiać.
-Spokojnie jak coś to cię przeniosę.
-Nie chcę cię obciążać zbytnio. Zresztą chce być  z tobą do końca.
 

*Oczami Riker'a*

-Już nie długo-szepnąłem cicho do siebie tak by mnie nie usłyszała.
-Co mówiłeś?- No proszę a jednak słyszała.
-Nic kochanie zdawało ci się.-Standardowe skłamanie- Jak myślisz gdzie jedziemy?- I delikatna zmiana tematu.
-Riker głupia nie jestem co miało znaczyć ,,już nie długo''?
-Że.... yyy.... już nie długo będziemy i patrz już jesteśmy a teraz ruchy wysiadaj i podziwiaj.
Dziewczyna wykonała mój rozkaz.

*Oczami Vanessy*

Zrobiłam to co mi kazał chłopak. Moim oczom ukazał się taki o to piękny widok.
-O matko jakie to boskie. Riker kotku nie musiałeś.
-Dla ciebie wszystko, ale to jeszcze nic. Zostajemy tu na conajmniej tydzień. A teraz jak już wszystko obejrzałaś to idź się odśwież i idź spać, a ja w tym czasie zadzwonię do Raury i ich poinformuje, że zostawiłem im klucze, żeby się naszym domkiem zajęli, a już niedługo będziemy mieć miłych sąsiadów, ale o tym to później. DObra leć się myć, a ja idę zrobić to co mówiłem i do tego przygotuje nam pyszną komunię.
Gdzie ja podziałem ten telefon? A no tak już wiem w kieszeni go mam. O ja głupi.
Rozmowa telefoniczna:
L: Tak słucham?
R: Cześć Laura. Masz koło siebie Ross'a?
L: Gdzieś się tu włóczy a co?
R: A to, ze idź do niego i włącz na głośnik.
L: Muszę?
R: Tak i to już młoda damo masz na niego lecieć.
L: CO?!?!? Ja mam na niego lecieć?!?!? No chyba nie!
R: Oj no sorry mała ale się przejęzyczyłem. No to leć DO niego.
L: Dobra już idę. 
R: Długo mam jeszcze czekać?
L: Nie już jestem dobra dawaj jesteś na głośniku. Rikerze Lynch mów co ci leży słuchamy cię.
R: Więc... Nie niech najpierw się Ross odezwie chcę mieć pewność, że tam jesteś.
Ro: Jestem.
R: Więc tak... Jestem obecnie w pewnym bardzo miłym domku razem z Van.
L: Tak wiemy, że macie ekstra mini domek.
R:  Nie my jesteśmy teraz w takim romantycznym domku. Ross będzie wiedział jakim.
Ro: Ale ja nie wiem.
R: Pamiętasz chciałeś tam kiedyś zabrać Laurę i ostatnio gadaliśmy o tym.
Ro: Dobra nie ważne to co chciałeś od nas?
R: Chciałem żebyście się zajęli naszym domkiem przez co najmniej tydzień. Możecie tam nawet zamieszkać, a teraz sorry, ale lece przygotować nam kolację. Pa, a i nie zawalcie nam łóżka czy stołu ok? Czego kolwiek, chce by wszystko było w całości tak jak to zostawiliśmy. 

 Z nimi co załatwić miałem to załatwiłem. Przygotowałem dla nas pyszny posiłek po którym poszliśmy spać po ciężkiej podróży.


I tu miałam skończyć, ale.............. dam wam trochę Raury

*Oczami Laury*

-Więc tak ja zamieszkam u nich w domu, a ty tutaj każdy będzie happy bo się widywać nie będziemy i mieszkania zachowamy. OK?
Chłopak miał mi już odpowiedzieć gdy przerwało nam pukanie.
-Proszę.
-Dzień dobry. Przepraszam, że przeszkadzam, ale pracuję tutaj w hotelu i mam obowiązek poinformować państwo, że te pokój został przydzielony przez pomyłkę i jutro do godziny 12 musicie się z tąd wyprowadzić. Niestety mam też drugą złą wiadomość, a mianowicie nie mamy żadnego wolnego pokoju. Z powodu niedogodności tą noc macie za darmo. Dziękujemy za skorzystanie z naszych usług i zapraszamy ponownie. Dowidzenia.
-Dowidzenia.
- Czyli znowu mieszkamy razem? Tylko tym razem w domku u  Rikessy.
-Niech ci będzie ale ty biały łasico śpisz na kanapie, a ja w sypialni a jak nie to szukasz sobie pokoju. A ja już dziś się stąd wyprowadzam więc zabiorę tylko swoje rzeczy i żegnaj.
W pośpiechu spakowałam się i udałam do wyjścia gdy jechałam taksówką. Gdy tak jechałam rozmyślałam nad tym co mówił Riker. Ross chciał mnie zabrać w jakieś miejsce......romantyczne.... i do tego niedawno gadał o tym z Rikere. O co c'mon? Moje rozmyślania przerwał taksówkarz. Zapłaciłam mu a następnie opuściłam samochód i wraz z moimi walizkami udałam się do domu. No no muszę przyznać domek mają ekstra, ale muszę się wyszykować i pokazać Lynchowi na co mnie stać, oraz uprzykrzyć mu życie. Trzeba się tylko ładnie ubrać i iść znowu do klubu, tylko że tym razem zapanuję nas sobą.
Gdy byłam już gotowa do domku wszedł ON, ale postanowiłam nie zwracać na niego uwagi.
- Tym razem cię nie uratuję.
-Nie chcę.
Po parunastu minutach znalazłam sie w klubie. Teraz tylko wyrwać jakiegoś naiwniak i lekko upić i przekupić. Co nie było trudnę. Już po jakimś dość krótkim czasie znalazłam przystojnego, ale lekko wstawionego chłopaka. Podeszłam do niego i zaczęłam rozmowę.
-Hej jestem Laura.
-Nick
-Posłuchaj chciałbyś zarobić sporo kasy?
-A co bym musiał zrobić?
-.............................................
-Jasnę zgoda. Wiesz jesteś niczego sobie więc spoko. Żal mi tylko tego chłopaka. Ale trudno się mówi to kiedy zaczynamy?
-Zaraz tylko napijmy się jeszcze po dwa góra trzy kieliszki żeby było nam lżej.
-Jasne

*Jakiś czas później*

*Oczami Ross'a*

Siedziałem sobie spokojnie w domu, aż tu naglę drzwi się otwierają, a przez nie wchodzi Laura z jakimś liżącym się chłopakiem. Nie ja jej tym razem nie uratuję. Niech to on ją łapie za tyłek....... Niech ją tym jęzorem nie udławi. Dobra spokojnie Ross nie zwracaj uwagi.
-Ej ale ciuchy sprzątajcie po sobie.Nie mam zamiaru zbierać twoich ciuchów LAura i twojego kochasia też.
Ta jasne czego ja się spodziewałem, że co że odpowiedzą mi lub posprzątają po sobie?
Siedziałem tak sobie i oglądałem TV gdy zaczęły dochodzić mnie dość jednoznaczne dźwięki. Nie no nie wytrzymam jak zaraz tam wejdę i oderwę od niej tego insekta puki może jeszcze do czegoś poważniejszego między mini nie doszło.
Tak jak postanowiłem tak też zrobiłem podszedłem do tych drzwi i chciałem je otworzyć, ale okazały się zamknięte. Naszczęście wiem gdzie Rik zawsze chowa klucze. Gdy wszedłem do pokoju zauważyłem Laurę siedzącą na tym chłopaku w samej bieliźnie, a on był w samych bokserkach.  Podniosłem lekko LAurę z niego a tego chłopaka złapałem wraz z jego ciuchami i na chama wyrzuciłem z domu. Wróciłem się do jej pokoju. Siedziała na łóżku i się patrzyła w drzwi.
- Dlaczego to zrobiłeś?
-A ty dlaczego to zrobiłaś? Przecież nie jesteś pijana ja to widzę może trochę ale nie na tyle by się puścić z jakim kolwiek obcym chłopakiem.
-Dlaczego to zrobiłeś?
-Najpierw odpowiedz mi
-Dlaczego to zrobiłeś?
- Chcesz wiedzieć?
Podszedłem do niej. On patrzyła się na mnie i ciągle powtarzała to samo pytanie. Siadłem koło niej na łóżku i wziąłem ją delikatnie na ręce i posadziłem ją sobie na kolanach.
-To proste dlaczego to zrobiłem ponieważ.....................






*********************************************************************************
Strasznie mi przykro że coraz mniej osób mnie komentuje pliss zostawcie po sobie jakikolwiek ślad wystarczy dobrze czy źle czy coś a teraz idę zająć się niespodzianką wynagradzającą moje krótkie, żadkie i nijakie rozdziały. Dodam ją blisko świąt może wraz z pojawieniem się pierwsze gwiazki? Albo ogólnie w wigilię. Się zobaczy. PA.

niedziela, 23 listopada 2014

Rozdział 32

*Oczami Laury*

Rano obudziłam się ze strasznym bólem głowy. Matko co się wczoraj działo?  Co ja robiłam? Przekręciłam się na drugi bok, żeby mnie to durne światło słoneczne, które mnie obudziło, przestało wreszcie mnie razić. Ale gdy przewróciłam się na drugi bok zauważyłam śpiącego koło mnie Ross;a.
-Aaaaaaaaaaaaaa!!!!!!!!!!
-Matko Ko....Lau dlaczego tak krzyczysz?
-Bo ty spałeś ze mną!
-No i co już wiele razy spaliśmy razem
-Co?!?!?!
- No wiesz nie w tym sensie
-A no tak ale no....nie ważne. Strasznie mnie łeb boli
-no nie dziwie się wczoraj strasznie dużo wypiłaś aż musiałem cię nieść do domu
-Sorry. Pewnie ci ciążyłam. ....... Mogłeś lepiej iść na spotkanie ze swoją dziewczyną
-Co!?!?! O czym ty gadasz dziewczyno?
-O tej dziewczynie która wczoraj wpadła na ciebie i dzięki której mnie olałeś?!?!
-A co zazdrosna jesteś?
-Pff...niby o co? czy o kogo? O ciebie? Chyba śnisz.
-To czemu cię tak to tknęło?
-Wcale mnie nic nie tknęło. Jak już to ciebie coś wczoraj ruszyło, bo po pierwsze śledziłeś mnie wczoraj, a po drugie nikt ci  nie kazał mnie wczoraj z tamtą wynosić
-Czyli co mogłem cię zostawić lepiej na pastwę tych napaleńców z klubu, żeby cię zgwałcili?!?!? Chociaż wiesz co tylko tyle jesteś warta. Jesteś zwykłą szmatą!
-Co jak możesz mnie tak nazywać?!?! Myślałam, że się przyjaźnimy.
Ledwo co powstrzymywałam się od  płaczu ale i tak nie szło mi to  najlepiej.
-Coś ty jak mógłbym się przyjaźnić z taką osobom?
- Jakoś nigdy do tej pory to ci nie przeszkadzało. Nawet w całowaniu mnie,  a teraz nagle tak uważasz?
- To, że właśnie dawałaś mi się pocałować świadczy tak naprawdę, zwykła.... zresztą sama wiesz. A teraz łaskawie odejdź idę się spakować i zobaczyć  czy jest jakiś pokój wolny i tobie też to radzę, bo niedługo kończy się możliwość wynajmowania go.
Wyszedł do łazienki trzaskając przy tym drzwiami. Skoro faktycznie kończy nam się rezerwacja to znając życie znowu zostanie tylko jeden pokój a ja chce mieć spać. Więc muszę lecieć szybko do recepcji i coś wynająć. Po paru minutach byłam już na miejscu. Gdy zbliżałam się do mojego celu zauważyłam, że Ross idzie za,mną. Przyśpieszyłam trochę kroku by mieć pewność, że dojdę jako pierwsza. Już po paru sekundach byłam obsługiwana przez bardzo miłą dziewczynę.
-Witam w czym mogę pomóc?
- Chodzi o to, że niedługo wychodzi mi termin możliwości pobytu,w tym hotelu i chciałam się  zapytać  czy jest tak możliwość przedłużenia rezerwacji pokoju w którym obecnie mieszkam?
- Proszę dać mi chwilkę, zaraz sprawdzę.... Hmm... Jaki pani pokój obecnie zajmuje ?
-Nr 27
-Tak ale jest on zarejestrowany na niejakiego Ross'a Lynch  a nie podejrzewam by pani nim była.
- Nie jestem nim nazywam-się Laura Marano i jako, że gdy chcieliśmy wynająć pokój był tylko jeden więc zajęliśmy go razem na pół a teraz chce znaleźć jeszcze jeden pokój bo w tym już mi się kończy rezerwacja. Rozumie pani?
-Tak. I znalazłam pokój, a raczej apartament dla pani. To jedyne co mamy wolno. Wynajęcie go na dzień kosztuje 50 euro( sorry ale nie orientuje się w cenach, a zwłaszcza za granicą). Chce pani?
-Tak poproszę.
-Ile kluczy dać?
- Słucham?
-Oj Marano Marano  widać, że źle z tobą pani się pytała ile kluczy chcesz . Poprosimy 2.
-Co?!?!Jakie poprosi My?!?! Ja poproszę i to jeden!
- Posłuchaj to jedyne wolne miejsce gdzie da się zatrzymać. Ktoś podpalił dom nie mamy gdzie,mieszkać, a jedyny wolny pokój chcesz zabrać sobie. Apartament jest duży i jeśli się tylko postaramy to nie będziemy się nawet widywać. Więc bierzemy2 kluczyki.
Ostatnie zdanie skierował  do  recepcjonistki, która  wykonała  jego polecenie. Ja doszłam do wniosku, że nie opłaci mi się z nim  kłócić, bo po pierwsze głupszemu się ustępuje, a po drugie jest uparty jak osioł  i na pewno wyszło by i tak na jego, a w gorszym przypadku wyrzucił by mnie na ulice. Odebrałam klucze od recepcjonistki i udałam się do mojego pokoju by przenosić swoje rzeczy do nowego apartamentu. Musze znaleźć jakieś inne mieszkanie, a w ogóle przydało by się poszukać w ogóle jakiegoś domu dla nas wszystkich bo jak na razie nikt nic z tym nie robi, a zresztą wszystkim jest dobrze tylko ja muszę się męczyć z tym idiotom, ale cóż takie życie mej biednej egzystencji. ]To co miałam wykonac wykonałam nawet nie zwracając najmniejszej uwagi na tego blond debila. I pomyśleć, że traktowałam go kiedyś jak przyjaciela, a nawet przez pewien okresu czasu podobał mi się i zależało mi na nim, myślała, że się w nim zakochałam, a najgorsze w tym wszystkim jest to, że on ......nadal...że..... nadal jestem w nim zakochana, co naprawdę jest cięszkie do przyznania się do tego chociażby przed samą sobą. 
Gdy byłam gotowa udałam się do mojego kolejnego tymczasowego miejsca zamieszkania.  Wyglądało ono tak:
Dla mnie było bardzo ładne, ale niestety było mniejsze niż to sobie wyobrażałam. No ale cóż może gdybym Van i Riker'a ładnieeeeeeeeeeeee poprosiła to pozwolili by mi ze sobą zamieszkać, ale oni też mają tylko jeden i to malutki pokoik. Niech to najwyżej będę się dalej tak zachowywać, że będę taka bad to może pan Stupid zostawi mnie w spokoju i się sam wyprowadzi. Mam już nawet plan, ale będzie mi potrzebny jakiś chłopak, oczywiście taki przystojny i którym łatwo będę mogła kierowac i nim rządzić bez względu co mu będę kazała zrobić. I jeśli wszystko pójdzie zgodnie z moim plane to wytrzyma maks 7 dni po tym co mam zamiar dla niego przygotować, oj szykuj się blondasku, szykuj się i szukaj sobie lepiej jakiegoś mieszkania zdala ode mnie. Najlepiej by było jakby się wyniósł raz na zawsze z mojego życia i, żebym wtedy mogła znowu dostać zaniku pamięci, żebym mogła normalnie funkcjonować i kochać kogoś oprócz niego..............

*Oczami Ross'a*

Rozumiem, że przesadziłem z tym wybuchem no, ale bez przesady ona też nie jest aniołkiem, najpierw jest zazdrosna o jakąś obcą dziewczynę, którą spotkałem tylko raz, później odstawia szopkę na ulicy i w klubie, aż na końcu, kłóci się ze mną o to, że uratowałem ją z rąk jakiegoś zboczeńca. Ja tych kobiet nie rozumiem staram się, próbuję zwrócić jej uwagę na siebie pokazać, że jest dla mnie ważna i traktuje ją jako kogoś więcej niż tylko przyjaciółkę, ale nie najlepiej zganiać na jakieś obce girl i wmawiać mi, że to ja jestem ten bad, bo pod wpływem chwili powiedziałem parę słów za dużo.  Oj no przepraszam poprawię się, ale wątpię czy będę miał okazję, bo za każdym razem kiedy ją widzęi chcę przeprosić, wytłumaczyć, powiedzieć prawdę, wszystko to zamiast tego mówię co innego i kłócimy się jeszcze bardziej. Nie wiem co z nami jest nie tak. Dobra idę do naszego apartamentu może uda nam się normalnie pogadać.
W drodze do mojego celu serfowałem sobie po internecie i natknąłęm się na filmi z dnia wczorajszego, a raczej nocy na którym jest ja i Laura i to jak mówi, że mnie nienawidzi i zarazem kocha, oraz to jak na nią wrzeszczę, że też ją kocham. Jak na złość na wszystkich portalach czy profilach ludzie to udosępniają i wrzucają a temu wszystkiemu towarzyszy podpis Raura lub gratulację, że nareszcie jesteśmy razem.

*Oczami Laury*

Siedziała sobie w pokoju szykując się na kolejną imprezę. Dzisiaj już tak nie przesadzę z alkoholem, ale to nie jest ważne... no i gdy byłam już prawie gotowa zadzwonił mój telefon. Dzwoniła Vanessa:
v: Hej siostra
L: Hej Van. Co tam u was?
V: Chciałam złożyć c gratulację cieszę się na już jesteście razem
L: Van co ty ćpałaś? O czym ty gadasz?
V: Jak to o czym o związku twoim i
-Ross ty debilu co ty robisz Van mi mówiła coś bardzo ważnego a ty jak nigdy nic wparowałeś sobie do tego pokoju, przysłuchiwałeś się rozmowie i w najważniejszym fragmencie popsułeś mi telefon. I nie myśl że ci odpuszczę. Za karę lecisz teraz do sklepu i kupujesz mi telefon, ale nie byle jaki, ale najnowszego iPhona i to koloru
-Czerwonego bo to twój ulubiony.
-No właśnie więc leć na co czekasz?
-DObra, ale nie przeglądaj internetu.
-Co? Czemu? A zresztą na czym skoro jedyny dostęp do niego leży roztrzaskany na podłodze przez ciebie.
- No to dobra to idę ci go kupić......

**********************************************************************************
Hej tutaj Niepozorna sorry, że musieliście tak długo czekać na rozdział, ale szkoła i nadmiar konkursów mnie dobija do tego projekty i zbliżające sie egzaminy plus obowiązki domowe= moja śmieć, w najlepszym przypadku. DObra koniec mojego użalania się nad sobą i obiecuję poprawę. ZA tydzień powinien pojawić się rozdział. DObranoc :*

niedziela, 9 listopada 2014

Rozdział 31

*Oczami Rydel*

Tak jak mówił Ell byliśmy na super romantycznej kolacji, a później i w kinie. Wieczorem wróciliśmy tak zmęczeni, że padliśmy razem na łóżko ze zmęczenia usypiając nawet nie wiadomo kiedy i w jakich pozycjach, oraz ciuchach. Rano jak się okazało spałam na kolanach, a raczej udach, zaś reszta jego ciała leżała na podłodze. Jak dało się zauważyć byłam ubrana w moją sukienkę, oraz koszule mojego chłopaka?!?! Nie ważne. Postanowiłam cicho wstać i przygotować dla nas śniadanie. Dyskretnie wyszłam z pokoju i prze teleportowałam się do kuchni gdzie przygotowałam to oto śniadanie.
Z tymi o to przysmakami udałam się do naszej sypialni gdzie mój ukochany nadal spał.
-Elluś....KOtku wstawaj.
-EMmmmm.... Daj mi pięć minut
-Kotek śniadanie ci zrobiłam. Zjemy i możemy coś porobić razem.
-A naprzykład?
-Pospacerować. Lub coś innego tylko zjedz.
Po skończonym posiłku udaliśmy się na dół do salonu obejrzeć jakiś film.
-Ryd a może wykorzystać to, że moich rodziców nie ma?
-O matko!
-Co?
-Twoich rodziców nie ma, a kwiatki nie ma kto podlewać musze się domem zająć.
-Ale nie o to mi chodzi.
-Ale ja muszę.
- Zrobimy tak ja ci pomogę z kwiatkami, a wzamian ty dziś wieczorem i jutro po południu jesteś cała moja ok?
- No nie wiem...
-Ufasz mi ?
-Ufam.
-Więc choć to popodlewamy, a później coś ci powiem.
-Ok to bierzmy się do pracy rodacy.
Po jakiejś godzinie skończyliśmy nasze ,,porządki''
-Więc co teraz mam dla ciebie zrobić?
-Więc ta niespodzianka, którą do ciebie przygotowałem wymaga tego byś spakowała sobie rzeczy tak na 3-4 dni, ale nie za wiele. Nie muszą być jakieś super eleganckie weź tam jedną sukienkę czy coś ok?
-Ok.
-I gdybyś była taka miła to...... spakowałabyś i mnie?
- Jasne możesz na mnie liczyć.Ile mam na to czasu?
- Jakbyś dała radę w godzinę no góra dwie to bym był bardzo szczęśliwy.
-Spokojnie zdążę.

Tak jak obiecałam tak też się wyrobiłam. Następnie przekazałam nasze walizki Ell'owi, który zaniósł je do samochodu. Następnie ja się przebrałam i dołączyłam do niego. Już po jakichś niecałych 15 minutach jechaliśmy do... no właśnie do kąd?
-Ell gdzie my jedziemy?
-To niespodzianka.
-A długo nam to zajmie ?
-Nie wiem jak dobrze pójdzie to na 3 po południu dojedziemy.
-To będziemy jechać 2 godziny?
-Nie 26 godzin.
-Co?!? To dokąd jedziemy?
- Mówię, że to niespodzianka, ale spokojnie nie bój się mam nadzieję, że ci się spodoba.

*Po 25godzinach i 30 minutach*
*Oczami Ella*
 -Rydel wstawaj.
-Co? Już jesteśmy?
-Już dojeżdżamy. Poznajesz?
- Ta okolica... Aaaa już pamiętam przyjeżdżaliśmy tu kiedyś gdy byliśmy mali z moimi i twoimi rodzicami  rodzeństwem.
-NO właśnie i dawno tu nie byliśmy więc postanowiłem coś przygotować.
 Gdy dojechaliśmy na miejsce naszym oczom ukazał się ten widok.
 - Ryd kotku idź do domku a ja zaniosę nasze bagaże i jedzenie.
-Dobra. Będę czekała na ciebie w środku.
Po jakichś 5 minutach wszystko było pownoszone a ja udałem sie do salonu, gdzie spotkałem moją ukochaną.
-Ell ile tu wspomnień powraca.
- Kotku mam pomysł. Pamiętasz, że tu na strychu są filmy z naszego życia ponagrywane no nie?
-No pamiętam. I co w związku z tym?
-Może urządzimy sobie wieczór filmowy taki z naszego życia co ty na to?
-Jestem za tylko filmy trzeba wybrać.
-To chodźmy na górę. Zobaczysz co kiedyś zrobiłem.   -WOW sam to ułożyłeś?
-Tak patrz a w tym pudełku czerwonym są nasze wspólne film, ale takie najbardziej łączące nas.
-To bierz i idziemy przygotować salon.
-Kotek a może zrobimy tak. Ty pojedziesz do miasta bo pamiętasz jak dojechać no nie?
-Jasne.
-No to pojedź tam i pokupuj to co masz na liście. Oczywiście masz moje pieniądze i kup sobie jak chcesz coś a ja przygotuje tu reszte.
-Dobra to pojadę wcześniej to szybciej zaczniemy i pomogę ci z przygotowaniami. Pa. Zaraz wracam.
-Pa misiek.

Dobra Dell wyszła a ja teraz muszę wszystko przygotować.
1. Przygotuj posiłek.
Hmm. co by tu ugotować? Mam zrobię spaghetti i do tego czerwone wino, a i świece, ale w której torbie je schowałem? A tak w tej czerwonej. Dobrze że wcześniej zrobiłem zakupy, a to po co Dell pojechała to tylko by ją czymś zająć.
Dobra skoro obiad już mam to teraz czas na punkt drugi.
2. Przygotowanie salonu i sypialni.
W sypialni wysypałem na łóżko różę w kształcie serca a na podłodze wysypałem piórka i właśnie płatki róż. Okna zasłoniłem roletami i ustawiłem w odtwarzaczu MP3 nastrojową muzykę. Następnym punktem był salon. Tam też okna zasłoniłem, rozłożyłem kanapę i naszykowałem wielki miły kocyk. na stole z boku ustawiłem świece i przyzdobiłem go ładnie. Pudełko z filmami postawiłem koło telewizora.
3. Sprawdź czy wszystko działa.
Działa.
4. Przygotuj się.
Czyli poszedłem się przebrać i odświeżyć się.  Gdy byłem gotowy zszedłem na dół. PO niecałej minucie usłyszałem jak ktoś wchodzi do domku.
-Kotku idź na górę się przygotuj jak chcesz a ja się zajmę masz 5 minut.
-Co? Tylko 5 minut? Dobra lecę.
Czas zaczynać. Szybko muszę lecieć teraz do kuchni i przynosić jedzenie i zapalić świece.
-Rydel schodź już.
-Ok. Schodzę.
PO sekundzie usłyszałem jak ktoś schodzi po schodach i ujrzałem ja.... taką piękną... Nie ma cudowniejszej osoby od niej a sukienka podkreślała i dodawała jej, jeśli to wogóle możliwe więcej urody. - Cudnie wyglądasz.
-Dziękuje.
-Prosze siadaj do stołu przygotowałem twoje ulubione danie.
Posiłem zjedliśmy w miłej atmosferze na ciągłym śmiechu i rozmowie. Następnie przesiedliśmy się na kanapę a ja włączyłem film......................................................



***********************************************************************************
Hej tutaj Niepozorna. Jak się wam podoba rozdział? Następny w sobotę. Szkoda mi tylko, że 1/3 obserwatorów komętuje.Ps. Aguś nie obrażę się za komentarz zamiast ustnych pochwał, a i o naszym planie pamiętaj.

    STo lat Riker




Dziś znaczy wczoraj Riker Anthony Lynch miał urodziny z tej okazji życzę Sto lat i marzę by znów zawitali w Polsce i by mi jak i innym fankom R5 udało się  być na tym koncercie. 
https://pbs.twimg.com/profile_images/487647156392976384/u73dyjAG.jpeg    Każdy ma swojego klona w Warszawie w teatrze ,,Buffo'' jest chłopak podobny do jednego z 1d, a u mnie w szkole w moim więku podobny do Riker'a znaczy czesze się tak samo ma takie same włosy mniej więcej mają tyle samo wzrostu i w ubiorze nawet trochę go przypomina :) Tak Aguś wiesz o kogo chodzi. Ja mam swojego klona nawet w mej szkole a wy? Spotkaliście kogoś podobnego do siebie?



niedziela, 2 listopada 2014

Rozdział 30

*Oczami Vanessy*

Rano obudziłam się koło godziny 7. Riker jeszcze spał i nie zapowiadało się by miał szybko wstać. Postanowiłam skorzystać z okazji i zadzwonić do Ryd wypytać ją o szczegóły i ostrzec przed gniewem wielkiego Riker'a. Przecież nie będę jej ratowała tyłka do końca życia, a zresztą prędzej czy później blondynka zechce wyjść za mąż, bądź co nastąpi najpewniej wcześniej- wrócić do domu, a wtedy spotka ich konfrontacja z Riker'em. Blondyn opowiadał mi kiedyś, że udzielił pozwolenie Ell'owi na spotykanie się z jego siostrą, lecz gdy zrobi jej krzywdę wówczas słono zapłaci za swoje błędy. Tak właściwie to wierzę, że jednak nie będzie tak źle, ale dobra koniec moich rozmyśleń, bo muszę do niej zadzwonić.

Rozmowa telefoniczna:
V: Hej Ryd posłuchaj mam sprawę, weź jakoś uspokój Ell i coś wymyślcie, żeby później twój kochaś przeżył.
R: Van wiesz która godzina?
V: Twoja ostatnia jeśli nie będziesz działała zgodnie z tym co ci powiem jasne!!!!??!?!!?!?
R: Tak. To co mam robić?
V: Po pierwsze uspokój Ell'a, żeby głupot nie gadał, a zwłaszcza do Riker'a. A co do dalszego planu to lepiej powiem czego masz nie robić. Masz NIE ZAJŚĆ W CIĄŻE! Jasne?
R: Jasne.A teraz kończę bo Ell się przebudza.PA.
V: Pa.

 Dobra czyli z Rydel ustaliłam już jedną kwestię, a teraz idę zrobię śniadanie do łóżka mojemu ukochanego.

*Oczami Riker'a*

Rano obudziłem się koło godziny 9.  Koło mnie nie było Vanessy. Myślałem, że gdy wstanę to zastanę ją koło siebie. Gdy tak rozmyślałem to weszła ona do pokoju z tacą.
-To chyba ja powinienem przygotowywać takie specjały dla ciebie i starać się przy tym by tak świetna dziewczyna jak ty mnie nie opuściła.
-Oj tam nie przesadzaj tak. Ja też powinnam się starać by jakaś dziewczyna  mi nie zabrała mojego przystojniaka.
-Nie słodź mi tak cukiereczku.
Po skończonym posiłku ubraliśmy się i udaliśmy na spacer. Chodziliśmy sobie w ciszy i spokoju po ulicach..
-Van co powiesz na kino?
-Zgoda.
-A po kinie idziemy do domku i ja gotuje obiad, a następnie odpoczywamy około 3-4 godziny i koło 20 zabieram cię w pewne miejsce na niespodziankę ok?
-Ok.
-Tylko spakuj się na dłużej bo będziemy długo jechać i na pewno szybko nie wrócimy.
- Jasne nie ma sprawy. A jaki film wybieramy?
-Zależy od ciebie. To do ciebie należy dziś wybór.
Wybrała horror ,, Obecność'' i przez pół filmu krzyczałem ze strachu, w końcu ochroniarz wyprosił nas z sali i kazał przejść do innej wręczając nam przy tym bilety na nowy film. Jak się później okazało była to bajka z serii Dora poznaje świat, Vanessa o mało co nie usypiała już nie mogła tam wytrzymać a mnie tak to wciągnęło, że gdy się odwracała i próbowała coś powiedzieć to mnie uciszył i w dodatku przy każdym poprawnym ,,zadaniu'' miałem taką podnietę jakbym oglądał film od lat 18. Gdy męczarnie się skończyły udaliśmy się do naszej chatki. Mój ukochany ugotował spaghetti i zjedliśmy obiad przy świecach, a by był lepszy efekt pozasłaniałem wszystkie okna jakimiś nastrojowymi ,,szmatkami'' .  Następnie po udanym posiłku udaliśmy się do naszego salonu gdzie włączyłem jakiś romantyk, ale w połowie zaczęliśmy się całować i przestaliśmy zwracać uwagi na niego. W końcu usnęliśmy wtuleni w siebie zapominając o bożym świecie.

*Oczami Vanessy*
Obudziłam się o 19. O matko nie zdąże!!!!!!
-Aaaaaaaaaaaaaaaa!!!!!!!!!!!! Nie zdąże!!!!!!!!!!!!!!!!
-Co się stało?
-Riker o 20 mieliśmy wyjść a jest 19 i mam tylko godzinę na wyszykowanie się i naszykowania nam ubrań a ja nie zdąże.
-Spokojnie spakuj siebie, a ja siebie, aty nie musisz się przebierać bo i tak narazie to większość czasu w samochodzie spędzimy. Jak chcesz to możesz sobie spać w nim lub pilnować mnie bym nie zasnął i dotrzymywać mi towarzystwa.
-Wiesz dla bezpieczeństwa siebie i innych wybiorę drugą opcję.
Wykonaliśmy wszystkie czynności i udaliśmy się w dłuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuugą drogę...............


***********************************************************************************
Witam i przepraszam że taki krótki i byle jaki ale skończyłam dopiero pisać rozdział na nienawisc-przyjazn-milosc-raura.blogspot.com i zaczełam pisać tego. Został mi jeszcze  rozdział na rock-marano-and-lynch.blogspot.com i dokończyć one shota, którego dla was przygotowałam może na mikołaja wam go opublikuej ale jeszcze zobaczę. Zależy też od was w następnym będzie.... a dowiecie się za tydzień ale będzie się wiecej działo. Może uda mi się wcześniej coś dodać zależy ile będze komów czekam na 7-8 komów conajmniej

niedziela, 26 października 2014

Rozdział 29

*Oczami Laury*


Rano obudziłam się koło godziny 9. Koło mnie spał sobie smacznie Ross. Matko jaki on słodki, aż chciało by się budzić koło takiego przystojniaka codziennie i codziennie koło niego usypiać. Matko co ja gadam. Czyżbym się w nim zakochała? Nie to nie możliwe to mój przyjaciel. Znamy się od tylu lat... znaczy ja tego nie pamiętam, ale tak jest. O matko, jeśli by się tak dokładniej zastanowić to juz dawno przestałam go traktować jak kolegę. Co ja najlepszego zrobiłam. Zakochałam sie w najlepszym przyjacielu, który traktuje mnie za siostrę. O oo budzi się.
-Cześć S..ross.
-Hej Lau. Co tam?
-Am nic takiego wyspałąm się a ty?
-Z tobą zawsze. Wiesz czasami mam takie przebłyski naszej wpólnej przeszłości.
-Ja też, a teraz przepraszam,ale idę do kuchni zrobić nam śniadanie.
- Poproszę naleśniki jeśli to nie problem.
-Ten blond to nie bez problemu.
-Ale o co ci chodzi?
-Oj jakiś ty mało rozumny.  Obecnie jesteśmy w ...
-Pokoju
-W hotelum, w którym śniadanie się zamawia, a mówiąc że idę do kuchni zrobić nam śniadanie przejęzyczyłam się bo chodziło mi o to że zamówie nam je. Przez co będzie śniadanie do łóżka, które...
-Uwielbiasz i możesz jeść takie zawsze.
-Właśnie. A teraz przepraszam idę złożyć zamówienie i ubrać się.
Jak powiedziałam tak i zrobiłam. gdy nasze pyszne pożywienie było przygotowane ja ubrałam się w     
Gdy wróciłam Ross był już gotowy
     -No no Rossi teraz cie tylko schrupać.
-Co?
-Co co?
-Co? Chcesz mnie schrupać?
-Ja.. Ja to na głos powiedziałam?- O nie błagam nie chce się stać teraz czerwona ale zaczynają mnie już policzki szczypać.
-O jaki słodki buraczek. Jak ty ślicznie z nim wyglądasz.
-dziękuje. To co idziemy teraz na spacer?
-Jasne czemu nie.
   Zgodnie z ,,umową'' poszliśmy się przejść. Chodziliśmy, gadaliśmy, śmialiśmy się tak jak zawsze i nie było by nic w tym dziwnego gdyby nie to, że gdy szliśmy koło zaułka, wybiegła z niego jakaś dziewczyny. Blondynka mniej więcej w naszym wieku. Wpadła na Rossa i udając niewiniątko zaczełą go podrywać. Wtedy miałam na nią tylko jedno określenie. Ździra.
-Hej! Przepraszam że na ciebie wpadłam. Nie chciałam.
-Spokojnie nic się nie stało......
-Margaret
-Ross miło mi poznać.
-Mi rówienież. Jeśli by ci nie przeszkadzało to może pójdziemy na kawę.
-Emm...Ross sory, że ci przeszkadzam, ale wiesz jakby co to ja idę do hotelu.
-a sory Lau zapomniałem o tobie.... Margaret to
-Laura przyjaciółka Rossa. Miło mi a teraz pa.
Postanowiłam iść do hotelu i tam trochę posiedzieć. Może później pójdę na jakąś imprezę.

*Oczami Ross'a*

Po tym jak Laura poszła do hotelu. Razem z Margaret postanowiliśmy iść do kawiarni. Na początku rozmowa nawet nie była taka zła. Miło było i wydawała się spoko.  Później umówiliśmy sie do kawiarni i tam też nie było najgorzej. Tylko do momentu... dopuki nie chciała mnie pocałować i pocałowaliśmy się, ale nie czułem tego przy niej. Tego czegoś.
-Emmm... Sorry Margaret,ale coś czuje że możemy być najwyżej przyjaciółmi.
-Co!? Ale czemu? Nie podobam ci się?
-Nie, znaczy ładna jesteś. Ale nie czuje do ciebie tego czegoś, co powinienem czuć przy tej jedynej i to poprostu nie ma sensu, bo nie znamy się zbyt długo, a ja szukam czegoś poważnego.
-Spoko to wracaj już do swojego domu bo już wieczór a ja i tak musze już iść.
Gdy doszedłem do hotelu z naszego pokoju wychodziła Laura ubrana tak: 

- Laura gdzie idziesz?
-Na impreze.
-Sama? Tak ubrana?
-A coś ci się nie podoba?
-No tak to jak wyglądasz i jak się zachowujesz pomijając to że będziesz sama w klubie gdzie będzie cię otaczał tłum napalonych, pijanych kolesi, możliwych do najgorszych rzeczy.
-Teraz się mną martwisz? Nie ważne idę pa. NIe wiem kiedy wróce jakoś rano, może przed południem. Nie czekaj na mnie.
Gdy zamknęły się za nią drzwi wyszedłem po cichu z  naszej sypialni. Szedłem za nią obserwując ją i pilnując. Coś mi kazało tak postąpić. I dobrze że to zrobiłem. Już na wstępie podeszła do baru i kupiłą sobie drinka. Pewnie mnie widziała, bo później zaczęła więcej pić i bardziej się popisywać. Zaczęła więcej pić i prowokować innych facetów. W tedy zrozumiałem, że mi na niej serio zależy.  W końcu gdy pewien gościu zaczął ją obmacywać a ta nic nie mówiła zdenerwowałem się i podszedłem do nich.
-Laura pora wracać.
-Ja nigdzie nie idę
-Laura nie przesadzaj choć już.
-Ej.. Gościu nie słyszałeś ona nigdzie nie idzie. Więc się od niej odwal.
-Odwalić to ty możesz się od niej.
Podszedłem do tego faceta i walnąłem go z całej siły, a Laurę przerzuciłem przez ramię.
-Rosss.... zostaw mnie w spokoju.
-Nie.
-ROsssssssss..... wiesz co?
- Błagam nie krzycz, bo ludzie się gapią a ja kłopotów nie chce zwłąszcza z pijaną tobą.
-Ale ROss.....  musze ci coś powiedzieć.......... Bo ja cie kocham idioto i wiesz co?
-Co?
-Nienawidze cię .
W tym momencie akurat przechodziliśmy przez park... pusty park postanowiłem ją postawić.
-Laura błagam cię uspokój się. DLaczego mnie nie nawidzisz?
- Bo się w tobie zakochałam jak debilka  a ty umawiasz się z jakąś zdzirą....
-Laura spokojnie.
-Jak mogę być spokojna, gdy chłopak w którym jestem zakochana od dawna umawia sie z jakąś nowo poznaną, wytapetowaną lalą..
-Weź się już zamknij.
-Bo co ?!?!?
-Bo to!
Nie wytrzymałem i pocałowałem ją. Ja wyznaję zasadę, żę zamiast kłócić się z dziewczyną, pocałuj ją. Na trochę się uspokoiła. Gdy oderwaliśmy się od siebie LAura spojrzała na mnie i ..... dałą mi siarczystego plaskacza.
-ty debilu myśłisz że jak mnie pocałujesz to wszystko będzie dobrze?!?!??!
Biedactwo zaczeło płakać i krzyczeć. W końcu nie dałem rady, skoro nie udało mi się uciszyć jej pocałunkiem to może..
-Błagam zamknij się. KOCHAM CIĘ!!!
- CO?
-KOcham cię a teraz choć do hotelu bo jesteś kompletnie pijana.
Wziąłem ją na ręce i udaliśmy się w stronę do hotelu nie oddzywając się. Laura po moim wyznaniu ucichła. Gdy doszliśmy/ doszedłem na miejsce, udałem się do mojego pokoju znaczy naszego. Położyłem ją na łóżku i już chciałem odejść gdy odezwała się pani wściekła
-Ross....
-Tak? Mam się koło ciebie położyć?
-Nie.... Przynieś mi wodę i aspirynę łep mi pęka.
- Nie ma sprawy już lecę.
Gdy wróciłem moja księżniczka już spała. Położyłem swoje ,,zdobycze'' na szafce nocnej i sam zająłem miejsce koło mej lubej. Objąłęm ją a następnie odpłynąłem w krainę snów i marzeń.

****************************************************************************
Hej hej hej..... sorry, że rozdział tak późno, ale jest, a teraz przepraszam, ale nie rozpisuje się zbytnio bo marze tylko o jednym.... o śnie...... muszę iść jutro do kościołą na 10 więc chce się wyspać a mam 8 godzin na sen więc pa.    Proszę komentujcie i piszcie co sądzicie o rozdziale. Mam pewien plan, który wpadł mi dziś do głowy, gdy.......... sprzątałam. Tak nietypowa sytuacja, ale cóź tylko wtedy mam świetne pomysł, tylko szkoda, ze większość zapominam. Dobranoc:* PAaaaaa
Ps. Plisssss komentujcie

niedziela, 19 października 2014

Rozdział 28

*Oczami Rydel*


Rano obudziły mnie promienie słoneczne. Odwróciłam się w drugą stronę i chciałam wtulić się  w Ell'a i iść dalej spać, ale jego nie było. Podniosłam się z łóżka i rozejrzałam się po pokoju. Nigdzie go nie było, w łazience też. Postanowiłam się ubrać i zejść na dół. Nie chce by jego rodzice mnie widzieli w piżamie. Moim zdaniem tak nie wypada, ale mniejsza.
  Gotowa zeszłam na dół i postanowiłam wejść do kuchni, a w niej nie znalazłam mojego ukochanego.  Byli tam tylko jego rodzice.
-Dzień dobry.
- Dzień dobry słonko. Jak się spało?
-Dziękuje. Dobrze. Nie wiedzą państwo gdzie jest Ell?
-Nie słonko nie wiemy. Ale proszę nie mów do nas państwo, my jesteśmy jak rodzina i już niedługo może nią zostaniemy, jeśli mój syn wrodził się bardziej we mnie, bo jeśli w jego ojca to bierz sprawy w swoje ręce.
-Oj no nie przesadzaj oświadczyłem ci się.
-Tak, ale po tym jak ci powiedziałam, że w ciąży jestem.
-Byłem przygotowany i czekałem na najlepszy moment, zauważ że cały czas nosiłem pierścionek przy sobie i gdybym uznał że już czas to zrobił bym to.
Cały czas słuchając tej wypowiedzi się śmiałam. Uwielbiałam ich słuchać. Zawsze mili, kochani i zabawni, a ich charaktery połączone tworzyły charakter najwspanialszej osoby, czyli mojego brunecika.
- Oj no niech ci będzie. A teraz daj już spokój, bo dziecko się zanudzi. A co do naszego Ell'a to rano wstał i powiedział, że musi iść coś załatwić, ale nic mi nie wiadomo.
- Dobrze dziękuje, chociaż za tyle informacji.
-Nie ma sprawy jak chcesz możesz iść się przejść, a i puki pamiętam to dziś wraz z twoim teściem wyjeżdżamy na wakacje i nie będzie nasz tydzień.
-Oj to niepotrzebnie się zwaliliśmy państwu na głowę, a mówiłam mu, żeby zamieszkać w hotelu, a państwa odwiedzić bez narzucania się.
-Spokojnie, nie narzucacie się ni nic. Tak szczerzę to bardzo się cieszę, bo nie będę prosiła sąsiadkę o opiekę nad domem. Jeśli w ogóle ze chcecie zostać tu jeszcze tydzień.
-Nam się nie śpieszy, bo nasz dom się spalił i moje rodzeństwo i siostry Marano, znalazły miejsce zastępcze. Z tego co mi wiadomo Riker i Vanessa mieszkają w swoim małym domku, Ross i Laura zamieszkali w hotelu, a Rocky u swojej dziewczyny. Więc jeśli nie mają państwo nic przeciwko to trochę tu zabawimy.
-Ja bym miała mieć coś przeciwko ?!?!? Chyba śnisz ja się bardzo cieszę, a i pamiętaj co by nie zrobił on cię bardzo kocha pamiętaj o tym. Obiecaj mi to dobrze?
-Dobrze. Obiecuję to.
-Dziękuje ci w imieniu swoim jak i całego rodu Ratliff.
-Nie ma za co naprawdę.
-Uwierz jest. Cieszę się, że to jednak ty zostałaś jego dziewczyną, bo każda jego poprzednia to poprostu szkoda słów.
Na takiej pogawędce zleciał nam cały ranek i tak aż do wyjazdu moich ,,przyszłych teściów''. Odwiozłam ich na lotnisko, bo na osiemnastkę prezentem od moich braci był kurs na prawo jazdy, bo mieli dość wożenia mnie po sklepach. Więc tym razem ich prezent przysłużył się nie tylko mi ale i innym. Ale wracając do tematu. Z lotniska wróciłam koło godziny 16. Trochę tam mi zeszło, bo czekałam razem z państwem Ratliff na ich samolot. Gdy wróciłam Ell'a nadal nie było. Próbowałam się do niego dodzwonić, ale wciąż włączała się poczta głosowa. Zaczęłam już odchodzić od zmysłów. Miałam już dzwonić na policję, ale postanowiłam jeszcze chwilę poczekać i słusznie zrobiłam. Po osiemnastej do domu wrócił Ell w wyśmienitym humorze.
-Gdzieś ty był cały dzień?!?!?! Ja tu od zmysłów odchodzę a ty?!?!?!? Mów gdzie byłeś?!?!?!?!?!? Bo jak nie to cię...
Co za bezczelny idiota najpierw nie ma go cały dzień a następnie przerywa mi krzyczenie na niego jakimś pocałunkiem, znaczy boskim pocałunkiem, ale mnie to zdenerwowało. Ja się o niego tak strasznie martwiłam. Dopiero po chwili zorientowałam się, że Ell nadal mnie całuje. POstanowiłam go odepchnąć.
-Myślisz, że co. Najpierw nie ma cię cały dzień, później pojawiasz się nagle cały uśmiechnięty i co nawet nie dajesz mi na siebie nakrzyczeć. Bo mnie całujesz.
-Pocałunek wymyślono po to by uciszyć kobietę.
-Czyli każdą ,,kobietę'', która dużo gada to całujesz?
-Nie tylko taką jedną blondynkę, która jest najwspanialsza na świecie i jedyna w swoim rozdzaju. I do której mam pytanie.
-A jakie masz do niej pytanie i jak ona się nazywa?
-Zwie się Rydel Lynch, a pytanie brzmi: ,, Czy nie poszła byś ze mną wieczorę na romantyczną kolacje?''
-Tak, ale jeśli mi wytłumaczysz gdzie byłeś...
-Ja byłem w.....
I tu miałam skończyć tylko znajcie moją łaskę :)
-Ja byłem w pewnym miejscu. Powiedział bym ci ale niestety wtedy popsuje niespodziankę.
-No dobra to na którą mam być gotowa?
-A która jest?
-19
- To na 20 bądź gotowa. Zabieram cię w pewne miejsce.
- A jak mam się ubrac?
- Wygodnie i elegancko, oczywiście nie za bardzo elegancko.
-okej to lecę się szykować bo nie zdąże.


*Oczami Ell'a*

Przygotowałem do Rydel specjalną niespodziankę, ale o tym to później.  Podczas gdy moja druga połówka przygotowywała się ja też postanowiłem się przebrać. Założyłem białą bluzkę, spodnie dżinsowe i czarną marynarkę. Następnie poszedłem do salonu i oglądałem film czekając aż blondynka zejdzie na dół.
Długo nie musiałem czekać bo po jakiś 15 minutach zeszła na dół wyglądała pięknie, aż mi dech zaparło.
-Hej już jestem gotowa. To co idziemy/?
- Tak jasne.... wyglądasz świetnie i ... po prostu brak słów. 
Udaliśmy się do mojego samochodu     
- Od kiedy ty masz ten samochód?
- To jedna z tych spraw które dzisiaj załatwiałem. Kupiłem go specjalnie dla ciebie niestety różowego nie było.
-O jakiś ty kochany. Ale wiesz, że nie musiałeś musiał być strasznie  drogi.
-Zaczekaj aż zobaczysz resztę.Teraz pojedziemy do restauracji.
-Jakiej restauracji?
-No na kolację, a nastepnie pojedziemy do parku i tam ci coś pokaże, a jutro pojedziemy gdzieś dalej z samego rana wyjedziemy.
-Dobrze. A wiesz że twoi rodzice wyjechali?
-Tak? Kiedy ? Gdzie? I na ile?
- Dziś. Na tydzień co najmniej. Na wakacje a gdzie to nie pamiętam. I zostawili nam cały dom dla siebie.
-To wiem co będziemy robić wieczorami....
-A gdy wrócimy z ciebie zostaną resztki na ścianach bo Riker cię na pewno rozniesie, a reszta mu pomoże że tknąłeś ich malutką siostrzyczkę. Wiesz jak było z innymi chłopakami.
-Tak wiem bo sam pomagałem Riker'owi i streszczałem wiadomości o chłopakach a myślisz że dzięki komu to wszystko wiedział?
-A po co mu to mówiłeś?
-Bo...... podobałaś mi się od dawna a te wszystkie dziewczyny to były by zwrócić twoją uwagę na mnie, a ja nie lubiłem gdy inni chłopcy sie do ciebie zbliżali więc pomagałem Riker'owi , któremu też to było na rękę.
- A wracając do mojego brata..
-Tak?
-Bo ty z nim wczoraj gadałeś przez ten telefon i powiedziałeś, że rozmawialiście o moim dziewictwie. O co z tym chodziło i co mu powiedziałeś?
- No o to czy nadal jesteś dziewicą, a ja odpowiadałem zgodnie z prawdą. Że już nią nie jesteś i straciłaś je ze mną. Coś tam jeszcze mówił, ale się rozłączyłem.
-On cię zabije.
-To co..... o już jesteśmy na miejscu.


************************************************************************************
Postanowiłam skończyć w tym momencie i mam do was pytanie.... w nastepnym rozdziale ma być
1 Ciąg dalszy Rydellington
2. Rikessa
3 Czy może Raura
Wiem, że wiecie i oglądaliście, ale postanowiłam wstawić filmiki z nasą Rydellington jak się całują. WIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIII Ale miałem radochę..............
Kocham ich teraz tylko czekać na RAurę i Rikesse, ale to pierwsze najbardziej możliwe i najszybsze, ale zgodnie z  wypowiedzią Rossa nie umawia się z dziewczynami z którymi pracuje ale mi sie wydaje.....koieca intuicja mi podpowiada, ze będzie raura. Dobranoc :* 
Ps. piszcie w komach co chcecie w nexcie i co myślicie, oraz jakie emocje u was wywołały filmiki i czy oglądaliście je wcześniej. Dobranoc :*