Jeśli chcecie dostać rozdział przed sobotą to wstawię go gdy ujrzę tyle samo komów co pod rozdziałem poprzednim, ale nie chce nikogo do niczego zmuszać więc jeśli nie chcecie nie komentujcie next tak czy siak pojawi się w sobotę
Niepozorna
Strony
▼
Menu
▼
poniedziałek, 28 lipca 2014
sobota, 26 lipca 2014
Rozdział 14
Witajcie!!!! w komach zauwazyłam pytanie, jak dziewczyny mogą zgwałcić chłopaków.......więc myślałam nad tym i wymyśliłam, że poprostu zrobiąto tak samo jak chłopcy robią z dziewczynkami( matko jak dziwnie mi się to pisze) tylko, że zamiast by chłopcy w dziewczynki to dziewczyny by się posłużyły ,,sprzetem'' swojej ( face palm) ofiary.....:) Matko co ja robię........ TO chyba nie ja ale co tam :)
A teraz rozdział ploseeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeee...................
Ps. znajdziecie tu taką małą próbę gwałtu.
*Oczami Ross'a*
-Więc czekamy jutro do rana i................................. wtedy coś wymyślimy
-Ross ty jełopie jeśli masz podobne plany w związku co do Laury to zaczniesz z nią chodzić tak za............nigdy.
- A co masz lepszy plan?
- Jasne. Słuchaj jutro z rana gdy przyjdziesz przeprosisz Verę za swoje zachowanie, a z wziązku z tym, że Casi nam pomaga poprosimy ją by przemyciła dla nas trochę środków nasennych i teraz słuchaj uważnie........................................................................................... . Rozumiesz?
-Tak. A teraz zjadłbym coś...
- Szczerze ja też.
- HEJ DZIEWCZYNY DAJCIE NAM COŚ DO JEDZENIA-krzyczeliśmy razem z Riker'em. Może wiedzą co uwielbiamy jeść i nam to ugotują? oby tak bo mam strzaszną ochotę na naleśniki z czekoladą i owocami. Mniammmmmmmmmmmmmmmm.....................................
-Vera już kończy gotować więc zaraz coś zjecie.
-Dzięki Cas miła jesteś. A teraz chcieliśmy cię o coś prosić...
-Tak ? O co?
-O to byś przyniosła nam trochę środków usypiających.....
-Matko po co wam?!??!?!??!?
-Bo mamy taki plan.........
-Spoko. Zaraz przyniosę wam jedzenie.
*Oczami Laury*
Matko,ale się potwornie czuję. Co ja wczoraj robiłam. Ale się nie wyspałam. Dobra Laura pora wstać i iść się coś napić.
Gdy otworzyłam oczy zobaczyłam, że nie leże na moim mięciutkim łóżeczku, tylko na twardej i zimnej podłodze w przed pokoju, a gdy weszłam do salonu ujrzałam Ryd leżącą na szafie.................swoją drogą ciekawe jak z tam tond nie spadła? A może ktoś zgadnie gdzie ujrzałam mą sis? Nie? Uwaga proszę o werbel...........................leżała przewieszona przez kanapę z głową leżącą na podłodze, a jedną rękę miała w wazonie?!?!?!?! Jak ona........dobra nie ważne....... . Co się tu wczoraj działo?!??!?!?!!? Zobaczmy może mam coś w fonie zapisane czy nagrane..........Zdjęcia...............e tam nic ciekawego tylko jak pijemy wódkę, jest nawet filmik jak Rydel idzie wykonać swoje zadanie i wychodzi na klatkę(świeżo umytą, ale ona tego nie wie)
-Pokaże wam jak się idzie- Po tych słowach blondynka zaczyna strasznie kręcić tyłkiem i iść w pewnym momencie pośliznęła się tak, że wylądowała na tyłku z ogromnym hukiem......następnie podniosła się i szybko wbiegła do pokoju, a gdy kazałyśmy jej powtórzyć zadanie zaczeła iść po ścianie i w drodze powrotnej znów się wywaliła(pamiętasz Aga?). Dobra nagrania nie mówią mi zbyt wiele, a może by tak sprawdzić połączenia. Ostatnio gadałam z...................Rossem?!?!!?!?! MAtko ciekawe o czym gadaliśmy. Mam pomysła sprawdzimy naszą rozmowę..................
Co?!?!?!?!? Ja mu miłość wyznałam!?!?!?!?!?! Dobra spokojnie trzeba mu jakoś to wyjaśnić to co mówiłam. Wiem mam, powiem, że ja byłam pijana i musiałam wykonać zadanie..................o tak.................... Jeee......a teraz zadzwonię do niego i mu wszystko wyjaśnie..........Dziwne nie odbiera może się o to obraził i nie chce się ze mną już kontaktować. Matko.............co ja zrobiłam............................. .
Dobra pora na śniadanie i czas obudzić dziewczyny, bo już..........o matko 16 ?!!?!?!!?!??!?!??!. Śniadanie o tej godzinie? Chyba raczej pora na kolację.
-Halo!?!?!?!??!? Matoły!!!!!!!!! Wstawać!!!!!! Pora na amciu amciu!!!!!! Jełopy pobudka!!!!!!.
-Nie drzyj ryja młoda!!!! JA chcę spać i wrócić do Rikerolandiiiiii...............
-A ja do Ellolandiiii!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
-Dziewczyny już 16!!!!!! A wy o swoich chłoptasiach śnicie. Jak tak można?!?!!??!?!
- A ty o Rossie już nie śnisz?
-Nie.....
-Co się stał złotko?- moja kochana Ryd.
-Bo jak byłyśmy( i tu opowiedziałam im całą historię, mojej rozmowy przez telefon).
-O moje biedactwo. Nie przejmuj się on naprawdę cos do ciebie czuję. Ja to wiem i wiesz co? Jestem pewna w 1000% procentach.
-Na serio?
*Oczami Ross'a*
Siedzę sobie sam na łóżku, bo mój kochany braciszek postanowił iść na spacer z Cas by omówić nasz plan, a ja mam już dość tego wszystkiego. Nudzi mi się okropnie.......... . Taaaaaa................leżał bym sobie tak nadal nic nie robiąc i podziwiając w tym czasie jakże piękny i interesujący dla mnie sufit, ale do pokoju Vera.....
-Hej misiaczku...........kociaczku...............
-Cześć Vera
-Dlaczego kociaczku jesteś taki smutny? Coś się stało?
- TAK!!!!!! PORWAŁYŚCIE NAS!!!!!!!!!!!!!!!!!!
- Oj tam nie dramatyzuj tak............................ Ja mam pomysł co cię może pocieszyć.......- o nie nie wiem czemu, ale coś mi mówi, że to się dla mnie skończy.
- A....a jaki masz ten pomysł?- ludzie ja się boję............................!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!! dziewczyny!!!!!!!!!!!!!!! Jak się to rozniesie to po ,mnie.
-No wiesz...... możemy trochę pograć ...................
- Tak...........a............ w co?
- W seven minutes in heaven...............
- Nie dzięki ja je..........- No tak, to chyba chłopak powinien wpijać się w usta dziewczynie, anie na odwrót. Ale jaka jędza próbowałem ją odepchnąć a ona nie daję się tak łatwo i próbuje mnie rozebrać. Już zdjęła mi koszulkę!!!!!!! Matko jak ona to zrobiła. A co najlepsze teraz zdejmuje.....przepraszam zdjęłam mi już spodnie!!!!.
-Dziewczyno opanuj się nie będziesz..........ohhhhhhhhhhhhh.......................- nie no ja nie chcę z nią tego robić,ale męski....... nie nie możesz Ross!!!!!! Pomyśl co by sobie pomyślała Laura gdyby się dowiedziała, że dałem się zgwałcić jakieś dziewuuuuuuuuuuuuuuuuuuuu.............
- Przestań nie mogę myśleć!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!! Nierozuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuumiesz, że ja tego nieeeeeeeeeeeeeeechce......aaaaaaaaaaa.............weeeeeeeeeeeeeeeeeeeeź............
-A co Ross'y nie podoba ci się ?
- Nie!
-Serio?
- Serio!!! JA nie mogęęęeeeeeeeeeeeeeeeeeeeee..................
- Ale no weź nikt się nie dowie.
-Nie nie chcę się czuć jak męska dziwka, a jeśli to teraz z tobą zrobię to tak właśnie będę się czuć.
- Oj no weż nie udawaj takiego świętego. Pewnie sam jak byś mógł to byś zdarł ubrania z tej całej jak jej jest? Laury?
-Ale z Laurą to coooooooooooo............ innego!!! Dobra koniec tego!!!!- wreszcie udało mi się ją zepchnąć z siebie.szybko złapałem swoje ubrania i pobiegłem do łazienk. Tam się zamknąłem i spokojnie ubrałem. Taaa........ teraz wystarczy przeczekać tu do powrotu Riker'a...............
*Pare godzin później*
-Ross!!! Bracie gdzie jesteś?!?!??!
-Tu!
-Co ty robiłeś zamknięty włazience skoro wiedziałeś, że i tak nikt nie wejdzie?
-Bo jak ty sobie spacerowałeś to mnie ta wiedźma chciała zgwałcić i i byłem już nagi i mimo moich oporów zaczęła........
-Cię gwałcić?!?!??!?!?!
-Nieee................ Ja nie chciałem i przedtym uciekłem bo uraziłbym tym swoją męską dumę.....
-Ahhhhhhhhhhhhhhhaaaaaaaaaaaaa.......... To co zrobiła?!?!??!??!?
-Dobrze
-Co dobrze??!!?!?!!
-UGH...........matoł.....
-Ostrzegałem, że będzie cię chciała zgwałcić. A teraz się tłumacz.- Ovzywiście musiałem wszystko dokładnie wyjaśnić Rikerowi, ale później powtarzałem tą czynność, ale z większymi szczegółami. I powiem wam jedno szkoda mi Van jeśli zgodzi sie z nim chodzić kiedyś..... Nieto co ze mną Lau będzie mieć rajjjjjjjjjjjjjjjjjjjj........................................
************************************************************************************
Sorry, że taki krótki, ale komputer nie chce mi się wyłaczyć i mi się zawiesił, a jak próbowałam wyjąć baterie to i bez baterii nadal ddziała?!?!?!??!' to nie dziwne? moze coś doradzicie? Wiem rozdział beznadziejny,a le zawsze coś jeśli chcecie możecie pisać co byście chcieli w następnych rozdziałach. JAkieś scenkinp: miłosne, kryminalne czy z horroru itp.
Do napisania Niepozorna
niedziela, 20 lipca 2014
Rozdział 13
*Następny dzień*
*Oczami Ross'a*
Obudziłem się dziś o..... Matko gdzie mój telefon? Postanowiłem otworzyć oczy i rozejrzeć się po pokoju, ale to nie był mój hotelowy pokój tylko jakieś małe pomieszczenie z żółtymi ścianami i z ponaklejanymi na ścianach plakatami i zdjęciami ze mną i moim zespołem. Na każdym obrazku byłem otoczony czerwonym serduszkiem, a na przeciwko łóżka, którego spałem zauważyłem
ołtarzyk poświęcony mojej cudnej osobie
-Gdzie ja do cholery jestem?!?!?!??!?
Rozglądałem się tak po pokoju i znalazłem parę drzwi. Jedne były zamknięte zaś drugie po otworzeniu ukazały pokoik wielkości tego w którym to ja się wcześniej znajdywałem. Był cały niebieski, a na ścianach wisiały zdjęcia Riker i też był jego mini ołtarzyk,a na łóżku leżał nie kto inny jak mój kochany braciszek.....
- RIKER WSTAWAJ TY JEŁOPIE!!!!!! GDZIE MY JESTEŚMY?!?!?!?!!?!?!?!
- Nie drzyj ryja młody. Jak to gdzie jesteśmy?,...... w hotelu......
- No właśnie nie !!!
-Oj pewnie chłopaki sobie żartują....Dawaj krzyknijmy razem może nas usłyszą i otworzą nam drzwi...
-Chłopaki koniec tego głupiego żartu wypuście nas stąd !!!!!!
- I co Riker słyszysz, żeby ktoś szedł?
- Nie chodź bliżej drzwi....
-Ej Ross też słyszysz jakby ktoś szedł w szpilach?
-Obsługa hotelowa nie chodzi tak ubrana, a dla chłopaków to za dużo pracy......dziewczyny nie przyleciały by tu zwłaszcza, że wczoraj nie były nawet wstanie rozmawiać przez telefon....
-To kto to jest do jasnej cholery?!?!?!?!?!!!?!??
- Dobra cicho chodź bo słyszę jakby kroki się stawały coraz głośniejsze...
Po paru sekundach drzwi do pokoju się otworzyły, a do środka weszła strasznie sztuczna blondynka tapetę można by jej szpachelką zdzierać. Nie wiem, ale skądś ją kojarzyłem.......zaraz.....zaraz......to nie ten plasticzek z samolotu?!?!?!?!?!?!?!!?
- Już wstałeś mój misiaczku? Casi twój pysiaczek już wstał!!!!!- matko jaki ona ma piskliwy ten głos, jakby ktoś jeździła widelcem po talerzu...
- Co my tu robimy ?!?!?!? I dlaczego byliśmy zamknięci?!?!?!?!?? Co ty tu robisz??!?!?!?!?
- Nie denerwuj się tak kotku. Od dziś będziecie tu mieszkać z nami, a zamknięci byliście tutaj byście nam nie uciekli, a ja tu mieszkam wraz z Casi....
-A jak masz na imię? I do kogo mówiłaś misiaczku? A kto jest kotkiem?
-Ja mam na imię Vera, misiaczkiem jest Rossy a ty kotkiem mojej koleżanki Cas....
- A uwolnicie nas?
-Nie...
-A chcecie coś wzamian za naszą wolność? Kasy, sławy, mieszkanie, samochód?
-Jedyne co chcemy to was
- Nas??!?!?!?!?- Krzykneliśmy w tym samym czasie z Riker'em
- Tak jasne.....
* Oczami Rocky'ego*
*Około godziny 12*
Gdy się obudziłem,( a było to jakieś 30 sekund temu) postanowiłem iść do kuchni zrobić sobie śniadanie po drodze zachodziłem do pokoi chłopaków i jak się okazało byłem sam z Ellem, więc wpadłem do jego pokoju i rzuciłem się na jego łóżko, usiadłem na jego nogach rozkrakiem i zacząłem po nich skakać by się obudził. Wołałem przy tym jego imię( Aga nie zapomnę ci tego w Warszawie, moje nóżki ;( nadal czuję twoje dwutonowe ciałko :) od aut.)
- Ell mamy wolną chatę!!!!!!
-Super to co robimy?
- Może...
-Pogadamy potrzebuje twojej rady w sprawie Rydel?
-Ale o czym chcesz gadać ?
- Ty jesteś jego bratem więc powinieneś wiedzieć co lubi?.......kogo lubi?
- Lubi kolor różowy, a tam co ja gadam ona go kocha tak jak i ciebie....
-Serio myślisz, że mnie kocha?
- No jasne, ja to wiem,a nie myślę....
- A pomożesz mi ją zdobyć?
- Jasne! Ale jeśli ją skrzywdzisz to już nie będziesz moim żywym przyjacielem, ale martwym...
-Tak wiem Riker mnie zabiję.....
- Nie tylko on, ale i ja lubię cie bardzo i traktuje jak brata, ale nie dam nikomu skrzywdzić mojej jedynej siostry. Ona jest strasznie delikatna może na taką nie wygląda, ale tak jest.
- Jak wrócimy do domu to pomogę ci i ją zdobędziesz,a teraz puki tu jesteśmy kup jej jąkąś sukienkę czy buty, albo coś.
* Oczami Ross'a*
*Powrót do teraźniejszości*
-Co chcecie z nami zrobić?
-Właśnie ? Riker i ja chcemy przecież za niecały tydzień wracamy do domu i my mamy dziewczyny
-Na czas tego pobytu tutaj to my będziemy waszymi dziewczynami,ale musicie być grzeczni,a może wam się spodoba z nami i zostaniecie tu na zawsze?
-A co z naszymi braćmi? Jak to wyjaśnisz Vera?
-Oj mój ty Rossiu. Nikt was tu nie zdajdzie, a teraz sory zaraz wracam. Cas choć tutaj przypilnujesz ich.
-Rikuś!!!!!- gdy tylko zobaczyła Riker'a skoczyła na niego, chociaż Cas nie wyglądała na grubą i może nie była taka ciężka. Cały czas coś krzyczy, a właśnie znowu się wyłączyłe....
-Wyjdź za mnie!!!!!
- Sory Cas, ale ja już się zakochałem i ty nie jesteś tą dziewczyną.... Wybacz nie chciałem cię urazić...
- Nie no spoko poprostu bardzo cię lubię i chciałabym cię bardziej poznać. Jak ma na imię ta dziewczyna.... Czekaj nie mów zgadnę!......Hmmmm....... Vanessa?
-Tak skąd wiedziałaś ?
- Bo słyszałam jak mówiłeś jej imie przez sen w samolocie....
- Posłuchaj wydajesz się fajna i jeśli pomożesz nam stąd wyjść to umówimy cię z naszym bratem Rockym on nie ma dziewczyny i na nikogo nie leci...
-Spoko, ale ja was nie mogę wypuścić . Jutro.... cicho idzie Vera
- Już jestem.
-Vera nie chciałem tego robić, ale muszę użyć siły. Skoro potrafię powalić Riker'a to i z tobą dam radę...
Ruszyłem z rozbiegu na nią i już po paru sekundach leżałem na podłodze i byłem bity przez tą dziewczynę....
-Pomocy!!!!!!
-Stąd nie ma ucieczki. Jesteśmy tu sami i jak chcecie opuścić kiedyś ten budynek musicie robić to co będziemy chcieć. Więc.....Musicie spełniać każda naszą zachciankę i lepiej, żebyście dobrze to robili........ Więc radzę nie próbować nadal uciekać i próbować nas pokonać. Jestem mistrzynią w boksie w USA i mam czarny pas trzeciego stopnia, oraz uczę samoobrony. Dobra wy tu zostajecie, a my idziemy. Nie próbujcie uciekać, bo i tak was zamknę.
Gdy wyszły z pokoju jeszcze staliśmy tak chwilę dopuki nie usłyszeliśmy jak drugie drzwi się zamykają i został przekręcony klucz...
-Trzeba uciec zanim nas zgwałcą!!!!!
- Jak to zgwałcą przecież....
-Jedna nam to delikatnie zasugerowała, ale z ciebie jełop.
- Ze mnie jest jełop?....... Dobra nie kłóćmy się. Nie czas i pora na to......
- To co robimy?
- Czekaj mam pomysł!!!!!! Jutro wstaniemy z samego rana i ...............................................
***********************************************************************************
Hej tu Niepozorna oto rozdział tak jak obiecałam. Spodziewaliście się porwania? Dopiero gdy to zaczełam pisać wpadłam na taki pomysł i chyba nie był najgorszy? Co o nim sądzicie?Chyba jeszcze nie ma żadnego bloga na którym chłopcy zostali by porwani..... To chyba na tyle ...... do napisania......................................
*Oczami Ross'a*
Obudziłem się dziś o..... Matko gdzie mój telefon? Postanowiłem otworzyć oczy i rozejrzeć się po pokoju, ale to nie był mój hotelowy pokój tylko jakieś małe pomieszczenie z żółtymi ścianami i z ponaklejanymi na ścianach plakatami i zdjęciami ze mną i moim zespołem. Na każdym obrazku byłem otoczony czerwonym serduszkiem, a na przeciwko łóżka, którego spałem zauważyłem
ołtarzyk poświęcony mojej cudnej osobie
-Gdzie ja do cholery jestem?!?!?!??!?
Rozglądałem się tak po pokoju i znalazłem parę drzwi. Jedne były zamknięte zaś drugie po otworzeniu ukazały pokoik wielkości tego w którym to ja się wcześniej znajdywałem. Był cały niebieski, a na ścianach wisiały zdjęcia Riker i też był jego mini ołtarzyk,a na łóżku leżał nie kto inny jak mój kochany braciszek.....
- RIKER WSTAWAJ TY JEŁOPIE!!!!!! GDZIE MY JESTEŚMY?!?!?!?!!?!?!?!
- Nie drzyj ryja młody. Jak to gdzie jesteśmy?,...... w hotelu......
- No właśnie nie !!!
-Oj pewnie chłopaki sobie żartują....Dawaj krzyknijmy razem może nas usłyszą i otworzą nam drzwi...
-Chłopaki koniec tego głupiego żartu wypuście nas stąd !!!!!!
- I co Riker słyszysz, żeby ktoś szedł?
- Nie chodź bliżej drzwi....
-Ej Ross też słyszysz jakby ktoś szedł w szpilach?
-Obsługa hotelowa nie chodzi tak ubrana, a dla chłopaków to za dużo pracy......dziewczyny nie przyleciały by tu zwłaszcza, że wczoraj nie były nawet wstanie rozmawiać przez telefon....
-To kto to jest do jasnej cholery?!?!?!?!?!!!?!??
- Dobra cicho chodź bo słyszę jakby kroki się stawały coraz głośniejsze...
Po paru sekundach drzwi do pokoju się otworzyły, a do środka weszła strasznie sztuczna blondynka tapetę można by jej szpachelką zdzierać. Nie wiem, ale skądś ją kojarzyłem.......zaraz.....zaraz......to nie ten plasticzek z samolotu?!?!?!?!?!?!?!!?
- Już wstałeś mój misiaczku? Casi twój pysiaczek już wstał!!!!!- matko jaki ona ma piskliwy ten głos, jakby ktoś jeździła widelcem po talerzu...
- Co my tu robimy ?!?!?!? I dlaczego byliśmy zamknięci?!?!?!?!?? Co ty tu robisz??!?!?!?!?
- Nie denerwuj się tak kotku. Od dziś będziecie tu mieszkać z nami, a zamknięci byliście tutaj byście nam nie uciekli, a ja tu mieszkam wraz z Casi....
-A jak masz na imię? I do kogo mówiłaś misiaczku? A kto jest kotkiem?
-Ja mam na imię Vera, misiaczkiem jest Rossy a ty kotkiem mojej koleżanki Cas....
- A uwolnicie nas?
-Nie...
-A chcecie coś wzamian za naszą wolność? Kasy, sławy, mieszkanie, samochód?
-Jedyne co chcemy to was
- Nas??!?!?!?!?- Krzykneliśmy w tym samym czasie z Riker'em
- Tak jasne.....
* Oczami Rocky'ego*
*Około godziny 12*
Gdy się obudziłem,( a było to jakieś 30 sekund temu) postanowiłem iść do kuchni zrobić sobie śniadanie po drodze zachodziłem do pokoi chłopaków i jak się okazało byłem sam z Ellem, więc wpadłem do jego pokoju i rzuciłem się na jego łóżko, usiadłem na jego nogach rozkrakiem i zacząłem po nich skakać by się obudził. Wołałem przy tym jego imię( Aga nie zapomnę ci tego w Warszawie, moje nóżki ;( nadal czuję twoje dwutonowe ciałko :) od aut.)
- Ell mamy wolną chatę!!!!!!
-Super to co robimy?
- Może...
-Pogadamy potrzebuje twojej rady w sprawie Rydel?
-Ale o czym chcesz gadać ?
- Ty jesteś jego bratem więc powinieneś wiedzieć co lubi?.......kogo lubi?
- Lubi kolor różowy, a tam co ja gadam ona go kocha tak jak i ciebie....
-Serio myślisz, że mnie kocha?
- No jasne, ja to wiem,a nie myślę....
- A pomożesz mi ją zdobyć?
- Jasne! Ale jeśli ją skrzywdzisz to już nie będziesz moim żywym przyjacielem, ale martwym...
-Tak wiem Riker mnie zabiję.....
- Nie tylko on, ale i ja lubię cie bardzo i traktuje jak brata, ale nie dam nikomu skrzywdzić mojej jedynej siostry. Ona jest strasznie delikatna może na taką nie wygląda, ale tak jest.
- Jak wrócimy do domu to pomogę ci i ją zdobędziesz,a teraz puki tu jesteśmy kup jej jąkąś sukienkę czy buty, albo coś.
* Oczami Ross'a*
*Powrót do teraźniejszości*
-Co chcecie z nami zrobić?
-Właśnie ? Riker i ja chcemy przecież za niecały tydzień wracamy do domu i my mamy dziewczyny
-Na czas tego pobytu tutaj to my będziemy waszymi dziewczynami,ale musicie być grzeczni,a może wam się spodoba z nami i zostaniecie tu na zawsze?
-A co z naszymi braćmi? Jak to wyjaśnisz Vera?
-Oj mój ty Rossiu. Nikt was tu nie zdajdzie, a teraz sory zaraz wracam. Cas choć tutaj przypilnujesz ich.
-Rikuś!!!!!- gdy tylko zobaczyła Riker'a skoczyła na niego, chociaż Cas nie wyglądała na grubą i może nie była taka ciężka. Cały czas coś krzyczy, a właśnie znowu się wyłączyłe....
-Wyjdź za mnie!!!!!
- Sory Cas, ale ja już się zakochałem i ty nie jesteś tą dziewczyną.... Wybacz nie chciałem cię urazić...
- Nie no spoko poprostu bardzo cię lubię i chciałabym cię bardziej poznać. Jak ma na imię ta dziewczyna.... Czekaj nie mów zgadnę!......Hmmmm....... Vanessa?
-Tak skąd wiedziałaś ?
- Bo słyszałam jak mówiłeś jej imie przez sen w samolocie....
- Posłuchaj wydajesz się fajna i jeśli pomożesz nam stąd wyjść to umówimy cię z naszym bratem Rockym on nie ma dziewczyny i na nikogo nie leci...
-Spoko, ale ja was nie mogę wypuścić . Jutro.... cicho idzie Vera
- Już jestem.
-Vera nie chciałem tego robić, ale muszę użyć siły. Skoro potrafię powalić Riker'a to i z tobą dam radę...
Ruszyłem z rozbiegu na nią i już po paru sekundach leżałem na podłodze i byłem bity przez tą dziewczynę....
-Pomocy!!!!!!
-Stąd nie ma ucieczki. Jesteśmy tu sami i jak chcecie opuścić kiedyś ten budynek musicie robić to co będziemy chcieć. Więc.....Musicie spełniać każda naszą zachciankę i lepiej, żebyście dobrze to robili........ Więc radzę nie próbować nadal uciekać i próbować nas pokonać. Jestem mistrzynią w boksie w USA i mam czarny pas trzeciego stopnia, oraz uczę samoobrony. Dobra wy tu zostajecie, a my idziemy. Nie próbujcie uciekać, bo i tak was zamknę.
Gdy wyszły z pokoju jeszcze staliśmy tak chwilę dopuki nie usłyszeliśmy jak drugie drzwi się zamykają i został przekręcony klucz...
-Trzeba uciec zanim nas zgwałcą!!!!!
- Jak to zgwałcą przecież....
-Jedna nam to delikatnie zasugerowała, ale z ciebie jełop.
- Ze mnie jest jełop?....... Dobra nie kłóćmy się. Nie czas i pora na to......
- To co robimy?
- Czekaj mam pomysł!!!!!! Jutro wstaniemy z samego rana i ...............................................
***********************************************************************************
Hej tu Niepozorna oto rozdział tak jak obiecałam. Spodziewaliście się porwania? Dopiero gdy to zaczełam pisać wpadłam na taki pomysł i chyba nie był najgorszy? Co o nim sądzicie?Chyba jeszcze nie ma żadnego bloga na którym chłopcy zostali by porwani..... To chyba na tyle ...... do napisania......................................
Zwiastun 13
-Gdzie ja do chlery jestem?!?!?!??!?
-Chłopaki koniec tego głupiego żartu wypuście mnie stąd !!!!!!
- Już wstałeś mój misiaczku? Casi twój pysiaczek już wstał!!!!!
- Ell mamy wolną chate!!!!!!
-Super to co robimy?
- Może...
-Pogadamy potrzebuje twojej rady w sprawie.........
-Co chcecie z nami zrobić?
-Wyjdź za mnie!!!!!
-Pomocy!!!!!!
-Stąd nie ma ucieczki. Jesteśmy tu sami i jak chcesz opuscić kiedyś ten budynek musisz robić to co ja chcę. Więc...../ Musisz spełniać każda moją zachciankę i lepiej, żebyś dobrze to robił........
- Ross daj spokój jesteśmy od nich silniejsi, a nie możemy się stąd uwolnic?
- Ale ja nie uderzę kobiety......
-To trzeva uciec zanim nas zgwałcą!!!!!
- Jak to zgwałcą przecież....
-Jedna mi to delikatnie zasugerowała
To taki mały zwiastun, a rozdział pojawi się jeszcze dziś. Ostatnio nie mam czasu, bo rano zajmuje się siostrą, a popołudniu biegam i chce trochę odpocząć. Więc piszcie co sądzicie o zwiastunie w komach...........
-Chłopaki koniec tego głupiego żartu wypuście mnie stąd !!!!!!
- Już wstałeś mój misiaczku? Casi twój pysiaczek już wstał!!!!!
- Ell mamy wolną chate!!!!!!
-Super to co robimy?
- Może...
-Pogadamy potrzebuje twojej rady w sprawie.........
-Co chcecie z nami zrobić?
-Wyjdź za mnie!!!!!
-Pomocy!!!!!!
-Stąd nie ma ucieczki. Jesteśmy tu sami i jak chcesz opuscić kiedyś ten budynek musisz robić to co ja chcę. Więc...../ Musisz spełniać każda moją zachciankę i lepiej, żebyś dobrze to robił........
- Ross daj spokój jesteśmy od nich silniejsi, a nie możemy się stąd uwolnic?
- Ale ja nie uderzę kobiety......
-To trzeva uciec zanim nas zgwałcą!!!!!
- Jak to zgwałcą przecież....
-Jedna mi to delikatnie zasugerowała
To taki mały zwiastun, a rozdział pojawi się jeszcze dziś. Ostatnio nie mam czasu, bo rano zajmuje się siostrą, a popołudniu biegam i chce trochę odpocząć. Więc piszcie co sądzicie o zwiastunie w komach...........
wtorek, 15 lipca 2014
Liebster Award
Oto pytania od Ani
1. Jak zaczeła się twoja przygoda z bloggerem?
2. Opisz siebie w paru słowach.
3. Raura czy Raia?
4. Gdybyś miała okazję ożenić się z chłopakiem z R5. Kto to by był?
5. Ulubiona piosenka R5?
6. Ulubiona piosenka Austina & Ally?
7. Kosz czy siatkówka?
8. Kim byś chciała zostac w przyszłości?
9. Czy masz rodzeństwo?
10. Ross czy Riker?
11. Czy kibicujesz Rikessie i Rydellington?
Odpowiedzi:
1. Jakoś w grudniu zaczełam czytać blogi. Na mojego pierwszego bloga weszłam przez przypadek i był on już skończony i tak mi się spodobał, że przeczytałam go gdzieś od 15 do 3 w nocy i jeszcze rano skończyłam go czytać i obecnie wyszło na to, że dziennie na czytanie poświęcam conajmniej godzinę. Jakoś w marcu koleżanki zaczeły namawiać mnie, żeby zaczęła coś pisać i z pomącą jednej z nich założyłam tego bloga.
2. Zawsze staram się być miła i pomocna. Dobrze się ucze więc często pomagam innym w nauce. Jestem też dosyć nieśmiała i lubie ciszę wokół siebie i jak jestem sama w domu. To dla mnie RAJ.
3. Raura
4. Eee......Riker lub Rossa, ale raczej Riker
5. Ain't no way we're going home
6. Steal your hearts
7. Kosz.
8. Lekarzem, pediatrom
9. Tak. Jedną siostrę
10. Riker, ale wybór trudny
11. Tak
Pytania od
Nie Zapomniana Dziewczyna
1. Co robisz/ robicie kiedy za oknem pada deszcz?
2. Jakie lubisz/ lubicie seriale komediowe?
3. Czy sądzisz/ sądzicie że serialowa para Auslly pasuje do siebie?
4. Kogo z R5 lubisz/ lubicie najbardziej?
5. Co zainspirowało cię/was do założenia bloga/blogów?
6. Lato vs Wiosna?
9. Piłka nożna vs piłka ręczna?
10. Od kiedy prowadzisz/ prowadzicie bloga?
11. Czy cieszysz/ cieszycie się z nominacji?
Odpowiedzi:
1. Pisze lub czytam bloga/i
2. Różne
3. Tak i to bardzo
4. Riker i Rydel. Różowa księżniczka rządzi
5. Lubiłam czytać blogi innych i tak o tym nawijałam, że koleżanki namówiły mnie bym i ja zaczełą pisać
6. Lato, ale i ciepła wiosna
9. Obie kocham, ale jednak ręczna chociaż bardziej obrywam piłkami, bo zazwyczaj stoje na bramce
10. Od końca kwietnia
11. Tak. Cieszę się, że komuś podoba się to co piszę.
Nominacje;
1.raura-i-love.blogspot.com
2.http://she-is-enigma-raura.blogspot.com/
.3.http://naughtyboyandcutegirl-raura.blogspot.com/
4.http://r5-marano-przyjaciele.blogspot.com/
.3.http://naughtyboyandcutegirl-raura.blogspot.com/
4.http://r5-marano-przyjaciele.blogspot.com/
5.http://believeinyourdreams-raura.blogspot.com/
6.http://raura-unlikely-story.blogspot.com/
7.http://your-decisions-create-your-life-laura.blogspot.com/
8.http://raura-hate.blogspot.com/
9.http://story-of-two-amazing-people.blogspot.com/
10.http://nic-nie-jest-wiadomo-r5laurainni.blogspot.com/
11.http://lynch-vs-marano-wojna.blogspot.com/
12.http://hurtbylife.blogspot.com/
13.http://love-as-first-step-to-the-hell.blogspot.com/
Mogła bym tak wymieniać w nieskończoność................
A teraz pytania:
1.Opisz siebie w kilku słowach.
2. Co zrobiłaś najgłupszego w swoim życiu?
3. Jak założyłaś tego bloga?
4. Jaki jest twój ulubiony blog?
5. Ile czasu i jak często odwiedzasz inne blogi?
6. Kogo najbardziej lubisz z R5?
7. Jaka jest twoja ulubiona piosenka R5?
8 Jakie jeszcze słuchasz zespoły oprócz R5?
9. Ulubiona piosenka z A&A?
10. Ulubiona postać z A&A?
11. Ulubiona piosenka oprócz R5 i A&A?
niedziela, 13 lipca 2014
Rozdział 12
* Oczami Riker'a*
Widocznie podczas słuchania muzyki musiało mi się troszeczkę przysnąć, bo gdy się obudziłem to już lądowaliśmy. Przed opuszczeniem tej latającej machiny zdążyłem zobaczyć, że Ross'owi udało się pozbyć tej dziewczyny.
Gdy wyszliśmy już z samolotu udaliśmy się prosto do hotelu, który okazał się mega ekstra. Każdy z nas miał swój pokój w mega wieeeeeeelkim apartamencie jak się okazało hotel miał 5 gwiazdek. Wiem, że na pewno podobał by się dziewczyną, a pokój który dostałem przypadł by do gustu Vanessie.... Nie no znowu o niej myślę. Dobra pójde może do Rossa, bo znając życie Rocky i Ell pewnie gdzieś już wybyli lub robią jakies głupstwa. A jedynie Ross jest ten mądrzejszy oczywiście wykluczając mnie, ale nie o tym teraz właśnie pukam do jego pokoju.
-Hej blondyneczko
-Riker ustalilismy, że już tak mnie nie nazywacie
-dobra nie złość się już tak młody bo ci gumka pęknie
-Nic mi nie pęknie.
- Dobra, dobra to co robi......
- Hej blondyni idziemy z Ellem powyrywać jakieś laski, idziecie znami? Zresztą po co ja was pytam skoro to zawsze wy zgadzacie się lub wyrywacie sami wiecie zawsze to wy jesteście wielkimi podrywaczami. Więc ubierajcie się i chodźcie.
- Taa....... ja dzisiaj nie mam ochoty na podrywanie dziewczyn zresztą już i tak z tego wyrosłem....
- Tak jasne Riker wyrosłeś? Jeszcze zanim przyjechały dziewczyny codziennie chodziłeś z kimś innym więc albo kosmici cię porwali, albo....... twoje uczucie do.......
- Tak moje uczucie do niej odżyło, a tak właściwie to nigdy nie zagasło, ale jej brak próbowałem zamaskować innymi dziewczynami, ale przy żadnej się tak nie czułem
- Dobra Rocky Riker'a zostawiamy w spokoju, to teraz kolej na Ross'a....... To co młody idziesz z nami?
- Wiecie...... ja chyba tez podziękuje ostatnio mam coś na głowie i muszę znaleźć fajny, orginalny i roma...... nie ważne idźcie beze mnie
- Matko co się z wami dzieje nie poznaje was! I to wy jesteście moimi braćmi? Tymi słynnymi podrywaczami? Zostawiliście mnie samego! Jak wam nie wstyd ?! Pytam się!??!!?!? JAk?!?!?
- Dobra Rocky nie dramatyzuj. My poprostu z Ross'em znaleźliśmy kogoś na kim nam naprawdę zależy i chcemy by nam się udało. No bo sami przyznajcie, że do najbrzydszych i najgłupszych to one nie należą.....
- No nie- Przytakneli dwaj bruneci
- Ale Rydel jest lepsza
-Rydel to moja siostra jełopie.......Ell ty się w niej nie zakochałeś prawda?
- Ja w niej? To moja przyjaciółka, którą znam od wieku i baaaardzo lubię. Zawsze mnie wysłuch i zrozumie wie o mnie więcej niż Rocky- bez obrazy bracie.....
- Spoko
- Wiecie ona mnie zawsze wspiera i.....
- I się w niej zakochałeś. Dobra daję ci błogosławieństwo, ale pamiętaj, że jeśli skrzywdzisz moją siostrzyczkę to, lepiej odrazu uciekaj jak najdalej, bo cię zabije. To moja jedyna siostrzyczka w dodatku jest młodsza ode mnie. Nadal pamiętam jak kazała przebierać mi się za księżniczkę.... Zawsze dawałem jej się upokarzać byle by była szczęśliwa. Ross ani Rocky, a tym bardziej Ryland tego nie pamiętają. Zawsze dbałem i dbam o bezbieczeństwo moich najbliższych, ale jeśli chodzi o moją malutką i jedyną siostrzyczkę to szczególnie zwracałem uwagę na to co robi i z kim....
-Spokojnie nie bój się nie skrzywdzę jej....
- A swoją drogą ciekawe co tam u dziewczyn. Zadzwonie do mojej Van
- Riker słyszałeś się
- Tak,a coś nie tak Ross?
- Powiedziałeś ,, mojej Van''
- Dobra nie ważne lepiej pisz
* Oczami Laury*
*Chwilę przed rozmową z Rossem*
Impreza nieźle się rozkręciła chociaż jest nas tylko trzy, ale Van znalazła dwie butelki wódki, które były schowane w kuchni. I gdy zaczełyśmy pić to nie widziałyśmy końca. W między czasie gdy wypiłyśmy pierwsze pół butelki to musiałam skoczyć po kolejne dwie tak na wszelki wypadek, a po paru godzinach okazało się, ze mamy bardzo twarde głowy, bo wypiłyśmy trzy butelki i jeszcze stoimy na nogach co prawda gibiemy się na boki, ale dajemy radę. Vanessa tańczy gangnam style, trochę nieudolnie, ale tańczy właśnie jest scena w windzie i zgadnijcie kogo naśladuje?...Tak tego gościa w zielonych gatkach. Fuuuuu..... Dobra przenieśmy się do Rydel. Ona biedaczka jedna siedzi sobie z butelką wódki w ręku i użala się, że jej miłości jest nie odwzajemniona, a gdyby nawet to Riker jej na to nie pozwoli. A ja ? Nie powiem, że nic nie wypiłam, ani, że jest ze mną dobrze. Mówię wszystko co mi ślina na język przyniesie. Ale mówię samą prawdę. Mam nadzieje, że nikt do mnie nie zadzwoni ni nic,bo mogę powiedzieć za dużo. Tal, każdy może myśli, że jestem taką grzeczną bezbronną dziewczynką, ale to nie prawda. To, że jestem cicha i dobrze się uczę nie oznacza, że jestem jakąś kujonką, czy, że jestem nudna lub, że można się na mnie wyżywać. To nie orawda też potrafię się dobrze bawić, ale zazwyczaj robię to w gronie najbliższych mi osób. Gdy ktoś mnie nieźle zdenerwuje może mu tak przypieprzyć, że będą go ze ścian zbierać. Moje rozmyślania przerwał telefon od Ross'a.......
Rozmowa telefoniczna:
R(Ross): Hej Lau co robicie? Wszystko ok?
L(Laura): Hej Rossy. Mamy taką małą imprezkę tylko ok, ale nic nie jest wporządku..........
R: Co się stało?
L: Ryd płacze za Ellem, a Van tańczy gangnam style i wyznaje miłość twojemu bratu ,,bliźniakowi'', a ja tak cholernie tęsknie za tobą. Kochanie wróć już do mnie!!!
R: Lau piłyście coś z wódki?
L: hahahha taaaaak hahahahha
R: A ile wypiłyście?
L: Eeeeee..... Czekaj na początku wypiłyśmy dwie butelki i teraz każda po jednej siedzi i piję, ale pijani wódki nie liczą.
R: Lauruniu mam prośbę........zrobisz to o co cię poproszę? zTo dla mnie......
L: Dla ciebie zawsze i wszystko seksiaku.....
R: Weź dziewczyny i idźcie spać i nie pijcie nic z alkoholu już dzisiaj..........albo lepiej do naszego powrotu.....Ok?
L: Jasneee......ale co za to będę miała. Będziesz musiał mi to jakoś wynagrodzić........i mam pomysł nawet jak.....
R: Jak wrócę zrobię wszystko co będziesz chciała, ale musisz być trzeźwa......
L: Dobrze....Kocham cię!!!!!!
R: Ty seri jesteś pijana no nie ? (myśli Rossa ,,i nic nie będzie pamiętać więc mogę jej powiedzieć może trochę mi ulży'')Też cię kocham i to baaaaaaaaaardzo......A teraz niestety muszę kończyć,bo mi bateria siada. Pa misiaczku
L: Paaa.....Kotku Buziaki na dobranoc...
Koniec rozmowy..
Gdy zdążyłam się rozłączyć, a raczej Ross bo ja nawet nie mogłam tego wykonać, zdążyłam jedynie napić się jeszcze trochę przezroczystego dosyć mocnego napoju z butelki, którą trzymałam, w ręce i w pewnym momencie najzwyczajniej w świecie urawał mi się film..............
***********************************************************************************
Hej tu Niepozorna. Postaram się częśniej dodawać rozdziały..... Zaproponowałam ostatnio pomoc bloggerce prowadzącej bloga nienawisc-milosc-przyjazn-raura.blogspot.com osobiście go uwielbiam i nie chciałam by go usunęła,a jak wiecie na moją prośbę go przywróciła, a zza tydzień wraca blogerka którą zastępuje Wiktoria i też po przeczytaniu rozdziałów przezemnie napisanych zdecyduje co dalej z naszą współpracą...........Dobra kończe.... Rozdział może pojawi się na tygodniu może jutro uda mi się coś dodać, Chce napisać trochę rozdziałów do przodu na wypadek bym wczasie roku szkolnego nie zawieszała bloga, bo w tyk roku idę do 3 gimbazy i chce jak najlepiej napisać testy i mieć jak najwyższą średnią. Wiecie zależy mi na dobrym liceum,ale koniec o mnie...... Jak mijają wam wakacje? Piszcie i komentujcie.....
Widocznie podczas słuchania muzyki musiało mi się troszeczkę przysnąć, bo gdy się obudziłem to już lądowaliśmy. Przed opuszczeniem tej latającej machiny zdążyłem zobaczyć, że Ross'owi udało się pozbyć tej dziewczyny.
Gdy wyszliśmy już z samolotu udaliśmy się prosto do hotelu, który okazał się mega ekstra. Każdy z nas miał swój pokój w mega wieeeeeeelkim apartamencie jak się okazało hotel miał 5 gwiazdek. Wiem, że na pewno podobał by się dziewczyną, a pokój który dostałem przypadł by do gustu Vanessie.... Nie no znowu o niej myślę. Dobra pójde może do Rossa, bo znając życie Rocky i Ell pewnie gdzieś już wybyli lub robią jakies głupstwa. A jedynie Ross jest ten mądrzejszy oczywiście wykluczając mnie, ale nie o tym teraz właśnie pukam do jego pokoju.
-Hej blondyneczko
-Riker ustalilismy, że już tak mnie nie nazywacie
-dobra nie złość się już tak młody bo ci gumka pęknie
-Nic mi nie pęknie.
- Dobra, dobra to co robi......
- Hej blondyni idziemy z Ellem powyrywać jakieś laski, idziecie znami? Zresztą po co ja was pytam skoro to zawsze wy zgadzacie się lub wyrywacie sami wiecie zawsze to wy jesteście wielkimi podrywaczami. Więc ubierajcie się i chodźcie.
- Taa....... ja dzisiaj nie mam ochoty na podrywanie dziewczyn zresztą już i tak z tego wyrosłem....
- Tak jasne Riker wyrosłeś? Jeszcze zanim przyjechały dziewczyny codziennie chodziłeś z kimś innym więc albo kosmici cię porwali, albo....... twoje uczucie do.......
- Tak moje uczucie do niej odżyło, a tak właściwie to nigdy nie zagasło, ale jej brak próbowałem zamaskować innymi dziewczynami, ale przy żadnej się tak nie czułem
- Dobra Rocky Riker'a zostawiamy w spokoju, to teraz kolej na Ross'a....... To co młody idziesz z nami?
- Wiecie...... ja chyba tez podziękuje ostatnio mam coś na głowie i muszę znaleźć fajny, orginalny i roma...... nie ważne idźcie beze mnie
- Matko co się z wami dzieje nie poznaje was! I to wy jesteście moimi braćmi? Tymi słynnymi podrywaczami? Zostawiliście mnie samego! Jak wam nie wstyd ?! Pytam się!??!!?!? JAk?!?!?
- Dobra Rocky nie dramatyzuj. My poprostu z Ross'em znaleźliśmy kogoś na kim nam naprawdę zależy i chcemy by nam się udało. No bo sami przyznajcie, że do najbrzydszych i najgłupszych to one nie należą.....
- No nie- Przytakneli dwaj bruneci
- Ale Rydel jest lepsza
-Rydel to moja siostra jełopie.......Ell ty się w niej nie zakochałeś prawda?
- Ja w niej? To moja przyjaciółka, którą znam od wieku i baaaardzo lubię. Zawsze mnie wysłuch i zrozumie wie o mnie więcej niż Rocky- bez obrazy bracie.....
- Spoko
- Wiecie ona mnie zawsze wspiera i.....
- I się w niej zakochałeś. Dobra daję ci błogosławieństwo, ale pamiętaj, że jeśli skrzywdzisz moją siostrzyczkę to, lepiej odrazu uciekaj jak najdalej, bo cię zabije. To moja jedyna siostrzyczka w dodatku jest młodsza ode mnie. Nadal pamiętam jak kazała przebierać mi się za księżniczkę.... Zawsze dawałem jej się upokarzać byle by była szczęśliwa. Ross ani Rocky, a tym bardziej Ryland tego nie pamiętają. Zawsze dbałem i dbam o bezbieczeństwo moich najbliższych, ale jeśli chodzi o moją malutką i jedyną siostrzyczkę to szczególnie zwracałem uwagę na to co robi i z kim....
-Spokojnie nie bój się nie skrzywdzę jej....
- A swoją drogą ciekawe co tam u dziewczyn. Zadzwonie do mojej Van
- Riker słyszałeś się
- Tak,a coś nie tak Ross?
- Powiedziałeś ,, mojej Van''
- Dobra nie ważne lepiej pisz
* Oczami Laury*
*Chwilę przed rozmową z Rossem*
Impreza nieźle się rozkręciła chociaż jest nas tylko trzy, ale Van znalazła dwie butelki wódki, które były schowane w kuchni. I gdy zaczełyśmy pić to nie widziałyśmy końca. W między czasie gdy wypiłyśmy pierwsze pół butelki to musiałam skoczyć po kolejne dwie tak na wszelki wypadek, a po paru godzinach okazało się, ze mamy bardzo twarde głowy, bo wypiłyśmy trzy butelki i jeszcze stoimy na nogach co prawda gibiemy się na boki, ale dajemy radę. Vanessa tańczy gangnam style, trochę nieudolnie, ale tańczy właśnie jest scena w windzie i zgadnijcie kogo naśladuje?...Tak tego gościa w zielonych gatkach. Fuuuuu..... Dobra przenieśmy się do Rydel. Ona biedaczka jedna siedzi sobie z butelką wódki w ręku i użala się, że jej miłości jest nie odwzajemniona, a gdyby nawet to Riker jej na to nie pozwoli. A ja ? Nie powiem, że nic nie wypiłam, ani, że jest ze mną dobrze. Mówię wszystko co mi ślina na język przyniesie. Ale mówię samą prawdę. Mam nadzieje, że nikt do mnie nie zadzwoni ni nic,bo mogę powiedzieć za dużo. Tal, każdy może myśli, że jestem taką grzeczną bezbronną dziewczynką, ale to nie prawda. To, że jestem cicha i dobrze się uczę nie oznacza, że jestem jakąś kujonką, czy, że jestem nudna lub, że można się na mnie wyżywać. To nie orawda też potrafię się dobrze bawić, ale zazwyczaj robię to w gronie najbliższych mi osób. Gdy ktoś mnie nieźle zdenerwuje może mu tak przypieprzyć, że będą go ze ścian zbierać. Moje rozmyślania przerwał telefon od Ross'a.......
Rozmowa telefoniczna:
R(Ross): Hej Lau co robicie? Wszystko ok?
L(Laura): Hej Rossy. Mamy taką małą imprezkę tylko ok, ale nic nie jest wporządku..........
R: Co się stało?
L: Ryd płacze za Ellem, a Van tańczy gangnam style i wyznaje miłość twojemu bratu ,,bliźniakowi'', a ja tak cholernie tęsknie za tobą. Kochanie wróć już do mnie!!!
R: Lau piłyście coś z wódki?
L: hahahha taaaaak hahahahha
R: A ile wypiłyście?
L: Eeeeee..... Czekaj na początku wypiłyśmy dwie butelki i teraz każda po jednej siedzi i piję, ale pijani wódki nie liczą.
R: Lauruniu mam prośbę........zrobisz to o co cię poproszę? zTo dla mnie......
L: Dla ciebie zawsze i wszystko seksiaku.....
R: Weź dziewczyny i idźcie spać i nie pijcie nic z alkoholu już dzisiaj..........albo lepiej do naszego powrotu.....Ok?
L: Jasneee......ale co za to będę miała. Będziesz musiał mi to jakoś wynagrodzić........i mam pomysł nawet jak.....
R: Jak wrócę zrobię wszystko co będziesz chciała, ale musisz być trzeźwa......
L: Dobrze....Kocham cię!!!!!!
R: Ty seri jesteś pijana no nie ? (myśli Rossa ,,i nic nie będzie pamiętać więc mogę jej powiedzieć może trochę mi ulży'')Też cię kocham i to baaaaaaaaaardzo......A teraz niestety muszę kończyć,bo mi bateria siada. Pa misiaczku
L: Paaa.....Kotku Buziaki na dobranoc...
Koniec rozmowy..
Gdy zdążyłam się rozłączyć, a raczej Ross bo ja nawet nie mogłam tego wykonać, zdążyłam jedynie napić się jeszcze trochę przezroczystego dosyć mocnego napoju z butelki, którą trzymałam, w ręce i w pewnym momencie najzwyczajniej w świecie urawał mi się film..............
***********************************************************************************
Hej tu Niepozorna. Postaram się częśniej dodawać rozdziały..... Zaproponowałam ostatnio pomoc bloggerce prowadzącej bloga nienawisc-milosc-przyjazn-raura.blogspot.com osobiście go uwielbiam i nie chciałam by go usunęła,a jak wiecie na moją prośbę go przywróciła, a zza tydzień wraca blogerka którą zastępuje Wiktoria i też po przeczytaniu rozdziałów przezemnie napisanych zdecyduje co dalej z naszą współpracą...........Dobra kończe.... Rozdział może pojawi się na tygodniu może jutro uda mi się coś dodać, Chce napisać trochę rozdziałów do przodu na wypadek bym wczasie roku szkolnego nie zawieszała bloga, bo w tyk roku idę do 3 gimbazy i chce jak najlepiej napisać testy i mieć jak najwyższą średnią. Wiecie zależy mi na dobrym liceum,ale koniec o mnie...... Jak mijają wam wakacje? Piszcie i komentujcie.....
środa, 9 lipca 2014
Rozdział 11
To właśnie dziś chłopcy wyjeżdżają na wycieczkę. Każdy po wykonaniu
porannych czynności zszedł do kuchni zrobić sobie śniadanie. Na początku
podczas posiłku panowała sztywna atmosfera.
-EJjjjjjjjj!!!!!!!!!! Wiecie co dzisiaj wyjeżdżamy na Hawaje. I może by tak nie siedzieć w ciszy, booo..... wczoraj była mała kłótnia.
-Dobra wiem to moja wina. Ell ma rację nie powinno być dzisiaj tak cicho, bo miałem wczoraj gorszy dzień. Przepraszam cię Rocky i ciebie Rydel. Wiem, że nie powinienem tak krzyczeć, ale niewiem co mi się stało, że tak nagle wybuchłem przecież wiecie, że to nie jest prawda.
- Ross, a od kiedy ty jesteś taki zmienny?
- Co ? O co ci chodzi Rocky?
- Dlaczego masz taki zmienny charakter ? Może ty masz okres? Co?
- Rocky, ale ty wiesz, że okres mają tylko KOBETY,a ja do nich nie należę jestem to 100 % mężczyzną i mogę to udowodnić w każdej chwili i w jakikolwiek sposób.
- Spoko to ściągaj gatki bracie. I pokaż co tam masz
- ROCKY!!!!!!!!!!!!!- krzyknęły nagle wszystkie dziewczyny obecne przy śniadaniu.
-Co?!?!?!?!?
- Jak to co ? Chyba nie mówisz serio, żeby wiesz ,,coś'' pokazał?
-Serio, serio niech udowodni. A co ci to przeszkadza LAu ?
-Błagam Ross nie rób tego
- Ale Lau on nie da mi spokoju to wyjdźcie stąd lub zasłońcie oczy ok?
-ok. Ale możesz mi jeszcze Rocky wytłumaczyć dlaczego chcesz tak bardzo zobaczyć Rossa bez bokserek ?
- Skąd wiesz, że nosi bokserki?
- No bo w nich śpi. Ale nie zmieniaj tematu!!!!
-Bo poprostu chce żeby ktoś coś zobaczył ale już nie musi tego robić. Przyokazji jestem ciekawy kto ,,jest'' największy
-Fuuu..... wiesz Rocky jesteś ohydny. Dobra kończmy temat i idźcie się pakować.Jasne?
Wiecie dziewczyny, że nie wiedziałam, że moi bracia głównie Rocky są tacy zboczeni
-Nieważne. Wiecie co wpadłam na pomysł, że skoro dziś będziemy same zrobimy sobie babski dzień z toną żelek, chrupków, czekolady, coli i innych fast-food'ów
- Spoko. Możemy jeszcze do tego ustalić dokładne godziny tego co będziemy robić.By nie zmarnować tych świętych chwil spokoju.
-Dobra Van ma racie trzeba się podzielić. Więc tak:
Van i Ryd ogarnią dom, zaś ja pójde na zakupy i kupie co trzeba? Jasne majtkowie?
-Ajaj kapitanie!!- Zarówno Van jak Ryd krzyknęły w tym momencie
*W tym samym czasie u męskich przedstawicieli Lynch'ów*
*Oczami Riker'a*
Lecieliśmy sobie spokojnie samolotem. No może nie tak spokojnie, bo ciągle i ciągle podrywała mnie jakaś wytapetowana lalunia, która myslał, że lece na dziewczyny , które ważną 30 kg, mają na sobie ubrania i bielizne o łącznej masie 0,005 kg i mają 35kg tapety, ale wogólne tak nie jest.
-Powtarzam ci poraz setny, że nie interesujesz mnie !!!!
-A ja ci powtarzam poraz setny, że to mnie nie obchodzi i, że i tak w końcu będziesz mój.
Postanowiłem nie wysłuchiwać tego więcej i założyć słuchawki i włączyć na fulla muzykę.
* Oczami Rossa*
Właśnie lęce sobie samolotem i jestem strasznie wnerwiany. Widzę, że Riker'a podrywa jakaś wytapetowana laska, ale ja nie mam wcale lepiej.
-Rossyyyyyyyyyyyyy wieszzzzz...........jesteś taki przystoiny............i..............taki męski............
-Możesz nie gadac?
- Nie mogę, bo to ty tak na mnie działasz......
- Ugh........
- Oj no wieź nie mów, że ci się nie podobam....
-No własnie nie, a tak apropo to mam dziewczynę więc podrywaj kogos innego
- Wiesz na ten okres mogę być twoją dziewczyną i pobawić się w nią, wiesz będe robić WSZYSTKO to co ona robiła. To co zgadzasz się?
-jasne, że nie a jak nie dasz mi spokoju to zadzwonie do swojej dziewczyny i ci wszystko to dokładnie wyjasni, bo ja kobiet i dziewczynek nie biję tak samo jak dziwek. Niechce byc niegrzeczny, bo rodzice dobrze mnie wychowali, ale ty zaliczasz się do tej ostatniej grup.
- Och no to dzwoń do niej misiaczku.
- ok, ale nie jestem TWOIM misiaczkiem.
Rozmowa telefoniczna:
R(Ross): Hej kotku
L(Laura): Yyy... Hej Ross.... Co ci jest?
R: Co ? już się za mną stęskniłaś za mną kotku? Wiesz co mam taką sprawę, bo jakaś dziewczyna mnie ciągle podrywa
L: Aaaaa....... No jasne kotku....... Daj mi ją.........
R: Już ci ją daje misiaczku
P(plasticzek): Taaaak?
L: Posłuchaj ty stara szmato z toną tapety, albo odpierdolisz się od mojego chłopaka, albo ja cię zabiję i zakopię jak psa w starym dole w głębi lasu. Jasne?
P: A może twój chłopak mnie woli?
R: Nie woli i nigdy nie będzie wolał!!!!
L: Słyszałaś go plasticzku? Więc odpierwiastkuj się odemnie, bo jak nie to tak ci przypierwiastkuje, że wyjdą ci zęby po za nawias i jak się dowiem, że dalej go nękasz to cię zatłukę
P: Trzeba było go nie zostawiać samego
L: Ty..... serio mówie potrafię być agresywna. Powaliłam 200kg typka to i ja ciebie powalę
P: Dobra daj se siana i tak wylukałam lepsze ciasteczko nara wieśniaro!!!
L : Ty jesteś Bitch!!!!!!! Jesteś ich królową.
P: Co jestem plażą?
L: Dotego głupia jak but! Jesteś suką. Nara !
Woho !!!! nareszcie ta tapetowana krowa się odemnie odwaliła Laura dała rade, ale tez i ta dziwka znalazła nową zdobycz. Jestem ciekawy co będzie nas czekać na Hawajach.
***********************************************************************************
Nastepny Rossdział najpóźniej w sobotę. Komentujcie i zapraszam na bloga
rock-marano-and-lynch.blogspot.com
Przypominam blogerka zyciejestzbytkrotkiee.blogspot.com odnowiła bloga
nienawisc-przyjazn-milosc-raura.blogspot.com
-EJjjjjjjjj!!!!!!!!!! Wiecie co dzisiaj wyjeżdżamy na Hawaje. I może by tak nie siedzieć w ciszy, booo..... wczoraj była mała kłótnia.
-Dobra wiem to moja wina. Ell ma rację nie powinno być dzisiaj tak cicho, bo miałem wczoraj gorszy dzień. Przepraszam cię Rocky i ciebie Rydel. Wiem, że nie powinienem tak krzyczeć, ale niewiem co mi się stało, że tak nagle wybuchłem przecież wiecie, że to nie jest prawda.
- Ross, a od kiedy ty jesteś taki zmienny?
- Co ? O co ci chodzi Rocky?
- Dlaczego masz taki zmienny charakter ? Może ty masz okres? Co?
- Rocky, ale ty wiesz, że okres mają tylko KOBETY,a ja do nich nie należę jestem to 100 % mężczyzną i mogę to udowodnić w każdej chwili i w jakikolwiek sposób.
- Spoko to ściągaj gatki bracie. I pokaż co tam masz
- ROCKY!!!!!!!!!!!!!- krzyknęły nagle wszystkie dziewczyny obecne przy śniadaniu.
-Co?!?!?!?!?
- Jak to co ? Chyba nie mówisz serio, żeby wiesz ,,coś'' pokazał?
-Serio, serio niech udowodni. A co ci to przeszkadza LAu ?
-Błagam Ross nie rób tego
- Ale Lau on nie da mi spokoju to wyjdźcie stąd lub zasłońcie oczy ok?
-ok. Ale możesz mi jeszcze Rocky wytłumaczyć dlaczego chcesz tak bardzo zobaczyć Rossa bez bokserek ?
- Skąd wiesz, że nosi bokserki?
- No bo w nich śpi. Ale nie zmieniaj tematu!!!!
-Bo poprostu chce żeby ktoś coś zobaczył ale już nie musi tego robić. Przyokazji jestem ciekawy kto ,,jest'' największy
-Fuuu..... wiesz Rocky jesteś ohydny. Dobra kończmy temat i idźcie się pakować.Jasne?
Wiecie dziewczyny, że nie wiedziałam, że moi bracia głównie Rocky są tacy zboczeni
-Nieważne. Wiecie co wpadłam na pomysł, że skoro dziś będziemy same zrobimy sobie babski dzień z toną żelek, chrupków, czekolady, coli i innych fast-food'ów
- Spoko. Możemy jeszcze do tego ustalić dokładne godziny tego co będziemy robić.By nie zmarnować tych świętych chwil spokoju.
-Dobra Van ma racie trzeba się podzielić. Więc tak:
Van i Ryd ogarnią dom, zaś ja pójde na zakupy i kupie co trzeba? Jasne majtkowie?
-Ajaj kapitanie!!- Zarówno Van jak Ryd krzyknęły w tym momencie
*W tym samym czasie u męskich przedstawicieli Lynch'ów*
*Oczami Riker'a*
Lecieliśmy sobie spokojnie samolotem. No może nie tak spokojnie, bo ciągle i ciągle podrywała mnie jakaś wytapetowana lalunia, która myslał, że lece na dziewczyny , które ważną 30 kg, mają na sobie ubrania i bielizne o łącznej masie 0,005 kg i mają 35kg tapety, ale wogólne tak nie jest.
-Powtarzam ci poraz setny, że nie interesujesz mnie !!!!
-A ja ci powtarzam poraz setny, że to mnie nie obchodzi i, że i tak w końcu będziesz mój.
Postanowiłem nie wysłuchiwać tego więcej i założyć słuchawki i włączyć na fulla muzykę.
* Oczami Rossa*
Właśnie lęce sobie samolotem i jestem strasznie wnerwiany. Widzę, że Riker'a podrywa jakaś wytapetowana laska, ale ja nie mam wcale lepiej.
-Rossyyyyyyyyyyyyy wieszzzzz...........jesteś taki przystoiny............i..............taki męski............
-Możesz nie gadac?
- Nie mogę, bo to ty tak na mnie działasz......
- Ugh........
- Oj no wieź nie mów, że ci się nie podobam....
-No własnie nie, a tak apropo to mam dziewczynę więc podrywaj kogos innego
- Wiesz na ten okres mogę być twoją dziewczyną i pobawić się w nią, wiesz będe robić WSZYSTKO to co ona robiła. To co zgadzasz się?
-jasne, że nie a jak nie dasz mi spokoju to zadzwonie do swojej dziewczyny i ci wszystko to dokładnie wyjasni, bo ja kobiet i dziewczynek nie biję tak samo jak dziwek. Niechce byc niegrzeczny, bo rodzice dobrze mnie wychowali, ale ty zaliczasz się do tej ostatniej grup.
- Och no to dzwoń do niej misiaczku.
- ok, ale nie jestem TWOIM misiaczkiem.
Rozmowa telefoniczna:
R(Ross): Hej kotku
L(Laura): Yyy... Hej Ross.... Co ci jest?
R: Co ? już się za mną stęskniłaś za mną kotku? Wiesz co mam taką sprawę, bo jakaś dziewczyna mnie ciągle podrywa
L: Aaaaa....... No jasne kotku....... Daj mi ją.........
R: Już ci ją daje misiaczku
P(plasticzek): Taaaak?
L: Posłuchaj ty stara szmato z toną tapety, albo odpierdolisz się od mojego chłopaka, albo ja cię zabiję i zakopię jak psa w starym dole w głębi lasu. Jasne?
P: A może twój chłopak mnie woli?
R: Nie woli i nigdy nie będzie wolał!!!!
L: Słyszałaś go plasticzku? Więc odpierwiastkuj się odemnie, bo jak nie to tak ci przypierwiastkuje, że wyjdą ci zęby po za nawias i jak się dowiem, że dalej go nękasz to cię zatłukę
P: Trzeba było go nie zostawiać samego
L: Ty..... serio mówie potrafię być agresywna. Powaliłam 200kg typka to i ja ciebie powalę
P: Dobra daj se siana i tak wylukałam lepsze ciasteczko nara wieśniaro!!!
L : Ty jesteś Bitch!!!!!!! Jesteś ich królową.
P: Co jestem plażą?
L: Dotego głupia jak but! Jesteś suką. Nara !
Woho !!!! nareszcie ta tapetowana krowa się odemnie odwaliła Laura dała rade, ale tez i ta dziwka znalazła nową zdobycz. Jestem ciekawy co będzie nas czekać na Hawajach.
***********************************************************************************
Nastepny Rossdział najpóźniej w sobotę. Komentujcie i zapraszam na bloga
rock-marano-and-lynch.blogspot.com
Przypominam blogerka zyciejestzbytkrotkiee.blogspot.com odnowiła bloga
nienawisc-przyjazn-milosc-raura.blogspot.com
czwartek, 3 lipca 2014
Rozdział 10
Hejka z tej strony Dreamy Chick czyli marząca laska. Jestem nowa i nie prowadzę żadnego bloga (JESZCZE). Niepozorna to moja koleżanka. Z okazji jej urodzin 07.07 pisze ten rozdział ja. Wszystkiego NAJ Niepo . Chciałam się wypróbować czy potrafiłabym stworzyć jakiś rozdział, który ktos by przeczytał. Mam nadzieje że komuś on się spodoba. Piszcie w komentarzach czy jest ok. i woogóle co o nim sądzicie i czy chcecie abym jeszcze kiedyś napisała rozdział. Niepozorna obiecuje, że zastosuje się do wszystkich twoich wskazówek. Wie miłego czytania mojego wymarzonego rozdziału
Rozdział 10
Dom Lynchów. Ciąg dalszy pakowania się na wyjazd.
Narrator:
Rocky jako pierwszy skończył się pakować. Cud? Nie. Po prostu miał tylko jedna torbę a np. Ross lub Riker ok.3 więc… Schował tam wszystko co było mu potrzebne czyli żelki, cola, ciastka, żelki, cola, ciastka i uwaga, uwaga cukierki. Ubrania zajęły mu ledwo ¼ torby
z czego wynika że żarcie o wiele, wiele więcej. Zadowolony z siebie wyszedł ze swojego pokoju na korytarz. Przed nim były schody. Tak wyzwanie wręcz nie do pokonania. Ale mądry Rocky wpadł na świetny pomysł. Jak był dzieckiem marzył aby zostać kaskaderem. Torba bez najmniejszych problemów zjechała po poręczy. 10 punktów dla niej. A Rocky widząc jaka to frajda sam postanowił po niej zjechać.
W tym samym czasie dziewczyny (czyt. Rydel i Laura) obmyślały plan zemsty. Na pewno zapytacie gdzie w tym czasie była Van. Tego dowiecie się później. Brązowowłosa trzymając w ręce swojego iphona powiadomiła Ryd, że idzie wybadać jak radzą sobie chłopcy. Nic nie podejrzewająca dziewczyna pisała SMS do swojej sis. Bidulka wyszła na korytarz i już chciała wyjść po schodach na górę(była zapatrzona w ekran telefonu) niestety została gwałtownie i boleśnie potracona przez nadjeżdżającego słonia(czyt. Rocky). Chłopak nie wyhamował i z impetem wpadł na Lau. Żeby tego było mało prawdopodobnie zepsuł jej telefon i przygniótł swoim ciałem, które do lekkich nie należało. Pozycja w jakiej leżeli była dwuznaczna: Lau na plecach, a Rocky na niej. Po prostu twarzą w twarz. Ich usta dzieliły zaledwie milimetry. Jednak jedyną rzeczą jaką w tej chwili zdołali zrobić było krzyknięcie z całych sił Ała!!!!!!!!!!!!!!!!!!Po chwili w holu była już reszta, Niektórzy nawet myśleli że wybuchła jakaś wojna czy co bo był taki huk i krzyk, że aż bębenki w uszach pękały. Wszyscy patrzyli się z zaciekawieniem na ten jakże ciekawy i niezwykły widok. No może nie każdy. Tylko Ross zerkał w ich kierunku znaczy Rockiego z mordem w swych ślicznych paczadłach. Pierwszy z tego transu obudził się ów blondasek. Ten widok tak nim wstrząsnął i wkurzył że aż:
K**wa złaż słoniu z Laury. -krzyknał do Rockiego. Wszyscy popatrzyli na niego zaciekawieniem nawet ta dwójka.
Nie słyszałes zgnieciesz ją-krzyczał.- Mam ci 100 razy powtarzać. Weź się debilu ogarnij bo kiedys jeszcze przez swoje głupie pomysły kogoś zabijesz.-powiedział a dokladnie wykrzyczał na jednym tchu blondasek. Rydel, którą ocknęły te krzyki skarciła Rossa.
-Ross, uspokój się. Przecież nic takiego się nie stało. Riker podnies Rockiego a ty Ell Laure. Przecież brunet nie chciał zrobic nic złego. Nakrzyczałes na niego nie potrzebnie- dodała łagodnie Delly.
-Mhm. Ty jeszcze go obronisz. Tak!? Może każesz jeszcze mi go przepraszać? Rocky jest dorosły a zachowuje się jak by miał 5 lat. Szkoda, że mama musiała urodzić takiego ciote i niedojde, że nawet nie potrafi zjechac po poreczy. Rocky przyglądał sie Rossowi ze smutkiem a Laura ze zdezorientowaniem. Riker w końcu wziął sprawy w swoje ręce po czym powiedział stanowczo, ale spokojnie.
-Weź młody ogarnij dupe. I nie drzyj japy na Delly i Rockiego. Jak ty się zachowujesz przy naszym gosciu.
-Wiesz co nie rozumiem was. Macie w domu takiego idiote i drzecie mordy na mnie. Nie przeprosze go. Nie dziwie się ze Rocky nie miał jeszcze dziewczyny, i chyba nie będzie miał no bo która by go chciała-dodał ale już spokojniej jednak widzac łzy w oczach nie tylko Rockiego ale i Rydel po prostu uciekł z domu. Delly pobigła do swojego pokoju urazona postawą i zachowaniem młodszego brata do siebie oraz rodzeństwa. Było jej wstyd ze taką scene musiała oglądać Lau. Ell został w korytarzu sam gdyz Riker poszedł szukać Rossa a Rocky zamknął się w łazience i chyba płakał. Lau nie chcąc przeszkadzac wzięła swój na szczescie cały telefon i wybrałą numer do Van.
V: Halo?
L: Van przychodź szybko.
V: Coś się stało? Jestes smutna?
L:Po prostu przyjdz. Teraz.
V:ok.
Koniec rozmowy.
Lau siedziała w pokoju i rozmyślała nad zachowaniem jej rówieśnika.nFakt Rocky jest szalony i nieodpowiedzialny i zachowuje się jak dziecko, ale to nie usprawiedliwia jego zachowania (Rossa). Mimo iż na ciele na pewno będzie miała kilka siniaków to i tak nie była zła na bruneta. Ale na blondyna tak. Bardzo polubiła Ryd i reszte tej szalonej watahy. Czekaja na kogoś można przemyśleć wiele rzeczy. Tak było np. u Laury.
W tym samym czasie
Vanessa rozmyslała co tak zasmuciło jej siostre. Była obładowana kilkoma reklamówkami z żarciem m.in. colą, lodami, bitą śmietana, ciastami, chipsami, popcornem, świeżymi truskawkami, cukierkami itp. Wracała do domu nic nie podejrzewając jaka akcja rozegrała się w domu.
Park, jedna z ławek
Ross jeszcze nigdy nie był tak przygnębiony jak dzisiaj. No może z wyjątkiem w dniu kiedy dowiedział się że jego rodzice odeszli do lepszego miejsca lub kiedy widział że dwie drewniane skrzynie nazywane przez wszystkich trumnami zostaja pogrzebane w ziemi. Na zawsze. Spod jego powiek wypłynęła łza na sama mysl o rodzicach. Było to dawno, ale czas nie leczy ran tylko sprawia, że się goją, az w końcu nas nie bola więc o nich zapominamy. Jednak one nigdy nie znikną czy przez 10 lat czy 100 dalej będą widoczne. Chłopak w tym czasie myślał o bliznach a dokladnie dwoch na swoim sercu. Mimo iż miał 17 lat i był mezczyzną i tak pozwolił sobie na „zwilzenie” oczu. Rydel była dla niego matką a Riker ojcem.
Dawali mu oparcie kiedy tego najbardziej potrzebował mimo iż sami czasami nie dawali już rady. Rozmyslajac o tym miał ochote przyłożyć sobie w twarz trzy razy. Jeden za Rydel, drugi za Rikera i trzeci za Rockiego. A tak brunet rodzinny błazen i największy przytulas. Kiedy ktos był smutny zawsze go pocieszał. No własnie a on odwdzięczył mu się pieknie. Obrazając go jak jakis wariat. I kiedy miał już przyłożyć sobie w polik usłyszał znajomy głos
-Nie chlastaj się bo cie żadna laska nie zechce-powiedział Rik po czym dosiadł się do swojego młodszego braciszka. Zauwazyl czerwone oczęta ale tego nie skomentowal i po prostu najzwyczajniej w swiecie tak po bratersku, przyjacielku czy rodzicielsku no nie ważne, go przytulił. Ross szybko odwzajemnił uscisk a nawet go wzmocnil. Rik czuł ze koszula robi się mokra od lez chłopaka. Jednak dalej tkwil w tym drobnym ale jakze waznym oraz czułym gescie. Starszy blondyn zawsze uwazał ze Rossiu nadal jest małym chłopcem zamknietym
w ciele prawie dorosłego mężczyzny. Już chciał coś powiedzieć jednak blondynek mu przeszkodzil.
- Jestes dla mnie jak ojciec, zawsze przy mnie byles i za to ci dziekuje. Po prostu dziekuje ci ze tu ze mna jestes i w każdym momencie mego zycia. -Rik się uśmiechnął szeroko i nic nie mowiąc pomogl bratu wstac z ławki. Blondyn od razu podniosl się i obaj wrocili do domu. Każdy miał w glowie tysiące mysli jednak jedna krążyła im przez cala droge. To ze nigdy przenigdy nie rozerwią więzi jaka ich łaczy.
Godzine pozniej.
Ross przeprosił Rydel oraz Rockiego. Nie musial mowic wielkim slow wystarczylo powiedziec proste przepraszam i dziekuje. Rodzina rozumie się bez słow. Rozmawiajac z nia nie musimy mowic powiesci kilkuset stronowych. Wystarczy ze te dwa drobne słowa będą szczere i z glebi serducha a wszystko można naprawic. No może niewszystko ale większość. Ten dzien byl ciezki nie tylko dla rodziny Lynchow, ale również Marano a nawet Ratliff. Każdy swój bol starał się tłumic w sobie i slowa których nie powiedzieli by na głos. Rocky po przeprosinach i zapewnieniach ze na pewno znajdzie sobie kiedys jaka dziewczyne dowiedziawszy się
i zapewnieniach ze na pewno znajdzie sobie kiedys jaka dziewczyne dowiedziawszy się ze Nessa kupiła ŻELKI razem z Ellem rzucili się na nią. Na szczęsie Riker jako średniowieczny rycerz obronił własnym torsem Van a co najważniejsze ŻELKI. Po tym zdarzeniu w domu Lynchów zapanowała luźna i wesoła atmosfera. Każdy sobie dokazywał oczywiście w żartach oraz smiał w najlepsze.
No może oprócz pewnej dwójki ślicznych 17-latków. Lezeli oni w jednym łożku jednak odwróceni do siebie plecami. Lau zastanawiała się czy dobrze oceniła Rossa może on tylko zgrywa dobrego i grzecznego chłopca a tak naprawde to nieczuly i niegrzeczny facet. Jednak wiedziała na pewno pomimo wiezi ich łaczącej nie zaufa mu tak jak było do tej pory. I mimo tego ze tak bardzo chciała złożyć pocałunek na jego usteczkach na pewno miękich i delikatnych bała się. Najzwyczajniej w swiecie się bała. Usneła z poczuciem niedosytu i smutku który rozpływał się żyłami po jej całym drobniutkim ciałku. Nie wiedziała dlaczego tak było ale wiedziała jedno ze jutrzejsza babska impreza nie będzie taka jaką sobie zaplanowała. W tym czasie blondyn myślał o tym jak bardo dzisiaj zranil osoby które tak bardzo kochał; Rydel, Rikera, Rockiego oraz Lau. Tak Lau nie wiedział dlaczego ale w tej chwili tak bardzo chciał złożyć niewinny pocałunek na jej pelnych, aksamitnych i kuszących ustach. Bał się jednak jej reakcji wiec tego nie zrobił. Bolało go że leżą do siebie plecami, ale czuł jej zapach, jej oddech oraz jak delikatnie ociera się o jego plecy. I to pozwoliło mu zasnąć w miarę spokojnie mimo iż na dole impreza trwała w najlepsze on wiedział jedno ze ten wyjazd nie będzie taki szczesliwy jaki chciał.
Uff skończyłam. Jak już pisałam jest to mój pierwszy rozdział wiec mogą być błedy ortograficzne oraz stylistyczne, za które bardzo bardzo przepraszam. W tym rozdziale jest bardzo duzo przemyśleń oraz mało dialogów. Mysle, ze spodoba się wam oraz ze nie był dla was nudny. Rózni się od inych ale może to i lepiej. Pamiętajcie piszcie komy co o nim sądzicie. Bardzo zalezy mi na tych szczerych.Hejka z tej strony Dreamy Chick czyli marząca laska. Jestem nowa i nie prowadzę żadnego bloga (JESZCZE). Niepozorna to moja koleżanka. Z okazji jej urodzin 07.07 pisze ten rozdział ja. Wszystkiego NAJ Niepo . Chciałam się wypróbować czy potrafiłabym stworzyć jakiś rozdział, który ktos by przeczytał. Mam nadzieje że komuś on się spodoba. Piszcie w komentarzach czy jest ok. i woogóle co o nim sądzicie i czy chcecie abym jeszcze kiedyś napisała rozdział. Niepozorna obiecuje, że zastosuje się do wszystkich twoich wskazówek. Wie miłego czytania mojego wymarzonego rozdziału
Rozdział 10
Dom Lynchów. Ciąg dalszy pakowania się na wyjazd.
Narrator:
Rocky jako pierwszy skończył się pakować. Cud? Nie. Po prostu miał tylko jedna torbę a np. Ross lub Riker ok.3 więc… Schował tam wszystko co było mu potrzebne czyli żelki, cola, ciastka, żelki, cola, ciastka i uwaga, uwaga cukierki. Ubrania zajęły mu ledwo ¼ torby
z czego wynika że żarcie o wiele, wiele więcej. Zadowolony z siebie wyszedł ze swojego pokoju na korytarz. Przed nim były schody. Tak wyzwanie wręcz nie do pokonania. Ale mądry Rocky wpadł na świetny pomysł. Jak był dzieckiem marzył aby zostać kaskaderem. Torba bez najmniejszych problemów zjechała po poręczy. 10 punktów dla niej. A Rocky widząc jaka to frajda sam postanowił po niej zjechać.
W tym samym czasie dziewczyny (czyt. Rydel i Laura) obmyślały plan zemsty. Na pewno zapytacie gdzie w tym czasie była Van. Tego dowiecie się później. Brązowowłosa trzymając w ręce swojego iphona powiadomiła Ryd, że idzie wybadać jak radzą sobie chłopcy. Nic nie podejrzewająca dziewczyna pisała SMS do swojej sis. Bidulka wyszła na korytarz i już chciała wyjść po schodach na górę(była zapatrzona w ekran telefonu) niestety została gwałtownie i boleśnie potracona przez nadjeżdżającego słonia(czyt. Rocky). Chłopak nie wyhamował i z impetem wpadł na Lau. Żeby tego było mało prawdopodobnie zepsuł jej telefon i przygniótł swoim ciałem, które do lekkich nie należało. Pozycja w jakiej leżeli była dwuznaczna: Lau na plecach, a Rocky na niej. Po prostu twarzą w twarz. Ich usta dzieliły zaledwie milimetry. Jednak jedyną rzeczą jaką w tej chwili zdołali zrobić było krzyknięcie z całych sił Ała!!!!!!!!!!!!!!!!!!Po chwili w holu była już reszta, Niektórzy nawet myśleli że wybuchła jakaś wojna czy co bo był taki huk i krzyk, że aż bębenki w uszach pękały. Wszyscy patrzyli się z zaciekawieniem na ten jakże ciekawy i niezwykły widok. No może nie każdy. Tylko Ross zerkał w ich kierunku znaczy Rockiego z mordem w swych ślicznych paczadłach. Pierwszy z tego transu obudził się ów blondasek. Ten widok tak nim wstrząsnął i wkurzył że aż:
K**wa złaź słoniu z Laury. -krzyknął do Rockiego. Wszyscy popatrzyli na niego zaciekawieniem nawet ta dwójka.
Nie słyszałeś zgnieciesz ją-krzyczał.- Mam ci 100 razy powtarzać. Weź się debilu ogarnij bo kiedyś jeszcze przez swoje głupie pomysły kogoś zabijesz.-powiedział a dokładnie wykrzyczał na jednym tchu blondasek. Rydel, którą ocknęły te krzyki skarciła Rossa.
-Ross, uspokój się. Przecież nic takiego się nie stało. Riker podnieś Rockiego a ty Ell Laure. Przecież brunet nie chciał zrobić nic złego. Nakrzyczałeś na niego nie potrzebnie- dodała łagodnie Delly.
-Mhm. Ty jeszcze go obronisz. Tak!? Może każesz jeszcze mi go przepraszać? Rocky jest dorosły a zachowuje się jak by miał 5 lat. Szkoda, że mama musiała urodzić takiego ciotę i niedojdę, że nawet nie potrafi zjechać po poręczy. Rocky przyglądał się Rossowi ze smutkiem a Laura ze zdezorientowaniem. Riker w końcu wziął sprawy w swoje ręce po czym powiedział stanowczo, ale spokojnie.
-Weź młody ogarnij dupę. I nie drzyj japy na Delly i Rockiego. Jak ty się zachowujesz przy naszym gościu.
-Wiesz co nie rozumiem was. Macie w domu takiego idiote i drzecie mordy na mnie. Nie przeproszę go. Nie dziwie się ze Rocky nie miał jeszcze dziewczyny, i chyba nie będzie miał no bo która by go chciała-dodał ale już spokojniej jednak widząc łzy w oczach nie tylko Rockiego ale i Rydel po prostu uciekł z domu. Delly pobiegła do swojego pokoju urażona postawą i zachowaniem młodszego brata do siebie oraz rodzeństwa. Było jej wstyd ze taką scenę musiała oglądać Lau. Ell został w korytarzu sam gdyż Riker poszedł szukać Rossa a Rocky zamknął się w łazience i chyba płakał. Lau nie chcąc przeszkadzać wzięła swój na szczęście cały telefon i wybrała numer do Van.
V: Halo?
L: Van przychodź szybko.
V: Coś się stało? Jesteś smutna?
L:Po prostu przyjdź. Teraz.
V:ok.
Koniec rozmowy.
Lau siedziała w pokoju i rozmyślała nad zachowaniem jej rówieśnika. Fakt Rocky jest szalony i nieodpowiedzialny i zachowuje się jak dziecko, ale to nie usprawiedliwia jego zachowania (Rossa). Mimo iż na ciele na pewno będzie miała kilka siniaków to i tak nie była zła na bruneta. Ale na blondyna tak. Bardzo polubiła Ryd i resztę tej szalonej watahy. Czekaj ac na kogoś można przemyśleć wiele rzeczy. Tak było np. u Laury.
W tym samym czasie
Vanessa rozmyślała co tak zasmuciło jej siostrę. Była obładowana kilkoma reklamówkami z żarciem m.in. colą, lodami, bitą śmietana, ciastami, chipsami, popcornem, świeżymi truskawkami, cukierkami itp. Wracała do domu nic nie podejrzewając jaka akcja rozegrała się w domu.
Park, jedna z ławek
Ross jeszcze nigdy nie był tak przygnębiony jak dzisiaj. No może z wyjątkiem w dniu kiedy dowiedział się że jego rodzice odeszli do lepszego miejsca lub kiedy widział że dwie drewniane skrzynie nazywane przez wszystkich trumnami zostają pogrzebane w ziemi. Na zawsze. Spod jego powiek wypłynęła łza na sama myśl o rodzicach. Było to dawno, ale czas nie leczy ran tylko sprawia, że się goją, aż w końcu nas nie bolą więc o nich zapominamy. Jednak one nigdy nie znikną czy przez 10 lat czy 100 dalej będą widoczne. Chłopak w tym czasie myślał o bliznach a dokładnie dwóch na swoim sercu. Mimo iż miał 17 lat i był mężczyzną i tak pozwolił sobie na „zwilżenie” oczu. Rydel była dla niego matką a Riker ojcem.
Dawali mu oparcie kiedy tego najbardziej potrzebował mimo iż sami czasami nie dawali już rady. Rozmyślając o tym miał ochotę przyłożyć sobie w twarz trzy razy. Jeden za Rydel, drugi za Rikera i trzeci za Rockiego. A tak brunet rodzinny błazen i największy przytulas. Kiedy ktoś był smutny zawsze go pocieszał. No właśnie a on odwdzięczył mu się pięknie. Obrażając go jak jakiś wariat. I kiedy miał już przyłożyć sobie w polik usłyszał znajomy głos
-Nie chlastaj się bo cie żadna laska nie zechce-powiedział Rik po czym dosiadł się do swojego młodszego braciszka. Zauważył czerwone oczęta ale tego nie skomentował i po prostu najzwyczajniej w świecie tak po bratersku, przyjacielsku czy rodzicielsku no nie ważne, go przytulił. Ross szybko odwzajemnił uścisk a nawet go wzmocnił. Rik czuł ze koszula robi się mokra od łez chłopaka. Jednak dalej tkwił w tym drobnym ale jakże ważnym oraz czułym geście. Starszy blondyn zawsze uważał ze Rossiu nadal jest małym chłopcem zamkniętym
w ciele prawie dorosłego mężczyzny. Już chciał coś powiedzieć jednak blondynek mu przeszkodził.
- Jesteś dla mnie jak ojciec, zawsze przy mnie byleś i za to ci dziękuje. Po prostu dziękuje ci ze tu ze mną jesteś i w każdym momencie mego życia. -Rik się uśmiechnął szeroko i nic nie mówiąc pomógł bratu wstać z ławki. Blondyn od razu podniósł się i obaj wrócili do domu. Każdy miał w głowie tysiące myśli jednak jedna krążyła im przez cala drogę. To ze nigdy przenigdy nie rozerwą więzi jaka ich łączy.
Godzinę później.
Ross przeprosił Rydel oraz Rockiego. Nie musiał mówić wielkim slow wystarczyło powiedzieć proste przepraszam i dziękuje. Rodzina rozumie się..
[23:05:42] Agnieszka Skrzypczyk: i zapewnieniach ze na pewno znajdzie sobie kiedyś jaka dziewczynę dowiedziawszy się ze Nessa kupiła ŻELKI razem z Ellem rzucili się na nią. Na szczęście Riker jako średniowieczny rycerz obronił własnym torsem Van a co najważniejsze ŻELKI. Po tym zdarzeniu w domu Lynchów zapanowała luźna i wesoła atmosfera. Każdy sobie dokazywał oczywiście w żartach oraz śmiał w najlepsze.
No może oprócz pewnej dwójki ślicznych 17-latków. Leżeli oni w jednym łóżko jednak odwróceni do siebie plecami. Lau zastanawiała się czy dobrze oceniła Rossa może on tylko zgrywa dobrego i grzecznego chłopca a tak naprawdę to nieczuły i niegrzeczny facet. Jednak wiedziała na pewno pomimo więzi ich łączącej nie zaufa mu tak jak było do tej pory. I mimo tego ze tak bardzo chciała złożyć pocałunek na jego usteczkach na pewno miękkich i delikatnych bała się. Najzwyczajniej w świecie się bała. Usnęła z poczuciem niedosytu i smutku który rozpływał się żyłami po jej całym drobniutkim ciałku. Nie wiedziała dlaczego tak było ale wiedziała jedno ze jutrzejsza babska impreza nie będzie taka jaką sobie zaplanowała. W tym czasie blondyn myślał o tym jak bardo dzisiaj zranił osoby które tak bardzo kochał; Rydel, Rikera, Rockiego oraz Lau. Tak Lau nie wiedział dlaczego ale w tej chwili tak bardzo chciał złożyć niewinny pocałunek na jej pełnych, aksamitnych i kuszących ustach. Bał się jednak jej reakcji wiec tego nie zrobił. Bolało go że leżą do siebie plecami, ale czuł jej zapach, jej oddech oraz jak delikatnie ociera się o jego plecy. I to pozwoliło mu zasnąć w miarę spokojnie mimo iż na dole impreza trwała w najlepsze on wiedział jedno ze ten wyjazd nie będzie taki szczęśliwy jaki chciał.
Uff skończyłam. Jak już pisałam jest to mój pierwszy rozdział wiec mogą być błedy ortograficzne oraz stylistyczne, za które bardzo bardzo przepraszam. W tym rozdziale jest bardzo duzo przemyśleń oraz mało dialogów. Myślę, ze spodoba się wam oraz ze nie był dla was nudny. Rózni się od inych ale może to i lepiej. Pamiętajcie piszcie komy co o nim sądzicie. Bardzo zalezy mi na tych szczerych.
Wasza Dreamy Chick.
Rozdział 10
Dom Lynchów. Ciąg dalszy pakowania się na wyjazd.
Narrator:
Rocky jako pierwszy skończył się pakować. Cud? Nie. Po prostu miał tylko jedna torbę a np. Ross lub Riker ok.3 więc… Schował tam wszystko co było mu potrzebne czyli żelki, cola, ciastka, żelki, cola, ciastka i uwaga, uwaga cukierki. Ubrania zajęły mu ledwo ¼ torby
z czego wynika że żarcie o wiele, wiele więcej. Zadowolony z siebie wyszedł ze swojego pokoju na korytarz. Przed nim były schody. Tak wyzwanie wręcz nie do pokonania. Ale mądry Rocky wpadł na świetny pomysł. Jak był dzieckiem marzył aby zostać kaskaderem. Torba bez najmniejszych problemów zjechała po poręczy. 10 punktów dla niej. A Rocky widząc jaka to frajda sam postanowił po niej zjechać.
W tym samym czasie dziewczyny (czyt. Rydel i Laura) obmyślały plan zemsty. Na pewno zapytacie gdzie w tym czasie była Van. Tego dowiecie się później. Brązowowłosa trzymając w ręce swojego iphona powiadomiła Ryd, że idzie wybadać jak radzą sobie chłopcy. Nic nie podejrzewająca dziewczyna pisała SMS do swojej sis. Bidulka wyszła na korytarz i już chciała wyjść po schodach na górę(była zapatrzona w ekran telefonu) niestety została gwałtownie i boleśnie potracona przez nadjeżdżającego słonia(czyt. Rocky). Chłopak nie wyhamował i z impetem wpadł na Lau. Żeby tego było mało prawdopodobnie zepsuł jej telefon i przygniótł swoim ciałem, które do lekkich nie należało. Pozycja w jakiej leżeli była dwuznaczna: Lau na plecach, a Rocky na niej. Po prostu twarzą w twarz. Ich usta dzieliły zaledwie milimetry. Jednak jedyną rzeczą jaką w tej chwili zdołali zrobić było krzyknięcie z całych sił Ała!!!!!!!!!!!!!!!!!!Po chwili w holu była już reszta, Niektórzy nawet myśleli że wybuchła jakaś wojna czy co bo był taki huk i krzyk, że aż bębenki w uszach pękały. Wszyscy patrzyli się z zaciekawieniem na ten jakże ciekawy i niezwykły widok. No może nie każdy. Tylko Ross zerkał w ich kierunku znaczy Rockiego z mordem w swych ślicznych paczadłach. Pierwszy z tego transu obudził się ów blondasek. Ten widok tak nim wstrząsnął i wkurzył że aż:
K**wa złaż słoniu z Laury. -krzyknał do Rockiego. Wszyscy popatrzyli na niego zaciekawieniem nawet ta dwójka.
Nie słyszałes zgnieciesz ją-krzyczał.- Mam ci 100 razy powtarzać. Weź się debilu ogarnij bo kiedys jeszcze przez swoje głupie pomysły kogoś zabijesz.-powiedział a dokladnie wykrzyczał na jednym tchu blondasek. Rydel, którą ocknęły te krzyki skarciła Rossa.
-Ross, uspokój się. Przecież nic takiego się nie stało. Riker podnies Rockiego a ty Ell Laure. Przecież brunet nie chciał zrobic nic złego. Nakrzyczałes na niego nie potrzebnie- dodała łagodnie Delly.
-Mhm. Ty jeszcze go obronisz. Tak!? Może każesz jeszcze mi go przepraszać? Rocky jest dorosły a zachowuje się jak by miał 5 lat. Szkoda, że mama musiała urodzić takiego ciote i niedojde, że nawet nie potrafi zjechac po poreczy. Rocky przyglądał sie Rossowi ze smutkiem a Laura ze zdezorientowaniem. Riker w końcu wziął sprawy w swoje ręce po czym powiedział stanowczo, ale spokojnie.
-Weź młody ogarnij dupe. I nie drzyj japy na Delly i Rockiego. Jak ty się zachowujesz przy naszym gosciu.
-Wiesz co nie rozumiem was. Macie w domu takiego idiote i drzecie mordy na mnie. Nie przeprosze go. Nie dziwie się ze Rocky nie miał jeszcze dziewczyny, i chyba nie będzie miał no bo która by go chciała-dodał ale już spokojniej jednak widzac łzy w oczach nie tylko Rockiego ale i Rydel po prostu uciekł z domu. Delly pobigła do swojego pokoju urazona postawą i zachowaniem młodszego brata do siebie oraz rodzeństwa. Było jej wstyd ze taką scene musiała oglądać Lau. Ell został w korytarzu sam gdyz Riker poszedł szukać Rossa a Rocky zamknął się w łazience i chyba płakał. Lau nie chcąc przeszkadzac wzięła swój na szczescie cały telefon i wybrałą numer do Van.
V: Halo?
L: Van przychodź szybko.
V: Coś się stało? Jestes smutna?
L:Po prostu przyjdz. Teraz.
V:ok.
Koniec rozmowy.
Lau siedziała w pokoju i rozmyślała nad zachowaniem jej rówieśnika.nFakt Rocky jest szalony i nieodpowiedzialny i zachowuje się jak dziecko, ale to nie usprawiedliwia jego zachowania (Rossa). Mimo iż na ciele na pewno będzie miała kilka siniaków to i tak nie była zła na bruneta. Ale na blondyna tak. Bardzo polubiła Ryd i reszte tej szalonej watahy. Czekaja na kogoś można przemyśleć wiele rzeczy. Tak było np. u Laury.
W tym samym czasie
Vanessa rozmyslała co tak zasmuciło jej siostre. Była obładowana kilkoma reklamówkami z żarciem m.in. colą, lodami, bitą śmietana, ciastami, chipsami, popcornem, świeżymi truskawkami, cukierkami itp. Wracała do domu nic nie podejrzewając jaka akcja rozegrała się w domu.
Park, jedna z ławek
Ross jeszcze nigdy nie był tak przygnębiony jak dzisiaj. No może z wyjątkiem w dniu kiedy dowiedział się że jego rodzice odeszli do lepszego miejsca lub kiedy widział że dwie drewniane skrzynie nazywane przez wszystkich trumnami zostaja pogrzebane w ziemi. Na zawsze. Spod jego powiek wypłynęła łza na sama mysl o rodzicach. Było to dawno, ale czas nie leczy ran tylko sprawia, że się goją, az w końcu nas nie bola więc o nich zapominamy. Jednak one nigdy nie znikną czy przez 10 lat czy 100 dalej będą widoczne. Chłopak w tym czasie myślał o bliznach a dokladnie dwoch na swoim sercu. Mimo iż miał 17 lat i był mezczyzną i tak pozwolił sobie na „zwilzenie” oczu. Rydel była dla niego matką a Riker ojcem.
Dawali mu oparcie kiedy tego najbardziej potrzebował mimo iż sami czasami nie dawali już rady. Rozmyslajac o tym miał ochote przyłożyć sobie w twarz trzy razy. Jeden za Rydel, drugi za Rikera i trzeci za Rockiego. A tak brunet rodzinny błazen i największy przytulas. Kiedy ktos był smutny zawsze go pocieszał. No własnie a on odwdzięczył mu się pieknie. Obrazając go jak jakis wariat. I kiedy miał już przyłożyć sobie w polik usłyszał znajomy głos
-Nie chlastaj się bo cie żadna laska nie zechce-powiedział Rik po czym dosiadł się do swojego młodszego braciszka. Zauwazyl czerwone oczęta ale tego nie skomentowal i po prostu najzwyczajniej w swiecie tak po bratersku, przyjacielku czy rodzicielsku no nie ważne, go przytulił. Ross szybko odwzajemnił uscisk a nawet go wzmocnil. Rik czuł ze koszula robi się mokra od lez chłopaka. Jednak dalej tkwil w tym drobnym ale jakze waznym oraz czułym gescie. Starszy blondyn zawsze uwazał ze Rossiu nadal jest małym chłopcem zamknietym
w ciele prawie dorosłego mężczyzny. Już chciał coś powiedzieć jednak blondynek mu przeszkodzil.
- Jestes dla mnie jak ojciec, zawsze przy mnie byles i za to ci dziekuje. Po prostu dziekuje ci ze tu ze mna jestes i w każdym momencie mego zycia. -Rik się uśmiechnął szeroko i nic nie mowiąc pomogl bratu wstac z ławki. Blondyn od razu podniosl się i obaj wrocili do domu. Każdy miał w glowie tysiące mysli jednak jedna krążyła im przez cala droge. To ze nigdy przenigdy nie rozerwią więzi jaka ich łaczy.
Godzine pozniej.
Ross przeprosił Rydel oraz Rockiego. Nie musial mowic wielkim slow wystarczylo powiedziec proste przepraszam i dziekuje. Rodzina rozumie się bez słow. Rozmawiajac z nia nie musimy mowic powiesci kilkuset stronowych. Wystarczy ze te dwa drobne słowa będą szczere i z glebi serducha a wszystko można naprawic. No może niewszystko ale większość. Ten dzien byl ciezki nie tylko dla rodziny Lynchow, ale również Marano a nawet Ratliff. Każdy swój bol starał się tłumic w sobie i slowa których nie powiedzieli by na głos. Rocky po przeprosinach i zapewnieniach ze na pewno znajdzie sobie kiedys jaka dziewczyne dowiedziawszy się
i zapewnieniach ze na pewno znajdzie sobie kiedys jaka dziewczyne dowiedziawszy się ze Nessa kupiła ŻELKI razem z Ellem rzucili się na nią. Na szczęsie Riker jako średniowieczny rycerz obronił własnym torsem Van a co najważniejsze ŻELKI. Po tym zdarzeniu w domu Lynchów zapanowała luźna i wesoła atmosfera. Każdy sobie dokazywał oczywiście w żartach oraz smiał w najlepsze.
No może oprócz pewnej dwójki ślicznych 17-latków. Lezeli oni w jednym łożku jednak odwróceni do siebie plecami. Lau zastanawiała się czy dobrze oceniła Rossa może on tylko zgrywa dobrego i grzecznego chłopca a tak naprawde to nieczuly i niegrzeczny facet. Jednak wiedziała na pewno pomimo wiezi ich łaczącej nie zaufa mu tak jak było do tej pory. I mimo tego ze tak bardzo chciała złożyć pocałunek na jego usteczkach na pewno miękich i delikatnych bała się. Najzwyczajniej w swiecie się bała. Usneła z poczuciem niedosytu i smutku który rozpływał się żyłami po jej całym drobniutkim ciałku. Nie wiedziała dlaczego tak było ale wiedziała jedno ze jutrzejsza babska impreza nie będzie taka jaką sobie zaplanowała. W tym czasie blondyn myślał o tym jak bardo dzisiaj zranil osoby które tak bardzo kochał; Rydel, Rikera, Rockiego oraz Lau. Tak Lau nie wiedział dlaczego ale w tej chwili tak bardzo chciał złożyć niewinny pocałunek na jej pelnych, aksamitnych i kuszących ustach. Bał się jednak jej reakcji wiec tego nie zrobił. Bolało go że leżą do siebie plecami, ale czuł jej zapach, jej oddech oraz jak delikatnie ociera się o jego plecy. I to pozwoliło mu zasnąć w miarę spokojnie mimo iż na dole impreza trwała w najlepsze on wiedział jedno ze ten wyjazd nie będzie taki szczesliwy jaki chciał.
Uff skończyłam. Jak już pisałam jest to mój pierwszy rozdział wiec mogą być błedy ortograficzne oraz stylistyczne, za które bardzo bardzo przepraszam. W tym rozdziale jest bardzo duzo przemyśleń oraz mało dialogów. Mysle, ze spodoba się wam oraz ze nie był dla was nudny. Rózni się od inych ale może to i lepiej. Pamiętajcie piszcie komy co o nim sądzicie. Bardzo zalezy mi na tych szczerych.Hejka z tej strony Dreamy Chick czyli marząca laska. Jestem nowa i nie prowadzę żadnego bloga (JESZCZE). Niepozorna to moja koleżanka. Z okazji jej urodzin 07.07 pisze ten rozdział ja. Wszystkiego NAJ Niepo . Chciałam się wypróbować czy potrafiłabym stworzyć jakiś rozdział, który ktos by przeczytał. Mam nadzieje że komuś on się spodoba. Piszcie w komentarzach czy jest ok. i woogóle co o nim sądzicie i czy chcecie abym jeszcze kiedyś napisała rozdział. Niepozorna obiecuje, że zastosuje się do wszystkich twoich wskazówek. Wie miłego czytania mojego wymarzonego rozdziału
Rozdział 10
Dom Lynchów. Ciąg dalszy pakowania się na wyjazd.
Narrator:
Rocky jako pierwszy skończył się pakować. Cud? Nie. Po prostu miał tylko jedna torbę a np. Ross lub Riker ok.3 więc… Schował tam wszystko co było mu potrzebne czyli żelki, cola, ciastka, żelki, cola, ciastka i uwaga, uwaga cukierki. Ubrania zajęły mu ledwo ¼ torby
z czego wynika że żarcie o wiele, wiele więcej. Zadowolony z siebie wyszedł ze swojego pokoju na korytarz. Przed nim były schody. Tak wyzwanie wręcz nie do pokonania. Ale mądry Rocky wpadł na świetny pomysł. Jak był dzieckiem marzył aby zostać kaskaderem. Torba bez najmniejszych problemów zjechała po poręczy. 10 punktów dla niej. A Rocky widząc jaka to frajda sam postanowił po niej zjechać.
W tym samym czasie dziewczyny (czyt. Rydel i Laura) obmyślały plan zemsty. Na pewno zapytacie gdzie w tym czasie była Van. Tego dowiecie się później. Brązowowłosa trzymając w ręce swojego iphona powiadomiła Ryd, że idzie wybadać jak radzą sobie chłopcy. Nic nie podejrzewająca dziewczyna pisała SMS do swojej sis. Bidulka wyszła na korytarz i już chciała wyjść po schodach na górę(była zapatrzona w ekran telefonu) niestety została gwałtownie i boleśnie potracona przez nadjeżdżającego słonia(czyt. Rocky). Chłopak nie wyhamował i z impetem wpadł na Lau. Żeby tego było mało prawdopodobnie zepsuł jej telefon i przygniótł swoim ciałem, które do lekkich nie należało. Pozycja w jakiej leżeli była dwuznaczna: Lau na plecach, a Rocky na niej. Po prostu twarzą w twarz. Ich usta dzieliły zaledwie milimetry. Jednak jedyną rzeczą jaką w tej chwili zdołali zrobić było krzyknięcie z całych sił Ała!!!!!!!!!!!!!!!!!!Po chwili w holu była już reszta, Niektórzy nawet myśleli że wybuchła jakaś wojna czy co bo był taki huk i krzyk, że aż bębenki w uszach pękały. Wszyscy patrzyli się z zaciekawieniem na ten jakże ciekawy i niezwykły widok. No może nie każdy. Tylko Ross zerkał w ich kierunku znaczy Rockiego z mordem w swych ślicznych paczadłach. Pierwszy z tego transu obudził się ów blondasek. Ten widok tak nim wstrząsnął i wkurzył że aż:
K**wa złaź słoniu z Laury. -krzyknął do Rockiego. Wszyscy popatrzyli na niego zaciekawieniem nawet ta dwójka.
Nie słyszałeś zgnieciesz ją-krzyczał.- Mam ci 100 razy powtarzać. Weź się debilu ogarnij bo kiedyś jeszcze przez swoje głupie pomysły kogoś zabijesz.-powiedział a dokładnie wykrzyczał na jednym tchu blondasek. Rydel, którą ocknęły te krzyki skarciła Rossa.
-Ross, uspokój się. Przecież nic takiego się nie stało. Riker podnieś Rockiego a ty Ell Laure. Przecież brunet nie chciał zrobić nic złego. Nakrzyczałeś na niego nie potrzebnie- dodała łagodnie Delly.
-Mhm. Ty jeszcze go obronisz. Tak!? Może każesz jeszcze mi go przepraszać? Rocky jest dorosły a zachowuje się jak by miał 5 lat. Szkoda, że mama musiała urodzić takiego ciotę i niedojdę, że nawet nie potrafi zjechać po poręczy. Rocky przyglądał się Rossowi ze smutkiem a Laura ze zdezorientowaniem. Riker w końcu wziął sprawy w swoje ręce po czym powiedział stanowczo, ale spokojnie.
-Weź młody ogarnij dupę. I nie drzyj japy na Delly i Rockiego. Jak ty się zachowujesz przy naszym gościu.
-Wiesz co nie rozumiem was. Macie w domu takiego idiote i drzecie mordy na mnie. Nie przeproszę go. Nie dziwie się ze Rocky nie miał jeszcze dziewczyny, i chyba nie będzie miał no bo która by go chciała-dodał ale już spokojniej jednak widząc łzy w oczach nie tylko Rockiego ale i Rydel po prostu uciekł z domu. Delly pobiegła do swojego pokoju urażona postawą i zachowaniem młodszego brata do siebie oraz rodzeństwa. Było jej wstyd ze taką scenę musiała oglądać Lau. Ell został w korytarzu sam gdyż Riker poszedł szukać Rossa a Rocky zamknął się w łazience i chyba płakał. Lau nie chcąc przeszkadzać wzięła swój na szczęście cały telefon i wybrała numer do Van.
V: Halo?
L: Van przychodź szybko.
V: Coś się stało? Jesteś smutna?
L:Po prostu przyjdź. Teraz.
V:ok.
Koniec rozmowy.
Lau siedziała w pokoju i rozmyślała nad zachowaniem jej rówieśnika. Fakt Rocky jest szalony i nieodpowiedzialny i zachowuje się jak dziecko, ale to nie usprawiedliwia jego zachowania (Rossa). Mimo iż na ciele na pewno będzie miała kilka siniaków to i tak nie była zła na bruneta. Ale na blondyna tak. Bardzo polubiła Ryd i resztę tej szalonej watahy. Czekaj ac na kogoś można przemyśleć wiele rzeczy. Tak było np. u Laury.
W tym samym czasie
Vanessa rozmyślała co tak zasmuciło jej siostrę. Była obładowana kilkoma reklamówkami z żarciem m.in. colą, lodami, bitą śmietana, ciastami, chipsami, popcornem, świeżymi truskawkami, cukierkami itp. Wracała do domu nic nie podejrzewając jaka akcja rozegrała się w domu.
Park, jedna z ławek
Ross jeszcze nigdy nie był tak przygnębiony jak dzisiaj. No może z wyjątkiem w dniu kiedy dowiedział się że jego rodzice odeszli do lepszego miejsca lub kiedy widział że dwie drewniane skrzynie nazywane przez wszystkich trumnami zostają pogrzebane w ziemi. Na zawsze. Spod jego powiek wypłynęła łza na sama myśl o rodzicach. Było to dawno, ale czas nie leczy ran tylko sprawia, że się goją, aż w końcu nas nie bolą więc o nich zapominamy. Jednak one nigdy nie znikną czy przez 10 lat czy 100 dalej będą widoczne. Chłopak w tym czasie myślał o bliznach a dokładnie dwóch na swoim sercu. Mimo iż miał 17 lat i był mężczyzną i tak pozwolił sobie na „zwilżenie” oczu. Rydel była dla niego matką a Riker ojcem.
Dawali mu oparcie kiedy tego najbardziej potrzebował mimo iż sami czasami nie dawali już rady. Rozmyślając o tym miał ochotę przyłożyć sobie w twarz trzy razy. Jeden za Rydel, drugi za Rikera i trzeci za Rockiego. A tak brunet rodzinny błazen i największy przytulas. Kiedy ktoś był smutny zawsze go pocieszał. No właśnie a on odwdzięczył mu się pięknie. Obrażając go jak jakiś wariat. I kiedy miał już przyłożyć sobie w polik usłyszał znajomy głos
-Nie chlastaj się bo cie żadna laska nie zechce-powiedział Rik po czym dosiadł się do swojego młodszego braciszka. Zauważył czerwone oczęta ale tego nie skomentował i po prostu najzwyczajniej w świecie tak po bratersku, przyjacielsku czy rodzicielsku no nie ważne, go przytulił. Ross szybko odwzajemnił uścisk a nawet go wzmocnił. Rik czuł ze koszula robi się mokra od łez chłopaka. Jednak dalej tkwił w tym drobnym ale jakże ważnym oraz czułym geście. Starszy blondyn zawsze uważał ze Rossiu nadal jest małym chłopcem zamkniętym
w ciele prawie dorosłego mężczyzny. Już chciał coś powiedzieć jednak blondynek mu przeszkodził.
- Jesteś dla mnie jak ojciec, zawsze przy mnie byleś i za to ci dziękuje. Po prostu dziękuje ci ze tu ze mną jesteś i w każdym momencie mego życia. -Rik się uśmiechnął szeroko i nic nie mówiąc pomógł bratu wstać z ławki. Blondyn od razu podniósł się i obaj wrócili do domu. Każdy miał w głowie tysiące myśli jednak jedna krążyła im przez cala drogę. To ze nigdy przenigdy nie rozerwą więzi jaka ich łączy.
Godzinę później.
Ross przeprosił Rydel oraz Rockiego. Nie musiał mówić wielkim slow wystarczyło powiedzieć proste przepraszam i dziękuje. Rodzina rozumie się..
[23:05:42] Agnieszka Skrzypczyk: i zapewnieniach ze na pewno znajdzie sobie kiedyś jaka dziewczynę dowiedziawszy się ze Nessa kupiła ŻELKI razem z Ellem rzucili się na nią. Na szczęście Riker jako średniowieczny rycerz obronił własnym torsem Van a co najważniejsze ŻELKI. Po tym zdarzeniu w domu Lynchów zapanowała luźna i wesoła atmosfera. Każdy sobie dokazywał oczywiście w żartach oraz śmiał w najlepsze.
No może oprócz pewnej dwójki ślicznych 17-latków. Leżeli oni w jednym łóżko jednak odwróceni do siebie plecami. Lau zastanawiała się czy dobrze oceniła Rossa może on tylko zgrywa dobrego i grzecznego chłopca a tak naprawdę to nieczuły i niegrzeczny facet. Jednak wiedziała na pewno pomimo więzi ich łączącej nie zaufa mu tak jak było do tej pory. I mimo tego ze tak bardzo chciała złożyć pocałunek na jego usteczkach na pewno miękkich i delikatnych bała się. Najzwyczajniej w świecie się bała. Usnęła z poczuciem niedosytu i smutku który rozpływał się żyłami po jej całym drobniutkim ciałku. Nie wiedziała dlaczego tak było ale wiedziała jedno ze jutrzejsza babska impreza nie będzie taka jaką sobie zaplanowała. W tym czasie blondyn myślał o tym jak bardo dzisiaj zranił osoby które tak bardzo kochał; Rydel, Rikera, Rockiego oraz Lau. Tak Lau nie wiedział dlaczego ale w tej chwili tak bardzo chciał złożyć niewinny pocałunek na jej pełnych, aksamitnych i kuszących ustach. Bał się jednak jej reakcji wiec tego nie zrobił. Bolało go że leżą do siebie plecami, ale czuł jej zapach, jej oddech oraz jak delikatnie ociera się o jego plecy. I to pozwoliło mu zasnąć w miarę spokojnie mimo iż na dole impreza trwała w najlepsze on wiedział jedno ze ten wyjazd nie będzie taki szczęśliwy jaki chciał.
Uff skończyłam. Jak już pisałam jest to mój pierwszy rozdział wiec mogą być błedy ortograficzne oraz stylistyczne, za które bardzo bardzo przepraszam. W tym rozdziale jest bardzo duzo przemyśleń oraz mało dialogów. Myślę, ze spodoba się wam oraz ze nie był dla was nudny. Rózni się od inych ale może to i lepiej. Pamiętajcie piszcie komy co o nim sądzicie. Bardzo zalezy mi na tych szczerych.
Wasza Dreamy Chick.