Strony

Menu

środa, 31 grudnia 2014

Rozdział 38

*Laura*

Ross postawił butelkę whisky i dwie szklanki na stoliku po czym usiadł na kanapie. Usiadłam obok gdy chłopak nalewał bursztynowej cieczy. Od razu wzięłam kilka łyków zapominając, że alkohol ma na mnie zły wpływ.
-Znalazłem ostatnio jakieś płyty, ale nie były podpisane. Obejrzymy?-skinęłam głową. Chłopak włączył CD i wrócił na kanapę. To było nagranie z kamery Vanessy. Kiedyś stwierdziła, że chce uwiecznić nasze życie.

Byliśmy na plaży - ja, Lynchowie i Van z drugiej strony obiektywu. Pomachałam do kamery uśmiechnięta i usiadłam na kocu. "Hej, Laura" odszedł do mnie Ross "Chciałem ci coś powiedzieć. Długo się znamy i od pewnego czasu coraz więcej o tobie myślę, coraz więcej śnię i mówię o tobie, Laura czuję do ciebie coś więcej niż tylko przyjaźń... Kocham cię." Wybuchłam śmiechem. "Serio Ross? Chyba nie mówisz poważnie?" Ponownie zaczęłam się śmiać. "Ross, bo ja myślałam, że przyjaciółmi jesteśmy. Trochę niezręcznie, ale sorry nie ta liga." Odeszłam.

Na tym film się skończył. Zrobiło się niezręcznie.
-Pamiętam jak się wtedy czułem-Ross patrzył przed siebie-Jak ostatni śmieć. Jak ostatni śmieć, rozumiesz!?-podnosił głos-Byłem tak zdesperowany, że chciałem skoczyć z mostu!
-Miałam 14 lat! Co ja mogłam wiedzieć?!-krzyknęłam
-Ja wiedziałem. Wiedziałem, że już nigdy nie wyznam dziewczynie uczuć.
-To co ja ci mam powiedzieć?! Czasu przecież nie cofnę!
-No nie wiem... PRZEPRASZAM?!!-nie lubiłam jak na mnie krzyczał. Westchnęłam.
-Przepraszam...-powiedziałam ze spuszczoną głową-Naprawdę... Wtedy zachowałam się jak zwykłą gówniara i tyle.
Gdy oboje byliśmy mocno wstawieni spojrzałam na Rossa. Czułam silne pożądanie. Przybliżyłam się do niego i zaczęłam go całować. Usiadłam na niego okrakiem, a jego ręce powędrowały pod bokserkę, którą założyłam podczas rozmowy z Van. Całowaliśmy się coraz namiętniej. Moja bluzka szybko znalazła się na podłodze. Ross zaczął całować moją szyję.
-Laura jesteśmy pijani...-szepnął nagle odrywając się ode mnie. Nie chciałam go słuchać. Pocałowałam go jeszcze raz i jeszcze i jeszcze...-Laura!-zrzucił mnie na kanapę-Chciałbym zrobić to jak będziemy tego świadomi, ale na wszelki..
Czy on... Malinka.
-Teraz panna Marano pójdzie spać.

--------

Pierwszy rozdział pisany przeze mnie w tym roku. Trochę krótki, ale na następny raz się poprawię. ;)
Piszcie jak wasze wrażenia.
Poza tym pijanego sylwestra i szczęśliwego roku 2015! 

niedziela, 28 grudnia 2014

Pilne

Drogie panie i panowie śmiem wszech i wobec ogłosić że od dnia dzisiejszegobędą mi pomagały dwie wspaniałe duszyczki.
Blue Lynch
I
Zyzia
Obie zgodziły się ze mną współpracować przez to mamy nadzieje, że rozdziały będą pojawiać  się częściej. Postanowiłam poprosić o pomoc by was nie zawodzić a te dwie osóbki skazały się tym na mnie. Mam nadzieję, że dadzą radę ze mną wytrzymać.  :-*
Wasza Niepozorna.
Rozdział pod spodem, a next w krótce. Dla osoby która zgadnie co się wydarzy między raurą przedpremierowo rozdział.

Dzień dobry !

Dzień dobry.
Jest to mój pierwszy post tutaj.
Ktoś mnie może zna lub nie. Jestem Julka. Zostałam niedawno nową współautorką tego bloga i już w środę pojawi się rozdział mojego autorstwa :)
Pozdrawiam i mam nadzieję, że przyjmiecie mnie ciepło.
Adios!

Rozdział 37

*Oczami Laury*


W poprzednim rozdziale........

Pocałował mnie! Nareszcie mnie pocałował. Tak długo na to czekałam. Tyle nad tym pracowałam i wreszcie mnie pocałował. No ileż można było na to czekać. Tak się zamyśliłam, że zapomniałam oddać pocałunek i gdy chłopak chciał się ode mnie oderwać wpiłam się w jego usta. Ross choć lekko zdziwiony to oddał pocałunek. Podniósł się do pozycji siedzącej i posadził sobie mnie znowu na kolanach nie przestając całować. Wsadziłam swoje ręcę pod jego bluzkę i........


Ciąg dalszy.................... z nutką świąt......................


i.............. oderwaliśmy się od siebie.
-Dlaczego to zrobiłaś?
-A dlaczego ty to zrobiłeś? Przecież to ty wykonałeś pierwszy ruch. Wytłumaczysz mi to?
-Ja pierwszy pytałem.
-Serio teraz nie mam zamiaru zachowywać się jak małe dziecko i kłócić się z tobą o to. Po prostu powiedz.
-A co?
-To dlaczego mnie pocałowałeś?
-Yyyy.....
-To by impuls tak? Po prostu nie miałeś długo dziewczyny a ja się napatoczyłam, targały tobą emocje i dlatego to zrobiłeś?
Z trudem przeszło mi to przez gardło. Ale to była najbardziej prawdopodobna wersja, która mnie nie pogrążała. Zbytnio.....


*Oczami Ross'a*
Tak naprawdę to co inne chciałem powiedzieć ale gdyby jej na mnie zależało nie wyskoczyła bym z takim tekstem.
-Tak właśnie. To miałem powiedzieć.
Gdy tak odpowiadałem,po części zamyślony zadzwonił mój telefon.
-Kto dzwoni?
-Rydel.
-Obierz, a ja pójdę zadzwonić do Van.
-Na pewno.
- Nie mam najmniejszej wątpliwości.
Rozmowa telefoniczna:
R:Rydel   Hej braciszku co porabiasz?
J ja           A wiesz nic szczególnego a ty gdzie się podziewasz? Dawnonie rozmawialiśmy. 
Sam dobrze wiesz jak to jesg ty też długo nie dzwoniłeś, a teraz jestem w takim fajnym małym domku z Ellem.
Będę wujkiem?
A ja będę ciocią?
nie 
No widzisz sam sobie odpowiedziałeś. A właśnie nadal jesteś pokłócony z Laurą?
Sam nie wiem nasza relacja jest........dziwna. 
Żadna nowina dlaczego nie powiesz jej prawdy?
Bo sięcboje okej? To nie takie proste wiesz ile Ell się do tego zbierał? 
Nie
No właśnje
A ile się zbierał?
5 ........
Miesięcy?
Nie! Lat! 5 cholernych lat się biedak zbierał choć miał cię ciągleblisko, a ja niewidziałem jej pare lat dotego nie pamiętam naszej przeszłości i  jeszcze się pokłóciliśmy o to że jakaś dziewczyna ze mną gadała a ja rzekomo zapmniałem o Lau
Ross to prawda? Serio o niej zapomniałeś?
Nie ale chciałem sprawdzić czy jej na mnie zależy i jak będzie się zachowywać a ona mi wytyka to że zapomniałem o PRZYJACIÓŁCE!!!! Ja nigdy o niej nie zapominam i nie zapomnę za mocną ją kocham. 
Dobra wierze ci. A tak z innej beczki. Zaglądałeś ostatnio w kalendarz? 
Nie a co?
To spójrz i odczytaj date
20 grudnia
No i w związku z tym niedługo są.......
Są........
Są święta bałwanie. Święta i wy  musycie je przygotować w domku u Van i Rika . Jasne?
Tak. 
Więc tak pokupujcie prezenty, ugotujcie coś, posprzątajcie, ubierzcie choinkę a i najważniejsze idż do lasu i prrzynieś duuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuużo jemioły jasne?
Tak. Kiedy przyjedziecie?
Postanowimy wrócić na wigilię przed  pierwszą gwiazdką. Rikessa też tak wróci. Dobra kończe Ell przygotował mi obiad 
Ok. Leci i smacznego
Pa
Pa

Koniec  rozmowy. 

Gdy skończyłem rozmawiać udałem się do kuchni. Po około 10 minutach dołaczyła do mnie Lau cała czerwona i śmiejąca się.
-Co się stało?
-Przeszkodziłam naszemu rodzeństwu w robieniu potomka..... 2 razy  :-S  :-}
-Jestes okrutna- a tak naprawdę zacząłem myśleć, że i na mnie niedługo przyjdzie czas.
-A Van robiła już to kiedyś?
-Mówiła mi kiedyś że na swoją 18 przyjechała tu i przespała się z jakimś blondynem w jej wieku niy znajomym.
-To już wiem dzięki komu Rik nie jest prawiczkiem.
-A ty?
-Coja?
- Nadal jesteś prawiczkiem?
-weź kartkę i naryduj kólko a następnie narysuj mniejsze kółko w jego wnętrzu. Duże koło to prawiczki a to mniejsze to chłopak naprzeciwko cb.
-Serio?
-Tak a ty?
- Nie jestem...
-Z kim starciłaś?
-Ale ja nic nie straciłam.
-Ale mówiłaś że nie jesteś....
-Nie jestem prawiczkiem jestem dziewica
-Aaaaaa....- nie wiem czemu ale gdy to usłyszalłem stałem się spokojniejszy i szczęśliwszy.
-Co powiesz na wisky?
-Co cię tak nagle naleciało?
- Od jutra zaczymy przygotowania na święta więc wiesz.... chce się przygotować. To co pijesz?
- Jasne.....

Gdybym wiedzial co się stanie nidgy by jej tego nie zaproponował............






***************;***************************
Przepraszam. Miałbyć os i rozdział alewiem że są święta ale chciałam trochęczasu spędzić z rodziną bo żaddko to się zdarza. Ciagle nauka a dotego przeszłam z trzech konkursów kiratorjnych: fizyka, matematyka i nilogia nie wiem czy się cieszyć czy plakać bo oprócz wiersza na dwie strony na pamięć mam całą klasę 2 z biologii wykuć i z fizyki zadała mi 40 zadań...otwartych!  Wysiadam. Myślałam nad osobą która by mi pomagała z blogiem . Jest ktoś chętny? To takie wstępne jeśli się zastonowicie piszcie w komach najlepiej z adresem poczty. Dzięki za  i8 komów i mam nadzieję że będzie ich coraz więcej. Pa dobranoc
Ps sory za błedy rozdział właśnoe skończyłam pisać.....na komórce gdzie w całości powstał pa
 :-*

niedziela, 21 grudnia 2014

Rozdział 36

*Oczami Vanessy*

Wstałam rano koło godziny 8. Rik tak słodko spał, że postanowiłam iść przygotować mu śniadanie do łóżka i miło zacząć dzień. Zeszłam na dół i zaczęłam przygotowywać posiłek. Zrobiłam masę na naleśniki i dodałam do niej płatki akcji. Wzięłam do tego sok, sałatkę z pomidorami i serkiem feta. Gotowe danie ułożyłam na tacy i udałam się do naszej sypialni. Gdy weszłam do wspomnianego wyżej pomieszczenia moim oczom ukazał się siedzący na łóżku Riker.
-Hej kotku.
-Hej. Przygotowałam dla nas śniadanie.
-Ooo... to pysznie. To co tam dla mnie masz oprócz cudnej urody i samej siebie?
- Z tym ostatnim to poczekaj, a dla ciebie mam pyszne naleśniczki i sałatkę oraz twój ulubiony soczek.
-O jak miło. To choć tutaj do mnie i spożyjmy razem tą ucztę przygotowaną przez najcudowniejszą osobę stąpającą kiedykolwiek po tym świecie, ba wszechświecie.
-No już nie pochlebiaj mi tak bo się zarumienie hihihi!
-Wiesz że sie pięknie rumienisz. ,, Lubię patrzeć na pięknych ludzi, a jakiś czas temu postanowiłem nie odmawiać sobie prostych życiowych przyjemności'' *
- To piękne dziękuje.....
Patrzyliśmy tak na siebie przez kilka sekund, w końcu zaczęliśmy się do siebie powoli zbliżać. Po pewnym czasie nasze usta spotkały się. Na początku pocałunek był bardzo delikatny jakbyśmy się obawiali, ze coś może się stać drugiej osobie. Z każdym następnym pocałunkiem nasze gesty robiły się coraz bardziej pewne i agresywne. Gdy była oddana tej czynności poczułam jak intruz wbija się do mojej jamy ustnej. Nasze języki zaczęły toczyć ,,bitwę''. Ja jako że nie wiedziałam co mam zrobić ze swoimi rękami to zarzuciłam je na szyję blondyna. Poczułam jego ręce na moich plecach. Jeździły rytmicznie od góry do dołu masując je przy tym. Jego dłonie ,,wylądowały'' pod moją bluzką. Po chwili dany materiał wylądował na podłodze. To samo stało się i z jego koszulką. Następnie w ich ślad poszły nasze spodnie. Riker z moich ust przeniósł się na dekolt a następnie całował mnie coraz niżej. W związku z tym mój stanik zaczął mu przeszkadzać. Próbował go rozpiąć nie przestając mnie obdarowywać hojnie pocałunkami, więc postanowiłam mu ,,pomóc'', więc i jego się pozbyłam. Nasza dolna ,,partia'' bielizny również zmieniła swoje położenie i ,,pofrunęła'' w siną dal.... Gdy już miało dojść do stosunku zadzwonił telefon co wybiło Rik'a z ,,tropu''.
-Zignoruj to i kontynuujmy to pewnie nic ważnego.
-A jak coś się stało któremuś z twojego rodzeństwa lub mojej siostrze?
-Nic im nie jest kontynuujmy.
-Ależ żeś się napalił.
Po mojej wypowiedzi telefon ucichł a chłopak kontynuował. Gdy było już blisko i to bardzo....... gdy już jego ,,kolega'' miał wstąpić we mnie telefon ponownie rozdzwonił. Tym razem chłopak spadł z łóżka.
-Bez obrazy Riker, ale musimy przerwać i odbierzemy. Dowiemy się o co chodzi.
-A nie możemy go zignorować? I kontynuować? A telefon wyrzucimy przez okno.
- Nie! Odbieram i koniec masz być miły i udawać jak gdyby nigdy nic.

Rozmowa telefoniczna:
V(Vanessa): Halo?
L:Hej siostra. Sory, że do was dzwonie i wam przeszkadzam. Ale mam do ciebie takie małe pytanie.
V: Jakie oprócz tego co zadałaś przed chwilą?
L: Gdzie macie apteczke?
V: Apteczkę? A co się stało?
L: Powiedzmy, ze pokłóciłam się trochę z Rossem a on miał później wypadek i chce mu pomóc. To gdzie ona jest?
V: W łazience, w pierwszej szafce po lewej na samej górze na drzwiach mebla/u.
L: Dzięki. W czym wam przeszkodziłam?
V:W niczym ważnym.
R(Riker): Nie naprawdę niczym ważnym . Nie mogłaś sama poszukać tej apteczki? Nie no bo po co skoro można zadzwonić do nas.
L: Dobra przepraszam. A właśnie Ness powinna mi dziękować, że nie dałam wam się seksić i dzięki temu możesz dotrwać do ślubu.
R: Dobra Laura nie chce być nie miły, ale idź ratuj mojego brata a my idziemy na spacer, bo KTOŚ NAM WSZYSTKO ZEPSUŁ.
L: Oj no przeprosiłam już, ale kończę bo serio coś się tej smerfetce może stać. PAaaaa.

-Lubie twoją siostrę, ale ma kiepskie wyczucie czasu.
-No cóż to moja siostra a teraz sorry, ale idę się ubrać.
-Ale ja chce dokończyć.
-Życie to nie maszyna spełniająca życzenia. A teraz idę i ty też się lepiej ubierze, bo się jeszcze przeziębisz.
-Spokojnie. Mi to tam nie grozi chyba, że przeszkadza ci mój wygląd. Wiesz w końcu teraz mnie widzisz jak mnie pan Bóg stworzył.
W tym momencie blondyn rozłożył się na całym łóżku leżąc na plecach, a ja....stałam w drzwiach owinięta niebieskim kocem i patrzyłam się na niego nie mogąc oderwać wzroku. Zaczęłam do niego podchodzić. W końcu położyłam się na nim. Rik zaczął już zdejmować ze mnie koc gdy ponownie telefon zaczął dzwonić.
L: Dzwonie by wam przeszkodzić i przywrócić ci rozum byś dotrzymała obietnicy złożonej nie tylko mi i sobie ale i naszym rodzicom. Wiem, że nie żyją ale nie złam tego bo obiecywałaś pamiętaj to. Wiem, że to kusi i, że może być fajnie, ale nie uważasz, że gdy zaczekasz to za parę lat będzie to lepiej ,,smakowało''? Tylko tyle chciałam....Pa.
-Już nam nikt nie przeszkodzi. Na tym skończyła. Znam ją i wiem, że da mi spokój po tym telefonie.
-Spoko. Czyli ty już kiedyś?
-Nie a co?
- Nie nic tak tylko. To skoro nie to wiedz, że nie mam zamiaru byś to ze mną złamała tą tajemnice. A teraz chodźmy na spacer.
Zgodziłąm się. Po wyjściu z domu zauważyłam że obkrąża nas las. Riker prowadził a ja się całkowicie na niego zdałam. Ufałam mu i wiedziałam, że przy nim mi nic nie  grozi. Wiele osób moze pomyśleć że mówie jak typowa laska z filmu, ale to nie prawda. Tam one mówią swoje kwestie i nawet w najmniejszym stopniu nie przeżywają/ły czy nie będą przeżywać tego co ja czuję teraz. Szliśmytak razem bo ja wiem... może z 1h. W końcu doszliśmy do pięknej rzeki a po jej drugiej stronie wsród drzewek stał piękny mały domek.
- Z kąś kojarzę tą chatke. Van kotku choć zapukamy tam. Jak blondyn powiedział tak też zrobiliśmy. Po chwili znalźliśmy się przed drzwiami i czekaliśmy aż ktoś nam otworzy. W pewnej chwili drzwi zaczeły się uchylać a w nich stanął/ ła. ..  .


********************************************************************************
*cytat z książki ,,Gwiazd naszych wina'' Johna Green, która ostatnio mnie bardzo inspiruje i używam ją w wielu pracach potrzebnych do szkoły i można użyć jej jako wielu argumentów. Mówiąca o życiu, walce i miłości jeśli nie czytałaś/ łeś zrób to. Warto!
Sorry że rozdział krótki ale brak weny a i chciałam przeprosić że rozdział tak późbo ale najpierw kończyłam ksiązks z ktorej zaczerpnelam 2 cytaty a poznoej ogladalam adaptacje tego i jakies 20 minut temu skonczylam i postanowilam dokonczyc rozdzial. Mam madzieje ze pod tym bedzie wiecej komow było kuż 18 a pod ostatnim mialam tylko 6 ale cieszy mnie i tak to bo wiem ze czyracie, a mala liczba komow mowi i zeusze sie poprawic w pisaniu i mam zamiae co zrobic moze w swieta uda mi sie dodac os ale nic nie obiecuje bo nawet w polowie nie jestem a juz ma 5 stron. Dopiero sie zaczyna.ps. w wordzie oczywiscie dobra koncze i ide spac bo o 10 jest msza w kosciele a muaze wstac o 9 pa :-*
Bądźcie szczerzy!!!!!!

piątek, 12 grudnia 2014

Rozdział 35

* Oczami Rydel *

Pierwszym naszym filmem było nagranie na którym mieliśmy po trzy lata?
-Matko pamiętam to jak wczoraj.
-Ja też. Wiesz Ell dobrze, że w dzieciństwie mieliśmy dużą wannę.
Malutka Rydel wraz z Riker'em i Ell'em kąpała się w wannie pełnej piany.
-Mamusiu!
-Co tam Rydel? 
-A dlaczego oni mają takie coś a ja nie?
- Kochanie......bo....bo ty jesteś dziewczynką a oni chłopcami więc nie jesteście tacy sami i nie możecie mieć te same ....rzeczy?
-Mamusiu a do czego to coś służy?
- My robimy siusiu dzięki temu, a ty jak robisz siusiu? Dziewczynki nie robią siusiu?
-Nie Ell. Dziewczynki robią siusiu. 
-Ale jak to możliwe?
-A ty Riker nie masz, żadnego pytania? Riker gdzie jesteś?
-Tu mamusiu. Siedzę w swoim pokoju i czytam książeczkę. A co mamo chciałaś?
-Nie nic kochanie.-teraz zwraca się do Rydellington- A wy kochani kąpcie się a to wam wyjaśnię jak będziecie więksi ok?
- Dobrze.
-No..
-Mamusiu.....

-Co Rydel?
- A kiedy nam to powiesz? Ile będziemy mieć lat?
- Jak skończycie 18 lat. No a teraz się myjcie, a ja idę do twojej mamy Ell...

- Rydel...kotek czemu  płaczesz?
- Wspomnienia. Ja chce z powrotem swoją mamę. Wiem, że jestem dorosła i powinnam to rozumieć, że nie powinnam już płakać, ale to jest silniejsze ode mnie.
-Ryd kotku spokojnie. Masz jeszcze mnie, swoich braci, siostry Marano, moich rodziców, którzy mogą być twoi. Wiesz, że i tak traktują cię jak swoją córkę. Wiem, że to nie zastąpi twoich rodziców też za nimi tęsknię byli wspaniałymi, kochanymi i miłymi osobami.Ale nie żyj tym co było wczoraj, czy dzisiaj... to nudne, żyj przyszłością przyszłością ona jest ciekawa i interesująca
-Dzięki kochanie. Cieszę się że mogę na tobie polegać.
Wtuliłam się bardziej w mojego chłopaka i pochłonęłam się w oglądanie już kolejnego mini filmu. Na nim byliśmy troszeczkę starsi. Bylismy gdzieś w wieku przedszkolnym.

-JIydel miam cioś dla cjebie.
-Cjo dla mnie miaś? Misjia Hello Kitty?
 -Nie cioś innego baldziej jak tio mówi moja mama cioś baldziej z siejcia, któje nalezi dla ciebie i tiak będzie juź ziaaaaaaaaaaaaaaafsie. Chceś?
-Jasne .
-Tio plosie. 
W tym momencie Ell wręczył mi słodką laurkę 
- To dla ciebie (Zamiast Babciu pisało Rydel) Możesz to zatrzymać na zawsie tak jak moje serdeusko.
-Oooo... kochany jesteś dawaj mi buziaka.

-Tak wtedy to nie chciałeś bym cię pocałowała musiałam cię ganiać i na przymus cię pocałowałam, a później się ciągle wycierałeś.
-No wiesz byłem młody i głupi, a teraz mogę go dostać i przysięgam, że nie będę się wycierał a nawet poproszę o więcej.
-Jak zobaczymy resztę filmów to podsumuje czy zasłużyłeś sobie swoją przeszłością. No a teraz włączaj trzecie nagranie.
Zgodnie z moim zdanio-rozkazem chłopak MÓJ włączył nagranie.

 Znajdujemy się na placu zabaw. Gramy w chowanego: ja, moje rodzeństwo, siostry Marano i jakieś dzieci no i oczywiście Ell. W pewnym momencie gdy uciekam by się schować upadam i ranię się w nogę. Jedynie Ell to zauważa i nie zwracając uwagi na to, że może przegrać pomaga mi i pociesza a następnie zanosi do kryjówki, w której spędziliśmy ponad 2 godziny na rozmowie, bo zapomnieliśmy, że gramy w tą grę, a do tego w dobry towarzystwie czas szybciej leci. 
Jak się później okazało reszta nas szukała, ale gdy zaczęło się ściemniać i wyszliśmy z naszej skrytki to wszyscy odetchnęli z ulgą, a my we dwójkę zyskaliśmy tajną kryjówkę w której spędzamy i spędzaliśmy dużo czasu zwłaszcza gdy byliśmy smutni i chcieliśmy pobyć sami.

Kolejne nagranie było nakręcone zimą.
Wracałam ze szkoły -sama. Za mną szło dwóch starszych chłopaków. W pewnym momencie podbiegli do mnie i zaczeli nacierać mnie śniegiem i mi dokuczać. Jak krzyczałam i prosiłam, żeby przestali i oddali mi moje rzeczy. Naszczęście szedł Ell i gdy mnie zobaczył skoczył  mi na pomoc i zaczął bić się z tymi ,,oprawcami''. Chociaż miał małe szanse na pokonanie ich to się dla niego nie liczyło. Nie martwił się tym, że może ucierpieć na tym fizycznie. Wówczas ważna była dla niego tylko Rydel. Po około 10 minutach bójka zakończyła się odziwo zwycięstwem dla Ell'a. 
-Cieszę się, że cię wtedy znałam. Nawet nie wiesz jak wiele ci zawdzięczam.
-Ty też nawet nie wiesz ile ci jestem dłużny.  
-Oj tam daj spokój, wiesz to ty się dla mnie poświęcałeś najwięcej.
-Za tobą to bym mógł nawet w ogień skoczyć.
-Oooo.... Dziękuje Ell. Mam ogromne szczęście mając tak wspaniałego chłopaka, a zarazem przyjaciela. Ell jestem zmęczona idziemy spać? Resztę jutro dokończymy obiecuję ok?
-Jasne. A na jutro może coś wyjątkowego spróbuje wymyślić.


**********************************************************************************
Sorry, że taki krótki ale nie mam czasu i weny testy wykańczają człowieka. Nie wiem czy jutro dodam rozdział w następną sobotę napewni dodam a w tą to mogę najwyżej opóźnić. Komentujcie plis to motywuje ale proszę by były szczere jeśli macie to możecie jakieś pomysł podrzucać. Następny rozdział o Rikessie, a kolejny o Raurze mam już nawet kolejny pomysł.

wtorek, 2 grudnia 2014

Ważne

Jeśli pod rozdziałem będę widziała dużo komentarzy. Przynajmniej 14 to postaram się szybciej dodawać rozdziały. Oczywiście jeśli szkoła i zajęcia mi na to pozwolą, bo teraz mam egzamin gimnazjalny :)

poniedziałek, 1 grudnia 2014

Rozdział 34. Nagroda za komentarze:

W związku z tym że szybko i dużo osób skomentowało postanowiłam dodać trochę szybciej rozdział.
*Oczami Laury*

Czekałam parę sekund na ciąg dalszy słów chłopaka. Cały czas patrząc sobie nawzajem w oczy.
-Ponieważ jesteś moją przyjaciółką i dla ciebie zawsze chce jak najlepiej- no to mnie dobił myślałam że powie coś w stylu kocham cie czy zależy mi na tobie lub coś a on bo jesteś moją przyjaciółką. Musze coś zrobić, żeby zaczął patrzeć na mnie inaczej niż na przyjaciółkę czy siostrę. Zeszłam z jego kolan i chciałam odejść od łóżka.
-Coś się stało? Powiedziałem coś nie tak?
-Nie skądże.
Dobra skoro nawet mu się nie podobam  to zrobimy mini teścik. Wykorzystując to, że chłopak, którego przekupiłam, żeby wkurzyć Ross,( i osiągnęłam swój cel,) ale nie o tym teraz, więc kontynuując. Korzystając z tego, że ten idiota mnie rozebrał postanowiłam wkurzyć tym trochę Ross. Podeszłam do drzwi starając się jak najbardziej eksponować swoje wdzięki. Gdy już byłam przy drzwiach odwróciłam się udając, że czegoś zapomniałam. Wróciłam do niego idąc tak samo jak wcześniej. Gdy znalazłam się już przy łóżka na którym nadal siedział Ross i stałam centralnie przed chłopakiem nachyliłam się nad nim i wyciągnęłam się jak najbardziej na rękach i.........sięgnęłam po telefon, który znajdował się pod nogą chłopaka. On chyba nie wiedział, że ja po telefon sięgam i gdy moja ręka już miała chwycić za mojego fonka złapał mnie za rękę hamując ją przy tym.
-Laura może weź się lepiej połóż za dużo wypiłaś. Na trzeźwo byś tego nie zrobiła. Przynajmniej tak mi się wydaję.
- Czego? NIe sięgnęła bym po swój telefon?
-Te...telefon?
-Tak a co ty sobie myślałeś?
-No że ty..... że ty chcesz złapać mnie.... że ty....eee tam nie ważne kładź się lepiej spać i nie choć, a jeśli chcesz to się chociaż ubierz.
-Czemu?
-Bo ty mnie p.....krępujesz.
-Co chciałeś powiedzieć?
-Że mnie krępujesz.
-Nie chciałeś powiedzieć coś na p.
-Tak chciałem cię Prosić byś się ubrała bo mnie krępujesz rozumiesz? To słowo na p to proszę.
-Dobra powiedzmy, że ci wierzę, ale mam dla ciebie malutką informację tylko najpierw coś ci się zapytam ok?
-Ok, już to zrobiłaś ale ok.
-Masz zamiar tutaj siedzieć? W tym pokoju?
-Tak.
-To chcę cię poinformować, że będę chodziła po tym właśnie pokoju i nie mam najmniejszego zamiaru się ubrać.
-Co chcesz się zemścić za popsucie ci wieczornej zabawy z facetem, którego znasz pare minut czy godzin?
-Nie mam w tym swój inny powód jak i cel by tak się zachowywać. A dlaczego powoedziałeś zemścić? Taka ohydna jestem, że uważasz to za kare?
- Nie.
-To dlaczego?
- Bo..... no....eee..... Wyjdź z tąd.
- Zmuś mnie.
-Sama tego chciałaś.
Chłopak podszedł do mnie i chciał mnie próbować wypchać z pokoju. Tuż przed samymi drzwiami stanełam gwałtownie i się odwróciłam. Efekt tego był taki, że wpadł nanie i nasze twarze dzieliły niecały centymetr. Nasze oddechy mieszały się. Widać było że chłopaka ta pozycjazaczyna lrępować. Żeby speszyć go jeszcze bardziej. Zaczęłam zbliżać się do niego jeszcze bardziej. Nasze llatki pieraiowe pocierały się o siebie coraz bardziej napierając na siebie. I przed samymi jego ustami spojrzałam najpierw w dół, a później szepnęłam.
-Nie podniecaj się tak. Nie masz na co liczyć. I on też nie miał, a teraz sory, bo zaczyna być mi zimno.
-Ja ja się wcale nie podnieciłem.
-Nie wcaleeeee. Spójrz w dół. Hahahhahaha
-To nie śmieszne.
-Śmieszne. Śmieszne i nie wiesz nawet jak bardzo.
-Ach tak?
-Ehe.
-O nie teraz to przesadziłaś.
Blondyn podszedł do mnie i wziął mnie na ręce.
-Nie zostaw!! Co robisz?!?!?!
-Jak to co? Zemszcze się nie widzisz?
- No jakoś nie szczególnie. Zostaw mnie to nie było specjalnie. To to się więcej nie powtórzy. Prosze Ross. Błagam Ross'y, Rossiaczku, Rossiusiu.
-Nie. A kto mnie podniecił, a kto mnie tak ładnie zawstydził?
-A...ale to nie tak, bo ja, bo... no ... sam się o to prosiłeś.
-Dobra puszczę cię.
- Serio ?
-Tak.
Chłopak zgodnie ze swoją obietnicą puścił mnie... na łóżko, po czym położył się na mnie.
-Złaź!!!!
-A co w zamian dostanę?
-Może lepiej czego nie dostaniesz?
- No czego?
-Nie dostaniesz po pyśku ty ty!!!!!
Pocałował mnie! Nareszcie mnie pocałował. Tak długo na to czekałam. Tyle nad tym pracowałam i wreszcie mnie pocałował. No ileż można było na to czekać. Tak się zamyśliłam, że zapomniałam oddać pocałunek i gdy chłopak chciał się odemnie oderwać wpiłam się w jego usta. Ross choć lekko zdziwiony to oddał pocałunek. Podniósł się do pozycji siedzoncej i posadził sobie mnie znowu na kolanach nie przestając całować. Wsadziłam swoje recę pod jego bluzke i........

Następny rozdział w sobotę  :-*  Komentujcie a nie pożałujcie