Strony

Menu

niedziela, 28 września 2014

Rozdział 24

*Oczami Rydel*
 Śniłam sobie pięknie dopuki nie obudził mnie jakiś kobiecy głos...
-Przepraszam właśnie lądujemy, mam prośbę mogła by pani obudzić chłopaka, którego koło pani siedzi?
-Tak. Dziękuje, że mnie pani obudziła.
Kobieta uśmiechnęła się i odeszła, a ja postanowiłamobudzić wyżej wspomnianego bruneta.
-Ell wstawaj lądujemy.
-Ee.
-Ell kotuś wstawaj zaraz wysiądziemy stąd.
- A coś na zachętę? Może całus?
-Jak będziesz grzeczny to dostaniesz po opuszczeniu tego latającego pudła.
 Po tej jakże krótkiej wymianie zdań wykonaliśmy polecenie pilota i już po jakiś 10 minutach wychodziliśmy z samolotu i odbieraliśmy nasze walizki.
- To gdzie teraz mnie zabierasz?
- Wiesz pomyślałem, że zatrzymamy się u moich rodziców.
-Ell ty się do nich nie odzywasz od paru lat i tak nagle chcesz tam iść i co powiesz ,, Cześć mamo,cześć tato przenocujecie mnie i Rydel , bo uciekliśmy, gdyż Riker mnie pobił, bo się o nią boi, że ją zranie?''
- No cośw tym stylu. Zresztą oni cię uwielbiają i odkąd pamiętam planowali nasz ślub.
- Ale to nie o to chodzi, że ja tam nie chce, poprostu wydaje mi się, że nie powinniśmy się tak nagle tam zjawiać. Może zatrzymajmy się w hotelu?
- Coś jesteśmy w moim rodzinnym mieście i możemy zamieszkać tymczasowo w domu moich rodziców, w moim pokoju i nie ma mowy nawet o hotelu.
- Ale jak coś będzie nie tak to idziemy do hotelu.
- Zgoda.
Po jakiś 15 minutach zamówioną wcześniej taksówką przez bruneta podjechaliśmy pod posiadłość domu jego rodziców. Wyjęliśmy walizki i podeszliśmy pod drzwi, następnie chłopak zadzwonił dzwonkiem. Po paru minutach drzwi otworzyła nam starsza kobieta.
-Dzień dobry pani. Bo my z Ell'em chcieliśmy państwa odwiedzić.
-Witajcie dzieci. Wejdźcie. Zapraszam.
Tak jak kobieta mówiła tak też postąpiliśmy. Nastepnie udaliśmy się do salonu, gdzie siedział jego tata.
-Dzień dobry panu
-Oooo... Dzień dobry Rydel.
-Cześć tato.
-Witaj synu. Co cię sprowadza, że sobie o nas przypomniałeś?
- Oj nie przesadzaj sam nie chciałeś by sobie zbytnio głowę wami zawracał, a jak by się coś działo to mieliście dzwonić.
-Ale raz na ileś mógłbyś zadzwonić powiedzieć  co tam u ciebie gdyby nie Dell to byśmy nawet nie wiedzieli czy żyjesz.
- Oj daj już spokój, a zresztą co Ryd ma do tego?
-jak to co ? Gdyby nie ta cudna dziewczyna to byśmy nie wiedzieli co u cb. Dzwoniła do nas regularnie przynajmniej raz na tydzień i mówiła co robisz i jak ci się układa. Bo ty oczywiście nie raczyłeś!!!
- Oj kochanie daj mu spokój jest młody i nie miał czasu. Był pewnie bardzo zajęty zespołem. A tak wogóle to co tam u was? A jak się miewa reszta?
- U reszty dobrze proszę pani, a my postanowiliśmy państwo w końcu odwiedzić.
- A jak tam jesteście już parą czy nadal ,,przyjaciółmi''?
- Bo my....
- Tak mamo ku twojej radości jesteśmy razem.
-No nareszcie się odważyłeś. Tak długo się wstrzymywać  i siedzieć cicho. Wiesz co ja ciebie czasami już nie rozumiałam.
-Oj mamo daj mi już spokój. A teraz przepraszam, ale my idziemy do pokoju spać, bo jesteśmy zmęczeni tą całą podróżą.
-Dobrze ićcie już spać.
-Tylko mi synu łóżka  nie rozwal i nie bądźcie za głośno w nocy bo my z twoją mamą spać chcemy, a i  jeszcze jedno. Dell słonko mów nam mamo i tato my to już prawie rodzina, więc nie bawmy się  z tym pan i pani. A teraz zmykajcie na górę spać i odpoczywać. Dobranoc
- Dobranoc.
Następnie z Ellem udaliśmy się na górę do pokoju chłopaka. Następnie ja poszłam sie umyć a zaraz po mnie do łazienki wszedł brunet. Gdy on brał kąpiel ja położyłam się na jego łóżku i próbowałam zasnąć, ale nie zbyt mi to wychodziło. W końcu po paru minutach wyszedł i położył się kołomnie.
- Nie śpisz jeszcze?
-Jakoś nie mogłam zasnąć.
- To choc to do mnie. Przytul się i choć spać pora odpocząć, a jutro powspominamy, pospacerujemy i coś się jeszcze wymyśli.


* Vanessa*


- Ja nie rozumiem jak można być takim debilem i nie pozwalać się  umawiać swojej siostrze z najlepszym przyjacielem. I do tego pobić biednego chłopaka. Dobra a teraz marsz szybko do domu do kuchni i zrobimy kolację, a później sobie pogadamy.
-Dobrze.

Całą drogę do kuchni jak i czas w niej spędzony przebyliśmy w ciszy i spokoju. Blondyn bał się na mnie spojrzeć, a co dopiero odezwać. Po skończonym posiłku  udaliśmy się do pokoju.
-A teraz siadaj i mnie słuchaj. Jeśli się ruszysz choć na milimetr po tym co usłyszysz obiecuje ci, że się to źle dla ciebie skończy i w najgorszej opcji nie przeżyjesz tego jasne?
-Tak.
-Więc.... Ell jest razem z Rydel i lepiej się pogódź, bo ja nie pozwolę byś rozwalił im związek. Teraz ich nie ma w domu...
-Jak to nie ma w domu!?!?!?!?! To gdzie...
-Zamknij się!!!! Wyjechali na czas nieokreślony. Nie powiem ci gdzie, żebyś tam nie pojechał.  Masz się do tego przyzwyczaić. A jeśli nie to zastosuje drastyczne środki. Jasne?
-Tak.
-A teraz przytul mnie i choć spać bo jestem zmęczona.
Gdy położyłam się na łóżku Riker objął mnie ręką tak, że kawałkiem swojego ciała leżał na mnie, a jego jedna ręka oplatała mnie w pasie.
-Nawet nie masz na co liczyć
-Czemu?
- Bo nie !
- No ale czemu......?
- Bo po tej dzisiejszej akcji nie zasłużyłeś. Może jak będziesz grzeczny to kiedyś się zgodzę. A teraz spać dobranoc.
-Dobranoc kotku.


************************************************************************************
Hej tu Niepozorna łapcie rozwój a teraz ide spać i później kuć. 3 gimnazjum to piekło. Z lekcjami ledwo się wyrabiam, a jeszcze jakimś dziwnym cudem zapisałam się na 7 konkursów kuratoryjnych z czego 5 z przedmiotów ścisłych i delikanie mówiąc chyba mi padło na mózg. Więc kończe. Ja i Dream Chick'a mamy pomysł na one shota i jak go napiszemy to go opublikujemy, a Louise Noir niech wraca do zdrowia, bo w poniedziałek kostę skręciła i nie chodzi do szkoły:(. Dobra kończę. Dobranoc.  :*
Ps. komentujcie...

sobota, 20 września 2014

Rozdział 23


*Oczami Riker'a*

Razem z Vanessa tak jak ustaliliśmy wróciliśmy do naszego prawidłowego domu, ale po drodze zahaczyliśmy o sklep spożywczy by kupić wszystko na taką mini imprezkę. Nie wiem z jakiego powodu, ale moja ukochana powiedziała, że jej kobieca intuicja podpowiada jej że dziś będzie coś świętować. Gdy brunetka zaparkowała samochód pod domem zacząłem dziękować Bogu, że pozwolił dojechać mi całemu do domu i, że wpłynął by na brunetkę, by nie doprowadziła do nieszczęścia.
- I co misiaczku myślałeś, że nie umie prowadzić?
- No wiesz tak troszeczkę, ale tak tyci no bo wiesz jesteś kobietą. Piękną i cudowną, jedyną w swoim rodzaju, ale kobietą
-Szowinista.
-Oj no nie obrażaj się i chodź, bo zaczną coś podejrzewać.
Następnie wysiedliśmy z samochodu i udaliśmy się do budynku.
-Hej ludzie wasz kochany braciszek wrócił i jego przyjaciółka..
-Tak chodź bo jeszcze zaczną coś podejrzewać. Ciekawe kto zacznie coś podejrzewać skoro wszystkich wywiało.
- Oj no nie wiedziałem. Ale chodź lepiej  sprawdźmy, bo może ktoś jest, a jak nie to się sobą zajmiemy ok?
- I tak nie mam nic do stracenia. Mogę jedynie zyskać dzień z moim chłopakiem szowinistą.
-Oj no daj już spokój i choć. Od czego zaczynamy?
-Może by tak od kuchni? Zostawimy po drodzę zakupy.
- Więc na co czekasz.
Zgodnie ze słowami ruszyliśmy w stronę danego pomieszczenie, lecz gdy się do niego zbliżalismy usłyszałem jakieś rozmowy. Pokazałem vanessie by była cicho i podeszła bliżej drzwi razem ze mną. Dziewczyna bez problemu zrozumiała mój przekaz i już po chwili przysłuchiwaliśmy się rozmowie dwójki osób. Jak później się okazało była to Rydel i Ell.
-Dlaczego dla mnie?
-Bo moi bracia by cię wykastrowali, a następnie baaaaaaaaaaardzo boleśnie zabili, a chyba oboje tego nie chcemy?
- No raczej nie, ale ja nie chce się ukrywać z moim uczuciem do ciebie Ryd i twoi bracia będą musieli się to zaakceptować. I nie ważne co mi zrobią, ale prędzej czy później powiem im sam, albo z tobą to będzie zależeć od ciebie. Narazie daję ci czas. Pamiętaj ja będę gotowy gdy ty też.
-Dzięki jesteś naprawdę kochany.
I ja nie wierzę oni się całuję. Zabiję tego sk******na. Podwinąłem niezauważalnie rękawy i pszedłem szybko do kuchni odciągając Ell'a siłą od Rydel i ciągnąc go do ogrodu przez drugie wejście. Wszystko działo się tak szybko, że nikt nie był w stanie zareagować, a tym bardziej mnie zatrzymać.
- Co ty sobie myślisz?!!?!?!!?!?!?!? Nie zbliżaj się do Rydel!!!!!!!!!!! Bo możesz tego pożałować. MOże i znam cię pare lat, ale to nie oznacza, że pozwolę ci zarywać do mojej siostry. Mówiłeś, że się nie boisz nas, wiesz jej braci. Nie ma nas wszystkich, ale ja wystarczę.
-Riker daj mu spokój Rocky nie miał nic przeciwko temu byśmy byli razem więc dlaczego ty masz. Jestem dorosła.
-Ale dla mnie nadal jesteś malutką siostrzyczką. I nie pozwolę by cię ktokolwiek skrzywdził.
-A skąd wiesz, że akurat ja chce ją skrzywdzić? Masz taką pewność?
- Nie nie mam, ale nadal pamiętam na co cię stać i pamiętam również nasze zakłady i to jak je wykonywałeś bez najmniejszego odruchu współczucia. Skąd moge wiedzieć, że i tym razem tak nie jest?
-Bo nie jest!!! Matko zrozum to Riker, JA JĄ KOCHAM!!!!!!!!!! To że ty nie możesz się zebrać i wyznać Van uczuć nie znaczy, że masz zabronić się spotykać mi i Rydel!!!! Oboje jesteśmy dorośli i wiemy co robimy!!!!!!!!!!
- O nie nie będziesz na mnie krzyczał.- I w tym momencie walnąłem go z pięści w twarz tak, że upad do tyłu.
-Ell.!!!!/Riker co mu zrobiłeś.
Moja siostra pobiegła do leżącego bruneta, który prawdopodobnie po spotkaniu z podłogą stracił przytomność. Zaś moja potajemna dziewczyna podbiegła do mnie i zaczeła krzyczeć.
-Debilu co mu zrobiłeś. Dlaczego mu nie wierzyłeś!!!! Nie widzisz, że ty sprawiłeś  nie tylko mu ból fizyczny, ale i ból psychiczny tak samo jak Rydel?!?!?!!? Biedaczka nie wie co ma zrobić!!!!
Kątem oka spojrzałem na wyżej wymienioną dwójkę. Zauważyłem, że brunet się ocknął i z sporą pomocą mojej siostrzyczki wstał i zaczeli kierować się do domu. Chciałem tam pójść i dokopać jeszcze temu gnojkowi, ale Vanessa mnie zatrzymała.
- Nie ty tu zostaniesz ze mną i będziesz tu dotąd dopuki nie zrozumiesz co zrobiłeś i nie ochłoniesz!!!!



*Oczami Rydel*

Gdy Riker wpadł do kuchni wiedziałam, że to się za dobrze nie skończy i miałam rację. Obecnie jestem w moim pokoju razem z Ellem i pomagam mu dojść do siebie.
-Sorry Ell za Riker'a ja nie wiem co się mu stało. To było do przewidzenia, że się wścieknie, ale nie wiedziałam, że aż tak.
-Spokojnie nic mi nie będzie. Wystarczy mi twój widok, a twa obecność zagoi wszystkie rany i pomoże mi przetrwać nawet wybuch bomby atomowej w moim ciele.
-Ooo.... to słodkie, ale jak coś nie wymyślimy to skończy się albo źle dla twojego zdrowia, albo w ogóle tego nie przetrwasz.
Pomiędzy nami zapadła cisza. Każde z nas myślało jak przekonać Riker'a i Ross'a, ale z tym drugim może nie będzie tak źle i na razie nie mam zamiaru się nim przejmować.
-Mam!!!
-Co masz Ell?
-Mam pomysł.
-To jaki masz pomysł
-Ucieknijmy razem.
-Ale Ell jak? Mamy zespół i co z nim?
-Nie na zawsze. Na jakiś czas aż przyjmą do wiadomości że jesteśmy razem i się kochamy, a powiemy i o tym że wyjechaliśmy gdy dolecimy na miejsce.
-Dobrze, ale gdzie pojedziemy?
-Możemy uda się do moich rodziców.
-Ok to teraz szybko się pakujmy puki Van trzyma Riker'a tylko jeszcze napisze do niej sms-a  by zajęła go dłużej a później jej wszystko wytłumaczę.
-Dobrze kochanie a teraz pakujmy się. I lecimy.
- Spoko, a twoi rodzice nas przyjmą?
-Jasne,a jak nie to mam kasę i coś wynajmiemy. A teraz pakuj się i niczym się nie przejmuj.
   Po około godzinie byliśmy oboje spakowani. Ell zniósł szybko walizki na dół do taksówki, którą wcześniej zamówił. Jak się okazało to do lotu zostało nam jakieś 50 minut więc spokojnie weszliśmy do taksówki, a nastepnie udaliśmy się na lotnisko skąd droga była już krótka. A nasza podróż miała trwać zaledwie 8 godzin, które ze względu na późną porę mineły nam bardzo szybko, bo usneliśmy wtuleni w siebie.....




************************************************************************************

PODOBAŁEŚ MI SIĘ  ******  !!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!! I co dziewczyny wyznałam nawet przed końcem roku więc jestem zwolniona z tego. Bo przyznałam się w sieci gdzie mogą to przeczytać setki, tysiące, a nawet milony osób o tym, że KIEDYŚ mi się podobał. :) Przechytrzyłam was? Zdecydowanie tak. :)
PLissssssssssssssss piszcie komy co o tym sądzicie...(chodzi mi o rozdział, a nie wyznanie :) )



Przystojny no nie ?

ONE-SHOT







PLOTKI

Jak każdy dobrze wie plotki mogą wiele namieszać w życiu każdego człowieka. Zastanówmy się najpierw czym jest. Plotka jest definiowana w słownikach  językowych jako niesprawdzona lub kłamliwa pogłoska, powodująca utratę dobrego wizerunku osoby, której dotyczy, a plotkowanie jako robienie, rozpowszechnianie plotek.

No właśnie ale chłopak o którym jest ta opowieść stracił nie tylko dobry wizerunek ale także możliwość nowych przyjaźni i o mało co nie zaprzepaścił swojej miłości. A teraz wróćmy do meritum sprawy. Chłopak o którym tu mowa nazywał się Austin Moon. Austin w dniu swych piątych urodzin stracił rodziców. Nie miał on innej żyjącej rodziny. Trafił do sierocińca. Nie potrafił się zaaklimatyzować. Plotki zawistnych ludzi doprowadzały do jeszcze większego zamknięcia się chłopaka, ucieczki w muzykę. Poznał on swojego mentora. I co z tego że był bezdomny? I co z tego że cały jego majątek stanowiła gitara? Był on jedynym życzliwym człowiekiem jakiego spotkał on na swojej drodze. To on nauczył dziewięcioletniego Austina  gry na gitarze. Taki stan rzeczy nie utrzymał się długo. Stary człowiek wiedział że umiera dlatego w przeddzień swojej śmierci oddał chłopcu swoją gitarę. Podarował mu mały płomyczek szczęścia. Austin źle przyjął wiadomość o śmierci swojego mentora. To była kolejna tragedia w krótkim czasie. Chłopiec stał się przez to opryskliwy. Powstawały przez to jeszcze nowsze plotki.
 I tak mijały lata. Austin wyrósł na przystojnego młodzieńca. Wysoki, blondyn który swoimi oczami mógł hipnotyzować przyciągał wzrok ludzi. Lecz jego opinia nie była już taka dobra. Był uważany za chuligana, łobuza który za każdy zły ruch reagował agresją. Do historii przeszły jego „bójki”. Ludzie się go bali. Rówieśnicy unikali.

Pierwszy września. Austin idzie do liceum. Szkoła była dla niego prawdziwym koszmarem. Te ciągłe szepty i spojrzenia były nie do wytrzymania. Do tego samego liceum poszła śliczna Ally Dawson. Średniego wzrostu brunetka o pięknych brązowych oczach. Co wyniknie z ich spotkania?

*Oczami Ally*
-Trish, Dez zaczekajcie!
- Ally szybciej bo się spóźnimy!
- Już idę, idę.
Szybko do nich podbiegłam i razem poszliśmy na rozpoczęcie roku. W trakcie drogi rozmawialiśmy o wakacjach. Gdy doszliśmy do budynku szkoły zderzyłam się z pewnym przystojnym blondynem.
- Prze…..
- Uważaj jak chodzisz!- warkną i odszedł szybkim krokiem.
- Ally nic ci nie jest?- pytała zaniepokojona Trish
- Nie, nic mi nie jest. Ciekawe co to za chłopak?
- Lepiej trzymaj się od niego z daleka Ally to największy chuligan w mieście….
- Przesadzasz Dez. Ale nie mówmy już o tym.- przerwałam mu.
- Jak chcesz Ally.
Poszliśmy na rozpoczęcie. Jak w każdej szkole dyrektor trochę przynudzał po czym rozeszliśmy się do klas. Okazało się że jestem w klasie z Trish, Dez’em i panem nie przyjemnym z rana. Trafiliśmy też na całkiem miłego wychowawcę. Nie podobała mi się tylko ta atmosfera w klasie. Wszyscy uczniowie przyglądali się nieprzyjemnie blondynowi. Bardzo mnie to dziwiło. W takiej atmosferze minęły pierwsze dwa miesiące nauki wypełnione obserwacją blondyna. I coraz dziwniejsze uczucie w brzuchu.

*Oczami Austina*
Dzień w dzień przez całe dwa miesiące czułem na sobie te spojrzenia. Nieprzyjemne i zniesmaczone jak zawsze. Ale wiem też że pewna urocza brunetka przyglądała mi się z nieukrywaną ciekawością. Wiele razy próbowała też do mnie zagadać ale ją zbywałem. Nie chce znowu się zawieść. Wbrew sobie coraz bardziej się w niej zakochiwałem.
Tego popołudnia zostałem dłużej w sali muzycznej. Co czwartek tu przesiaduje żeby ćwiczyć grę i śpiew. Tak bardzo zatraciłem się w muzyce że nie słyszałem otwierania się drzwi.

*Oczami Ally*
Uch dlaczego ja jestem taka zapominalska. Dziwiłam się w myślach samej sobie. Jak można zapomnieć torby ze szkoły?!  Wpadłam do klasy szybko chwyciłam torbę i pognałam w stronę drzwi. Gdy przechodziłam obok sali muzycznej usłyszałam że ktoś gra na gitarze i śpiewa. Oczarowana podeszłam i otworzyłam drzwi.

Give me love like her
'Cause lately I've been waking up alone
Paint splattered tear drops on my shirt
Told you I'd let them go
And that I'll fight my corner
Maybe tonight I'll call ya
After my blood turns into alcohol
No, I just wanna hold ya

Give a little time to me or burn this out
We'll play hide and seek to turn this around
And all I want is the taste that your lips allow

My, my, my, my, oh give me love
My, my, my, my, oh give me love
My, my, my, my, give me love

Give me love like never before
'Cause lately I've been craving more
And it's been awhile but I still feel the same
Maybe I should let you go
You know I'll fight my corner
And that tonight I'll call ya
After my blood is drowning in alcohol
No, I just wanna hold ya

Śpiewał Austin a ja nie mogłam się powstrzymać by do niego nie dołączyć:

Give a little time to me or burn this out
We'll play hide and seek to turn this around
And all I want is the taste that your lips allow
My, my, my, my, give me love
Give a little time to me or burn this out
We'll play hide and seek to turn this around
And all I want is the taste that your lips allow

My, my, my, my, give me love
My, my, my, my, oh give me love
My, my, my, my, give me love

Zaśpiewałam. Szybko odwrócił się w moją stronę. Spoglądał na mnie z miłością wypisaną w oczach ale szybko się opamiętała i zakładając maskę obojętności wywarczał:
- Co ty tu robisz?
- Słucham. – Znowu to dziwne uczucie szczęścia i bezpieczeństwa. W pewnym momencie jak się w niego wpatrywałam doszło do mnie co tak naprawdę do niego czuje. Kocham go… Na moją twarz wpłyną uśmiech. Trzeba coś z tym zrobić. Miałam już plan.
- A może sobie nie życzę żebyś mnie słuchała?! – Nie słuchając go zaczęłam się do niego zbliżać śpiewając:
Give a little time to me or burn this out
We'll play hide and seek to turn this around
And all I want is the taste that your lips allow
Gdy skończyłam stałam na wprost niego i delikatnie musnęłam jego usta swoimi:
And all I want is the taste that your lips allow.
Teraz naparłam na jego wargi obejmując go za szyje a on położył swoje dłonie na moich biodrach przyciągając mnie bliżej siebie i jeszcze namiętniej całując.
Oderwaliśmy się od siebie a do mnie dopiero teraz doszło co ja tak naprawdę zrobiłam.
- Austin ja naprawdę przepraszam, ja nie powinnam, pójdę już.- wyjąkałam a na mojej twarzy pojawił się wyraz zakłopotania i bezbrzeżnej rozpaczy wynikającej najprawdopodobniej jego odrzucenia. Już miałam wybiec kiedy ten mnie przytulił i wyszeptał do mojego ucha:
 Give me love like never before
'Cause lately I've been craving more
And it's been awhile but I still feel the same.
- Kocham cię Ally.
W moich oczach zaszkliły się łzy nigdy dotąd nie byłam taka szczęśliwa.
- Ja ciebie też kocham.

Tamtego dnia otworzył się nowy rozdział dla dwójki młodych ludzi. Nie była to prosta droga. Budowali wszystko od podstaw. poznawali siebie i swoje historie. Przeżyli wiele wzlotów i upadków. Jeżeli to co czuli na początku swojej znajomości to miłość to nie potrafię opisać uczucia jakie ich teraz łączyło. Było wiele wątpliwości i kłótni. Przetrwali wszystko. Zawsze wierni sobie i swojej miłości. Wzięli ślub, zamieszkali  razem, mieli dwójkę dzieci. I wreszcie zestarzeli się razem.
Czy znalazł by się kto kol wiek w tych czasach, ktoś, kto potrafił by tak kochać?  

THE END

___________________________________________________________________________________________________________________________

https://www.youtube.com/watch?v=FOjdXSrtUxA


Ludzie brawa dla Louise Noir to ona napisała to cudo. To z okazji 10 000 wyświetleń. Nie będę pisała statystyk bo wątpie by to interesowało wiele osób. Mam tylko dla was prośbę by jak najwięcej osób skomentowało tego one shota. Nie dla mnie  dla Louise Noir. Bo pomimo tego, że zasypują nas nauką znalazła na niego czas i go napisała. A teraz coś odemnie dla ciebie....
Jesteś najlepsza i poprostu uwielbiam cię razem z Dream Chicką (Agą) wspieracie mnie i zawsze doradzacie nie tylko w sprawie blogów... I dziękuje wam że jeszcze wytrzymałyście ze mną i moimi odpałami i humorkami i wybuchami zarówno agresji, smutku czy śmiechu... I mam nadzieję, że jeszcze nie opuścicie mnie przynajmniej do końca gimnazjum, czyli tego roku... A jak będziemy w liceum nadal w jednej klasie to ją rozwalimy naszymi wspólnymi odpałami :)  To więc jeszcze raz dzięki dziewczyny i chciałam podziękować jeszcze moim czytelniczką i czytelnikom o ile tacy są.... że odwiedziliście tego bloga już 10000 razy. A teraz pisze rozdział na tego bloga i o  nienawiści, oraz rock marano and lynch... Więc życzcie mi powodzenia.
Ps. rozdział postaram się jeszcze dziś.

 Niepozorna


Moglabym co jakiś czas wstawiać na bloga moje prace.Wiec jeżeli ktoś by chcial poczytać coś mojego autorstwa proszę o komentarz.
Jeżeli komuś spodoba się moja twórczość (choć w to watpie)
Louise Noir

niedziela, 14 września 2014

Rozdział 22




 * Oczami Laury*

I postanowiłam oddać pocałunek przez co zaczeły się coraz bardziej pogłębiać, ale w końcu mój rozum doszedł do głosu.
-Ross... ja nie mogę tak sory, ale mam prośbę byśmy o tym wszystkim zapomnieli i nigdy więcej o tym nie wspominali.

* Oczami Rossa*

Słowa Laury zabolały mnie, ale nie dałem po sobie tego poznać.
-Spoko jeśli chcesz to zapomnijmy.
-A ty chcesz zapomnieć?- W jej oczach zauważyłe..... iskierki nadziei? Nie wiem, może, ale nie o tym teraz. Mam dylemat powiedzieć jej prawdę, że nie i zaryzykować, że mnie wyśmiej, czy siedzieć cicho.
-Nie no zapomnijmy.
-Wiedziałam- powiedziała bardzo cicho tak jakby do siebie, ale ja to słyszałem.
-Mówiłaś coś?
-Nie nic cości się wydawało.
- To co idziemy na śniadanio-obiado-kolację?/
- Jasne czemu nie? Zjadłabym wszystko co by było tylko smaczne.- I gdy wypowiadała te słowa dziwnie na mnie spojrzała.
-Rossy... mój ty złoty słodziaku... podejdź tutaj mój ty hot-dogu znaczy Rossy- Rossy.
Następnie zaczeła do mnie podchodzić z wielkimi oczami i gdy za załączeł się cofać coraz szybciej to ona szła w moje ślady. A morał z tej bajki był taki, ze ganialiśmy się po całym domu. Laura z wielkimi oczami i wywieszonym językiem. Oraz z widelcem i nożem w dłoniach, a serwetką za dekoldem bluzki. Ogólnie wyglądem przypominała takie coś:    
Gdy poraz kolejny biegliśmy przez kuchnie złapałem jakieś jabłko czy coś w tym celu i zatrzymałem się, odwracając się przy tym od razu przez co brunetka na mnie wpadła i gdy otworzyła usta wsadziłęm jej jabłko do buzi :) Zaczeła powoli jeść dany owoc.
-Teraz nie masz ochoty mnie zjeść?
-Nie,ale to nie moja wina, że wyglądasz tak smakowiciej. Jak ciasteczko do schrupania.
-Dzięki?
- Proszę bardzo.
- To co idziemy już na normalne żarcie?
- Ok, z miłą chęcią, bo jabłko to dla mnie mało.
***********************************************************************************
Po tym jak razem z brunetką zjadłem posiłek postanowiliśmy iść do kina na jakiś film,. Oczywiście nie obyło się na kłótni na co mamy iść jak ja mówiłem horro to ona romansiło, jak ja film akcji to ta komedie  romantyczną i wyszło w końcu na to, że udaliśmy się na ,, Zakochany kundel'' w 3D. Każdy się na nas dziwnie patrzył, ale nie przejmowaliśmy się tym zbytnio. Podczas seansu nie zwracałem zbytnio uwagi na bajkę, ale rozmyślałem nad dzisiejszym dniem i nad tym co działo się od przyjazdu dziewczyn. Niby  mineło dopiero pare dni, a może parenaście. Nie wiem gdy blisko mnie jest Laura czas dla mnie stoi w  miejscu. Właśnie, a co do brunetki muszę zwrócić jej uwagę na siebie, zęby mnie ,,wielbiła'', albo może nie no poprostu by zwróciła na mnie uwagę, ale nie jak na przyjaciela, kumpla, czy brata, ale jak na chłopaka.....mężczyznę.  Moje rozmyślania przerwał odgłos ludzi i dzieci opuszczających salę.
-To co idziemy do domu?
-Jasne, a może zechciałabyś pójść ze mną na spacer po parku i przez niego dojść do domu. Pokazałbym ci takie urocze miejsce. Co ty na to?
-Ok. Jeśli nic mi się nie stanie, bo wiesz jest dość późno...
-a która to już godzina?
-23
-CO/!?!?!? To ile trwał ten film i ile szliśmy do kina?
-Może lepiej zapytaj ile cię goniłam móje ty ciacho.
- No way... - Następnie wziąłem Laurę za rękę i udaliśmy się  w stronę naszego celu. Przez całą drogę milczeliśmy, ale obojgu nam to pasowało. W końcu gdy doszliśmy na miejsce czyli do centralnej części parku, a następnie skierowaliśmy się w stronę zarośli.
-Po co mnie tam zaciągasz w.....krzaki?!?!?!?!?
- Oj spokojnie nie bój się.  chce ci tylko pokazać takie jedno piękne miejsce w park. I jak ? POdoba ci się?
- O matko to takie śliczne.
-Wiem mi też się podoba, Dell mi kiedyś pokazała to miejsce i powiedziała bym przychodził tu gdy będę przygnębiony lub coś, albo gdy będę chciał się podzielić tym miejdce z jakąś wyjątkową osobą i tak mi przyszło do głowym, żeby ciebie w to ,wtajemniczyć'.
-Dzięki to miłe  z twojej strony. Ale wiesz co może wracajmy już robi się późno,a ja jestem zmęczona.


Gdy wychodziliśmy z parku zostaliśmy zaczepieni przez grupkę jakichś chłopaków.... mężczyzn nieźle na pakowanych. Odemnie chcieli forse, a Laure by.... by ją zgwałcić. Gdy to usłyszałem tak się wściekłem, że zacząłem się z nimi nieźle naparzać,. Było ich może z 5 na mnie jednego, ale nagle wzięła się we mnie taka siła, że powaliłem ich wszystkich. Gdy uderzyłem tego najwyższego tak, że aż zatoczył kółko i upadł to reszta na ten widok najzwyczajnie w świecie zwiała, a Laura stała ze strachem w oczach i się na mnie patrzyła.
-Spokonie nic ci nie zrobię to było by cię obronić. Nie dał bym cię nikomu skrzywdzić. Mi na forsie nie zależało. Mogłe im oddać wszystko co mam, ale jak usłyszałem o zamiarach względem ciebie coś się we mnie zagotowało i nie mogłem inaczej postąpić.
Po skończeniu mojej wypowiedzi Laura podeszła do mnie przytuliła mnie mocna, a następnie pocałowała mnie w usta mówiąc cicho ,, Dziękuje''
-Nie ma za co. Nie mógł bym inaczej, a teraz już wracajmy do domu jest strasznie późno a ty jesteś zmęczona. Może cię poniosę.- Bardziej stwierdziłem niż zapytałem, ale i tak nie miała czasu mi odpowiedzieć, bo podniosłem ją na ręce, a ona na początku opierała mi się, że da radę sama dojść, ale w końcu wyszło na moje, a ona wtulała się w mój tors. Po paru sekundach usnęła. Droga do domu strasznie szybko mi minęła. Gdy doszedłem do celu nawet nie zaglądając do salonu , czy do pokoi reszty udałem się do naszego pokoju by ułożyć tam brunetkę, ale gdy już miałem  rozbierać sobie kanapę, ale postanowiłem, że pójdę się umyć, a dziś będę spać z Laurą. Chyba się nie obrazi za to.
Po wykonaniu wieczornych czynność położyłem się koło brunetki w mojej piżamce, czyli bokserkach, i objąłem ją ramienie wtulając ją w siebie. Po paru sekundach odpłynąłem w Krajnę Laur...



*********************************************************************************
Hej tu Niepozorna. Sorry, że rozdział późno i nijaki, ale nawet nie wiem co pisze szkoła mnie wykańcza, a dotego troche mi smutno bo pod ostatnim komem były 3 komy, ale to mi dało do myślenia i doszłam do wniosku, że musze się bardziej strarać i wymyślić coś ciekawego, bo to jest nudne jak flaki z olejem, a ja to wiem bo mi się też nie podobają. Więc jeśli coś to piszcie w komach co byście chcieli.Next taki krótki może jeszcze dziś, albo w ciągu tygodnia, ale nie wiem bo na poniedziałek musze wykuć angielski polski biologię i niemiecki a o reszcie tygodnia nawet nie chce myśleć a jeśli nie to w sobotę i postaram się by był dłuższy niż ten.  Więc kończę pa. :*

niedziela, 7 września 2014

Rozdział 21`

*Oczami Rydel*


Obudziłam się około godziny 15. No tak przecież późno poszłyśmy spać, no ale cóż taki żywot. Dopiero po chwili gdy chciałam się przeciągnąć zauważyłam, że coś, a raczej ktoś mnie przytula. odwróciłam się  w stronę tej osóbki i zobaczyłam Ella, który strasznie słodko spał. Aż szkoda go było budzić, ale innego sposobu nie widziałam by się wydostać z tej ,,pułapki'
-Ell......Ell........... Ell wstawaj!!!!!!!!!!
-Jeszcze 5 minutek.
-O nie żadne pięć minutek wstawaj!- Pewnie najlepiej mieć mnie gdzieś, ale nie takie numer z Rydel Mary Lynch.
-Ell słonko obudzić się  proszę. Ellusiu mój ty pysiusiu. Puścisz mnie?
-W życiu. Teraz mam szanse cię zatrzymać przy mnie.
-Ale Ell ja już nie żartuje.
-No dobra niech będzie ale zaraz wracasz
-Ok.
Gdy chciałam wstać przypomniało mi się, że przecież nie mam ubrań, ani nawet bielizny na sobie. Więc pierwsze co wpadło mi do głowy to to bym owineła się kołdrą. Tak też zrobiłam przez co pozbawiłam bruneta przykrycia i to on teraz leżał bez niczego na łóżku, ale gdy poczuł chłodnę powietrze zakrył się kocem, który jakimś cudem znalazł się na jego szafce nocnej i nakrył się nim, a następnie wziął przykład ze mnie i zaczął się ubierać.
-Ryd?
-Tak?
-Nie rozumiem, dlaczego się zakrywasz kołdrą przecież wczoraj cię widziałem bez niczego.
-A ty? Też  cię widziałam, a jednak również się zakrywałeś.
-Dobra koniec tematu. Może lepiej sięubierzmy
-Racja, a i na razie nie wspominajmy o tym nikomu. Wiesz tak będzie najlepiej dla ciebie.
-Dlaczego dla mnie?
-Bo moi bracia by cię wykastrowali, a następnie baaaaaaaaaaardzo boleśnie zabili, a chyba oboje tego nie chcemy?
- No raczej nie, ale ja nie chce się ukrywać z moim uczuciem do ciebie Ryd i twoi bracia będą musieli się to zaakceptować. I nie ważne co mi zrobią, ale prędzej czy później powiem im sam, albo z tobą to będzie zależeć od ciebie. Narazie daję ci czas. Pamiętaj ja będę gotowy gdy ty też.
-Dzięki jesteś naprawdę kochany.



*Oczami Vanessy*


Gdy dojechaliśmy z Riker'em razem na miejsce naszego przyszłego domku. Podeszliśmy do drzwi i gdy zadzwoniliśmy dzwonkiem od razu otworzyła nam starsza kobieta od której po kilku godzinach rozmowy odkupiliśmy ten  śliczny domek za stosunkowo niską cenę. Ko0bieta pozwoliła nam się od razu wprowadzić. A  w związku z tym, że oboje ostatnio dostaliśmy role w filmach i to miała być taka mini niespodzianka, ze oboje będziemy grać w tym samym ,,dziele''. A wziązku z tym że nasz domek znajduje się na obrzeżach miasta a film będziemy kręcić właśnie w tych okolicach to będziemy mieć wymówkę, zeby nie wracać do domu i , że niby wynajmiemy sobie tutaj pokoje w hotelu, a tak naprawdę będziemy SAMI mieszkać w tym cudnym drewnianym budynku.
Po paru minutach kobieta opuściła nasz domek, a moje rozmyślenia przerwał głos mojego chłopaka.
-Van co ty na to by pojechać na zakupy, bo lodówkę mamy pustą, a czas tu będziemy spędzać, więc wrazie co przydało by się coś zjeść.
-Masz racje. To choćmy tylko może zajedziemy najpierw do domu by nic  nikt nie podejrzewał jakby co byliśmy  na spacerze, a później mam ci pomóc z ciuchami.
-Spoko, czyli alibi mamy.
- No to czas wcielić plan w życie.



*Oczami Ross'a*



Obudziłem się    koło 14,a w związku z tym, ze nie wiem co działo się z Laurą postanowiłam pójść do pokoju zarówno jej jak i mojego by się czegoś dowiedzieć na ten temat. Gdy doszedłem na miejsce i otworzyłem cicho drzwi i wszedłem, a wtedy moim oczą ukazał się piękny widok, a m.in. Laura, która słodko spała wtulona w moją poduszkę, zaś na sobie miała moją ulubioną bluzę   nie mogłem oderwać od niej wzroku. Nie wytrzymałem i podszełem do niej cicho, a następnie odsłoniłam jej twarz na którą spadały uciążliwe pasemka włosów. Pocałowałem ją delikatnie w czoło, ale po tym czynie złapała mnie przez sen za rękę i przyciągneła mnie do siebie przez co musiałem się koło niej położyć. Pewnie jak się obudzi będzie krzyczeć,ale tym będę się martwił później. W trakcie mojego rozmyślania Lau przytuliła się do mojego torsu. Po paru sekundach zacząłem odpływać w krainę morfeusza.





* Oczami Rocky'ego*


Gdy się obudziłem zobaczyłem, że jest już po 15. Wstałem z łóżka i poszedłem do łazienki gdzie się umyłem i ubrałem. Następnie udałem się na dół do kuchni, gdzie zobaczyłem moją siostrę i mojego przyjaciela przygotowujących jedzenie. Postanowiłem chwile postać w drzwiach i ich poobserwować. Podczas pracy mieli mnóstwo zabawy i cieszyli się swoim towarzystwem. W pewniej chwili zobaczyłem jak Ell całuje moją siostrę W USTA!?!??!?!?!?! O NIE MOJĄ SIOSTRZYCZKĘ?!??!!?
-ELLINGTONIE LEE RATLIFF COŚ TY ZROBIŁ MOJEJ SIOSTRZE?!?!?!?!?
- Rocky nie przesadzaj. Ja wiem co robię, a zresztą Ell to twój przyjaciół, którego znasz od dawna i nie tylko ty ale my wszyscy ,a zresztą nie drzyj się tak bo wszystkich obudzisz. A teraz albo się zamkniesz i zapomnisz o tym co widziałeś, albo możesz tego pożałować. JAsne?>!>>!>!!?!??!??
-Tak jest siostra!- Po tych słowach uciekłem na dwór by pójść na miasto i tam coś zjeść, ale oczywiście po drodze wychodząc z domu zabrałem buty i bluzę.


* Oczami Laury*



Spałam sobie smacznie, aż obudziły mnie czyjeś krzyki i  dopiero po chwili zoriętowałam się, że na kimś leżę. Powoli otworzyłam ociężale oczy i zobaczyłam Rossa?!?!?!?
-CO TY TU ROBISZ?!?!?!?!?!?!?!?
-Hyyy........?
-ROSS OBUDŹ SIĘ!!!!!!!!!!!!!
-No już nie śpię. CO się dzieje?
-Co się dzieje?!?!?!?!?Co się dzieje?!?!?!?!? Ja ci powiem co się dzieje. Ty śpisz w łóżku razem ZE MNĄ!!!!! A zasypiałam sama.
- Bo gdy przyszedłem do pokoju po ubrania zobaczyłem jak śpisz i chciałem cię przykryć, ale ty mnie złapałaś za rękę i przuciągnełaś do siebie. I nie mogłem się uwolnić z twojego uścisku, a nie chciałem cię budzić, więc jakoś tak wyszło, że usnąłem.
-Ale jak ty mogłeś!!! Lepiej mogłeś mnie obudzić!!!!! Chciałam pobyć sama a ty zawsze swoje!!!! Nie rozumiesz, ze muszę przemyśleć swoje zachowanie!!!!
-Oj cicho bądź ja jeszcze po części śpię.- Po tych słowach  Ross bezceremonialnie mnie pocałował, miałam ochotę się od niego oderwać i spoliczkować go, ale coś mnie powstrzymało. I postanowiłam oddać pocałunek przez co zaczeły się coraz bardziej pogłębiać.....




*********************************************************************************
Hej tutaj Niepozorna. Sorry, że rozdział taki nijaki i za błędym, ale jest już późna godzinai ja usypiam na siedząco. Szkoła się dopiera zaczeła, a ja już mam zapowiedzianą kartkówke z fizyki i historii. Ta i jeszcze dyktando mam mieć i zaczyna się zastanawiać czy, aby napewno dam radę bo na dzień dobry nauczycielki wepchneły mnie na 2 konkursy kuratoryjne z fizy i geografii, a ja jescze sama chce iść na biologie i chemie i dotego te rozdziały na 3 blog włącznie z tym. i dotego egzaminy próbne. Mówie wam 3 gimnazjum to zgroza. Więc kończę notkę i rozdział za tydzień w sobotę i trzymajcie kciuki, zeby nie zdechła z przegrzania mózgu od tych informacji.